
Fot. Inter
Napoli zremisowało 1:1 z Interem Mediolan w hicie 27. kolejki Serie A. Gospodarze przez większość czasu napierali i wręcz dominowali nad swoim rywalem. Wydawało się, że to na nic, że nie zdołają strzelić, ale wtedy pojawił się on – nieoczywisty bohater, czyli Philip Billing. Inter musi zadowolić się remisem.
Sympatyków włoskiej piłki nie trzeba było namawiać do oglądania tego starcia, mowa bowiem o spotkaniu lidera z wiceliderem. Był to mecz niebywale istotny w kontekście walki o mistrzostwo. Napoli podchodziło z czterema spotkaniami bez wygranej z rzędu. Inter natomiast w ostatnich dwóch meczach zachował czyste konto i wygrał je.
Bramka kolejki
Dużo fauli, gry w środku pola i przepiękna bramka z rzutu wolnego. Prowadzenie Interu, pomimo niewielkiej dominacji Napoli. Tak skrótowo można opisać pierwszą połowę hitu 27. kolejki Serie A. Jak jednak wyglądało to 45 minut bardziej szczegółowo?
Pierwsze minuty to próby stworzenia sobie sytuacji zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Choć próbami ciężko to nazwać, bo te kończyły się zanim zaczęły. Głównie to była walka w środku pola i kopanie się po kostkach. Sędzia Davide Doveri wiedząc, jednak, że to dopiero początek tej rywalizacji nie ukarał żadnego piłkarza kartonikiem.
Początek można uznać nawet rozczarowującym. Sytuacja uległa zmianie dopiero po 22. minucie. To właśnie wtedy rzut wolny pod bramką Napoli dostali gracze Interu. Do piłki ustawili się Hakan Calhanoglu i Federico Dimarco. Wydawało się, że do piłki podejdzie Turek, który jest specjalistą od stałych fragmentów gry. Tym razem, jednak to Włoch podszedł i… była to wyśmienita decyzja. Wahadłowy „Nerazzurri” idealnie przymierzył i zdjął pajęczynę z bramki Alexa Mereta. To był gol na miarę hitu Serie A.
Ten cudowny gol nie dość, że otworzył wynik, to otworzył ten mecz. Do ataku ruszyli podopieczni Antonio Conte, którzy mieli z tyłu głowy, że w razie przegranej ich szanse na mistrza mocno zmaleją. Co prawda nie były to sytuacje 100%, ale były naprawdę groźne. Niestety dla „Azzurrich” swoich sytuacji nie potrafili wykorzystać Giacomo Raspadori czy Romelu Lukaku.
Nieoczywisty bohater
Po 15 minutach przerwy wróciliśmy na Stadio Diego Armando Maradona. Co zmieniło się w grze? Podopieczni Antonio Conte, którzy już w końcówce pierwszej połowy przejęli inicjatywę, teraz jeszcze bardziej ją zintensyfikowali. Nie można odbierać nic Napoli, ale głównym czynnikiem takiej sytuacji było cofnięcie się przeciwników. „Nerazzurri” zauważyli niemoc w ofensywie gospodarzy i zamiast ryzykować niebezpieczną kontrą, woleli się bronić całą drużyną. Czy to się opłaciło? Przez większość czasu tak. Drużyna z Neapolu nie potrafiła przedrzeć się przez mur obronny Interu. Tym samym tablica z wynikiem wyświetlała rezultat 1:0 dla gości.
No właśnie, większość czasu… 87. minuta. Stanislav Lobotka wyparowuję w pole karne, podaje futbolówkę do Philipa Billinga, a Duńczyk na raty pokonuje Josepa Martineza i powoduje eksplozje radości na Stadio Diego Armando Maradona. Tak nieoczywistego bohatera nie spodziewał się nikt.
Po tej bramce Napoli nie chciało się zatrzymać i gospodarze mieli chrapkę na komplet punktów. Swoją szanse miał Cyril Ngonge. Nie była to może jakaś niesamowita sytuacja, ale skoro Billing strzelił bramkę wyrównującą, to dlaczego Belg nie mógł być kolejnym zaskoczeniem?
Koniec końców mecz zakończył się remisem 1:1 i walka o mistrza cały czas jest otwarta. Warto dodać, że od 51. minuty grał Piotr Zieliński. Cały czas kontuzjowany jest Nicola Zalewski.
NAPOLI – INTER 1:1 (0:1)
Billing 87′ – Dimarco 22′
MVP: Stanislav Lobotka