
Fot. Warta Poznań
Warta Poznań aktualnie gra w 1. Lidze i w tabeli na zapleczu zajmuje dopiero 13. pozycję. „Zieloni” spadli w zeszłym sezonie z Ekstraklasy, pomimo, że do 33. kolejki byli nad kreską. O degradacji przesądziła jednak porażka w ostatniej kolejce z Jagiellonią Białystok (0:3) i sensacyjna wygrana Korony Kielce z Lechem Poznań (2:1). Spadek dla każdego klubu oznacza duże straty finansowe. Te nie ominęły Warty i odcisnęły na niej swoje piętno. Kolejnym problemem klubu jest już od kilku sezonów stadion. A raczej jego brak.
Nieudana rewolucja kadrowa
Po opuszczeniu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, pewne było, że klub opuści kilku kluczowych piłkarzy. Latem z zespołu odeszło ich aż dwudziestu. W tym m.in. Kajetan Szmyt, Miguel Luís, Adam Zrelak czy Niilo Maenpaa. Odejścia niemal wszystkich zawodników odbyły się za darmo, co pozbawiło Wartę możliwości finansowego wzmocnienia. Wyjątkiem jest Kajetan Szmyt, który odszedł do Zagłębia Lubin za 115 tys. euro (dane za transfermarkt). Powiedzmy jednak sobie szczerze, że w dzisiejszych realiach jest to kwota mała i w obecnej sytuacji Warty mało znacząca.
Wielu piłkarzy odeszło, ale też wielu przyszło. Do drużyny z Poznania dołączyło szesnastu zawodników, z czego czternastu to Polacy. Co ciekawe, nie wydano choćby złotówki na transfery. Jedynym wydatkiem jest oczywiście pensja. Jednak czy ilość przełożyła się na jakość? Jesteśmy już na półmetku sezonu i możemy odpowiedzieć, że zdecydowanie nie. Choć nie upłynęło wiele czasu, działacze Warty doszli do wniosku, że kilku zawodników nie spełnia oczekiwań klubu, dlatego zdecydowano o ich wystawieniu na listę transferową.
– Na listę transferową wystawieni zostali Damian Gąska, Mateusz Maćkowiak, Jakub Bartkowski, Kacper Jóźwicki oraz Łukasz Norkowski. Zgodę na wypożyczenie otrzymali Filip Jakubowski i Borys Ołeniak. Klub planuje również skrócić wypożyczenie Rafała Adamskiego z Zagłębia Lubin – przekazała niedawno Warta w komunikacie.
Kolejnym problemem okazał się być szkoleniowiec. Tę role na początku sezonu sprawował Piotr Jacek, który zastąpił na tym stanowisku Dawida Szulczka, za którego kadencji klub spadł z ligi. Trener Jacek został jednak zwolniony po zaledwie sześciu meczach. Zdobył w nich ledwie 4 punkty. Wygrał ze Stal Stalowa Wola (1:0) i zremisował z GKS-em Tychy (1:1). Średnia zdobycz punktowa to słabe 0,67 pkt na mecz. Zastąpił go jego imiennik, Piotr Klepczarek. Od momentu przejęcia przez niego funkcji pierwszego trenera, 2-krotny mistrz Polski zaczął punktować lepiej. To starczyło jednak tylko na 13. pozycję i trzypunktową przewagę nad strefą spadkową.
Problemy ze stadionem
Warta od sezonu 2019/2020 gra na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. Wcześniej swoje mecze piłkarze „Zielonych” rozgrywali na obiekcie przy Drodze Dębińskiej w Poznaniu. Powodem zmiany stadionu były wymogi licencyjne narzucone przez Komisje ds. Licencji Klubowych PZPN.
Wyżej wspomniana Komisja zgodziła się jednak warunkowo się na to, by Warta dalej mogła grać w Grodzisku. Ta decyzja jednak nie jest tak idealna, jak by można zakładać. Poznańska ekipa musi za każdy rozegrany mecz na tym obiekcie płacić karę. Ta wynosi 10 tys. zł. za mecz. Sytuacja byłaby zdecydowanie inna, gdyby „Duma Wildy” utrzymała się w Ekstraklasie w zeszłym sezonie. Grałaby wtedy na INEA Stadionie przy ulicy Bułgarskiej i współdzieliła stadion z Lechem. Spadek uniemożliwił to ze względów słabej sytuacji finansowej i zbyt dużych kosztów wynajmu stadionu.
To oznacza, że jeśli Warta nie znajdzie innego obiektu do przyszłego sezonu, to nie będzie w stanie przystąpić do rozgrywek w 1. Lidze. Wówczas klub z Poznania zostanie automatycznie zdegradowany do 2. Ligi. W ostatnim czasie pojawiła się jednak nadzieja, że Warta wróci na DD12.
Światełko w tunelu
„Zieloni” żeby wrócić na stadion przy Drodze Dębińskiej potrzebują 15 milinów złotych na odrestaurowanie go. Praca miałby się skupić na m.in. nowych szatniach, sali konferencyjnej, zaplecza sanitarnego, gastronomicznego, a także strefie VIP. Skąd jednak miałby się znaleźć na to pieniądze? Pierwszą połowę tej kwoty miałaby opłacić sama Warta, drugą natomiast miasto Poznań. Z tego powodu ten tydzień był kluczowy dla przyszłości Warty. W czwartek 19 grudnia odbyło się spotkanie Rady Miasta Poznań, podczas którego głosowano nad budżetem na 2025 rok. Jednym z projektów było przyznanie 7,5 miliona złotych na stadion dla Warty.

Koniec końców projekt ten został uchwalony, co dla „warciarzy” było kluczowe. Gdyby nie pieniądze z miasta, to zespół byłby w potężnych tarapatach, w których cały czas może się znaleźć. Dlaczego? Tak jak wspomniałem wcześniej, drugą połowę sumy ma dać Warta, która pieniądze ma otrzymać od sponsorów. To oznacza, że klub aktualnie nie posiada funduszy na remont obiektu.
Kolejnym problem jest zagospodarowanie przestrzeni i budowanie na terenie, gdzie jest położony stadion. Głównym elementem budowy są budynki socjalne. Teren jest słabo przystosowany do budowy, znacząco utrudnia to wznoszenie jakichkolwiek konstrukcji. Na obszarze przeznaczonym pod nowy obiekt znajduje się między innymi kolektor ściekowy z Wildy, który uniemożliwia stawianie budynków.
A jak wygląda aktualnie prace nad projektem remontu stadionu i kiedy moglibyśmy się go spodziewać? Na te pytania odpowiedź dostaliśmy w trakcie debaty nt. przyszłości Warty. Prezes Zarządu Klubu Artur Meissner powiedział, że są na końcowym etapie projektowania.
– Nie chcemy stracić ani chwili i działać jak najszybciej, by spełnić minimum licencyjne i wrócić do Poznania. Budynek socjalny jest bezwzględnie potrzebny. Obiekt będzie wykorzystywany także na potrzeby Akademii Warty i wydarzeń towarzyszących działalności klubu i Akademii – dodał także Meissner.
Natomiast stadion miałby być gotowy już na nowy sezon. W trakcie debaty dowiedzieliśmy się też, że miasto, a dokładniej Jacek Jaśkowiak miał nie być przychylny przekazania pieniędzy na renowacje stadionu. A co o tym wszystkim sądzą kibice? Po samej debacie można było usłyszeć głosy, że po raz kolejny włodarze klubu zamiast opisać jak wygląda sytuacja, to leją wodę.
Niech ta komedia dobiegnie końca
Jako Poznaniak jestem całą tą sytuacją zażenowany. Drugi największy klub w Poznaniu nie ma swojego stadionu. Zamiast koncentrować się na tym, co zrobić, by walczyć o coś więcej niż utrzymanie w 1. Lidze, to trzeba się martwić nad tym, czy Warta ma gdzie grać. Do tego dochodzi sytuacja z pieniędzmi z miasta.
Mimo, że chciałbym żeby Warta Poznań miała swój obiekt, to nie jestem entuzjastą wspierania prywatnych klubów przez miasto. Teraz pozostaje jednak czekać na to, co się wydarzy w najbliższych dniach i mieć nadzieję, że ta komedia dobiegnie końca.