
Fot. Puszcza Niepołomice, Grafika: Własne
Puszcza Niepołomice zakończyła rundę w świetnym stylu. Po 18 kolejkach plasuje się nad kreską, choć jeszcze niedawno zarówno dziennikarze, kibice, jak i sam sztab szkoleniowy z Tomaszem Tułaczem na czele mogli powątpiewać w powodzenie tej misji. Dziś spróbujemy przeanalizować grę niepołomiczan, omówimy słabsze i lepsze momenty. Przyjrzymy się temu, kto odegrał kluczową rolę w tym, że Puszcza w ostatnich sześciu kolejkach była trzecim najlepiej punktującym klubem ligi (!). Omówimy również transfery – kto opuścił drużynę, a kto dołączy do niej przed nadchodzącą rundą. Co oznacza dla niepołomiczan powrót na „K2”? Kto wyrósł na największą gwiazdę zespołu? Na zakończenie porozmawiamy z Tomaszem Stopką, założycielem stowarzyszenia kibiców Puszcza23. Zapraszamy!
Puszcza Niepołomice przystępowała do obecnego sezonu w osłabionym składzie, po utracie kilku kluczowych zawodników. Drużynę opuścili między innymi Kamil Zapolnik oraz zeszłoroczny bohater, wypożyczony z Aston Villi, Oliwier Zych. Udało się te straty skutecznie zrekompensować dzięki bardzo udanemu okienku transferowemu. Do zespołu dołączył Michalis Kosidis, który świetnie wypełnił lukę po Zapolniku, a także Jakov Blagaić. Kadrę wzmocnili również solidni ligowcy, tacy jak Dawid Szymonowicz, Dawid Abramowicz, Michal Siplak czy Mateusz Stępień.
Początek sezonu dostarczył kibicom Puszczy Niepołomice wielu emocji. Wygrana 4:1 z Lechią Gdańsk – najwyższe zwycięstwo w skromnej historii klubu w Ekstraklasie – rozbudziła nadzieje na udany sezon. Dodatkowo remisy z Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa (oba mecze zakończone wynikiem 2:2) nie były typowymi dla Puszczy spotkaniami w stylu „zdobyć coś po stałym fragmencie i bronić wyniku”. Wręcz przeciwnie, w obu meczach zespół trenera Tułacza mógł czuć spory niedosyt. W starciu z Górnikiem w 80. minucie Patryk Kieliś zmarnował stuprocentową okazję, obijając słupek po dobitce piłki wyplutej przez bramkarza. Swoją drogą, 24-latek zagrał w tym sezonie raz. Właśnie przeciwko zabrzanom.
Natomiast w meczu z Legią Warszawa, który Puszcza rozgrywała dwa tygodnie później, rzut karny zmarnował ulubieniec kibiców, były już gracz „Żubrów”, Jin-Hyun Lee.

Po 5. kolejce Puszcza zajmowała 11. miejsce w tabeli, Puszcza wyglądała nieźle, momentami swoją grą zachwycała. Później przyszedł dołek, w kolejnych ośmiu ligowych meczach zespół Tułacza ugrał tylko… trzy punkty. Niepołomiczanie bezbramkowo zremisowali z Motorem i Koroną, podzielili się także punktami z Piastem Gliwice (1:1).
Gra w obronie „Żubrów” w tym okresie? katastrofa. Próby rozegrania piłki? Żałosne. Laga za lagą, najczęściej w kierunku osamotnionego Kosidisa, a czasem piłka leciała po prostu w aut. Zespół nie potrafił stworzyć żadnej sytuacji, a gra sprowadzała się głównie do szukania stałego fragmentu, który… nie miał już tej samej grozy, co w poprzednim sezonie. Na dokładkę dochodziła niekończąca się lista kontuzji, przez które trener Tułacz zmuszony był często posyłać na ławkę dwóch, a nawet trzech juniorów – nie dlatego, że trzeba ich ogrywać (bo zazwyczaj i tak nie grali), ale dlatego, że nie było nikogo innego.
Najbardziej pamiętnym momentem tego okresu była bolesna porażka 0:6 z GKS-em Katowice. Była to najwyższa porażka w historii Puszczy na szczeblu centralnym.
Na szczęście dla kibiców, drużyna wyciągnęła mityczne wnioski, a lanie z GieKSą zadział na nią jak zimny prysznic. Pierwszym zwiastunem nadziei był mecz z Pogonią Szczecin na stadionie „Portowców”, gdzie bardzo długo przecież ekipa trenera Roberta Kolendowicza była absolutnie bezbłędna. W Szczecinie Puszcza przegrała 1:2, ale zagrała bardzo przyzwoicie. Stworzyła sobie mnóstwo sytuacji, czego wcześniej nie widzieliśmy, wróciła do prostej, ale skutecznej gry i prawie wywalczyła punkt.
Do składu wrócili kluczowi zawodnicy, jak Artur Siemaszko, Blagaić czy choćby Ioan-Calin Revenco, którzy z impetem ruszyli do pomocy. Powroty zbiegły się w czasie z wystrzałem formy Jin-hyuna Lee’ego (którego niestety w Puszczy już nie ma) i Kewina Komara, o którym wreszcie z dumą mogę powiedzieć, że wyglądał tak, jak w minionym sezonie Zych. Nieoczekiwanym bohaterem stał się Łukasz Sołowiej, który przeistoczył się z rezerwowego obrońcę na lidera defensywy.
ZIMOWE SZALEŃSTWO
Puszcza rozpoczęła zimowe okienko transferowe od bolesnej straty swojej największej gwiazdy, Lee Jin-Hyuna. Kto jednak jeszcze postanowił opuścić Niepołomice, a co najważniejsze – kto wypełni powstałą w składzie lukę? Odpowiedzi na te pytania oraz nasze opinie o każdym ruchu transferowym znajdziecie w tej poniżej.
Przyszli:
- Antoni Klimek (Widzew Łódź)
- Herman Barkouski (Dynamo Brześć)
Odeszli:
- Lee Jin-Hyun (Ulsan HD)
- Michał Walski (Stal Stalowa Wola, wypożyczenie)
- Wojciech Hajda (Miedź Legnica)
Antoni Klimek był niemalże przyspawany do ławki rezerwowych Widzewa Łódź. Z pewnością w Puszczy będzie mógł liczyć na minuty. Poprzedni jego sezon był całkiem udany. W Ekstraklasie spędził na boisku niemal 1600 minut, 20 razy wychodząc w podstawowym składzie. W tym czasie zanotował trzy bramki i taką samą liczbę asyst – wynik solidny, jak na zawodnika stawiającego pierwsze kroki na najwyższym poziomie rozgrywkowym.
W tym sezonie sytuacja wyglądała jednak zupełnie inaczej. Klimek skończył 22 lata, a wraz z tym stracił status młodzieżowca. Widzew postawił na młodszych graczy, takich jak Kamil Cybulski, aby wypełniać limit. Niespecjalnie też nowy nabytek Puszczy pasował do koncepcji trenera RTS-u, Daniela Myśliwca. – Potrzebuję zawodnika, który daje więcej szerokości – mówił chociażby Myśliwiec po meczu z Puszczą (0:2), pytany o różnicę między Klimkiem, a Hilary Gongiem, na którego stawia często szkoleniowiec.
To swoją drogą dość wymowne, że więcej czasu na boisku otrzymywał właśnie Hilary Gong, przez wielu kibiców uznawany za jeden z najgorszych transferów sezonu.
Antoni Klimek pierwszym wzmocnieniem Puszczy
Mimo ograniczonych minut Klimek potrafił pokazać swoją wartość. Najlepszym przykładem jest mecz przeciwko Cracovii, w którym, wchodząc z ławki w 80. minucie, zaliczył dwie asysty i znacząco przyczynił się do odwrócenia wyniku spotkania. Teraz przed nim nowe wyzwanie. Transfer do Puszczy to szansa na regularną grę i odbudowanie formy pod okiem Tomasza Tułacza. Klub przechodzi rewolucję pokoleniową, a Klimek może stać się jednym z jej kluczowych symboli.
Antoni, powodzenia!
Lee Jin-Hyun z kolei był pierwszym piłkarzem, który opuścił klub z Niepołomic w tym roku. Puszcza traci swoją największą gwiazdę, magika, który swoją grą wprawiał w ekstazę całą społeczność „Żubrów”. Jego dryblingiem mógł zaczarować drużynę rywali, sprawiając, że absolutnie ogłupieni tylko przyglądali się, jak wraz z piłką przemierza kolejne metry boiska.
Lee był piłkarzem, jakiego Puszcza nigdy wcześniej nie miała. Nie był to typowy, wysoki dryblas do wygrywania pojedynków, był naprawdę wyjątkowy. To właśnie ta wyjątkowość przysporzyła mu sympatię całego, prawie 17-tysięcznego miasta. Mało kto na pytanie, kto był najlepszym piłkarzem Puszczy w tej rundzie, odpowiedziałby inaczej niż „Dżini”. (Sam umieściłem go w pierwotnej wersji „kozak rundy”).
Jin-Hyun Lee opuszcza szeregi „Żubrów”
Niestety, niemal pewnym wydawało się, że po sezonie nie uda się go zatrzymać, więc może to i lepiej, że zamiast odejść za darmo, Puszcza zyskała za swoją gwiazdę (mam nadzieję, że pokaźną) kwotę odstępnego. Jeśli chodzi o potencjalnego zastępcę, w Niepołomicach duże nadzieje pokładają w zeszłorocznej gwieździe ligi bośniackiej, Jakovie Blagaiciu. Chorwat nie miał okazji w pełni zaprezentować swojego potencjału, ponieważ jego rywal na pozycji ofensywnego pomocnika – wspomniany Lee Jin-Hyun – był w tym sezonie absolutnie niezastąpiony.
Jednak jeśli Blagaić dostanie szansę jako pełnoprawny zawodnik pierwszego składu, być może wkrótce zobaczymy, na co go naprawdę stać.
Michał Walski jest drugim piłkarzem środka pola, który zimą opuści Puszczę Niepołomice. W przeciwieństwie do Jin-Hyun Lee, nie odchodzi na stałe, lecz udaje się na wypożyczenie do Stali Stalowa Wola – kierunku dobrze znanego w Niepołomicach. W drużynie Tomasza Tułacza, która z sezonu na sezon ma grać coraz lepiej, odważniej i bardziej ofensywnie, trudno znaleźć miejsce dla zawodnika o profilu Walskiego. Z całym szacunkiem do jego umiejętności, nie wpisuje się on w wizję budowanego zespołu.
Przydatność Walskiego w kontekście stylu gry „Żubrów” także budzi wątpliwości. Wszyscy wiemy, jak wysoko Tomasz Tułacz ceni stałe fragmenty gry. Walski ma co prawda na swoim koncie bezpośrednią bramkę z rzutu wolnego, ale jego przeciętne warunki fizyczne i niski wzrost sprawiają, że nie jest kluczowym ogniwem w innych aspektach tego typu strategii.
Co więcej, na pozycji defensywnego pomocnika konkurencja w Puszczy jest bardzo silna. Rywalizować trzeba z niekwestionowanymi ikonami klubu – kapitanem Jakubem Serafinem oraz nieco bardziej doświadczonym Konradem Stępniem. Nie można też zapominać o wszechstronnych zawodnikach, takich jak Piotr Mroziński czy Dawid Szymonowicz, którzy również mogą z powodzeniem występować na tej pozycji.
NAJWIĘKSZY KOZAK…
…Michalis Kosidis
„Czasem po prostu nie ma argumentów. Kamil, Twoje zachowanie, sposób, w jaki przyszedłeś przekazać swoją decyzję, to ogromna klasa i pokaz szacunku dla klubu. To nie było łatwe. Tak jak i łatwe nie będzie znalezienie zastępstwa, ale czasu troszkę jest” – napisał Marek Bartoszek, prokurent oraz były prezes klubu z Niepołomic, w odpowiedzi na post ogłaszający odejście Kamila Zapolnika do Bruk-Betu.
Decyzja ta spotkała się z ogromną krytyką wśród kibiców, którzy obwiniali klub za brak ambicji i za to, że po raz kolejny przegrywał rywalizację z klubem teoretycznie grającym w niższej lidze (choć sytuacja finansowa Termaliki znacznie przewyższa możliwości Puszczy). To zrozumiałe, że dla wielu fanów był to cios – Zapolnik wydawał się być zawodnikiem niezastąpionym. Nie był to typowy napastnik, ale maszyna do wygrywania pojedynków i wywalczania stałych fragmentów gry dla drużyny.
Tak jednak tylko się wydawało… przez jedną kolejkę. Mecz z Jagiellonią (0:2), w którym na pozycji napastnika eksperymentalnie wystąpił Mateusz Radecki. Wypadł wówczas słabo. Tydzień później przeciwko Górnikowi Zabrze zadebiutował jednak nowy, młody i perspektywiczny nabytek Puszczy – wypożyczony z AEK-u Ateny Michalis Kosidis. Powiedzieć o jego występie, że był dobry, to jak nic nie powiedzieć. W zaledwie siedem minut od wejścia na murawę, rosły Grek zdobył bramkę, która, jak się później okazało zapewniła Puszczy pierwszy punkt w tym sezonie.
Od momentu, gdy Kosidis dołączył do drużyny, stał się stałym zawodnikiem pierwszego składu, nie opuszczając ani jednego meczu. Choć rywalizacja o jego miejsce w składzie nie była zbyt trudna – kontuzjowany Rok Kidrić, młodzieżowiec Krystian Okoniewski, który wcześniej miał tylko epizody w Radomiaku, oraz Mateusz Radecki, nominalny pomocnik – Grek nie miał problemu z utrzymaniem wysokiej formy.
Mówi się, że napastnik potrzebuje rywala, który będzie go naciskał, by utrzymać wysoki poziom (według Davida Baldy – przykład Exposito, który zaliczył świetny sezon właśnie „dzięki tej rywalizacji”). W przypadku Kosidisa jednak, jego pozycja w składzie była teoretycznie niezagrożona, a mimo to utrzymywał wysoki poziom w niemal każdym meczu. Puszcza, jak to z nią bywa, rzadko stwarzała sobie sytuacje bramkowe, często nie wychodząc z własnej połowy. Mimo to Kosidis notował imponujące indywidualne statystyki. W 17 spotkaniach zdobył sześć bramek i zaliczył jedną asystę, co daje mu ex aequo 5. miejsce w klasyfikacji strzelców Ekstraklasy.
Patrząc na ostatnie mecze Puszczy oraz liczbę sytuacji, które „Żubry” zaczęły wypracowywać, a także biorąc pod uwagę potencjalne transfery rywali, można stwierdzić, że Kosidis ma realną szansę na zakończenie sezonu w czołowej piątce strzelców Ekstraklasy, a może nawet wyżej.
Na koniec kilka „nerdowskich” statystyk, które z pewnością cieszą sztab szkoleniowy w Niepołomicach:
Kosidis okazał się równie skuteczny jak Zapolnik w głównych zadaniach, które Tomasz Tułacz stawia swoim zawodnikom. Obecnie Grek zajmuje drugie miejsce w lidze pod względem liczby wygranych pojedynków powietrznych. Ma również lepszy procent wygranych pojedynków niż jego poprzednik, a do tego aktywniej włącza się w grę obronną. Jedyną statystyką, w której Kosidis nie dorównuje Zapolnikowi, jest liczba wywalczonych rzutów wolnych. Napastnik pierwszoligowego Bruk-Betu jako piłkarz Puszczy zdobywał je średnio co 42 minuty, podczas gdy Kosidis potrzebuje na gola średnio 73 minuty. Może to być odpowiedź na pytanie, dlaczego Puszczy coraz trudniej zdobyć gola ze stałego fragmentu gry.
Miejmy nadzieję, że Kosidis jeszcze poprawi swoją zabójczą skuteczność. Wypożyczenie Greka kończy się latem tego roku, ale trudno uwierzyć, by Puszcza nie starała się go wykupić po zakończeniu rozgrywek ligowych.
Na osobne wyróżnienie w kategorii „największego kozaka” zasługuje oczywiście trener Tułacz, który w sierpniu tego roku będzie święcić nieprawdopodobny jubileusz, jakim będzie 10 lat pracy na stanowisku szkoleniowca „Żubrów”. To nie jest ewenement na polską skalę, ale na europejską.
W poważnym futbolu to się po prostu nie zdarza!

NAJWIĘKSZY MANKAMENT…
…dualizm formy
Co prawda trener Tułacz bardzo nie lubi określania meczów rozgrywanych na obiekcie Cracovii jako „domowe” spotkania Puszczy, ale trudno nie zauważyć, jak dobrze zawodnicy Puszczy Niepołomice radzą sobie na stadionie przy ul. Kałuży. „Żubry” stworzyły tam prawdziwą twierdzę… albo rezerwat, jeśli spojrzymy na to przez pryzmat ich przydomka.
Puszcza Niepołomice to drużyna dwóch twarzy. Na „własnym” stadionie prezentuje się jak solidny ekstraklasowy zespół. Zdobywa średnio 1,44 punktu na mecz, imponując nie tylko skutecznością (średnio 1,5 gola na mecz), ale także efektywnością w wykańczaniu akcji. Puszcza może się pochwalić trzecim w lidze wskaźnikiem konwersji strzałów na bramki, wynoszącym ponad 13%. To wynik, który stawia ją w czołówce najbardziej zabójczych drużyn w Ekstraklasie.
Niestety, wyjazdy to zupełnie inna historia. Drużyna przypomina tam kandydata do spadku, zdobywając zaledwie 0,56 punktu na mecz. Co gorsza, ponad połowa tej skromnej zdobyczy pochodzi z jednego spotkania – wygranego przeciwko będącemu w kryzysie Śląskowi Wrocław. Statystyki ofensywne Puszczy na wyjazdach są alarmujące. Drużyna zdobywa średnio jedną bramkę na pięć meczów w delegacjach, a posiadanie piłki wynosi zaledwie 37%, co plasuje ją na końcu ligowych rankingów w tej kategorii.
Jeszcze gorzej wygląda liczba celnych strzałów na wyjazdach – mniej niż dwa na mecz. To wynik, który wymaga natychmiastowej poprawy, jeśli zespół z Niepołomic chce uniknąć problemów z utrzymaniem się w lidze. A z pewnością chce.
5 PYTAŃ DO…
…Tomasza Stopki, gniazdowego i założyciela stowarzyszenia kibiców Puszczy Niepołomice
1. Może w ramach wstępu zdradzisz kulisy tego, jak to się wszystko w tej puszczy zaczęło? Co było punktem kulminacyjnym, przez który postanowiłeś tak bardzo zaangażować się w organizację tej, nie oszukujmy się, niezbyt imponującej grupy kibiców?
Mieszkałem na krakowskim Kurdwanowie. Jeżeli rodzice przez lata mówili mi, że na żadne mecze chodzić nie będę, bo jest niebezpiecznie, to miałem prawo im wierzyć. Na swój pierwszy mecz na duży stadion poszedłem dopiero mając jakieś 25 lat. Tu studia, tam praca i w sumie brak czasu na myślenie o sobie. Bardzo mi się podobała atmosfera na stadionie, mimo, że przeżywana z sektora rodzinnego. Ciężko byłoby iść jako świeżak “za bramkę” i to jeszcze z dziećmi. Tak sobie jeździłem na te mecze i żyłem Ekstraklasą.
Wtem do mojej głowy wpadła myśl, że przecież w Niepołomicach też musi być jakiś klub. Pewnie jakaś 5. liga albo B klasa. Kojarzyłem Piłkarza Podłęże czy Czarnych Staniątki. Przypuszczałem, że w Niepołomicach jeżeli ktoś gra, to pewnie na podobnym poziomie. A tu totalny szok. Puszcza Niepołomice gra sobie za kilka dni puchar Polski z Wisłą Płock i to w Niepołomicach. A potem wracają do grania w… 1 lidze! Powiedzieć, że trochę było mi głupio to jak nic nie powiedzieć. To jednak też pokazuje mi, jak wielką drogę przeszła Puszcza. Jeżeli ja, mieszkając 5 lat w mieście, jeździłem do Krakowa na mecze, a nie wiedziałem, że pod nosem dosłownie mam pierwszą ligę, to znak, że marketingowo Puszcza po prostu nie istniała. Nic to jednak! Poszedłem na ten mecz Pucharu Polski. Spodziewałem się klimatu kibicowskiego godnego pierwszej ligi. Jakiegoś dopingu, może oprawy? Okazało się, że mimo naprawdę mocno nabitego stadionu (ale nie pełnego!) dopingu w zasadzie nie było. Klimat meczu był co najmniej… dziwny? Potem dowiedziałem się czemu to tak wtedy wyglądało, ale na tamtą chwilę byłem dosyć zmieszany.
Nie pamiętam już dokładnie jak to wyglądało ale po zakończonym sezonie, stwierdziłem, że spróbuję coś w tej materii ruszyć. Pogadałem z paroma osobami, i od początku kolejnego sezonu w dosłownie kilka osób (nie raz we trzech, nie raz w dziesięciu) coś tam sobie krzyczeliśmy. Ogarnęliśmy z klubu bęben, wydrukowaliśmy na plandece od żuka flagę i zaczęliśmy działać. Nie bez znaczenia była tu też całkiem spora grupa osób z grupy 1923, która też dołożyła swoje cenne grosiki do rozwoju życia na trybunach.
2. Będąc kibicem od kilku lat, muszę przyznać, że nasza społeczność naprawdę dynamicznie się rozwija. Co więcej, jak na polskie realia, panuje u nas zaskakująco przyjazna atmosfera. Nie masz jednak wrażenia, że w dłuższej perspektywie trybuny mogą się bardziej radykalizować? Że dojdą jakieś nowe zgody, nowe kosy, i na młynie zrobi się mniej „rodzinnie”?
Wydaje mi się, że to kwestia czasu. Dlatego tak ważne jest, aby skupiać się teraz na budowaniu fundamentów i nie pozwalać nikomu na jakieś wybryki i jednorazowe akcje. Jak to mówią – czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. W sumie gdyby się uprzeć, to można by napinać się, że mamy kosę z tymi, bo nas obrażają, z tamtymi, bo coś brzydkiego w internecie napisali albo z jeszcze innymi, bo próbowali komuś szalik skroić.
Piłka nożna to emocje. My wolimy te pozytywne i dlatego trzymamy się z chłopakami z Garbarni Kraków. Nas nie interesuje wielka Polska Kibolska. Chcemy futbolu, giętej i dobrej zabawy. A czy znajdzie się młodzież w Niepołomicach i okolicach której to nie wystarczy? Pewnie tak. Ale to już będzie ich sprawa. Ja nie jestem panem i władcą Niepołomickich trybun, a jednym z wielu kibiców który czasem trochę za bardzo pcha się przed szereg.
3.Co dla Puszczy oznacza powrót do Niepołomic?
Powrót na K2 powoduje u mnie tyle samo radości co obaw. Obawiam się, że kibice przyzwyczajeni do, co tu dużo mówić, luksusów obiektu Cracovii, mogą mieć problem z odnalezieniem się na stadionie w Niepołomicach.
Po drugie, catering czy ciągi komunikacyjne. Klimat będzie nie do podrobienia przez żaden inny stadion. No i jeszcze organizacja miasta na czas meczu. Myślę, że dzień, w którym odbywać się będzie mecz, to będzie czas, kiedy centrum miasta będzie w zasadzie nieużywalne. Z drugiej strony, całe miasto będzie tymi meczami żyć, Liczę też, że doping który był obecny w Krakowie, będzie niósł się nie tylko na murawę, ale na całe miasto jako takie. Mogę sobie tylko wyobrazić co dwa tygodnie mecze z liczbą osób podobną jak na meczu stulecia między Puszczą a Wisłą Kraków (2:1).
Czuję też, że mecze w Niepołomicach to będzie eldorado dla lokalnym restauratorów oraz pobliskich sklepów (śmiech). Można będzie żartować, że małe boisko, że stadion nie za duży, ale atmosfera która będzie tu na meczach będzie nieosiągalna dla żadnego innego klubu. Tego jestem pewny.
4. Jak oceniasz tę rundę? Jako, że zbliża się okienko transferowe – czy jest jakiś zawodnik, którego szczególnie szkoda byłoby ci stracić?
Myślę, że liczyłem na nieco lepszy start. Nauczony jednak poprzednim sezonem ze względnym spokojem patrzyłem na serię meczów bez zwycięstwa. Nie będę ukrywał, że porażka 0:6 z GKS Katowice była dosyć bolesna bo powiedzieć, że zabrakło tam ambicji u wielu zawodników, to jak nic nie powiedzieć. Cieszy natomiast to, jak ta runda się skończyła. Znów można było oglądać “starą dobrą Puszcze” która walczyła i pokazywała ambicję. Widać też, że relacja między zawodnikami i kibicami okrzepła. Nie ma tu już robienia czegoś na siłę. Czuć – tak mi się wydaje – chemię i pewien rodzaj jedności.
Pytasz, czy któregoś zawodnika byłoby mi szkoda gdyby odszedł. Autentycznie każdego byłoby mi szkoda. Każdy daje tej drużynie jakiś element który sprawia, że Puszcza ma ten swój koloryt. Totalnie jednak prywatnie, to myślę jednak, że byłoby autentycznie smutno gdyby klub opuścili Konrad Stępień, Hubert Tomalski czy Jakub Serafin. To weterani Puszczy, a nawet zaryzykuję stwierdzeniem, że legendy.
Byłoby mi także przykro, gdyby zespół opuścił Sołowiej. Mam wrażenie, że mimo swojego szorstkiego imidżu, to jeden z tych gości, który trzyma szatnie w ryzach a przede wszystkim daje młodzieży dobry przykład.
5. Jakie są Twoje przewidywania na resztę sezonu? Patrząc tylko na formę z listopada i grudnia, Puszcza jest trzecią najlepiej punktującą drużyną ligi, a do tego wciąż rywalizuje w Pucharze Polski. Czy doszliśmy już do momentu, w którym utrzymanie to plan minimum, a nie główny cel?
W pucharze Polski Puszcza ma bardzo trudne zadanie. Patrząc jak Polonia grała z Wisłą, wydaje mi się, że będzie to mecz w rodzaju szachów z karnymi na końcu. Gdzieś pod skórą czuję jednak, że jeżeli nie będzie u nas odejść, to możemy myśleć o finale. Nie chce dmuchać balonika, ale widziałem już na coś stać Puszcze chociażby grając w barażach o Ekstraklasę. Jak będzie trzeba to i dwa gole na pupie strzelą byle wygrać!
W lidze liczę na spokojne utrzymanie. Wydaje mi się, że Puszcza dosyć szybko oddali się od grupy zamieszanej w spadek. Jeżeli ostatni sezon zakończyli na 12. miejscu, to myślę, że te okolice są dla nich spokojnie osiągalne, z tym, że nie w ostatniej kolejne a, już gdzieś w połowie rundy
***
Puszcza Niepołomice nadchodzącą rundę rozpocznie 2 lutego, kiedy zmierzy się z Górnikiem Zabrze. Następnie drużyna z podkrakowskiej miejscowości podejmie Zagłębie Lubin, wszystko wskazuje na to, że będzie to ostatni domowy mecz „Żubrów” rozgrywany na stadionie Cracovii. Puszcza na swój obiekt w Niepołomicach powróci na przełomie lutego i marca, kiedy zagra z Motorem Lublin.
Bardzo dziękuję za przeczytanie artykułu. Serdecznie zachęcam do lektury zapowiedzi innych ekstraklasowiczów, a także do dyskusji – kto według was był najlepszym piłkarzem „Żubrów” w tej rundzie?
ZAPRASZAMY DO POZOSTAŁYCH TEKSTÓW ZAPOWIADAJĄCYCH WIOSNĘ W EKSTRAKLASIE:
Brawa dla trenera Tułacza, najlepszy szkoleniowiec w Polsce !
Powinni się utrzymać !