
Fot. Piast Gliwice
W listopadzie piłkarskie środowisko żyło informacją, że Piast Gliwice może nie przystąpić do rundy wiosennej. Licencja klubu miała być zagrożona ze względu na gigantyczne zadłużenie, na pomoc przyszło jednak miasto, dzięki pożyczce udało się przeprowadzić także dwa huczne transfery. Pozyskano Akima Zedadkę, który miał zastąpić Arkadiusza Pyrkę. Reprezentant Polski jednak nie został sprzedany. Trafił do „sympatycznego” Klubu Kokosa.
Odejście młodzieżowego reprezentanta Polski w ciągu zimowego okna wydawało się przesądzone, jak się okazało, Piast miał nieco inne plany… Zapraszam na opowieść o tym, w jaki sposób klub miejski rozporządza pieniędzmi, których niedawno brakowało.
Skraj funkcjonowania
Informacja o zadłużeniu zaskoczyła niewtajemniczonych obserwatorów, skumulowany dług oszacowano na 33 miliony złotych. Prezydent Gliwic, Katarzyna Kuczyńska-Budka, wyjaśniła przyczyny dramatycznej kondycji ekonomicznej: – Wieloletnie zaniedbania doprowadziły do tej trudnej sytuacji, którą mamy dzisiaj. Zastaliśmy Piasta w naprawdę złej kondycji finansowej. Teraz jedyną wartością tego klubu jest marka klubu, kibice, a także zawodnicy, którym w większości kończą się kontrakty i przez te doświadczenia, jakie mają sprzed kilku lat, też trudniej jest rozmawiać. Trudno się dziwić – wielokrotnie deklaracje, które były im składane, nie zostały dotrzymane – mówiła 22 listopada Katarzyna Kuczyńska-Budka.
Komisja Licencyjna wydaje zgodę na grę miedzy innymi na podstawie prognozy finansowej. W takich dokumentach często pojawia się stwierdzenie, że zaległości zostaną pokryte z zysków w kolejnej kampanii. Prezes Łukasz Lewiński wskazał, że strat nie udało się pokryć. Cóż za niespodzianka…
Prezes obejmował stanowisko latem 2024 roku, przyznał, że w klubie panował potworny bałagan. Zastąpił wówczas Grzegorza Jaworskiego, który był krytykowany. Zaległości były wobec piłkarzy, ZUSu i wielu innych firm.
W minionym okresie strata zdecydowanie się zwiększyła, urosła o 13 milionów złotych. Nie powstrzymało to Rady Miasta Gliwice, przed udzieleniem najpierw czterech, następnie – 19 grudnia – 14 milionów pożyczki. W sumie w ubiegłym roku klub otrzymał w ten sposób 26 milionów! Niektórzy radni domagali się, by Piast przygotował strategie spłaty.
Doszło do dyskusji podczas posiedzenia Rady Miasta, o której już informowaliśmy. W maju obecna Prezydent zastąpiła Adama Neumanna, który piastował tą funkcję od 2020 roku.
Miasto miało poszukiwać zbawczego inwestora, do końca stycznia 2025 roku miał powstać plan naprawczy: – Pożyczka jest konieczna, aby klub utrzymał licencję Ekstraklasy – mówiła Agnieszka Dylewska, wiceprezydent Gliwic.
Zimowe szaleństwo
Styczeń dobiegł końca, plan rzeczywiście był kreślony. Prezes wypowiadał się na ten temat: – Obecnie nikomu nie zalegamy nawet złotówki, wszystkie zobowiązania regulujemy terminowo, zarówno względem naszych kontrahentów, jak i zawodników. Mogę powiedzieć, że sytuacja zmierza w dobrym kierunku. Równolegle opracowujemy plan naprawczy, bo nie możemy powiedzieć, że rozwiązaliśmy wszystkie problemy. Miejska pożyczka, która nie jest równa zadłużeniu klubu, nie rozwiązała wszystkich naszych problemów, tylko dała komfort pracy. Możemy dzięki temu lepiej przygotować się do zarządzania naszymi finansami. Pewne ruchy realizujemy już od lipca i wkrótce powinniśmy przedstawić szczegółowy plan radzie nadzorczej oraz miejskim radnym – mówił Łukasz Lewiński dla Onetu.
– Obecnie jednak nikt w klubie nie chodzi zaniepokojony, czy będzie z czego wypłacić wynagrodzenia, opłacić faktury firmie ochroniarskiej, transportowej czy zapłacić za usługi. Wszystko regulujemy terminowo i daje nam to duży komfort. Piast w zeszłym roku rozpoczął dyskusję o finansach w polskich klubach, ale jakby rozejrzeć się dookoła, to klubów mających różne problemy jest zdecydowanie więcej – czytaliśmy dalej.
W styczniu doszło także do wspomnianych wzmocnień, do klubu trafili Erik Jirka i Akim Zedadka. Czech jesienią grał w Lidze Europy w barwach Victorii Pilzno, algierski obrońca wiele lat spędził w Ligue 1. Transfery wydawały się bardzo kosztowne, tym bardziej, że Piastowi zarzucano przepłacanie w kwestii wynagrodzeń. W sezonie 2022/23 miały one pokryć aż 96% budżetu. Jeszcze większy alarm wywołało niedawne uzależnienie przyznania licencji od gigantycznej pożyczki, obserwatorzy byli oburzeni.
Dyrektor sportowy Łukasz Piworowicz kilkukrotnie udzielił wypowiedzi na ten temat, tłumaczył, że postawiono na wynik sportowy. Zminimalizowano ryzyko spadku, mimo uderzających kontrowersji była to operacja dość udana.

Piast niejako wyłączył się z rywalizacji na skraju strefy spadkowej, podopieczni Aleksandara Vukovica wiosną jeszcze nie przegrali, pokonali Śląsk Wrocław (3:1) i Legię Warszawa (1:0), podzielili się punktami z GKS-em Katowice (0:0) i Stalą Mielec (2:2).
Równoległa zagadka
Piast nie może cieszyć się wydajną działalnością akademii, opanowano więc sprowadzanie graczy, następnie prowadzenie ich w rozwoju. W ten sposób udało się sprawić, że Michael Ameyaw i Ariel Mosór zdecydowanie zwiększyli swoją wartość. Obaj latem trafili do Rakowa Częstochowa, wydawało się, że w ich ślady pójdzie Arkadiusz Pyrka.
Kontrakt obrońcy wygaśnie już w czerwcu, zimowe okno było ostatnią szansą na gotówkowy transfer. Odejście miało być przesądzone, Pyrka został odsunięty od kadry na zimowy obóz przygotowawczy. Spodziewaliśmy się transferu, klub miał jednak odmienne plany…
Pyrka opuści Piasta? Młodzieżowy reprezentant Polski nie znalazł się w kadrze na obóz
W ciągu zimowego okna zainteresowanie obrońcą wyrazić miały Górnik Zabrze i Widzew Łódź. W grę wchodziło wypożyczenie, zaporą okazała się cena takiej operacji. Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki poinformował, że klub z Gliwic zażądał około 250 tysięcy euro. To kwota kompletnie nieprzystająca do polskich warunków, płacenie ponad miliona złotych za półroczną obecność Pyrki byłaby kompletnie nieracjonalna. Latem gracz byłby bowiem do wyjęcia absolutnie za darmo.
Piast wydał oficjalny komunikat, kibice byli oburzeni. – W sierpniu 2024 r. rozpoczęto próby negocjacji dotyczące przedłużenia kontraktu z Arkadiuszem Pyrką. Niestety do dnia dzisiejszego Klub nie otrzymał konkretnej odpowiedzi na jakich warunkach przedłużenie umowy przez zawodnika byłoby możliwe. Jako Klub pragniemy wyrazić swoje rozczarowanie i zniesmaczenie zachowaniem zawodnika i jego agenta, które oceniamy jako skrajnie nieetyczne, w kontekście wkładu Piasta w obecną wartość rynkową i poziom sportowy Arkadiusza Pyrki. Jednocześnie stanowczo przeciwstawiamy się próbom dyskredytowania Klubu, tylko i wyłącznie z tego powodu, że przeciwstawia się dyktatowi jednego z piłkarskich agentów.
Piłkarz miał prawo do odrzucenia propozycji, nie powinien być to powód, dla którego odsunięto go od kadry meczowej. Dobroduszny klub przyznał mu możliwość walki o miejsce w składzie: – Zawodnik od dnia 28 stycznia 2025 r. (od fiaska rozmów o ewentualnym transferze zagranicznym) trenuje z pierwszym zespołem Klubu i ma prawo walczyć o miejsce w składzie.
Aleksandar Vukovic zabrał głos dla portalu Goal.pl, szkoleniowiec zaskoczył wielu obserwatorów: – […] Powiedziałem mu przed ostatnim treningiem w poprzednim roku i przed rozpoczęciem przygotowań, że chcę w drużynie tylko takich ludzi, którzy widzą swoją przyszłość w tym klubie. Zawsze staram się oceniać wszystko obiektywie. Najczęściej przychodzi mi bronić zawodnika, czy stawać po jego stronie w rozmowach z klubem. Natomiast tutaj mamy zupełnie jasną sytuację. Piast dał bardzo dużo Arkowi i klub ma prawo oczekiwać czegoś w zamian. W tej chwili faktem jest to, że nie jest on zawodnikiem, na którego liczę w najbliższym czasie.
Klub ma prawo oczekiwać w zamian sumiennego treningu i walki w kolejnych spotkaniach. Zupełnie nie rozumiem rozszerzonych roszczeń wobec graczy, forma karania jest kompletnym absurdem. Kontrakt trenera także wygasa po zakończeniu sezonu.
Przykładem niegospodarności klubu z Gliwic jest fakt, że Piast mógł sprzedać Pyrkę latem 2023 roku. Jak podaje Tomasz Włodarczyk, wówczas odrzucono ofertę opiewająca na 2,5 miliona euro! Chodziło o przenosiny do szwajcarskiego FC Basel.

Sytuacja patowa
Piast niecałe sześć lat temu sięgnął po tytuł, od tego czasu pieniądze były trwonione na potęgę. Wspominany Adam Neumann wyliczył, że w 2024 roku każdy mieszkaniec Gliwic wydał na utrzymanie klubu 152 zł, od czasu mistrzostwa Polski nie poczyniono żadnych rozsądnych inwestycji, najlepiej obrazuje to fakt, że zimą drużyna spędziła w Hiszpanii aż 18 dni.
Ktoś pomyśli: Sytuacja w tabeli stała się trudna, pewnie trener Vukovic przygotował rozbudowany plan przygotowań… Powód był jednak inny, infrastruktura w Gliwicach nie pozwoliła na komfortowe przygotowania na miejscu. Problem miał być nawet z boiskiem ze sztuczną nawierzchnią, o czym były trener Legii mówił w niedawnym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. – My cały czas myślimy o tym, żeby nie przepłacać i nie sprowadzać zawodników, na których nas nie stać.
Czy Piasta było stać na Jirkę i Zedadkę? Było, tyle że odbyło się to wyraźnym kosztem mieszkańców Gliwic. Pieniądze są trwonione koncertowo, wydawało się, że Pani Prezydent i Prezes Lewiński zaprowadzą pewien ład, tymczasem tradycja patologii zarządzania została kultywowana.
Piłkarz w „szafie”
W sprawie Pyrki miał nastąpić kontakt Legii Warszawa, Sebastian Staszewski poinformował o braku konkretyzacji rozmów: – W ostatnich dniach był telefon od Legii Warszawa ws. statusu Arkadiusza Pyrki, ale nie było konkretnej propozycji. Nie wiem jednak, co chce z nim zrobić Piast Gliwice. Kolejne tygodnie powiedzą, jakimi ludźmi – pod kątem profesjonalizmu – są działacze tego klubu. Jeżeli Pyrka na najbliższe cztery miesiące zostanie zesłany do piwnicy, to jest to dla mnie dyskwalifikujące – mówił dziennikarz w Meczykach.
Piast musi teraz utrzymywać gracza, który nie jest brany pod uwagę w kontekście składu. Pieniądze można by było przeznaczyć na infrastrukturę, oczywiście nie byłby to wielki wpływ, jednakże każdy krok do przodu należy pielęgnować.
W przypadku klubu z Gliwic nikt jednak nie zważa na finanse, gdy pojawi się problem, miasto nadejdzie z pomocą. Łukasz Lewiński mówił o zaufaniu w wywiadzie dla Weszło: – Musiałby wydarzyć się jakiś kataklizm, żeby ktoś pomyślał, że nie chce mieć piłkarskiego Piasta w Gliwicach. Każdy z tych radnych jest świadomy, że klub to najlepsza wizytówka tego miasta. Mamy dane finansowe, jeśli chodzi o ekwiwalent reklamowy – to około 40 mln zł rocznie. Każdy wie, że pierwsze skojarzenie z miastem to właśnie Piast, a radni są odpowiedzialnymi i inteligentnymi ludźmi, którzy to rozumieją. Nie ma więc innego scenariusza.
Inteligentni ludzie napewno zrozumieją, że należy karać piłkarza za wykonywanie swojej pracy….
Piast Gliwice już dziś powalczy o awans do półfinału Pucharu Polski, podopieczni Vukovica zagrają w Szczecinie. Zmierzą się z rozpędzoną Pogonią, pierwszy gwizdek o godz. 18:00.
1 komentarz on “Arkadiusz Pyrka ukarany przez klub? Mieszkańcy Gliwic finansują zabawę Piasta”