
Fot. Pogoń Szczecin
Kibice Pogoni Szczecin z wielkimi nadziejami spoglądali na możliwość zakupu ich klubu przez zagranicznego inwestora. Wydawało się, że transakcja zmierza w pozytywnym kierunku. Sytuacja jednak się zmieniła w zasadzie o 180 stopniu, wszystko było bardzo dynamiczne. Alex Haditaghi chętnie zabierał głos, można było dostrzec pewne sprzeczności i pokrętności w sprawie zakupu Pogoni. Dziś doszło do ostatecznego załamania negocjacji, obie strony wydały wyraźne, acz ponownie kłócące się ze sobą oświadczenia. Zapraszam na podsumowanie tego, do czego doszło w klubie ze Szczecina.
Bohater
Ligowej granie w 2024 roku zakończyło się dla „Portowców” w Kielcach. Pogoń podzieliła się punktami z Koroną, był to dopiero piąty punkt zdobyty w delegacji przez podopiecznych Roberta Kolendowicza. Jego zespół kompletnie w Kielcach rozczarował, przez 90 minut nie oddając ani jednego celnego strzału. Kiepski obraz został niejako zatuszowany doniesieniami o potencjalnej transakcji.
Alex Haditaghi był odbierany jako człowiek, który zakochał się w Szczecinie, a w Pogoni dostrzegł niewyobrażalny potencjał sportowo-finansowy. Kreślił piękne scenariusze, mówił o wizji, o pięknych planach, o rozwoju.
Przypomnę, że latem Pogoń była niebywale wstrzemięźliwa na rynku transferowym. Dziennikarz będący blisko Pogoni, Daniel Trzepacz podał informację o tym, że Haditaghi ma zostać inwestorem – jego udziały mają obejmować 20-30%. Kanadyjczyk wcześniej pojawił się w Szczecinie, szampany niemalże były otwarte. W rozmowie dla Goal mówił – Spacerując po mieście, byłem zachwycony jego historią, charakterem, połączeniem Szczecina z klubem. […] Jeśli nie dojdzie do porozumienia, przyszłość Pogoni będzie niepewna. Klub może być zmuszony do sprzedania 5-6 najlepszych piłkarzy, aby uregulować zobowiązania.
Pierwszy upadek… inwestycji
Ekstraklasa zapadła w sen, w Szczecinie jednak ani myślano zmrużyć oczu. Podejście Jarosława Mroczka do przyszłości okazało się niebywale rozsądne, postanowił dokładnie zbadać inwestora. Postawił także pewną granicę, mówiło się o tym, że nie chciał aby Haditaghi od początku miał więcej niż 25% udziałów. Inwestor miał otwarcie zapowiadać europejskie puchary, w obliczu tego ostrożność była wskazana.
Przeszłość pokazała, że warto zachować zdrowy rozsądek. Jarosław Mroczek w sierpniu wyznał, że w budżecie uwzględniono zwycięstwo w Pucharze Polski i dochody z meczów kwalifikacji europejskich pucharów…. Nie wymaga to komentarza, natomiast warto poniekąd wyciągnąć wnioski.
Kibice Pogoni śpiewali kolędy, wówczas pojawił się problem z należnościami klubu. Szybko udało się dojść do porozumienia, temat inwestycji powrócił do pełnej mocy.

Drugi upadek transakcji
Sytuacja niejako wróciła do normy, znów wydawało się, że wszystko zmierza do porozumienia. Haditaghi dla pogonsportnet zdecydowanie wypowiedział się na temat współpracy: – Nieugięci wierzyciele i krótkowzroczne żądania finansowe doprowadziły do nagłego końca tych marzeń, narażając nie tylko perspektywy drużyny, ale także wartość inwestycji wierzycieli. […] ich działania nie tylko zagrażają przyszłości klubu, ale także obniżają wartość ich własnych aktywów. Osłabiona i zmagająca się z problemami finansowymi drużyna jest warta znacznie mniej, a ich decyzje mogą spowodować trwałe szkody.
Klub wydał następnego dnia oświadczenie. W środowisku pojawiło się gigantyczne poruszenie, kibice zarzucali wierzycielom doprowadzenie do 26 milionów długu i brak zadowalającego wyniku sportowego. Szczerze mówiąc, nie byłby to zły scenariusz. Alex Haditaghi przekazywał mediom informację o ponad 50 milionach, oficjalny komunikat był niebywałym wodolejstwem.
Dziennikarz Piotr Koźmiński poinformował o jeszcze jednej próbie podjęcia rozmów miedzy stronami. Już wówczas wydawało się to niebywałym absurdem, wizja poprawy sytuacji ponownie okazała się silniejsza. Wcześniej mówiło się także o przejęciu ponad 80% udziałów przez inwestora.
Cięcia finansowe
W przeddzień sylwestra otrzymaliśmy informację, o rozwiązaniu kontraktu z Benediktem Zechem. Ruch bronił się głównie pod kątem finansowym – „Portowcy” zeszli z pensji gracza, któremu latem wygasał kontrakt. Oczywistym było, że jedno odejście nie odwróci sytuacji, jednakże była to dość przemyślana decyzja. Zapraszam na mój komentarz z dnia komunikatu, poruszyłem tam temat wąskości kadry i przedstawiłem aktualną wówczas sytuację negocjacji z Hadithagim.
Pogoń traci uznanego stopera. Benedikt Zech rozstał się z klubem
Wypowiedź Kanadyjczyka dla Meczyków w znacznym stopniu „podłączyła prąd” w nadziei na transakcję, która miała być zbawienna. Wspomniane źródło podało, że inwestor ma podjąć decyzję po osobistej wizycie w Szczecinie 29 grudnia.
Trzeci, obszerny upadek inwestycji
Początek 2025 roku przyniósł (wydaje się) ostateczne rozstrzygnięcia. Piotr Koźmiński 1 stycznia podał informację o zakończeniu negocjacji. Następnego dnia portal pogonsportnet przedstawił informacje dotyczące planu inwestora wobec wierzycieli i zobowiązań, jak czytamy: – Sam Hatidaghi mówił już o części warunków dotyczących spłaty długów długoterminowych. Jego propozycja zawierała w sobie wydłużenie terminu spłaty do końca czerwca 2027 roku. To warunek, którego potencjalny inwestor odpuścić nie chce. Pożyczkodawcom zaoferował roczną stopę oprocentowania w wysokości 8%. Plan zawiera płatność odsetek kwartalnie, czyli co trzy miesiące, a pierwsza miałaby zostać opłacona na koniec pierwszego kwartału 2025 roku.
Dodatkowo Haditaghi w swojej propozycji zawarł opcję wcześniejszej spłaty zobowiązań w przypadku transferów wychodzących i sukcesów sportowych.
Jak miałoby to wyglądać?
W przypadku transferów wychodzących powyżej kwoty 5 000 000 euro, 10% miałoby być przekazywane na spłatę zobowiązań wobec pożyczkodawców. Podobnie miałoby to wyglądać w przypadku nagród z rozgrywek o Puchar Polski czy gry w kwalifikacjach do europejskich pucharów. 10% przy nagrodach powyżej miliona euro też miałoby trafiać na konto wcześniejszej spłaty pożyczkodawców.

Założenia wydawały się dość górnolotne, Daniel Trzepacz przedstawił również plany dotyczące finansowania klubu, początkowo inwestor miałby wnieść 30 milionów euro, w czerwcu kolejne 17, istotny fakt jest taki, że miały być to nowe akcje, a nie pożyczki.
Plan przedstawiony wierzycielom zakładał, że do 2027 roku zainwestowane miałoby być około 100 milionów euro.
Długi bez ostrości
Jerzy Chwałek z Super Expressu poinformował następnego dnia o rzeczywistym zadłużeniu: – […] Pogoń jest zadłużona łącznie na 53 mln zł – usłyszeliśmy od osoby dobrze zorientowanej w sytuacji finansowej klubu, proszącej o zachowanie anonimowości. Prezes klubu Jarosław Mroczek w oświadczeniu w trakcie negocjacji podał kwotę zadłużenia pożyczkami 26.14 mln zł, na co szybko zareagował Haditaghi zarzucając mu brak transparentności i pomijanie zadłużenia wobec piłkarzy i agentów. Poszliśmy tym tropem chcąc dotrzeć do prawdziwych kwot.
Oblicze dramatu i wyprzedaży miałaby uratować pomoc od miasta Szczecin. Wiele mówiło się o sprzedaży Efthymiosa Koulourisa, Grek przydałby się choćby w Warszawie. O pogłoskach dotyczących przenosin w materiale mówił Piotr Rzepecki.
Bomba w „Porcie”
W piątek piłkarze Pogoni rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej. Klub postanowił zdecydowanie odwrócić uwagę fanów od kwestii sportowych. O poranku wydano komunikat, w którym poinformowano o absurdalnych okolicznościach negocjacji.
Rozmowy toczyły się dwutorowo, pierwszy wymiar to linia Haditaghi-Pogoń, drugi to Haditaghi-media. Inwestor miał odmówić udzielenia gwarancji dotyczących spłaty pożyczek. Kanadyjczyk miał zaniechać także przedstawienia formalnego nabywcy – nie mieści mi się to w głowie. Podmiotem odpowiedzialnych za zachowanie tajemnicy przedsiębiorstwa będzie pośrednik – Mariusz Mowik. Drugi akapit w całości niejako podsumowuje niebywale groteskową historię. Poinformowano także o zmianach w zarządzie i negocjacjach z innym możliwym nabywcą.
Alex Haditaghi również wydał komunikat, niecałą godzinę później, oto jego treść:
Najnowszy komunikat prasowy Pogoni Szczecin S.A. to kolejny rozczarowujący przykład nieuczciwości i odwracania uwagi, których celem jest wprowadzenie kibiców w błąd i zatuszowanie ich niepowodzeń. Chcę być absolutnie jasny — każde oskarżenie skierowane przeciwko mnie jest bezpodstawne i ma na celu przerzucenie winy za złe zarządzanie na stronę zewnętrzną.
Podmiot kupujący został ujawniony swojemu zespołowi prawnemu na wczesnym etapie negocjacji. Otrzymali pełną dokumentację korporacyjną europejskiej firmy z siedzibą w Grecji, z aktywami o wartości setek milionów euro. Firma ta jest wspierana przez światowej sławy audytora, Ernst & Young, który mógłby z łatwością zweryfikować jej siłę finansową i wiarygodność. Twierdzenie inaczej jest całkowitym kłamstwem. Jeśli zignorują te fakty, to tylko podważą ich intencje i kompetencje.
Prawdziwą tragedią jest to, że zamiast stawiać przyszłość klubu na pierwszym miejscu, utorowali drogę wierzycielom, aby powoli pozbawić klub aktywów w celu odzyskania długów. Kibice zasługują na prawdę: klub nie jest winien 26 milionów złotych, jak twierdzili — jest winien prawie 59 milionów złotych. Ten poziom nieodpowiedzialności finansowej jest alarmujący, a mimo to nadal przedstawiają się jako ofiary, jednocześnie oczerniając każdego, kto oferuje rozwiązanie.
Kierownictwo klubu powinno dokładnie przyjrzeć się swojemu kompasowi moralnemu. Zamiast wymyślać historie i wprowadzać kibiców w błąd, powinni przyznać się do swoich porażek i wyjaśnić, dlaczego klub jest w takim finansowym chaosie. Moim celem było i zawsze było odbudowanie i wzmocnienie Pogoni Szczecin — a nie podsycanie tej kultury tajemnicy i oszustwa.
Wzywam kibiców i sympatyków Pogoni Szczecin, aby domagali się przejrzystości i odpowiedzialności od swojego kierownictwa. Dziedzictwo i przyszłość klubu są zbyt ważne, aby pozostawić je w rękach osób, które stawiają samozachowanie ponad prawdę i postęp.
Alex Haditaghi
Zakochany Haditaghi
Historia nakazuje wrócić pamięcią do wydarzeń z końcówki 2018 roku i próby nabycia Wisły Kraków przez Vanna Ly. Tym razem niejako od początku mieliśmy do czynienia z brakiem ostrości czy konkretności w wypowiedzi Kanadyjczyka.
Aspekt, w którym był niebywale zdecydowany to z pewnością miłość od pierwszego wejrzenia: – Piłkarski stadion to nie tylko miejsce rozgrywania spotkań, to świątynia dla duszy. Wielu wierzy, że tylko kościoły, meczety czy synagogi są domami bożymi. Ale według mnie atmosfera stadionu też ma coś z tego, kreuje własną “świętość”. Kiedy słychać pierwszy gwizdek, kiedy nasz ukochany zespół jest już na boisku, stadion staje się głęboko oddychającą katedra jedności i pasji.
Osobiście uważam, że syrena jest wielce symboliczna i podniosła, natomiast mam wrażenie, że nabywca o irańskich korzeniach poszedł zbyt daleko. Oczywiście klub nie pozostaje bez winy, na szczęście udało się zapobiec tragedii i oddaniu Pogoni w ręce zakochanego Haditaghiego.
Sytuacja klubu wydaje się naprawdę dramatyczna, być może rzeczywiście dojdzie do wyprzedaży kluczowych piłkarzy. Powrót do moich dywagacji na temat dwóch stoperów jest w tym obliczu nieco humorystyczny. W takim momencie sprzedaż obarczona jest koniecznością inwestycji, pewną kompromitacją i gigantycznym zmartwieniem jest fakt, że Mroczek przez tak długi okres nie zrezygnował z potencjalnych negocjacji. Najbliższe tygodnie będą bardzo interesujące.
Przykry finał tej sprawy, trzymałem kciuki do końca za przejecie Pogoni