
Fot. Jagiellonia Białystok / Kamil Świrydowicz
Adrian Siemieniec przejął Jagiellonię pogrążoną w kryzysie. Młody szkoleniowiec miał za zadanie utrzymać Jagiellonię w Ekstraklasie, gdy w sezonie 2022/23 groził jej spadek, a w następnym sezonie poprowadził „Jagę” do zdobycia historycznego mistrzostwa Polski. Niektórzy sądzili, że mistrzostwo Jagiellonii jest szczęśliwym zbiegiem okoliczności, ale obecny sezon udowadnia, że Jagiellonia jest jednym z najlepszych mistrzów od lat, a jej sukcesy nie wzięły się znikąd. I nie może już być uznawana za mistrza z przypadku.
Przed meczem z Motorem Lublin szkoleniowiec drużyny z województwa Lubelskiego postawił podobną tezę:
– Prawdziwego mistrza Polski poznaje się po tym jak gra w następnym sezonie, po zdobyciu mistrzostwa. Jagiellonia robi to świetnie, gra na trzech różnych frontach, a do rozegrania ma jeszcze Superpuchar Polski.
Stolarski: Prawdziwego mistrza Polski poznaje się po tym, jak gra po zdobyciu tytułu
Moda na futbol
Nikogo nie powinno dziwić, że tak atrakcyjnie i skutecznie grająca Jagiellonia przyciąga na stadion rzeszę fanów. Na mecze Żółto-czerwonych chętnie przychodzą mieszkańcy miejscowości z całego Podlasia, co świadczy o ważnej roli, jaką pełni „Jaga” dla mieszkańców regionu.
Niedzielne spotkanie z perspektywy trybun obejrzało ponad 12 tysięcy kibiców, mimo bardzo niskiej temperatury. W kontekście popularności Jagiellonii trzeba patrzeć w szerszym kontekście, nie tylko na mecz z Motorem. Jagiellonia plasuje się na wysokim miejscu pod względem frekwencji na stadionie, a kibice „Jagi” coraz chętniej kupują klubowe gadżety.
W rundzie jesiennej Jagiellonia, licząc tylko rozgrywki Ekstraklasy, mogła pochwalić się szóstą frekwencją w lidze. Na jej mecze przychodziło średnio 15 761 kibiców. Większą frekwencją mogły pochwalić się Lech Poznań, Legia Warszawa, Pogoń Szczecin, Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław.
Atmosfera na trybunach
Przed meczem kibice Jagiellonii byli pewni zwycięstwa, a obecność Oskara Pietuszewskiego w pierwszym składzie wzbudzała ich ciekawość. Fanatycy Jagi prowadzili doping przez całe spotkanie, podobnie jak kibice drużyny gości, którzy wypełnili sektor gości pokaźną ekipą wyjazdową. W trakcie meczu gorąco było nie tylko na boisku, ale także na trybunach… W 33. minucie przyjezdni odpalili materiały pirotechniczne, co spowodowało zadymienia, a mecz przerwano.
Chwilę po wznowieniu gry mecz ponownie został wstrzymany, z powodu jeszcze większego zadymienia i petard rzuconych na murawę. Warto nadmienić, że kibice obu ekip mimo przerwania gry nie odpoczywali nawet chwili, kibice Jagiellonii i Motoru głośno prowadzili doping, dzięki czemu atmosfera była gorąca, co w pewien sposób pozwalało na zapomnieniu o blisko dziesięciu stopniowym mrozie.
Chwilę po wznowieniu gry kibice gospodarzy mieli powody do radości, po brutalnym i bardzo nieprzemyślanym wejściu w nogi Oskara Pietuszewskiego przez Sergiego Sampera, Rycerze „Koziego Grodu” musieli walczyć w osłabieniu. Były zawodnik FC Barcelony opuścił murawę, a wynik wydawał się już być przesądzony.
Jagiellonia gromi Motor Lublin. Beniaminek wraca do domu na tarczy
W przerwie spotkania kibice i zawodnicy mieli chwilę wytchnienia, a po wznowieniu gry nie brakowało emocji.
W drugiej odsłonie spotkania Jagiellonia wyraźnie napierała, gra w osłabieniu wyraźnie wdawała się we znaki podopiecznym Mateusza Stolarskiego. Kibice Jagiellonii zaprezentowali swoją oprawę, doprowadzając do drobnego zadymienia, ale przerwa w grze nie była potrzebna. W trakcie przedstawiania „sektorówki”, do siatki trafił Darko Churlinov, a kibice znajdujący się pod oprawą na ślepo głośno celebrowali trafienie.
W Białymstoku trwało prawdziwe święto, dogonienie w tabeli Lecha Poznań było przedmeczowym celem Żółto-czerwonej społeczności i dzięki dobrej grze podopiecznych Adriana Siemieńca udało się ten cel zrealizować. W 69. minucie Kubicki ponownie trafił do bramki, jednak gol został uznany dopiero po długiej analizie VAR. W tym samym czasie boisko opuścił Oskar Pietuszewski, który został nagrodzony gromkimi brawami, powoli stając się oczkiem w głowie białostockich kibiców.
Przez ostatnie 20 minut, Jagiellonia napierała, ale nie zdołała zdobyć czwartego trafienia. Sympatycy Jagiellonii świętowali i motywowali zawodników do kolejnych bramek, a kibice Motoru wciąż prowadzili doping, mimo niekorzystnego wyniku, pokazując swoją więź z klubem.
Ostatni gwizdek
Po zakończeniu rywalizacji duże grono kibiców Jagiellonii pozostało na stadionie, aby podziękować piłkarzom i członkom sztabu za walkę i ważne trzy punkty, po czym cały zespół gospodarzy ustawił się do wspólnego zdjęcia z kibicami. Na sam koniec pod trybuny wezwany został Adrian Siemieniec, którego nazwisko głośno skandowali kibice, dziękując mu za wykonaną za wszystko co zrobił dla „Dumy Podlasia”.
Fani Jagiellonii nie muszą długo czekać na kolejny mecz swojej drużyny, bowiem we czwartek „Jaga” podejmie w rewanżu TSC, mając dwubramkową zaliczkę (3:1 w pierwszym spotkaniu). I z pewnością znów będziemy mogli się spodziewać gorącej atmosfery na trybunach.