
Fot. Legia Warszawa
„Wojskowi” po raz dwudziesty pierwszy! Legia Warszawa do dramatycznym i emocjonującym spotkaniu wygrywa z Pogonią Szczecin 4:3 i tym samym zdobywa trofeum Pucharu Tysiąca Drużyn. Bramki dla „Wojskowych” strzelali Luquinhas, Ryoya Morishita, Illa Szkurin oraz Ruben Vinagre, zaś dla „Portowców” gole zdobyli Rafał Kurzawa, Efthymios Koulouris i Kacper Smoliński. Dzisiejszy mecz na pewno zapisze się w historii finałów Pucharu Tysiąca Drużyn. Poziom dzisiejszego spotkania zarówno od strony piłkarskiej jak i kibicowskiej to była po prostu klasa światowa.
Zawodnicy „Wojskowych” w przeciwieństwie do swoich kibiców na szczęście weszli na to spotkanie na czas i od pierwszych minut to oni byli drużyną lepszą. O dominacji stołecznych świadczy to, że Pogoń pierwszy raz pod polem karnym rywali pojawiła się w 10. minucie. Legioniści ciągle dominowali i ta przewaga przerodziła się w gola. W 14. minucie Ryoya Morishita wspaniale wszedł w pole karne Pogoni, po czym wystawił futbolówkę do wchodzącego Luquinhasa. Brazylijczyk nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce Valentina Cojocaru.
Podopieczni Goncalo Feio nie odpuszczali i ciągle przeważali nad bezradnymi „Portowcami”. Zaledwie sześć minut później legioniści byli bardzo blisko podwyższenia wyniku. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i lekkim zamieszaniu w polu karnym futbolówkę w bramce Cojocaru umieścił Steve Kapuadi. Szczęście warszawiaków nie trwało zbyt długo, gdyż sędzia Szymon Marciniak zdecydował się anulować bramkę i zamiast tego podyktować… rzut karny. Do jedenastki podszedł Marc Gual, którego strzał został obroniony przez Rumuna.
Obroniony rzut karny zmotywował piłkarzy trenera Roberta Kolendowicza, którzy coraz częściej potrafili zagrozić Legii pod ich polem karnym. Najpierw „Portowcy” zagrozili bramce Kacpra Tobiasza w 33. minucie, kiedy to strzał Rafała Kurzawy odbił się od poprzeczki. Osiem minut później „Duma Pomorza” dopięła swego i doprowadziła do wyrównania. Po centrze z rzutu wolnego jako pierwszy dopadł do piłki i celnym strzałem głową pokonał Tobiasza. Pogoń po wyrównaniu zintensyfikowała swoje ataki, lecz w pierwszej połowie nie ujrzeliśmy już żadnej stuprocentowej okazji.
Odkupić winy sprzed roku: – Kolendowicz może być szczecińskim Siemieńcem
Druga połowa rozpoczęła się FENOMENALNIE. Szesnaście sekund po wznowieniu gry błąd obrońców Pogoni wykorzystał Morishita, który perfekcyjnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Cojocaru. Chwilę później okazje na dwubramkowe prowadzenie zmarnował Gual. Po bramce Morishity obydwa zespoły zaczęły coraz częściej atakować i zaprezentowały nam widowisko godne finału Pucharu Polski.
Mecz odmieniło wejście Illi Szkurina, który zastąpił słabego dzisiaj Guala. Najpierw Białorusin zmarnował setkę, żeby parę sekund później wyjść sam na sam z Rumuńskim bramkarzem, którego ostatecznie pokonał. Kiedy wydawało się, że Legia tą bramką zapewniła sobie zwycięstwo w tych rozgrywkach, to do głosu w końcu doszedł najlepszy strzelec Ekstraklasy – Efthymios Koulouris, który wykorzystał idealnie podanie od Leonardo Koutrisa. Bramka Greka rozpaliła w sercach w zarówno kibiców jak i zawodników światełko nadziei, które zostało zgaszone przez Rubena Vinagre. Po jego strzale piłka odbiła od jednego z defensorów Pogoni i trafiła do bramki bezbronnego Cojocaru. Bramka Vinagra była gwoździem do trumny dla „Portowców”. Co prawda w 95. minucie Kacper Smoliński strzelił gola kontaktowego, jednakże chwilę później sędzia Marciniak zakończył spotkanie.
Legia Warszawa po raz dwudziesty pierwszy sięga po Puchar Polski i tym samym „Wojskowi” w następnym sezonie wystąpią w eliminacjach do Ligi Europy. Pogoń Szczecin po raz kolejny schodzi na tarczy, jednakże po pięknej i wiekopomnej walce.
POGOŃ SZCZECIN – LEGIA WARSZAWA 3:4 (1:1)
14′ Luquinhas, 46′ Morishita, 64′ Szkurin, 85′ Vinagre – 41′ Loncar, 67′ Koulouris, 90+5 Smoliński