
Fot. Betis, Grafika: Własna
Real Betis w ostatnich latach stał się symbolem wahania formy i walki o pozycję za plecami czołówki LaLiga. W obecnej kampanii klub z Sewilli zagra w ćwierćfinale europejskich pucharów po raz pierwszy w XXI wieku, na tym etapie rywalem Los Beticos będzie Jagiellonia Białystok. Na Estadio Benito Villamarin zwycięstwo w Lidze Konferencji nie jest priorytetem, mimo tego kolejny krok w kierunku przyjemnego dodatku będzie bardzo pożądany. Czego możemy się spodziewać się po ekipie z Sewilli? Zapraszam na analizę, porozmawiałem z ekspertem w kwestii LaLiga i redaktorem tygodnika Piłka Nożna, Leszkiem Orłowskim.
Kwiecień dla kibiców Jagiellonii Białystok był w ostatnich latach miesiącem różnych nastrojów. Dwa sezony temu było bardzo gorąco, drużyna walczyła o utrzymanie w Ekstraklasie. 4 kwietnia 2023 roku zdecydowano się jednak na odważny ruch, do roli pierwszego trenera przesunięto 31-letniego, nieznanego wówczas Adriana Siemieńca. Po dwóch latach i sześciu dniach Jagiellonia po raz pierwszy w historii stała się mistrzem Polski, niedawno zdobyła także odwlekany Superpuchar.
Dwa puchary to dla Realu Betis marzenie, rzecz jasna jest to spowodowane piekielnie mocną konkurencją. Ostatnie trofeum udało zdobyć się w sezonie 2021/22, triumf w Copa del Rey był pierwszym od siedemnastu lat.
Opiekunem drużyny z Benito Villamarin od 2020 roku jest 71-letni Manuel Pellegrini. Gdy Siemieniec przyszedł na świat, szkoleniowiec z Chile rozpoczął już swoją karierę trenerską. Różnica w wieku wynosi aż 39 lat, mimo tego obaj szkoleniowcy są w swoich klubach niebywale cenieni. Można powiedzieć, że mają niepodważalny status.
Drużyna z Podlasia dostarczyła dowodów na to, że można być konkurencyjnym na kilku frontach jednocześnie. Przezwyciężyła kryzys, w trakcie którego wydawało się, że w każdym meczu jest skazana na stratę trzech goli. Od początku grania w 2025 roku głównym rywalem Jagiellonii jest napięty kalendarz, w nieco ponad dwa miesiące ekipa Adriana Siemieńca rozegrała 15 meczów.
Hiszpanie nie mogli odpoczywać w styczniu, ich dorobek od początku lutego także jest jednak bardzo imponujący. Porównując z okresem grania Jagiellonii przypadło im 13 spotkań, wygrali osiem, zaliczyli trzy remisy i dwie porażki. Jesienią miewali gigantyczne problemy w regularnością, nie bez powodu jednak jako cezurę nakreśliłem początek lutego. Mniej więcej od tego momentu drużyna złapała świetną formę, można rzec, że Betis w zimowym okienku przeprowadził trzy kluczowe „transfery”.
Odrodzenie Antonego
Jedyne przenosiny spoza klubu to wypożyczenie Antonego, pod koniec sierpnia 2022 w ramach hitowego transferu Brazylijczyk przeniósł się za około 100 milionów euro z Ajaxu Amsterdam do Manchesteru United. W Holandii był gwiazdorem, na Old Trafford kompletnie nie potrafił się odnaleźć. Wyglądał karykaturalnie, kibice kojarzyli go niemal wyłącznie z efektownymi, acz zupełnie nie efektywnymi piruetami w kontakcie z piłką.
Wydawało się, że dla kariery Antonego nie ma już ratunku. W ciągu niemal trzydziestu miesięcy strzelił w Premier League tylko pięć goli, ostatnią nadzieją było wypożyczenie do klubu z mniejszą presją. Pojawiła się oferta z Realu Betis, to być może najlepszy kierunek pod kątem wskrzeszenia kariery. Obserwatorzy podchodzili do przenosin ze sporą ciekawością, Manuel Pellegrini był świadomy, że piłkarza trzeba nie tyle odbudować, co odgruzować.
25-latek zadebiutował w pierwszym lutowym meczu, w starciu z Athleticem Bilbao (2:2) zrobił bardzo pozytywne wrażenie. Kilka dni później był już ulubieńcem fanów, w ciągu dwóch miesięcy strzelił cztery bramki i zaliczył cztery asysty. Został czołową postacią ekipy z Benito Villamarin.
Isco przeżywa drugą młodość
Drugim „transferem” był powrót Isco po bardzo poważnej kontuzji. Były gracz Realu Madryt także odbudował swoją karierę w drużynie Manuela Pellegriniego. Tym razem historia była dużo bardziej skomplikowana, z drużyną „Królewskich” pożegnał się po sezonie 2021/22. Ostatnie lata na Bernabeu były bardzo nieudane, Isco postanowił poszukać zatem nowego wyzwania – trafił na obiekt oddalony od Benito Villamarin o ledwie 5 kilometrów. Przygoda Francisco Alarcóna z Sevillą była jednak jednym wielkim koszmarem.
Isco jest wielki! Real Madryt na deskach w Sewilli
Na boisku Hiszpan wyglądał bardzo źle, poza placem gry nie było wcale lepiej. Mówiło się o transferze do Unionu Berlin, w mojej opinii sam fakt takich pogłosek fatalnie świadczy o rozwoju Isco. W Sevilli od wielu lat rządził wówczas Monchi, dyrektor sportowy był utożsamiany ze świetnymi ruchami na rynku. Z dwuletnią przerwą stał na czele klubu z Ramon Sanchez Pizjuan od 2000 roku. Obecnie pełni tą rolę w Aston Villi.
W lipcu 2023 Isco opowiedział dziennikowi Marca o kulisach starcia, do którego doszło między nim a Monchim. Przed zimowym okienkiem transferowym w sezonie 2022/23 dyrektor miał wmawiać agentom, że Hiszpan chciał odejść z Sevilli, co nie było prawdą. Następnie w trakcie rozmów doszło do fizycznego zwarcia: – Powiedziałem mu, że jest największym kłamcą, jakiego kiedykolwiek spotkałem w świecie futbolu, a on mnie zaatakował. Podszedł do mnie, złapał mnie za szyję, odsunęliśmy się od siebie i musieli nas całkowicie rozdzielić. Jak możesz zrozumieć, po tym nie chciałem tam zostać pod żadnym pozorem. I choć było mi żal, bo miałem bardzo dobre relacje z kolegami z drużyny, a kibice traktowali mnie wspaniale, to nie mogłem czuć się swobodnie w klubie, w którym dyrektor sportowy mnie atakuje i nikt się nie odzywa ani nie przeprasza. Ani za agresję, ani za wszystkie kłamstwa, które wypuszczał. Rozwiązałem więc kontrakt i odszedłem – mówił Isco.
Pomocnik trafił do wrogiego Realu Betis, gdzie niemal od początku zyskał uznanie obserwatorów. Bardzo często był nagradzany mianem zawodnika spotkania, Isco potrzebował zespołu, który będzie dostosowany do jego stylu. Odwdzięczał się kapitalnie, złapał jednak kilka kontuzji. W sezonie 2023/24 stracił 18 spotkań, pod koniec kampanii złamał kość strzałkową. Musiał przejść dwie operacje, wrócił na boisko dopiero pod koniec ubiegłego roku.

Uraz nie sprawił, że Isco stracił piłkarską jakość. Jest jednym z najlepszych rozgrywających w LaLiga, szczyt formy osiągnął w starciu z Realem Madryt (2:1). Wraz z Antonym stanowią o sile drużyny, Betis ma jedną z najlepszych linii ofensywnych w Primera Division. O przemianę piłkarzy na Benito Villamarin zapytałem Leszka Orłowskiego: – Nie wiem czy można tutaj mówić o klubie, tym czy innym, jako świetnym miejscu do odbudowania kariery. Isco wcześniej był Betisowi bardzo potrzebny. Manuel Pellegrini lubi mieć takich zawodników. Umie ich prowadzić. Przecież to on wykreował kiedyś Juana Romana Riquelme na wielkiego piłkarza także w Europie i też wiedział jak postępować z Isco.
– Podobnie Betis potrzebował Antonego. On tam od razu dostał, jak mawiają Hiszpanie galony, czyli został generałem. Jemu została podporządkowana cała gra. Trafili po prostu obaj ci piłkarze, Isco dwa razy, kiedy przychodził i kiedy wracał po kontuzji, do zespołu, który ich bardzo potrzebował. Nie musieli walczyć o miejsce w składzie. Nie było tak, że przychodzili, a tutaj był w jedenaste zawodnik, który się świetnie spisuje. Tam po prostu na ich pozycjach były wakaty, kładąc tutaj cudzysłów. I oni te wakaty zajęli – mówił ekspert.
Nowe postaci w ataku
Trzeci „transfer” to przesunięcie z drugiej drużyny Jesusa Rodrigueza. 19-latek świetnie wprowadził się do ekipy Manuela Pellegriniego, w sobotnim meczu z Barceloną nie wyszedł jednak w pierwszym składzie. Tercet za plecami napastnika to najmocniejszy element wyjściowej jedenastki. Do ataku został sprowadzony także Cucho Hernandez, były gracz Huescy nie jest jednak zarejestrowany do Ligi Konferencji.
Kropką nad „i” świetnego okresu było zatrzymanie FC Barcelony, maszyna Hansiego Flicka grała o dziewiąte zwycięstwo z rzędu, szóste w LaLiga. W ostatnich kolejkach zwykła demolować rywala, kompletnie bez argumentów pozostawiła Osasunę, Real Sociedad czy Gironę. Dwukrotnie ograła także Atletico Madryt.
Na Montjuic przyjechała jednak ekipa, która także miała serię sześciu wygranych z rzędu w LaLiga. Real Betis od początku pozostawił się gospodarzom, mimo straty bramki zdołał wyrównać i zdobyć cenny punkt. Hiszpania walczy o miejsce dla pięciu drużyn w Lidze Mistrzów w sezonie 2025/26. Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, Betis celuje zatem w piątą lokatę w LaLiga. Zrównał się punktami z Villarrealem, bezpośredni mecz obu ekip obędzie się już w najbliższą niedzielę. To będzie „mały finał” w rozgrywkach ligi hiszpańskiej.
Kalendarz Los Verdiblancos może być pewną nadzieją dla mistrzów Polski: – Gdzie szukać nadziei? Betis wokół meczu z Jagiellonią będzie miał serię bardzo trudnych meczów. Także w Lidze. No i po prostu spotkania z Jagiellonią nie będą chyba najważniejsze w najbliższych tygodniach dla Betisu. A w każdym razie Manuel Pellegrini zrobi wszystko, żeby wygrać te mecze jak najmniejszym kosztem. A jeśli się tak podchodzi do rywalizacji, to zawsze się można sparzyć.
– Jest Sevilla, potem Barcelona, potem Jagiellonia, potem Villarreal. I potem znów Jagiellonia. Więc to mecze z bardzo trudnymi rywalami w lidze, zwłaszcza mecz z Villarreal. To będzie mecz kluczowe starcie, które zadecyduje o piątym miejscu najprawdopodobniej na mecie sezonu. No i tego meczu nie można przegrać, on jest akurat między spotkaniami z Jagiellonią. Więc zapewne jakiejś rotacji dokona Manuel Pellegrini. Być może będą rotacje polegające na tym, że rezerwowi zagrają w meczu pierwszym z Jagiellonią – mówił Leszek Orłowski.
Real Betis w drugiej linii i ataku to jedna z najsilniejszych ekip w Europie. Wygląda na to, że na Benito Villamarin jest pierwszym składzie pojawi się Isco czy Jesus Rodriguez. Odpoczywać przed arcyważnym meczem z Villarrealem może natomiast Antony. Od początku 2025 roku stała się inną drużyną, porównywanie jej do tej, która zagrała w październiku z Legią Warszawa jest kompletnie bezcelowe. Z tamtej jedenastki obecnie od początku grywa sześciu piłkarzy, zrobili oni jednak niebywały postęp. Do tego pojawili się aktorzy pierwszoplanowi, o których napisałem wyżej.
Jagiellonia na straconej pozycji? „Dziś mówimy o zupełnie innym Betisie”
Trudno będzie mistrzowi Polski powstrzymać rozpędzoną ofensywę, przed sobotnim remisem Betis wygrał sześć spotkań w LaLiga z rzędu: – Dziś mówimy o zupełnie innym Betisie. W porównaniu do Betisu, który grał do styczniowych wzmocnień. Jako styczniowe wzmocnienie traktuję też powrót Isco do gry. Też przeniesienie z zespołu rezerw do pierwszego zespołu Jesusa Rodrígueza. O transferach Antonego czy Cucho Hernandeza nie wspominając, Cucho Hernandeza zresztą nie będzie w meczach z Jagiellonią, nie został zgłoszony do rozgrywek. Więc nie mieszajmy dwóch porządków.
– Betis jesienią i Betis dzisiaj to są dwa zupełnie różne zespoły. Przynajmniej „od pasa w górę”. Cały kwartet ofensywny został wymieniony i tamten Betis z początku sezonu miał olbrzymie problemy ze stworzeniem sytuacji bramkowej, ze strzelaniem gola. Obecnej drużynie rozrywanie obrony rywali przychodzi bardzo łatwo, ponieważ grają z przodu zupełnie inni zawodnicy. Tacy jak choćby Antony czy właśnie Isco, który wyleczył kontuzję. Więc nie sięgajmy do styczniowej czy jeszcze wcześniejszej prehistori. Do takich meczów jak z Alaves czy Realem Valladolid też udało im się przegrać. Ale to było dawno temu. Dawno i nieprawda – dodaje Leszek Orłowski.
Zadanie podopiecznych Adriana Siemieńca będzie niesłychanie wymagające, w mojej opinii mistrzowie Polski mają trudniejszego rywala niż Legia, która na tym samym etapie Ligi Konferencji zmierzy się z Chelsea.

Gdzie można upatrywać szans? Wielu obserwatorów spogląda w kierunku defensywy, w końcu jeszcze niedawno wydawało się, że Marc Bartra zakończył grę na wysokim poziomie. Romain Perraud czy Natan nie gwarantowali pożądanej pewności. Aitor Riubal z kolei to niejako przeformatowany boczny pomocnik, ma początku bieżącej kampanii grywał nawet jako napastnik.
Manuel Pellegrini sukcesywnie rozwinął jednak blok defensywny, w meczu z FC Barceloną obrońcy zdołali wyłączyć z gry Lamine Yamala. Poradzili sobie także z Robertem Lewandowskim, swoją cegiełkę dołożył także Adrian. Bramkarz Betisu jest o pięć lat starszy od trenera Jagiellonii, mimo tego w sobotę nawiązał do swoich występów w barwach West Hamu.
Redaktor tygodnika Piłka Nożna odniósł się do domysłów na temat słabości defensywy Los Beticos: – Poza tym jeśli wspominamy o lewej obronie i Parraud. To jest jeszcze Ricardo Rodriguez, piłkarz z tak wspaniałym CV, że samym CV może straszyć piłkarzy Jagiellonii. Obecnie jest zresztą w dobrej formie. Więc jeszcze raz podkreślę – szukanie słabych punktów detaliczne nie ma większego sensu. Każdy z piłkarzy Betisu jest wiele, wiele lepszy od swojego odpowiednika w Jagiellonii na danej pozycji. – zaznaczył Leszek Orłowski.
By Jagiellonia wyeliminowała Betis, musi wydarzyć się cud. Profil Football Mets Data szacuje szansę białostoczan na 25%, patrząc racjonalnie należy przesunąć przecinek o jedno miejsce w lewo. Nawet, jeśli udałoby się postawić na wyjeździe – do Białegostoku przyjedzie ekipa niebywale głodna wygrania trofeum. Kadra Los Verdiblancos jest na tyle szeroka, że bez problemu Pellegrini może myśleć o obu frontach. Głównym rywalem ekipy z Benito Villamarin w kontakcie wygrania Ligi Konferencji jest Chelsea. Na drodze tych ekip w ćwierćfinale staną kluby z Ekstraklasy, miejmy nadzieję, to będą kolejne w tym sezonie wieczory chwały polskiego futbolu.