
Fot. Kotwica Kołobrzeg
We wczorajszym meczu 27. kolejki 1. Ligi Kotwica Kołobrzeg niespodziewanie zdołała powstrzymać drużynę Górnika Łęczna. Starcie beniaminka z pretendentem do miejsca barażowego zakończyło się bezbramkowym remisem. Cenna zdobycz drużyny trenera Piotra Tworka może zostać jednak odebrana przez koszmarną pomyłkę, do której doszło w 82. minucie spotkania. Na boisku znalazło się zbyt wielu piłkarzy, którzy… nie mają paszportu państwa z Unii Europejskiej. Kotwicy grozi walkower.
Regulamin rozgrywek mówi, że na placu gry może przebywać równocześnie dwóch zawodników-cudzoziemców – piłkarzy spoza obszaru Unii Europejskiej. W tym wypadku definicją cudzoziemca jest gracz, który nie posiada paszportu kraju wchodzącego w skład Unii.
Od początku wczorajszego spotkania zagrał Brazylijczyk Lucas Ramos, w 66. minucie trener Tworek posłał do boju Usevalada Sadovskiego z Białorusi. Piłkarz posiada kartę Polaka, brak mu jednak Unijnego paszportu – w tym przypadku traktowany jest jako zawodnik-cudzoziemca. Wówczas na boisku oglądaliśmy dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej.
Kluczowe zdarzenie miało miejsce w końcówce spotkania, na osiem minut przed końcem podstawowego czasu gry na placu gry pojawił się Japończyk – Yudai Nawate. Wówczas regulaminowy limit został przekroczony, w drużynie Kotwicy grało aż trzech zawodników-cudzoziemców. Kazus pomocnika jest niebywale interesujący, do klubu znad morza trafił z 4-ligowego Dębu Dębno, z pewnością jednak debiutu w rozgrywkach 1. Ligi nie będzie wspominał najlepiej.
Głos dla TVP Sport zabrał szkoleniowiec Kotwicy: – Jestem pogodzony z walkowerem. Tu nie ma wytłumaczenia prawnego. Zaważył czynnik ludzki. Przypomina mi się casus Legii Warszawa, kiedy kierowniczka Marta Ostrowska wpuściła Bartosza Bereszyńskiego. Ja jako trener biorę odpowiedzialność za całą sytuację. Nie powinno być żadnego usprawiedliwienia, ale delikatnym może być to, że Sadowski ma paszport białoruski, ale kartę Polaka. To mogło nam umknąć, ale najważniejszy jest polski paszport – mówił Piotr Tworek.
Sprawa nie umknęła także rywalowi, Górnik Łęczna pilnie potrzebuje punktów by myśleć o czołowej szóstce i grze w barażach o awans do Ekstraklasy. Prezes klubu z Łęcznej Maciej Grzywa poinformował, że klub podejmie działania w tej sprawie.
Jeszcze dziś do Polskiego Związku Piłki Nożnej ma trafić stosowne pismo. Kotwica wydaje się być skazana na walkower, klub po raz kolejny będzie musiał zmierzyć się z gigantycznymi trudnościami. Potencjalna strata oczka za remis na bardzo trudnym terenie sprawi, że klub z Kołobrzegu zrówna się punktami z Wartą Poznań, która otwiera strefę spadkową.
Rozstrzygnięcie ma zapaść do końca tygodnia, na horyzoncie Kotwicy są kolejne niebywale trudne rywalizacje. W najbliższą niedzielę nad morze wybierze się Miedź Legnica, kolejna seria gier to starcie z Ruchem Chorzów. Obie ekipy myślą o awansie przez baraże, ostatnie tygodnie nie ułożyły się jednak po ich myśli. Już jutro zagrają między sobą, walka o promocję i utrzymanie z pewnością będzie toczyła się do ostatnich gier.