
Fot. Marcin Łychowid / Jagiellonia Białystok
Mistrz Polski otarł się o kompromitację, w rewanżowym meczu 1/8 Ligi Konferencji Jagiellonia Białystok uległa Cercle Brugge. W Brugii padł wynik 2:0, dzięki wysokiej zaliczce sprzed tygodnia z awansu cieszyła się drużyna Adriana Siemieńca, w dwumeczu wygrała 3:2. Bramki padały na początku obu połów, do siatki trafiali Hannes van der Bruggen i Felipe Augusto. Jagiellonia zagrała bardzo słabo, bohaterem gości został Sławomir Abramowicz.
Trener Ferdinand Feldhofer dokonał aż sześciu zmian względem niedzielnych derbów z Clubem Brugge, jego drużyna uległa 1:3. Na jedną kolejkę przed końcem sezonu zasadniczego ekipa Cercle spadła do grupy spadkowej Jupiler League, atmosfera wokół dzisiejszych gospodarzy była grobowa. Między słupki powrócił Warleson, dla bramkarza to pierwszy występ od pierwszej minuty od początku października.
Do składu Jagiellonii wrócili kluczowi piłkarze, którzy odpoczywali w ostatnim starciu z Widzewem Łódź (1:0). W drugiej linii pojawili się Jarosław Kubicki i Jesus Imaz, na skrzydle zagrał Miki Villar. Sporym zaskoczeniem było pozostawienie na ławce Tarasa Romańczuka i Darko Churlinova. Niedostępni byli zarówno Michal Sacek, jak i Norbert Wojtuszek, na prawej stronie obrony ponownie zagrał Dusan Stojinovic.
Składy na mecz Cercle Brugge – Jagiellonia Białystok. Mistrz Polski na galowo!
Rywalizacja sprzed tygodnia przyniosła sporą zaliczkę dla polskiej drużyny, Jagiellonia wygrała aż 3:0. Bohaterem został strzelec dubletu – Afimico Pululu, oczy obserwatorów były zwrócone na napastnika gości. Belgowie liczyli na szybką bramkę i dokonanie cudu – według wyliczeń mieli ledwie 3% szans na awans do ćwierćfinału.
Szybki sygnał
Plany gospodarzy wkroczyły w fazę realizacji już u zarania meczu, w ósmej minucie kapitalnym strzałem z powietrza popisał się Hannes van der Bruggen. Napór zespołu z Belgii nie ustawał, chwilę później świetnie interweniował Sławomir Abramowicz.
Mistrz Polski miał spory problem z zawiązaniem składnej akcji, goście grali dosyć nerwowo, dopuszczali się przewinień. Aktywny był Nazinho, Portugalczyk regularnie niepokoił prawą stronę białostoczan.
Bestia z Białegostoku. Czy Afimico Pululu to najlepszy piłkarz występujący w Ekstraklasie?
Pierwsza akcja z udziałem Afimico Pululu miała miejsce po 25 minutach gry, do tego momentu na placu gry była jedna drużyna. Podlasianie nieco się przebudzili, momentami utrzymywali się na połowie przeciwnika, w dalszym ciągu to gospodarze posiadali miażdżącą przewagę.
Dominacja
Podopieczni Ferdinanda Feldhofera zagrażali po rzutach rożnych, goście byli spychani do defensywy. Przytomnie interweniował Enzo Ebosse, stoper wykorzystywał imponujące warunki fizyczne.
W końcówce pierwszej połowy niezłą akcję wykonał Pululu, po faulu na Angolczyku goście mieli rzut wolny. Ze stojącej piłki strzelał Joao Moutinho, jego obiecującą próbę odbił Warleson. To było pierwsze uderzenie Jagiellonii, gospodarze mieli aż jedenaście.
Piłkarze Siemieńca wyczekiwali ostatniego gwizdka w pierwszej części, ta zakończyła się najmniejszym wymiarem kary. Cercle prowadziło 1:0, Belgowie zupełnie zdominowali „Dumę Podlasia”, statystyka rzutów rożnych wskazywała rażące 10:0.
Sytuacja w dwumeczu w dalszym ciągu była stabilna, Jagiellonia miała dwie bramki przewagi. Postawa polskiej drużyny była jednak bardzo niepokojąca, w przerwie Stojinovica zastąpił Tomás Silva.
Kolejny cios
Mistrz Polski zupełnie nie wyciągnął wniosków po zaraniu pierwszej części spotkania, z szatni ponownie wyszła tylko jedna drużyna. Tym razem gospodarze strzelili bramkę jeszcze szybciej, ogromna niefrasobliwość defensywy została wykorzystana przez Felipe Augusto.
Koszmarnie zachował się Ebosse, nie dość że złamał linię spalonego, w kluczowym momencie pozostał bierny wobec przeciwnika. Na tablicy mieliśmy 2:0, polscy kibice mogli odczuwać spory niepokój.
Postawa polskiej ekipy była nieco lepsza niż w pierwszej części, dużo groźniejsi pozostawali jednak podopieczni Feldhofera. Po kilku minutach gości uratowało połączenie niesłychanej dyspozycji Abramowicza z Boską opatrznością. Najpierw bramkarz genialnie odbił strzał z pokaźnego dystansu, następnie zatrzymał niebezpieczne dogranie.
Pobudka mistrza
Spokój – coś, czego Jagiellonia potrzebowała jak nigdy. Adrian Siemieniec wysłał do boju specjalistę w tej kwestii, Kubickiego zastąpił Romanczuk. Na placu gry pojawił się także Churlinov, wypożyczony z Burnley piłkarz kilka minut po wejściu znalazł się w świetnej sytuacji. Jego uderzenie zatrzymał Warleson, chwilę później goście mieli kolejną szansę, tym razem zabrakło precyzji w dograniu.

W ciągu kilkudziesięciu sekund w ofensywie „Jagi” wydarzyło się więcej, niż przez niemal 70 minut. Nadeszły kolejne próby, strzał Imaza został zablokowany. W chaosie klarowała się względna kontrola gości – genialną zmianę zaliczył Romanczuk.
Końcówka toczyła się pod dyktando gości, Cercle próbowało zagrażać po dośrodkowaniach. Piłkarze Jagiellonii mieli spore uwagi do decyzji arbitra, Morten Krogh wykazywał się sporą niekonsekwencją. W 90. minucie groźny strzał odbił Romanczuk.
Nerwowa pieczęć
Mistrz Polski zupełnie przespał początki obu części spotkania, brak Romanczuka od pierwszej minuty był autodestrukcyjny. To była najsłabsza wersja Jagiellonii od wyjazdowej rywalizacji z GKS-em Katowice (1:3), dramatycznie zagrał Stojinovic, kompletnie niewidoczny był Villar. Goście imponowali sporą energią, momentami jednak popełniali niewymuszone błędy. Nerwowa rywalizacja zakończyła się szczęśliwym awansem polskiej ekipy.
Rywalem Jagiellonii w ćwierćfinale będzie Real Betis lub Victoria Guimaraes, w pierwszym meczu obu ekip padł wynik 2:2. Rewanż w Portugalii odbędzie się jeszcze dziś, pierwszy gwizdek o 21. W najbliższą niedzielę Jagiellonię czeka kluczowe spotkanie w Ekstraklasie, do Białegostoku przyjedzie lider tabeli – Lech Poznań.
CERCLE BRUGGE 2:0 JAGIELLONIA BIAŁYSTOK (DWUMECZ 2:3)
8’ van der Bruggen, 50’ Augusto