
Fot. Korona Kielce
„Kolejorzowi” do końca sezonu pozostały dwa mecze, pierwszy z GKS Katowice, drugi z Piastem Gliwice. Lech Poznań, gdy w XXI w. zostawał mistrzem Polski prawie zawsze musiał walczyć o nie do końca. Z tego powodu przeanalizujmy jak w sezonach mistrzowskich w XXI w. wyglądały ostatnie dwie kolejki w wykonaniu Lecha.
Sezon 2009/10
W sezonie 2009/10 Lech Poznań na dwie kolejki przed końcem sezonu był wiceliderem ekstraklasy i tracił do pierwszej Wisły Kraków jeden punkt. Szanse na odrobienie tej straty wydawały się niewielkie. Lechowi pozostał wówczas wyjazd do Chorzowa na mecz z Ruchem (3. lokata) i mecz u siebie z Zagłębiem Lubin (9. lokata). Wiśle natomiast pozostało derbowe starcie z Cracovią (13. lokata) i domowy mecz Odrą Wodzisław (15. lokata).
Dla przypomnienia warto dodać, że w tamtym sezonie nasza liga składała się z 16 drużyn i grano 30 kolejek, bez podziału na grupy mistrzowskie i spadkowe.
Zmiana lidera nastąpiła już po pierwszej z pozostałych dwóch kolejek, jednak to w jakich okolicznościach się to stało to coś niesamowitego. W tej kolejce doszło do aż dwóch cudów. Najpierw „Kolejorz” wygrał z Ruchem Chorzów 2:1 bo bramce Siergieja Kriwieca w 90. minucie. To jednak drużynie z Wielkopolski dawało tylko chwilowo pozycję lidera, ponieważ cały czas swojego meczu nie rozegrała Wisła Kraków. Żeby Lech mógł się nazwać pełnoprawnym liderem, „Biała Gwiazda” musiała stracić punkty. Tu się stał jednak drugi cud. Otóż Wisła prowadziła z Cracovią 1:0, aż do 93. minuty. Co się jednak stało później? Mariusz Jop skierował futbolówkę do własnej bramki, przez co wyrównał wynik spotkania. Takim też wynikiem skończył się ten mecz, a Wisła straciła lidera na kolejkę przed końcem sezonu.
Ostatni mecz miał być dla „Kolejorza” formalnością i taką też był. Zespół z Poznania wygrał 2:0 z Zagłębiem Lubin i zdobył mistrzostwo Polski. Warto dodać, że Lech nie musiał wygrać tego spotkania, ponieważ swój mecz zremisowała Wisła. Gdyby poznaniacy przegrali, to na koniec sezonu mieliby tyle samo punktów, co drużyna z Krakowa, ale mieli oni lepszy zarówno bilans meczów bezpośrednich (1:0, 0:0), jak i bilans bramkowy (Lech +31, Wisła +28).
Sezon 2014/15
Tutaj mamy już pewną korektę dotyczącą tego jak wyglądała nasza liga. Dalej grało w niej 16 ekip, ale po 30 kolejkach sezon nie dobiegał końca. Tabele dzielono na pół, na grupę mistrzowską i spadkową, w których rozgrywano po siedem spotkań. Lech Poznań bił się o mistrza wówczas z Legią Warszawą. Na dwa spotkania do końca mieli oni identyczną liczbę punktów, mieli oni nawet taki sam bilans bramkowy, ale to „Wojskowi” mieli strzeloną o jedną bramkę więcej. To oznaczało, że wszystko jest w rękach niebiesko-białych. Lech przed sobą miał mecze z Górnikiem Zabrze (7. lokata) i Wisłą Kraków (5. lokata). Legia za to musiała zmierzyć się z Lechią Gdańsk (6. lokata) i również z Górnikiem Zabrze.
Zacznijmy od tego, że zarówno jedna, jak i druga drużyna wygrała jeden mecz i jeden mecz zremisowała. Obie ekipy wygrały wówczas z Górnikiem, obie jednak inną różnicą bramek. Zaczynał „Kolejorz”, który rozgromił drużynę z Zabrza aż 6:1. Taki wynik oznaczał, że Legia będzie musiała strzelić bardzo dużo goli w tych dwóch ostatnich spotkaniach. Czy tak się stało? Nie do końca. W meczu z Lechią nie padło za dużo bramek, ba nie padła żadna bramka, a wynik końcowy tamtego spotkania to 0:0! Taki obrót spraw doprowadził do tego, że Lech na kolejkę przed końcem był już prawie mistrzem Polski.
„Kolejorz” zadbał, jednak o to, żeby emocje były do ostatnich sekund. W Warszawie na tablicy wyników było 2:0 dla „Wojskowych”, natomiast w Poznaniu cały czas widniał wynik 0:0. W takim przypadku Lech byłby mistrzem, ale jeden stracony gol i cała praca na marne. Tak się jednak nie stało i po nerwowych ostatnich minutach, w Poznaniu mogli rozpocząć świętowanie.
Sezon 2021/22
Kolejny sezon i kolejne zmiany w systemie naszych rozgrywek. W tym sezonie w naszej lidze grało już 18 zespołów. Rozgrywanych było 34 kolejki i koniec, czyli tak jak jest aktualnie. Patrząc na te wszystkie mistrzowskie sezony i dwie ostatnie kolejki, te były najspokojniejsze z nich wszystkich. Niebiesko-biali byli liderem Ekstraklasy z przewagą dwóch punktów nad drugim Rakowem Częstochową. Było to spowodowane remisem „Medalików” w 32. kolejce z Cracovią 1:1 i zwycięstwem Lecha z Piastem 2:1 po golu Mikael Ishaka w 87. minucie. Jest to o tyle ważne, że przed tą kolejką to Raków był liderem.

Sytuacja ta oznaczała jedno. Lech wygrywa ostatnie dwa mecze, nie musi patrzeć na przeciwników i jest mistrzem. Łatwości tego zadania dodawał fakt z kim poznaniacy muszą się jeszcze zmierzyć. Były to Warta Poznań (11. lokata) i Zagłębie Lubin (14. lokata). Dla drużyny z Częstochowy zadanie również nie było ciężkie, ale to nie od nich zależały losy mistrzostwa.
Sprawa mistrzostwa nie musiała czekać do ostatniej kolejki. Otóż „Kolejorz” po nie łatwym spotkaniu wygrał 2:1 z Wartą i mistrzostwo miał już na wyciągnięcie ręki. W tym właśnie pomógł Raków, który tego samego dnia przegrał z Zagłębiem 0:1 i stracił szanse na mistrza. Piłkarze i sztab swój sukces celebrować mogli zatem już w autokarze, którym wracali do Poznania.
Sezon 2024/25
Doszliśmy w końcu do sezonu aktualnego, który zbliża się ku końcowi. Teraz jesteśmy w sytuacji, gdzie Lech jest dwa mecz przed końcem sezonu, a ich konkurent, czyli znowu Raków Częstochowa, są przed jednym meczem. Aktualnie w „wirtualnej” tabeli co prawda Raków jest liderem, mając tyle samo punktów, ale mając lepszy bilans meczów bezpośrednich.
Hotić: Zostały nam dwa mecze, żeby stworzyć piękną historię
Różnica jest jednak tak, że Lech ma mecz mniej, który rozegra dzisiaj z GKS-em Katowice. Jeśli nie przegra go to będzie mógł powoli zacząć siadać na fotelu o nazwie, mistrz Polski. Czy tak się jednak stanie? Jak to mówi słynne powiedzenie: „Pożyjemy zobaczymy”.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: