
Fot. Inter, Grafika: Własna
Witam w nowym w formacie, gdzie co tydzień w czwartek będę opisywał ligę włoską. Co czwartek będą pojawiały się tutaj różne treści dotyczące włoskiej piłki. Zaczynając od analizy danej drużyny, kończąc na sytuacji polskich piłkarzy w klubach Serie A. Właściwie to od tego zaczniemy, ponieważ na początku na tapet weźmiemy sytuację Nicoli Zalewskiego, który w ostatnich dniach zamienił Romę na Inter.
Tak to się zaczęło…
Zalewski urodził się i dorastał w Tivoli, małej włoskiej miejscowości (jeśli chodzi o populację, to miejscowość zbliżona do Kołobrzegu). Jest synem polskich emigrantów – Krzysztofa i Ewy Zalewskiej. Na świat przyszedł 2002 roku.
Swoją piłkarską przygodę rozpoczął w szkółce USD Zagarolo, skąd szybko trafił do juniorskich drużyn Romy. Stopniowo przechodził przez kolejne etapy rozwoju w zespołach młodzieżowych, aż stał się regularnym zawodnikiem drużyny Primavery.
W 2021 roku został włączony do pierwszej drużyny włoskiego klubu, co było ogromnym wydarzeniem w jego życiu i miało to swój wydźwięk w Polsce. Debiutował w barwach Romy 6 maja 2021 roku podczas rewanżowego starcia z Manchesterem United (3:2) w półfinale Ligi Europy. Pojawił się na murawie w 76. minucie, zmieniając Pedro Rodrígueza.
Trzy dni później rozegrał pierwszy mecz w Serie A przeciwko FC Crotone. Wszedł na boisko w 80. minucie za Bryana Cristante i szybko wpisał się w statystyki, asystując przy bramce Borjy Mayorala, która ustaliła wynik na 5:0. W następnym sezonie został już w pełni wdrożony w pierwszy zespół. Wielkim entuzjastą jego talentu był ówczesny trener Romy, Jose Mourinho. W barwach Giallorossich reprezentant Polski rozegrał łącznie 123 mecze, w których zdobył 2 bramki i zanotował 9 asyst.

Dlaczego odszedł?
Powód jest banalny. Mała liczba minut i kończący się kontrakt. Co prawda ten został przedłużony, ale do tego jeszcze wrócimy.
– Problemy pojawiły się już latem. Nicola nie chciał podpisać kontraktu na zasadach Romy, przez co ta uznała, że najlepiej będzie go sprzedać. Liczący jednak na znalezienie wspólnego języka Zalewski oferty odrzucał, przez co został w klubie. Wtedy było wiele głosów mówiących o kłopotach dla reprezentanta Polski. Mówiło się, że będzie czekać go to, co spotkało Arkadiusza Milika w Napoli, czyli odesłanie na trybuny. Na szczęście tak się jednak nie stało – pisałem kilka tygodni temu w tekście o Polakach, którzy powinni zmienić klub.
Czas na zmiany! Reprezentanci Polski, którzy jak najszybciej powinni zmienić klub
Reprezentantowi Polski nie pomagał też styl gry jaki preferował trener Claudio Ranieri. Włoski szkoleniowiec stawia głównie na organizacje w obronie i pragmatyzm. To w głównej mierze odbija się na grze ofensywnej, z której Polak jest znany. Kolejnym problem była konkurencja w postaci Angelino. Atutem hiszpańskiego wahadłowego jest zdecydowanie lepsza gra w defensywie niż Zalewskiego. Te czynniki doprowadziły do sytuacji, w której Polak licząc na większa liczbę minut musiał zdecydować się na zmianę klubu.
Czas na nowe
Transfer nie był jednak niczym oczywistym. Problem był brak zainteresowania. Albo inaczej, zainteresowanie było, ale brakowało konkretów. Koniec końców 1 lutego Inter ogłosił wypożyczenie Nicoli Zalewskiego z Romy. Jest to wypożyczenie do końca sezonu z opcją wykupu. Cała transakcja ma opiewać na kwotę 600 tys. za wypożyczenie, a opcja wykupu ma wynosić od 6 do 6,5 mln euro.
Do zmiany barw doszło też dzięki wcześniej podpisanej nowej umowy z „I Lupi”. 23-latek przedłuż kontrakt o kolejny rok.
Zaskoczenie, a może jednak nie
„Nicola Zalewski zostanie nowym piłkarzem Interu”. Gdyby ktoś rzucił przypuszczenie jeszcze miesiąc temu, to zostałby wyśmiany i uznany za kogoś wybitnie naiwnego. A jednak, pomimo braku minut i słabej formy zespołu ze stolicy Włoch, dokonał się przełomowy ruch w karierze Polaka. Przełomowy z dwóch powodów. Po pierwsze – jest to jego pierwszy transfer w przygodzie z piłką, dotąd był nieprzerwanie bowiem związany z Romą. Po drugie – w mojej opinii w nowym miejscu nasz rodak będzie miał dużą szanse na rozwój.
No właśnie – szansa na rozwój. A jak szansa na rozwój, to regularne spędzenie czasu na boisku, na które Polak ma dość duże szanse. Ktoś jednak spyta się, jak to możliwe, że grając w gorszym klubie nie dostawał minut, a ma je zacząć dostawać w ekipie, która bije się o mistrza?
Pytanie trafne, choć nie do końca. Postaram się podać argumenty które obalą tezę, że nasz wahadłowy przylegnie na stałe do ławki klubu z Mediolanu.
Federico Dimarco, to jedyny konkurent w walce o skład na lewym wahadle. Prawdą jest jednak to, że jest to obecnie jeden z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji na świecie. Włoch to kluczowa postać w ostatnich sezonach „Nerazzurrich”. Na pewno nie ma co liczyć, że Zalewski w najbliższym czasie wygryzie go ze składu, natomiast będzie on pierwszym do wejścia. Reprezentant Włoch też będzie potrzebował odpoczynku, w szczególności, że Inter gra na trzech frontach.
A propos gry na trzech frontach, to przypomnę, że „La Beneamata” aktualnie występuje w: Serie A (2 lokata), Coppa Italia (ćwierćfinał z Lazio) i Liga Mistrzów (1/8 finału). To oznacza, że w tym sezonie Inter zagra jeszcze co najmniej 19 spotkań. Najprawdopodobniej liczba ta będzie oscylować koło dwudziestu pięciu. Wątpię, by ekipa z Mediolanu odpadła na tak wczesnym etapie Pucharu Włoch czy Ligi Mistrzów. To oznacza, że natężanie meczów będzie wzrastać. Piłkarze będą bardziej zmęczeni, a Simone Inzaghi będzie musiał w pewnych momentach postawić na rezerwowych.
Simone Inzaghi to trener, który nie zastanawia się, czy wpuścić nowych piłkarzy na boisko. Nie istotne, czy Inter prowadzi czy przegrywa, nieważne czy zmiennik prezentuje podobny poziom, czy dużo niższy czy gracz pierwszego składu. Dobrym przykładem jest Tajon Buchanan, czyli poprzednik Zalewskiego. Był to piłkarz, który kompletnie nie dojeżdżał poziomem do zespołu aktualnego mistrza Włoch, a mimo wszystko Inzaghi dawał mu szanse. Nie było ich może wiele (łącznie 8 spotkań), ale patrzeć na poziom, który reprezentował, wówczas ta liczba robi wrażenie.
Piłkarze w dołku kariery, którzy odbudowali się w Interze. „Nerazzurri” słyną z tego typów ruchów, a lista podobnych piłkarzy jest naprawdę długa. Znajdują się na niej tacy piłkarze jak Hakan Calhanoglu, Henrikh Mkhitaryan czy Matteo Darmian. Tak naprawdę można zrobić o tym długi artykuł (który myślę, że niedalekiej przyszłości może powstać). Wracając jednak to 27-krotnego reprezentanta Polski, to jest jedna rzecz, która wyróżnia go na tle tych zawodników. Jest nią wiek. Polak ma dopiero 23 lata i czeka go jeszcze parę ładnych lat gry na wysokim poziomie. Reszta przychodziła do Mediolanu już po trzydziestce. Wyjątkiem jest jedynie Hakan Calhanoglu.

Idealna taktyka
Inter Mediolan od lat opiera swoją grę na systemie z trójką obrońców i wahadłowymi, a w sezonie 2024/25 rola bocznych zawodników jest kluczowa jak nigdy dotąd. Federico Dimarco, Denzel Dumfries i Carlos Augusto stanowią istotny element zarówno w ataku, jak i w defensywie, nadając drużynie dynamikę i elastyczność. Wahadłowi Interu to nie tylko boczni obrońcy – to pełnoprawni kreatorzy gry ofensywnej. Dimarco wyróżnia się precyzyjnymi dośrodkowaniami i groźnymi strzałami z dystansu, podczas gdy Dumfries i Augusto imponują szybkością oraz siłą fizyczną. Dzięki nim Inter może skutecznie atakować szeroko i rozciągać defensywę przeciwników.
Mimo ofensywnej roli, wahadłowi odgrywają równie ważną funkcję w fazie defensywnej. Gdy rywale naciskają, Inter przechodzi do głębokiej obrony, gdzie skrzydłowi wracają, tworząc linię pięciu obrońców. Ich odpowiedzialność za szybkie przejścia między tymi fazami gry, czyni drużynę wyjątkowo elastyczną taktycznie.
Inter w tym sezonie bazuje na błyskawicznych przejściach z obrony do ataku. To właśnie wahadłowi często dostają pierwsze podania po odbiorze piłki i mają za zadanie błyskawicznie ruszyć do przodu. Ich szybkość i zdolność do wygrywania pojedynków sprawiają, że Inter jest niezwykle groźny w kontratakach.
Debiut marzeń
Derby Mediolanu, jeden z najważniejszych meczów zarówno dla Interu i AC Milanu. 76. minuta, wynik 1:0 dla „Rossonerich” i wtedy wchodzi on, (niemalże cały na biało) boski Nicola Zalewski. Debiut w barwach klubu, w którym dopiero co został zaprezentowany. Bez wielu jednostek treningowych, bez szerszego przygotowania taktycznego, a mimo to z szansą na pokazanie się publiczności. Efekt? Asysta w 93. minucie i uratowanie cennego remisu. I to nie byle jaka asysta. Zgranie klatką piersiową w polu karnym do Stefana De Vrija. Po prostu poezja. Jeśli ktoś robił by poradnik jak zadebiutować, w nowym zespole, to Nicola Zalewski powinien być jednym z przykładów.
Taki debiut to nie tylko wysłanie sygnału trenerowi, że jest się gotowym do gry, ale też kupienie sobie sympatii kibiców tego zespołu. Jednak czy to się udało? Jak to mawia klasyk: „Jeszcze jak”. Otóż nasz rodak został wybrany MVP tego spotkania wybranym przez kibiców.
Kiedy kolejna szansa?
Już w ten poniedziałek, 10 lutego. Wówczas Inter podejmie Fiorentinę. Jako ciekawostkę warto dodać, że dziś „Nerazzurri” również grają z klubem z Florencji. Jest to o tyle nietypowy mecz, ponieważ rozpocznie się od 16. minuty. Powód? Mecz się już rozpoczął, ale został przerwany z powodu nagłego zdarzenia medycznego.