
Fot. Łączy Nas Piłka
Biało-Czerwoni wywalczyli trzy punkty z Litwą po wielkich bólach i męczarniach. Punkty, które zostały “wycierpiane” przez naszych zawodników ostatecznie są tym, co liczy się najbardziej, nie sposób jednak przejść obojętnie obok występów niektórych kadrowiczów. Mimo że żaden z reprezentantów nie może mówić o meczu życia, to część z nich rzeczywiście wykorzystała swoją szansę. Niestety nie da się powiedzieć tego o tych, którzy wypadli blado nawet na tle o wiele słabszego rywala.
Pewna gra w środku pola to podstawa
Środek pola naszej drużyny narodowej, który w meczu z Litwą zdawał się budzić najwięcej kontrowersji był nieco eksperymentalny. Bowiem po raz pierwszy w historii wyjściową trójkę naszych środkowych pomocników stanowili Jakub Moder, Sebastian Szymański i Jakub Piotrowski. Kiedy występy dwóch pierwszych można spokojnie określić przeciętnymi, tak najlepszy obcokrajowiec ligi bułgarskiej był tym, któremu w ostatnim meczu zdarzało się najwięcej błędów.
Niecelne podania, brak pomysłu na rozegranie i przede wszystkim kilka strat, które mogły przerodzić się w groźne sytuacje dla Litwinów – to właśnie zagrania chrakteryzujące Piotrowskiego we wczorajszym spotkaniu. Pomocnik regularnie gubił się w swojej grze, gdy tylko przeciwnicy zaczynali nakładać na niego większą presję. Cały mecz zdawał się być niepewny i zdenerwowany. Słaba gra, z której wyróżnić można jedynie fantazyjną, choć nieco niecelną próbę strzału przewrotką sprawiła, że Michał Probierz zmienił Piotrowskiego w 77. minucie meczu.
Wygrywamy z Litwą, ale cierpieliśmy niemiłosiernie [OCENY PIŁKARZY]
W miejsce zawodnika Łudogorca wszedł bardziej ofensywnie usposobiony Mateusz Bogusz. Mimo tego, że wkład Bogusza w ostatni mecz był niewielki (choć pamiętajmy, że to on podał do Jakuba Kamińskiego, który wpadł w pole karne Litwinów i asystował do Roberta Lewandowskiego), to piłkarz Cruz Azul zdaje się być bardziej naturalnym partnerem do gry z Moderem i Szymańskim. Przy grze z przeciwnikami o zdecydowanie mniejszej jakości nasza kadra powinna postawić na ciągłe i dynamiczne ataki. Pomimo że Sebastian Szymański dobrze odnajduje się w szybkiej grze ofensywnej, nadal potrzebuje wsparcia od drugiego pomocnika. Tego wsparcia nie był mu w stanie udzielić grający naturalnie niżej Piotrowski.
By w pełni móc wykorzystać umiejętności Szymańskiego potrzebny jest naszej kadrze ktoś o podobnym do niego profilu. Tym kimś zdecydowanie może być Mateusz Bogusz. Grający regularnie w swoim klubie pomocnik z ligi meksykańskiej dużo pewniej czuje się w grze ofensywnej niż Piotrowski.
Problem z wahadłami
Spoglądając nieco w lewo od Jakuba Piotrowskiego na boisku widzieliśmy Przemka Frankowskiego. Gra popularnego “Franka” nie była do końca przekonywująca. Ciężko jednak go za to winić. Selekcjoner zdecydował się wystawić Frankowskiego na nienaturalną dla niego pozycję. Zawodnik tureckiego Galatasaray na co dzień gra po prawej stronie boiska. Przeniesienie nie go na lewą widocznie podcięło skrzydła wychowankowi Lechii i nie pozwoliło mu na wykorzystanie swoich największych atutów.
Logiczniejszym wyborem na pozycję lewego wahadłowego wydaje się Jakub Kamiński. Nieobecność zawodnika Wolfsburga w pierwszym składzie była dosyć zaskakująca. Pomimo braku regularnej gry w klubie to właśnie “Kamyk” najlepiej radzi sobie z lewej strony boiska spośród wszystkich naszych reprezentantów. Swoje umiejętności zdążył z resztą udowodnić. W ciągu 22 minut, które dane było mu spędzić na boisku zaliczył dwa kluczowe podania oraz co najważniejsze asystował przy golu Roberta Lewandowskiego. Tak dobra zmiana zasługuje na docenienie i możliwość gry od pierwszej minuty w poniedziałkowym meczu z Maltą.
– Mam nadzieję że tak, każdy zawodnik chciałby wychodzić od pierwszej minuty w meczu reprezentacji. Myślę, że dałem pozytywny sygnał trenerowi do tego, żeby o tym pomyślał – mówił sam Kamiński po zakończonym spotkaniu.
Jakub Kamiński: Zdajemy sobie sprawę, jak to wyglądało
To zaledwie część z wielu zmian, które muszą zajść w naszej kadrze, by jej gra mogła się poprawić. Znaczna część z potrzebnych nam zmian nie jest jednak zamianą jednego nazwiska na drugie. Potrzebna jest zmiana nastawienia oraz pomysłu na grę przeciw nisko ustawionym rywalom.
Teraz wszystko znajduje się w rękach Michała Probierza oraz jego podopiecznych. Mecz z Maltą, która z pewnością ustawi się równie nisko co Litwa, nie będzie dla nas wygodny. Musimy liczyć jednak na to, że jego przebieg jak i wynik będą znacznie lepsze niż wywalczone wczoraj 1:0.
1 komentarz on “Kilka zmian nie zaszkodzi, czyli kto powinien wyjść na Maltę? ”