
Fot. Fiorentina, Grafika: Własna
Fiorentina aktualnie zajmuje 8. lokatę w Serie A, czyli dokładnie taką samą na jakiej zakończyła w zeszłym sezonie. Są jednak dwie różnice. Pierwsza to zmiana trenera, a druga to fakt, że tym razem ósma pozycja na koniec sezonu nie będzie oznaczała gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Z tego powodu o sytuacje, wnioski i perspektywy spytaliśmy dziennikarza Mateusza Skotnego, czyli człowieka, który o Fiorentinie wie wszystko.
Zanim przejdziemy do samego tekstu bardzo chcę podziękować Mateuszowi Skotnemu, który poświęcił czas i odpowiedział na poniższe pytania. Moja wiedza o Serie A to jedno, ale perspektywa kibica i eksperta w dziedzinie danego klubu to drugie. Z tego powodu zachęcam do odwiedzenia zarówno profilu Mateusza, jak i polskiego profilu o Fiorentinie, którego prowadzi wraz z Mateuszem Nowackim.
Zmiany na stołku trenerskim
Po trzech latach zespół „Violi” opuścił Vincenzo Italiano. Włoski szkoleniowiec z zespołu, który był średniakiem Serie A, stworzył drużynę, która rok w rok zaczęła grać w europejskich pucharach. Dokładniej mówiąc Italiano wprowadził Fiorentine trzy razy do Ligi Konferencji i dwukrotnie awansował z nią do samego finału. W samych finałach ekipie z Florencji już się nie do końca powodziło. Przed dwoma laty Fiorentina uległa w finale West Hamowi, rok temu Olympiakosowi.
Odejście Italiano z klubu było decyzją samego trenera, który choć oficjalnie nie rozstawiał się w złych warunkach, to jednak w gabinetach musiało wyglądać to zupełnie inaczej. Wskazują na to choćby same słowa szkoleniowca: – To były trzy wspaniałe lata, które pozwolą mi odejść jako zupełnie inna osoba niż wtedy, gdy przybyłem. Odchodzę ze wspaniałym doświadczeniem, za które jestem wdzięczny klubowi, zawodnikom, których trenowałem i wszystkim fanom Fiorentiny. Podróż dla mnie, nawet jeśli nie udało nam się wygrać trofeum, była wspaniała. Zdecydowałem się odejść, ponieważ kiedy osiągasz pewien poziom i nie możesz iść dalej, a środowisko wymaga od ciebie więcej, myślę, że nadszedł czas, aby odejść. Musimy przewrócić stronę i zrobić miejsce na nowe pomysły i nowe myślenie – to właśnie powiedziałem prezydentowi – mówił Italiano, cytowany przez Football Italia.

W jego miejsce przyszedł Raffaele Palladino. Trener młody i bez większego doświadczenia. Wcześniej trenował on tylko przez dwa lata Monzę i było to jego jedyne zetknięcie się z poważnym futbolem. – Kiedy Fiorentina kończyła współpracę z Italiano pojawiło się sporo głosów, które przedstawiały przyszłość w czarnych kolorach. Kibice spodziewali się sporego regresu w związku z tym, że Włoch był naprawdę dobrym szkoleniowcem, jednak jego pomysł na drużynę mocno się wyczerpał – opowiada Mateusz Skotny.
– Fiorentina stała się schematyczna, a Italiano nie miał pomysłu na to, co zmienić, żeby wszystko zaczęło iść do przodu. Kiedy przyszedł Palladino fani byli raczej pozytywnie nastawieni. Szybko jednak zmieniono tę percepcję. Były trener Monzy zaliczył fatalny początek sezonu i wiele osób nastawiło się na porażkę. Ponadto sprowadził do składu takie postacie jak Kean czy Cataldi, które były raczej postrzegane za słabe wzmocnienia – szczególnie pierwszy z nich. Włoski napastnik nie pokazywał się od dłuższego czasu z dobrej strony. Mimo to, z czasem oczywiście zyskał znacząco w oczach wszystkich – dodaje nasz rozmówca.
W pierwszych kolejkach widać było, że Palladino preferuje o wiele bardziej defensywną piłkę. Z niej jednak się odpowiednio sprawnie wycofał, a zespół zaczął grać o wiele bardziej ofensywnie. Trudno jest zdefiniować styl, jaki obecnie reprezentuje Viola, ale na pewno wygląda o niebo lepiej niż na starcie ligi. Podstawową różnicą między Italiano a Palladino, jest tutaj fakt, że nowy trener zaprzestał zmieniać jedenastkę z meczu na mecz i okazał zaufanie konkretnym zawodnikom, co zdecydowanie się opłaciło.
Fiorentina zaczęła spełniać poniekąd oczekiwania swoich fanów. Jedynie kłopotliwe pozostały mecze z drużynami z dołu tabeli. Tak jak w poprzednich sezonach, są one dla klubu z Florencji ogromnym obciążeniem. Brakuje stabilizacji, która pozwoliłaby piąć się w tabeli i grać w rozgrywkach europejskich. Brak awansu do choćby Ligi Konferencji będzie na pewno traktowany jako porażka i stworzy sporo kłopotów dla kieszeni prezydenta klubu. Niemniej, gra Fiorentiny zazwyczaj przynosi sporo radości fanom i wiele razy zapewnia łzy radości – szczególnie jeśli chodzi o spotkania z czołówką ligową.
Palladino dobrym następcą
Początki Raffaela Palladino nie były udane. W pierwszych czterech spotkaniach klub z Toskanii nie zaliczył ani jednego zwycięstwa. Do tego doszły męczarnie z węgierskim Puskas Academy w kwalifikacjach do Ligi Konferencji, które ostatecznie udało się przejść. Patrząc na ambicje klubu i wyniki z zeszłego sezonu taki stan rzeczy musiał martwić. Zaczęły też padać pytania czy nowy szkoleniowiec to aby na pewno dobry wybór. Nie pomagała też polityka transferowa klubu, która była dość chaotyczna i czasem nawet niezrozumiała.
– Palladino zaczął sezon kompletnie bez pomysłu. Postanowił się bronić i nie wiedział jaką taktykę objąć. Co więcej – okienko transferowe też mu nie pomogło. Wiele ruchów na rynku było dopinane na ostatnią chwilę – mówi Mateusz Skotny. – Palladino potrzebował więcej czasu na ułożenie tego, co miał. Z perspektywy, to dobrze, że sprowadzono go w miejsce Italiano. Zmiana zdecydowanie wyszła na plus. Przede wszystkim dlatego, że wykrystalizowała konkretną jedenastkę, a raczej jej filary. Warto zaznaczyć, że sprowadzenie Keana było pomysłem autorskim nowego trenera, który ręczył za włoskiego napastnika, kiedy inni już go skreślali.
– Fiorentina Palladino gra przebojowo, ma sporo argumentów w ataku, choć wciąż jest jeszcze daleka od perfekcji, co widać po miejscu w tabeli. Niemniej, zdaje się, że jeżeli pozwolimy pracować byłemu menadżerowi Monzy w spokoju dalej, to zbierzemy tego naprawdę dobre owoce. Słowem, po piątej kolejce wątpliwości były ogromne, sam nie wierzyłem w ten projekt i obecnie muszę bić się za to w pierś, bo Viola wygląda bardzo dobrze, a może być jedynie lepiej – dodaje.
Miejsce poza europejskimi pucharami
W zeszłym sezonie ósma pozycja dawała prawo startu w eliminacjach do Ligi Konferencji. Dziś już wiemy, że to za mało. Dlaczego? Otóż w ówczesnej kampanii liga włoska wywalczyła sobie pięć zespołów w Lidze Mistrzów. To spowodowało, że Serie A miało osiem slotów w europejskich pucharach. W tegorocznej kampanii pewne już jest to, że pięć zespół w najważniejszych europejskich rozgrywkach będą mieć Anglicy i Hiszpanie. To powoduje, że w tym sezonie włoskie zespoły mają cięższe zadanie, czy poradzi sobie z nim Fiorentina? W tekście z poprzedniego tygodnia na temat tego, o co biją się kluby Serie A i jak mogą zakończyć sezon, przewidywałem, że ta misja powiedzie się sukcesem.
Kto zostanie mistrzem, kto spadnie, a kto gra o pietruszkę?
– Obecnie trudno mi stwierdzić, jaką przyszłość czeka Fiorentinę na koniec tych rozgrywek. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że reszta stawki wygląda bardzo dobrze, natomiast Fiorentina lubi tracić punkty z zespołami walczącymi o utrzymanie. Jeżeli mielibyśmy wkroczyć do rozgrywek europejskich, to poprzez Ligę Konferencji, jednak tutaj Betis i Chelsea wydają się niesamowicie trudnymi przeciwnikami i na pewno nie będą chcieli pozwolić Fiorentinie rozwijać skrzydeł – mówi Mateusz Skotny pytany o realny cel Fiorentiny na ten sezon.
– W lidze natomiast najmniej stabilne są rzymskie kluby, które pozostają w zasięgu Violi, lecz tutaj również, czeka nas pięć finałów, z których każdy wypada wygrać lub przynajmniej większość. Znaczące też na pewno będzie starcie bezpośrednie z AS Romą w 35. kolejce – tłumaczy Skotny.
Nowe nabytki
Tak jak pisałem wyżej, polityka transferowa Violi jest dość zwariowana. Początkowo było widać więcej minusów niż plusów. Z biegiem czasu niektórzy zawodnicy wyrośli, jednak na gwiazdy klubowe, ba, nawet na gwiazdy ligi! Genialnymi wzmocnieniami okazali się Moise Kean i David De Gea. Bez tej dwójki ciężko sobie wyobrazić grę Fiorentiny. Czy są to jedne z najlepszych transferów w historii? Mateusz Skotny wskazuje też jednego z nieoczywistych bohaterów letniego okienka transferowego.

– Trudno stwierdzić, czy są to najlepsze ruchy od lat, zawsze można podejmować dyskusję, czy ktoś inny nie wnosi więcej przez dłuższy czas, ale jest mniej spektakularny. Istnieje na przykład Mandragora, który jest ważną postacią w środku pola Fiorentiny, ale nie jest do tego stopnia widowiskowy, żeby pisały o nim media na całym świecie. Dalej – był Nikola Milenković, który stanowił filar obrony Violi i sam uratował wiele spotkań. Oczywiście należy też wspomnieć Dusana Vlahovicia, lecz tutaj chyba nie ma większego sensu się rozpisywać – we Florencji był to świetny piłkarz z niesamowitym charakterem. Tak więc transfery De Gei i Keana są świetnymi ruchami, ale trudno nazwać je najlepszymi od lat. Polityka transferowa klubu z Florencji jest bardzo dobra, a to są właśnie jej efekty. Choć warto zaznaczyć tutaj, że zdarzały się błędy i piłkarze kompletnie nie trafieni. Wspomnijmy Pedro, który obecnie występuje na wysokim poziomie we Flamengo, lecz we Florencji był cieniem siebie – mówi Skotny.
Przyszła gwiazda
Pietro Comuzzo to postać, której fanom włoskiej piłki nie trzeba przedstawiać. Młody i utalentowany środkowy obrońca Fiorentiny. Jego grę i potencjał porównuje się do najlepszych, m.in Leonardo Bonnuciego czy Virgila Van Dijka. Więcej o nim napisałem w poniższym tekście.
Kogo trzeba obserwować w Serie A?
Jednak czy 20-latek ma potencjał na to, żeby odejść z „Violi” w takim stylu jak Federico Chiesa?
– Myślę, że obecnie bardzo daleko mu do Chiesy z czasów, kiedy opuszczał Florencję. Comuzzo na pewno jest zawodnikiem godnym uwagi i rozsławionym medialnie – mówi Skotny. – Dużo osób wypowiada się o nim pozytywnie, a eksperci zaznaczają jego ogromne umiejętności. Trzeba jednak jasno zaznaczyć, że jest to wciąż gracz, który niedawno załapał się do składu. Federico Chiesa, kiedy opuszczał Violę był jej podstawowym zawodnikiem przez kilka lat. Zdążył w wielkim stylu udowodnić swoją wartość. Pietro Comuzzo czeka jeszcze sporo pracy, żebyśmy mogli nazwać go kolejnym piłkarzem o świetnych umiejętnościach, który opuścił Fiorentinę za duże pieniądze. Jeżeli jednak się to stanie w tym sezonie, to myślę, że będzie to zbyt pochopny ruch ze strony kupującego.
Przełamanie w Lidze Konferencji?
Wróćmy teraz do europejskich pucharów. Ostatnio Fiorentina awansowała do półfinału Ligi Konferencji po niełatwym dwumeczu z Celje. Pierwszy mecz zespół z Toskanii wygrał 2:1 na wyjeździe. Gorąco zrobiło się jednak, kiedy słoweński klub wyszedł na prowadzenie w meczu rewanżowym. Koniec końców dzięki bramce Moise Keana udało się wyrównać wynik tamtego meczu, co oznaczało awans do dalszej fazy rozgrywek.
– Celje zagrało świetny dwumecz. Byli niesamowicie zdeterminowani i pokazali, że potrafią być groźni. Widać było u nich ogromną motywację, aby zagrozić Fiorentinie i nawet awansować dalej – odpowiada Mateusz Skotny, pytany o dwumecz z ekipą ze Słowenii. – Przeciwieństwem jest tutaj Viola, która do pierwszego meczu zdecydowanie nie podeszła w odpowiedni sposób. Można spokojnie powiedzieć, że piłkarze zlekceważyli przeciwnika. W drugim meczu natomiast zdawało się być sporo chaosu. Mimo to, mając Moise Kean’a czy Mandragorę w takiej formie, mogliśmy przejść dalej. Teraz Violę czeka o wiele trudniejsza przeprawa niż w zeszłych rozgrywkach. Trzeba pokonać Real Betis, który jest w bardzo dobrej formie, a jeżeli się to uda, to najpewniej pozostanie Chelsea, która jest przynajmniej jedną półkę wyżej. Czy są szanse na zwycięstwa w tych starciach? Pewnie, że tak, ale zespół Palladino będzie zmuszony być zmotywowany właśnie jak Celje, a Kean musi utrzymać swój świetny poziom i nie nabawić się kontuzji, która wykluczy go z tych starć.
Wypożyczenia, wypożyczenia i wypożyczenia
Aktualnie zespół z Florencji ma w swojej kadrze dziesięciu pomocników, aż ośmiu z nich jest wypożyczonych.
- Amir Richardson
- Cher Ndour
- Rolando Mandragora
Pomocnicy wypożyczeni do Fiorentiny
- Andrea Colpani – wypożyczony z opcją wykupu,
- Robin Gosens – wypożyczony,
- Danilo Cataldi – wypożyczony z opcją wykupu,
- Yacine Adli – wypożyczony z opcją wykupu,
- Edoardo Bove – wypożyczony,
- Michael Folorunsho – wypożyczony z opcją wykupu,
- Nicolò Fagioli – wypożyczony z obowiązkiem wykupu,
- Nicolò Zaniolo – wypożyczony z obowiązkiem wykupu.
Taki stan rzeczy może wprawić w osłupienie. Co prawda na teraz jest to bardzo dobre posunięcie, ponieważ mniejszym kosztem można dość pokaźnie wzmocnić swój skład. Długoplanowo jest to jednak nie najlepszy ruch, pewne jest, że zespół nie wykupi każdego z nich, a w ich miejsce będą musieli przyjść nowi piłkarze. To może doprowadzić do destabilizacji zespołu. W związku z tym czy nie naruszy to zbytnio struktur klubu? Jakich piłkarzy warto też pozostawić u siebie, a jakich pożegnać?
– Zapewne będziemy się tutaj skupiać na trójce Cataldi, Fagioli i Adli. Pierwszy z nich zapewne zostanie wykupiony, sprawdza się bardzo dobrze i stał się istotnym członkiem drużyny – mówi Skotny. – Warto go pozostawić i takie też zdanie panuje w klubie. Fagioli mógłby zostać wykupiony, lecz żadne słowa deklaracji tutaj jeszcze nie padły. Jest to piłkarz o sporych umiejętnościach, które są doceniane przez zarząd klubu, a negocjacje z Juventusem są mocną stroną Violi, więc można mieć nadzieję, że zostanie w klubie i wykupimy go za dobrą cenę. Adli natomiast najpewniej opuści klub z Florencji. Francuz był ważną postacią na starcie sezonu, jednak kontuzja wykluczyła go z gry na dłuższy czas i stracił swoją pozycję. Ponadto wygląda o wiele gorzej, odkąd powrócił na boisko. Niemniej, sporo kibiców życzyłoby sobie, żeby i on pozostał w zespole.
Czy odejście piłkarzy środka pola będzie bolesne? Fiorentina ma spore doświadczenie z utratą kluczowych zawodników na tej pozycji. Klub tracił już Torreirę czy Arthura, lecz zarząd potrafił znaleźć zawsze inne rozwiązanie i jakościowych piłkarzy, którzy zastępowali utraconych rozgrywających.
POPRZEDNIE TEKSTY Z CYKLU: