
Fot. Śląsk Wrocław / Krystyna Pączkowska
Śląsk Wrocław zrobił krok w kierunku utrzymania, w sobotnie popołudnie WKS rozbił Widzew Łódź 3:0. Gospodarze zaprezentowali się świetnie, pozbawili rywala możliwości zagrożenia. Na początku trafił Piotr Samiec-Talar, a po przerwie drużynę gości spotkały kolejne ciosy, do własnej bramki trafił Luis Silva, a ostatni cios zadał Mateusz Żukowski.
W minionym tygodniu otoczenie klubu z Wrocławia dostarczyło kibicom wiele emocji, przede wszystkim tych negatywnych. We wtorek miasto odwołało prezesa, Patryk Załęczny pozostał jednak na stanowisku do końca okienka transferowego. W piątek na wypożyczenie udał się Simeon Petrov, kilka godzin później poznaliśmy sytuację kadrową.
Ante Simundza nie mógł skorzystać z zawieszonych Serafina Szoty i Petera Pokornego. W środku obrony wystąpił ponownie Jehor Matsenko, poza nim opcją pozostawał niesprawdzony w Ekstraklasie Szymon Rygiel. Sytuacja była dramatyczna, Ukrainiec skompromitował się w niedawnym starciu z Piastem Gliwice (1:1), z przymusu musiał wystąpić na niecodziennej pozycji.
Simeon Petrov wypożyczony, kto będzie bronił Twierdzy?
Daniel Myśliwiec także nie miał komfortu podczas desygnowania jedenastki, niedawno klub opuścił Imad Rondic. To nie był koniec problemów, z powodu urazu kolana nieodstępny był Said Hamulic. Fran Alvarez poleciał do Hiszpanii z powodu bliskich narodzin dziecka. Na pozycji napastnika wystąpił Hubert Sobol, wspierał go powracający po zawieszeniu Jakub Sypek.
Piłkarze Śląska na początku pokazali, że mają zamiar postawić Widzewowi trudne warunki. W 4. minucie spotkania Marc Llilnares dograł do Piotra Samca-Talara, skrzydłowy odkupił winy po ostatnim starciu z Radomiakiem (1:1). Tym razem zdołał wykorzystać bliźniaczą sytuację, Rafał Gikiewicz musiał wyciągać piłkę z siatki.
Śląsk próbował pójść za ciosem, przed końcem pierwszego kwadransa Samiec-Talar uderzył zza pola karnego. Piłka obiła poprzeczkę, aktywność skrzydłowego robiła spore wrażenie. Przed tygodniem stał się jednym z antybohaterów, dziś kapitalnie zwalczył krytykę. Widzew pozostawał bezzębny, tylko raz potrafił konkretnie zagrozić bramce gospodarzy. Z piłką minął się Lilnares, strzał Sypka minął bramkę Rafała Leszczyńskiego.
(Nie)spodziewany obraz
Spotkanie toczyło się pod kontrolą gospodarzy, kolejne próby podjął Samiec-Talar. Zagrożenie płynęło z lewej strony, dogrania Lilnaresa były minimalnie niecelne. Widzew rozczarowywał, duża grupa przyjezdnych kibiców wyrażała niezadowolenie.
W 37. minucie spotkania Widzew wyprowadził szybką kontrę, bez kontaktu z rywalem upadł Hubert Sobol. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, na szczęście zawodnik po chwili wrócił do gry. RTS nie umiał odnaleźć sposobu na zagrożenie bramce, niemrawo wyglądał Sebastian Kerk.
Wrocławski wstrząs
Wicemistrz Polski nie odpuścił także po przerwie, ponownie gorąco robiło się pod bramką Gikiewicza. W 51. minimalnie pomylił się Assad Al Hamlawi, chwilę później były bramkarz Augsburga był bezradny. Widzew postanowił podać pomocną dłoń rywalowi, fatalna strata przy wyprowadzeniu zakończyła się szybkim atakiem gospodarzy. Dogranie Jose Pozo zostało przecięte przez Luis Silvę, Portugalczyk skierował piłkę do własnej bramki. WKS zasłużenie podwyższył prowadzenie, na tablicy było 2:0.
Widzew był kompletnie bezradny, gdyby tego było mało, chwilę później drugą żółtą kartkę obejrzał Paweł Kwiatkowski. Młody obrońca sfaulował Mateusza Żukowskiego, sędzia Arys wykluczył gracza drużyny gości.
Podopieczni Myśliwca kompletnie nie potrafili się odnaleźć, groźniejsze ataki wyprowadzał WKS. Kolejny raz próbował Samiec-Talar, jego strzał po rykoszecie minął bramkę Gikiewicza. W 78. minucie gospodarze zdobyli kolejną bramkę, do siatki trafił Mateusz Żukowski. Pomocnik wykorzystał sytuację sam na sam, RTS został znokautowany.
Chwilę później po fenomenalnej akcji Śląska, świetną szansę zaprzepaścił rezerwowy Arnau Ortiz. Podopieczni Simundzy grali z polotem, to było najlepsze spotkanie w tej kampanii.
Powrót nadziei?
WKS zasłużenie pokonał rywala, zbliżył się do bezpiecznej pozycji na siedem oczek. Mimo problemów Widzewa gra gospodarzy była bardzo imponująca. Po raz drugi w tej kampanii piłkarze Śląska strzelili trzy bramki, w pełni zrealizowali plan Ante Simundzy.
Cieszyć może przyzwoita postawa defensywy, Matsenko zdał egzamin. Prawdziwy renesans zaliczył Samiec-Talar, zaimponowali trzej nowi piłkarze. Marc Lilnares i Jose Pozo mieli udział przy bramkach, Al Hamlawi świetnie spełnił swoje zadanie. Do rozegrania pozostało trzynaście spotkań, zwycięstwo nie zmienia faktu, że Śląsk musi punktować na mistrzowskim poziomie. W kolejnej serii gier WKS pojedzie do Kielc, to będzie niebywale istotne stracie.
Goście zaprezentowali się z kolei bardzo słabo, byli kompletnie bezzębni. Brak czołowych postaci był bardzo widoczny, Hubert Sobol kompletnie zawiódł. Niemrawy był Sebastian Kerk, Niemiec nieco lepiej wyglądał po przerwie. Daniel Myśliwiec będzie miał trudne zadanie, jego drużyna wpadła w drobny kryzys. Widzew pozostał na 11. miejscu w tabeli, na koncie RTS-u widnieje 26 oczek. W kolejnej serii gier czeka ich trudne starcie, w Sercu Łodzi zagrają z Pogonią Szczecin.
ŚLĄSK WROCŁAW – WIDZEW ŁÓDŹ 3:0 (1:0)
4’ Samiec-Talar, 60’ Silva (sam.), 78’ Żukowski