
Fot. Wisła Kraków / Bartek Ziółkowski
Wisła Kraków pożegnała się z rozgrywkami Pucharu Polski, „Biała Gwiazda” poległa po dogrywce 2:3 z Polonią Warszawa w 1/8 finału, wypuszczając awans z rąk. Do 54. minuty piłkarze Wisły prowadzili 2:0, aż przydarzył się kapitalny moment Polonii, która w dwie minuty strzeliła dwie bramki i po dogrywce awansowała do najlepszej ósemki. Nie ma jednak wątpliwości, że obrońca trofeum pożegnał się z Pucharem Polski… na własne życzenie. Mariusz Jop dokonał wielu zmian w składzie, bo w zasadzie musiał z uwagi na przeciążenie większości zawodników. I to w dużej mierze zadecydowało, że do 1/4 finału PP awansowała Polonia.
Piłkarze Wisły Kraków są przemęczeni, niektórzy mają w nogach ponad 25 spotkań, co jest wynikiem kosmicznym na tym etapie sezonu. Wystarczy spojrzeć na liczby rozegranych meczów i liczby minut, które spędzili na boisku podopieczni Mariusza Jopa. Aż czterech piłkarzy „Białej Gwiazdy” ma w nogach ponad 2000 minut:
- Angel Rodado – 27 spotkań / 2315 minut
- Rafał Mikulec – 26 spotkań / 2224 minut
- Alan Uryga – 24 spotkań / 2129 minut
- Bartosz Jaroch – 25 spotkań / 2119 minut
Czy to dużo? Dla porównania, w całym poprzednim sezonie grający najwięcej w tym sezonie Rodado rozegrał łącznie 35 spotkań (30 w lidze, 5 w Pucharze Polski), na boisku przebywał łącznie 2752 minut, czyli… tylko o 437 minut więcej niż ma obecnie. Słowem: jeśli Hiszpan będzie grał w każdym meczu Wisły od 1. do 90. minuty, to już na początku marca 2025 roku zrówna się pod kątem liczb do poprzedniego sezonu.
Takie przeciążenia muszą się odbijać czkawką na dyspozycji.
I zdecydowanie tak jest.
To było nader widoczne podczas spotkania z Polonią, kiedy Rodado został wpuszczony dopiero w dogrywce. Z pewnością Mariusz Jop nie widział napastnika w planie na mecz, chciał dać mu odpocząć, podobnie zresztą jak Łukaszowi Zwolińskiemu, który również zawody rozpoczął na ławce.
(Nie)potrzebne zmiany w składzie
Mariusz Jop mówił o rotacjach w składzie przed spotkaniem z Polonią. – Oczywiście też przyjdzie czas na to, żeby zawodnicy, którzy grali troszeczkę mniej, zagrali we wtorek. Na pewno tutaj ta rotacja i wykorzystanie potencjału, jaki mamy, będzie też bardzo istotna – zapowiadał trener Wisły Kraków na konferencji prasowej.
I rzeczywiście doszło do kilku ważnych zmian. W bramce oglądaliśmy Antona Cziczkana, który bronił także w meczu poprzedniej rundy z Siarką Tarnobrzeg (3:2), w obronie Alana Urygę zastępował Igor Łasicki, a w miejsce Bartosza Jarocha trener umieścił wracającego po poważnej kontuzji Dawida Szota. Rafał Mikulec pojawił się dopiero w 69. minucie, od początku na lewej obronie grał Giannis Kiakos.
Z pośród czterech piłkarzy, którzy mają najwięcej minut, dwóch pojawiło się w drugiej połowie, a dwóch (Jaroch i Uryga) nie podnieśli się z ławki.

Postawienie na Szota na prawej stronie, będącego w słabszej dyspozycji Jamesa Igbekeme czy nie robiącego różnicy Alfaro na lewej stronie, kosztowały brak awansu. To oczywiście duże uproszczenie, ale wraz z rozpoczęciem drugiej połowy meczu widać było, jak z zawodników Wisły uchodzi energia. Nie byli w stanie nawiązać rywalizacji, zareagować na dwa trafienia Ilkaya Durmusa. To Polonia rosła w siłę, to gospodarze nabierali prędkości i dążyli do strzelenia trzeciej bramki jeszcze w regulaminowym czasie gry.
Rodado musi odpocząć. Zmarnowany karny to nie przypadek
Najlepszą okazję podopieczni Jopa mieli rzecz jasna pod koniec pierwszej części dogrywki, kiedy piłkę ręką we własnej szesnastce zagrał Michał Kołodziejski. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł pewnym krokiem Angel Rodado. Wydawało się, że bramka na 2:3 będzie formalnością i „Biała Gwiazda” ponownie wyjdzie na prowadzenie.
Strzał Hiszpana jednak nie był najwyższych lotów, kapitalnie interweniował na linii Mateusz Kuchta, stając się bohaterem spotkania. Tak słaba finalizacja Angela Rodado to jednak nie przypadek, napastnik ma za sobą ewidentnie słabszy czas, notuje dołek.
I nie chodzi tylko o suche liczby, bo od spotkania z GKS-em Tychy (0:0) Rodado strzelił dwie bramki i zanotował asystę (cały dorobek przeciwko Chrobremu Głogów). Poza tym spotkaniem Rodado nie notuje liczb. Mowa o pięciu meczach – czterech w lidze i jednym w Pucharze Polski.
Z pewnością za wcześnie, by bić na alarm, ale dostrzegalny jest regres wynikający bezpośrednio z przeciążenia. Tutaj nie ma drugiego dna, piłkarz jest zwyczajnie przeciążony. To nie maszyna.
Pisałem o tym wcześniej, ale znów podkreślę – dopiero Mariusz Jop dał Rodado trochę odsapnąć, jego poprzednik, Kazimierz Moskal nie zmienił go ani razu, opierał na nim atak i Hiszpan grał u niego 100% minut. Zmiana trenera w Wiśle to nie tylko błyskawiczna poprawa wyników, ale także istotna rotacja Rodado, który często schodził w końcówkach.

Już przeciwko Odrze Opole szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” zdjął Hiszpana na 12 minut przed końcem spotkania. Podobnie było tydzień później z Pogonią Siedlce. Przeciwko Górnikowi Łęczna z kolei Rodado zszedł na pół godziny przed ostatnim gwizdkiem, a z Polonią oglądaliśmy go dopiero w dogrywce.
Oczywiście nie można porażki w 1/8 finału Pucharu Polski sprowadzać tylko do przeciążenia i faktu, że Wisła Kraków latem walczyła aż do 4. rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji, stąd jej piłkarze mają zdecydowanie więcej minut w nogach niż ich ligowy rywale. Jednak trzeba to akcentować i zrozumieć, że z jednej strony Mariusz Jop musiał dokonać kilku korekt z Polonią, bo absolutnym priorytetem są mecze ligowe, a najbliższe spotkanie już w piątek 6 grudnia, także z zespołem „Czarnych Koszul”.
Mecze Pucharu Polski a spotkania ligowe
Na koniec zerknijmy na poprzedni sezon w wykonaniu graczy Wisły Kraków i jak wyniki w lidze miały się do meczów w krajowym pucharze. Przygodę w Pucharze Polski „Biała Gwiazda” rozpoczęła od spotkania z Lechią Gdańsk (2:1 po dogrywce) pod koniec września. Ledwie trzy dni później zespół, prowadzony wtedy przez Radosława Sobolewskiego, podejmował Wisłę Płock. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
W kolejnej rundzie Wisła zagrała z Polonią, którą pokonała lekko 3:0. I znów od meczu PP do ligowego starcia minęły tylko trzy dni, i ponownie ligowy mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Tym razem z Lechią Gdańsk.
Pod koniec rundy jesiennej z kolei Wisła, którą objął tymczasowo Mariusz Jop, grała w 1/8 finału PP ze Stalą Rzeszów (4:1). Kilka dni później zawodnicy „Białej Gwiazdy” wygrali 4:0 z Górnikiem Łęczna. Była to niesamowita końcówka rundy, bo tydzień później Wisła także wygrała w lidze, z Polonią 2:1.
W rundzie wiosennej na drodze piłkarzy Wisły na PGE Narodowy stanęli zawodnicy Widzewa Łódź (2:1 po dogrywce). Kilka dni po tym starciu Wiśle udało się wygrać w Opolu z Odrą 2:1. Z kolei tuż po 1/2 finału Pucharu Polski, który Wisła Kraków wygrała z Piastem Gliwice 2:1, „Biała Gwiazda” przegrała w lidze z Motorem 1:3.
Czkawka po wygranej w Pucharze Polski na PGE Narodowym była aż nadto widoczna. Podopieczni Alberta Rude, który prowadził Wisłę wiosną, nie wygrali żadnego z czterech ostatnich meczów sezonu, rozgrywanych po magicznym finale z Pogonią. Trzy porażki i jeden remis spowodowały, że „Biała Gwiazda” zakończyła sezon na rozczarowującym 10. miejscu tabeli pierwszej ligi.
***
Podsumowując, po pięciu meczach PP w poprzednim sezonie wyniki Wisły w lidze były różne (dwa zwycięstwa, remis, dwie porażki). Trudno więc dopatrzeć się jakieś szerszej zależności, choć na największą uwagę zasługuje okres po finale na PGE Narodowym, kiedy Wisła Kraków zawiodła na całej linii, zgarniając ledwie jeden punkt na dwanaście możliwych.
Teraz przed Wisłą pozostały tylko mecze ligowe, „Biała Gwiazda” nie obroni Pucharu Polski. Obecnie zespół Jopa plasuje się na 6. miejscu w tabeli. Jak skutecznie zagrać z Polonią w piątek i z Miedzią kilka dni później, udanie puentując rundę jesienną? Mądrze rotować, zachować koncentrację do końca i nie powielać błędów ze spotkania z Polonią, bo wypuszczenie wyniku 2:0 nie może się Wiśle powtórzyć, jeśli ta nie chce zakopać się na zapleczu.
Fot. Wisła Kraków / Bartek Ziółkowski
1 komentarz on “Mariusz Jop przeholował? Rotacje i zmiany w składzie kosztowały brak awansu”