
Fot. Real Madryt
Elita europejskiej piłki wraca z przytupem, już dziś w ramach fazy play-off Ligi Mistrzów czeka nas starcie hegemonów. Manchester City podejmie Real Madryt, oba zespoły w ostatnich latach zdominowały największe piłkarskie sceny. Przez obie drużyny przetaczają się jednak ogromne kłopoty kadrowe. Kto komu może zazdrościć? Zapraszam na zapowiedź hitu na Etihad Stadium.
Prawo majestatu
Losowanie par play-offów przyniosło déjà vu z ostatnich kampanii, na ustach kibiców pojawił się wielki uśmiech. W ciągu minionych pięciu edycji LM Real mierzył się z Manchesterem City aż w czterech sezonach – za każdym razem w fazie pucharowej. Biorąc pod uwagę pełne spotkania, wraz z dogrywkami i rzutami karnymi, bilans z perspektywy dzisiejszych gospodarzy wyniósł 4-2-2.
Osiem starć przyniosło 31 bramek i dwie serie jedenastek. Mecze przybierały różne obrazy, każdy sezon to odmienna historia. Rok temu zaczęło się od szaleństwa na Bernabeu, wymowny stał się fakt, że oczekiwane bramki wyniosły 1,65, a padło sześć trafień…
Zaczęło się od trzęsienia ziemi, do siatki trafił Bernardo Silva, Real szybko odpowiedział kontratakami duetu Rodrygo – Vinicius Junior. Piłkarze City włączyli tryb kosmiczny, strzelali Josko Gvardiol i Phil Foden. Bramka na 3:3 w wykonaniu Federico Valverde po niebywałym dograniu Viniciusa to w mojej opinii gol sezonu.
Rewanż przybrał kompletnie odmienny obraz, Real zdobył bramkę i porwał się na misję w teorii niemożliwą. Przetrwanie i skrajne ograniczenie to nic przy tym, co podopieczni Carlo Ancelottiego przeżyli na Etihad. City zdołało wyrównać, goście zostali uratowani przez dwa czynniki: cud i parady Andrija Łunina. Statystki były porażające, w rzutach rożnych mieliśmy 18:1, mimo tego „Królewscy” doprowadzili do rzutów karnych, w których zwyciężyli.
To był przedwczesny finał, starcie na Bernabeu zostało okrzyknięte meczem roku. Rewanż był niejako miniaturą Realu z tamtej kampanii, mimo pragmatyzmu, klub z Madrytu wygrał Ligę Mistrzów i został wybrany najlepszym w sezonie 2023/24. City także miało powody do zadowolenia, podopieczni Pepa Guardioli wygrali Premier League czwarty raz z rzędu.
Wcześniejsze lata także nie zawodziły, z rozrzewnieniem spoglądamy na „remontadę” z maja 2022 i szczyt Karima Benzemy. Rok później Guardiola wziął rewanż, na Etihad było 4:0. Ostatnie trzy edycje Ligi Mistrzów zostały wygrane przez te drużyny.
Gdzie jest lider?
Oba kluby miały za sobą sezon, w którym wiele aspektów funkcjonowało bez zarzutu. Real latem musiał zmierzyć się z tragedią, w wieku 34 lat karierę zakończył bowiem Toni Kroos. Niemiec stał się jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, postanowił zejść ze sceny po Euro 2024.
Zastąpienie pomocnika było niemożliwe, obecna kampania pokazała, jak cennym był piłkarzem. Zaskoczeniem okazał się błysk Daniego Ceballosa, Hiszpan próbował wejść w buty Kroosa. Adidas TKpro, w których Niemiec zdobył mistrzostwo świata i pięciokrotnie Ligę Mistrzów, okazały się zbyt duże. Do końca minionego roku nazwisko legendy Realu pojawiało się w każdej transmisji, obecnie sytuacja się nieco poprawiła.
Koniec przygody Kroosa przypadł na ćwierćfinał Euro, wówczas „Die Mannschaft” ulegli reprezentacji Hiszpanii 1:2. Na czele podopiecznych Luisa de la Fuente stał Rodrigo Hernandez Cascante, defensywny pomocnik Manchesteru City.
Tragedia ugotowana
Były piłkarz Villarrealu rozpoczął kolejną kampanię od urazu uda, głośnym echem odbijały się jego wypowiedzi na temat obciążania piłkarzy nadmiarem spotkań. Wrócił we wrześniu, w drugim spotkaniu spędził na placu gry kilkanaście minut. W pamiętnym meczu z Arsenalem (2:2) doznał przerażającej kontuzji, zerwał więzadła w prawym kolanie.
Prognozy zwiastowały tragedię, jeśli piłkarz wróci w tej kampanii, to stanie się to zapewne w samej końcówce. Eksperci spodziewali się wielkich problemów, nikt nie zakładał aż takiej zapaści. Latem do drużyny mistrza Anglii trafił Ilkay Gundogan, najlepszy piłkarz FC Barcelony w sezonie 2023/24. Niemiec rozczarował, nie zdołał w żadnym stopniu zastąpić Rodriego.
Real także zmierzył się z gigantycznym problemem, w październiku kontuzji doznał Dani Carvajal. Mówi się, że docenia się kogoś, dopiero po odejściu. 33-latka zastąpił Lucas Vazquez, który w tej kampanii stał się ogniskiem wielu porażek Realu.
Zwierciadło problemu. Kto zastąpi Daniego Carvajala w Realu Madryt?
Listopad i grudzień stały się w Anglii horrorem, Manchester City w czternastu starciach przegrał aż dziewięciokrotnie. Negatywne rekordy były pobijane co trzy dni. Wydawało się, że kłopot został zażegnany, nowy rok przyniósł kilka okazałych zwycięstw.

Zasypać braki
W niebieskiej części Manchesteru pojawili się zawodnicy, którzy mieli stanowić panaceum na kłopoty. Na dwóch młodych stoperów wydano około 80 milionów euro – Vitor Reis z Palmeiras zadebiutował w pucharowym meczu z Leyton Orient (2:1), głośniejszym echem odbił się transfer Abdukodira Khusanova.
Obrońca z Uzbekistanu dwa lata temu grał w Eniergietyku-BDU Mińsk, klub zza wschodniej granicy w tym okresie spadł, pod koniec ubiegłego roku przegrał w ligowym meczu z reprezentacją Białorusi u-17. Młody stoper zaliczył koszmarny debiut, odbił się od ściany w hitowym starciu z Chelsea (3:1). Błąd popełnił przede wszystkim trener, próg wejścia był zbyt wysoki. Nowy garcz City źle zachował się przy trafieniu rywala już w 3. minucie, był przerażony i przestraszony.
W starciu z Leyton strzelił jednak bramkę, być może z czasem stanie się fundamentem defensywy „Obywateli”. Guardiola ma pewne powody do uspokojenia, po kontuzjach wrócili Ruben Dias i John Stones. Lepsze wrażenie wywarł Omar Marmoush, Egipcjanin napędzał drużynę we wspomnianym meczu z Chelsea.
W ostatniej chwili sięgnięto po piłkarza, który być może w pewnym stopniu zastąpi Rodriego. Sprowadzono Nico Gonzaleza, pomocnik po błysku w FC Barcelonie i przeciętnej kampanii w Valencii, trafił do FC Porto. Na Estadio do Dragao zbudował spore uznanie, jego talent eksplodował. Klub wydał na niego ponad 60 milionów euro, to jednak bardziej ofensywny, silny i wysoki piłkarz.
Mansour bin Zayed sięgnął głęboko do kieszeni, Manchester City wydał zimą w sumie 216 milionów euro. Real w swoim stylu nie przeznaczył na transfer gotówkowy ani centa.
Ukryta zbieżność
Real mimo trudności utrzymał pozycję lidera LaLiga. Powodem takiego stanu rzeczy stały się trudności rywali: słaby start Atletico Madryt i kompromitujące wpadki FC Barcelony. Gdyby „Królewscy” grali w Premier League, być może mieliby podobne problemy do dzisiejszego rywala. „The Citizens” mają 15 punktów straty do lidera, zajmują piątą pozycję. Na kolejną obronę tytułu praktycznie nie ma szans, ostatnio zostali zgruzowani przez Arsenal (1:5).
Skala kompromitacji jest na papierze nieporównywalna, podobnie jak ligowi rywale. „Królewscy” przyzwoicie radzili sobie z ekipami pokroju Las Palmas czy Realu Valladolid. Gdy pojawiał się trudny rywal, zaczynał się ogromny problem. Pokazały to mecze z Athleticem Bilbao (1:2), Lille (0:1) czy Milanem (1:3). W dwóch Klasykach bilans bramek wyniósł 2:9, Barca pokazała jak dziurawa była defensywa Realu.
Pozycja w tabeli zamaskowała nieporadność podopiecznych Ancelottiego, zespół często grał jakby bez trenera. Piłkarze byli zagubieni.
Broń gości?
Manchester City miewał gigantyczne problemy w końcówkach, dzisiejsi gospodarze wypuścili z rąk wiele punktów. Bardzo bolesnym przykładem była kluczowa rywalizacja z PSG, mimo dwubramkowego prowadzenia City, podopieczni Luisa Enrique wygrali 4:2. Wcześniej zdarzało się to z rywalami słabszymi, w starciu z Manchesterem United (1:2) na Etihad prąd wyłączył Amad Diallo. To najbardziej wyraźne przykład, wcześniej piłkarze City zremisowali 3:3 z Feyenoordem, prowadząc do 75. minuty 3:0.
Zderzenie z królewską tożsamością może być bolesne, choć zespół z Madrytu także miewał momenty słabości. W starciach Pucharu Króla w końcówkach robiło się gorąco, jednakże zawsze mistrzowie Hiszpanii wychodzili zwycięsko. Z drugiej strony Real pięknie wrócił do meczu przeciwko Borussii Dortmund w Lidze Mistrzów, kiedy do przerwy przegrywał 0:2, a w drugiej części spotkania wbił rywalowi z Niemiec pięć bramek. To był wielki Real. Podobnie starcie z Valencią (2:1) na początku roku, „Królewscy” pokazali wówczas niebywale silny charakter.
Kluczowy aspekt?
W Madrycie pojawiał się umiarkowany uśmiech, po losowaniu wielu ekspertów wskazywało Real jako faworyta. To, co dotknęło w końcówce minionego roku City, przyszło także do Hiszpanii. Defensywa „Królewskich” zmieniła się w nieprawdopodobny szpital, kontuzję odnieśli Antonio Rudiger, David Alaba i Lucas Vazquez. Dołączyli do Carvajala i Edera Militao.
Carlo Ancelotti ma do dyspozycji dwóch lewych obrońców – Ferlanda Mendy’ego i Frana Garcię. W środku defensywy pozostał obiecujący Raul Asencio, karykaturalny Jesus Vallejo i młody Jacobo Ramon, który w meczu z Leganes miał spore problemy. Powołany został Lorenzo, jedyny prawy obrońca.
Ustawienie linii obrony ma charakter mocno awaryjny, spodziewam się Federico Valverde i Aureliena Tchouameniego obok Raula Asencio i lewego defensora, najpewniej Frana. Być może w środku obrony zagra Mendy, Francuz niegdyś grywał na tej pozycji, mimo tego pewność rozwiązania jest żadna. Ze strachem spoglądam na Tchouameniego, pojedynki z Marmoushem czy Savinho jawią się jako potencjalna kompromitacja.

Francuz wygląda jak słoń w składzie porcelany, o zwinności nie ma mowy. Mimo tego, jest lepszym rozwiązaniem niż Jesus Vallejo, Hiszpan zagrał w tej kampanii tylko raz. Pojawił się na boisku w meczu z Deportivo Alaves, w ciągu jedenastu minut z prowadzenia 3:0 zrobiło się 3:2. W opinii kibiców, lepiej grać w dziesięciu.
Obecność Valverde z prawej strony wydaje się konieczna, to wielka strata dla ofensywy. Z urazem uporał się Eduardo Camavinga, w środku pola sytuacja wygląda stabilnie.
Starcie gwiazdorów
W największych meczach kibice czekają także na pojedynki wielkich indywidualności. Kylian Mbappe i Erling Haaland mieli zdominować erę, która nastąpiła po tym jak Cristiano Ronaldo i Leo Messi zeszli z europejskiej sceny.
Obaj nie rozgrywają jednak swojego najlepszego sezonu, mimo tego przekroczyli już barierę 20 trafień. Francuz wszedł w rok świetnie, strzelił od początku stycznia najwięcej goli w czołowych pięciu ligach. Norweg parafował nową umowę, związał się z City na dziewięć i pół roku, zagwarantował sobie zarobki na poziomie pół miliona euro tygodniowo. Ruben Dias we wczorajszej wypowiedzi nieco uspokoił nastroje: – To mecz City – Real, nie Haaland – Mbappe, ale Erling jest głodny.
Kluczową rolę powinni odegrać partnerzy, obie ekipy mają piekielnie silną ofensywę. W drużynie gości straszą także Vinicius, Rodrygo i Jude Bellingham. Manchester City dysponuje wsparciem w postaciach Savinho, Marmousha i Fodena. Z Anglią pożegnał się piłkarz nemesis dla Viniego – Kyle Walker, być może to czas kolejnego błysku Brazylijczyka. To także kolejne starcie wybitnych szkoleniowców – Ancelottiego i Guardioli.
Zapowiada się ofensywne starcie, połączenie sił rażenia z problemami w defensywach zwiastuje dużo bramek. Pierwszy gwizdek na Etihad Stadium o godz. 21:00.