
Fot. Łączy Nas Piłka
Połowa okienka transferowego w topowych ligach już za nami. Niektórzy polscy gracze zmienili już pracodawcę, Tymoteusz Puchacz zdążył w barwach Plymouth Argyle zagrać trzy mecze, a Jakub Moder został zaprezentowany przez Feyenoord. Kilku kadrowiczów wciąż nie zmieniło przynależności klubowych, mimo że ich sytuacja jest daleka od kolorowej. Z tej okazji przyjrzeliśmy się tym, którym zmiana otoczenia jest potrzebna na już.
Kacper Urbański
Klub: Bolonia
Mecze w tym sezonie: 12
Liczba minut: 484
Procent rozegranych minut: 19%
Zacznijmy od najbardziej oczywistego nazwiska. Urbański uznawany za wielki talent i odkrycie EURO 2024 jest w sytuacji, mówiąc lekko, kiepskiej. W tym sezonie wychowanek Lechii Gdańsk rozegrał oszałamiające 332 minuty we wszystkich rozgrywkach, w trakcie których zdobył jedną bramkę. Zawodnik jeszcze sezon temu był jednym z ważniejszych zawodników w układance Thiago Motty. Jego rola z kolejki na kolejkę była coraz bardziej znacząca. Przypomnijmy, że włoski szkoleniowiec po sezonie opuścił Bolonię na rzecz pracy w Juventusie. Obowiązki przejął po nim inny Włoch, Vincenzo Italiano. Pod jego rządami Urbański jest tylko rezerwowym, który dość rzadko podnosi się z ławki. Powód? W sumie to pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi. Szkoleniowiec często chwalił Polaka, jak twierdził:
– Kacper to młody chłopak z rocznika 2004, który ma jeszcze bardzo dużo przed sobą. Musi się rozwijać, pracować i uczyć. Jest częścią kadry i musi walczyć o miejsce w składzie.
– Musi dawać z siebie wszystko. Kiedy dostawał szanse, zawsze robił wszystko, by zaprezentować się jak najlepiej. Widzieliśmy go przeciwko Monzy, gdzie trafił do siatki. W innych sytuacjach także mi się podobał. Mamy jednak dużą konkurencję w środku pola, dlatego wyczekuje swojej szansy – dodał. (cytat za transfery.info)

Nicola Zalewski
Klub: AS Roma
Mecze w tym sezonie: 16
Liczba minut: 797
Procent rozegranych minut: 32%
Zostajemy we Włoszech, ale z Bolonii przenosimy się do Rzymu. Piłkarz, o którego odejściu mówiło się już latem, dalej siedzi w tym samym miejscu. Nicola Zalewki, o którym mowa, z Romą jest związany od dziecka. Przechodził przez akademię, następnie młodzieżówki, aż w końcu kadrę seniorską. Powoli budując w niej swoją pozycję. Pierwszym, który poważnie postawił na naszego reprezentanta był Jose Mourinho. Utytułowany szkoleniowiec wielokrotnie za swojej kadencji w Romie chwalił Zalewskiego. Wtedy wydawało się, że jego przywiązanie i umiejętności pozwolą zostać mu legendą Giallorossich.
Niestety wiemy już, że tak się nie stanie. Kontrakt Polaka wygasa latem tego roku i nic nie zwiastuje, że zostanie przedłużony. Choć obie strony chciałby go podpisać, to problemem okazuję się pensja i długość potencjalnej nowej umowy.
Problemy pojawiły się już latem. Nicola nie chciał podpisać kontraktu na zasadach Romy, przez co ta uznała, że najlepiej będzie go sprzedać. Liczący jednak na znalezienie wspólnego języka Zalewski oferty odrzucał, przez co został w klubie. Wtedy było wiele głosów mówiących o kłopotach dla reprezentanta Polski. Mówiło się, że będzie czekać go to, co spotkało Arkadiusza Milika w Napoli, czyli odesłanie na trybuny. Na szczęście tak się jednak nie stało.
Jego sytuacja i tak nie wyglądała najlepiej. Aktualnie Polak tylko rezerwowym, który choć częściej wchodzi na boisko niż Kacper Urbański, to i tak nie są to liczby wybitne. Nie licząc Pucharu Włoch, nie rozegrał on w żadnych rozgrywkach więcej niż 40% minut. Łącznie jest to 807 minut, w trakcie których zaliczył dwie asysty.
Pozytywem może być zainteresowanie innych klubów. Na swojej liście życzenie mają go choćby Galatasaray czy Olympique Marsylia.
Maik Nawrocki
Klub: Celtic Glasgow
Mecze w tym sezonie: 1
Liczba minut: 5
Procent rozegranych minut: mniej niż 1%
Miał być jedną z opcji do środka obrony w naszej reprezentacji, a teraz jest od niej dalej niż Śląsk Wrocław do utrzymania się w Ekstraklasie. Maik Nawrocki ostatni mecz „o punkty” rozegrał 22 września ubiegłego roku. Choć było to raptem 5 minut w Pucharze Szkocji przeciwko Falkirk.
Od tego czasu zawodnik Celticu nie dostał ani minuty gry. Na to, dlaczego tak wygląda jego sytuacja złożyło się wiele czynników. Pierwszym jest kontuzja, której były piłkarz Legi Warszawa nabawił się przed sezonem. Było to nadciągnięcie mięśnia łydki, które wykluczyło go z gry na dwa miesiące. Kolejnym problem okazała się silna konkurencja. Duet Amerykański obrońców składający się z Austona Trusty’ego i Camerona Cartera-Vickersa okazał się na tyle solidny, że Nawrocki mógł zapomnieć o grze w pierwszym w składzie. Dobra forma również innych obrońców legendarnego szkockiego klubu uniemożliwiła grę choćby z ławki.

Jaka przyszłość go czeka? Ciężko powiedzieć. Klub chce się go pozbyć, ale brakuje chętnych. Były co prawda oferty z Polski. Przed kontuzją mówiło się o wypożyczeniu do Legi Warszawa, a jeszcze niedawno o środkowego obrońcę miał pytać wspomniany na samym początku Śląsk Wrocław. Tej plotce zaprzeczył jednak sam dyrektor sportowy WKS-u, Rafał Grodzicki. Wiemy tylko tyle, że zarówno ostatnie, jak i najbliższe miesiące to ciężki okres Maika Nawrockiego.
Kamil Jóźwiak
Klub: Granada CF
Mecze w tym sezonie: 17
Liczba minut: 738
Procent rozegranych minut: 32%
Słaba liga i mała liczba minut – oto krótki opis sytuacji wychowanka Lecha Poznań. Jego przygoda z Granadą rozpoczęła się prawie rok temu. Skrzydłowy przychodził wtedy do Granady z amerykańskiego Charlotte FC za kwotę 2,5 mln euro. Reprezentant Polski miał pomóc w walce o utrzymanie w La Liga.
Nie pomógł.
Misja ta skończyła się jednak niepowodzeniem i wraz z klubem z hukiem spadł na zaplecze hiszpańskiej ekstraklasy. Jóźwiak zdecydował, że zostanie w klubie i pomoże mu w walce o powrót. Wydawać by się mogło, że skoro został, to będzie mógł liczyć na regularne minuty i odegranie ważnej roli. Granada aktualnie nie jest jedną z najpoważniejszych ekip kandydujących do awansu (8. lokata), a Kamil Jóźwiak nie jest ważnym ogniwem zespołu. 14 występów, z czego tylko połowa rozpoczęta w pierwszej jedenastce i zanotowana jedna asysta – to nie najlepsze liczby jak na drugą ligę w Hiszpani.
O jego sytuacje postanowili spytać dziennikarze portalu Weszło jednego z tamtejszych dziennikarzy Rafaela Lamelasa Rodrígueza, z IDEAL.es.
– Moim zdaniem Józwiak nie potwierdza w drugiej lidze dobrej dyspozycji, którą pokazywał w Primera División, kiedy podpisywał kontrakt z Granadą. Nie wiem, czy to dlatego, że nie wrócił do formy, czy też brakuje mu pewności siebie, ale w żadnym meczu się nie wyróżniał. Czas pokaże czy klub będzie dla niego szukać drużyny w styczniu, ponieważ Granada z pewnością dokona transferu na jego pozycji.
Brak formy, mała liczba minut i potencjalny transfer na jego pozycję to zdecydowany sygnał na zmianę klubu. Czy taki się odbędzie, ciężko stwierdzić. Możliwe, że nie realne, ale powrót do Lecha Poznań i odbudowanie się byłoby dobrą opcją. Tę drogę zimą 2022 roku obrał Dawid Kownacki.
Jan Bednarek
Klub: Southampton F.C.
Mecze w tym sezonie: 21
Liczba minut: 1.842
Procent rozegranych minut: 76%
Jest to dość nieoczywiste nazwisko w tym gronie, ale w pełni uzasadnione. Southampton zajmuje aktualnie ostatnie miejsce w tabeli Premier League. Ich dorobek punktowy to całe 6 „oczek”, na których składa się jedno zwycięstwo i trzy remisy. Mówiąc wprost „Święci” są na autostradzie, której koniec nazywa się spadek.
Dla 28-letniego obrońcy oznaczałoby to drugą relegację w ciągu trzech sezonów. I oczywiście możemy się naśmiewać z gry Bednarka w reprezentacji, ale jako zawodnik klubu z Premier League wypada naprawdę dobrze. Zdaniem portalu Sofasocer jest drugiej najlepiej ocenianym piłkarzem w swoim klubie. Wyżej jest tylko bramkarz, Aaron Ramsdale.
Dobra forma i fatalna sytuacja jego klubu to dwa solidne argument na transfer już w tę zimę. Pozycja, którą sobie wypracował, powinna pozwolić mu na transfer zespołu ze środka stawki. Niestety nic jednak nie wskazuje na zmianę otoczenia w najbliższym czasie. Miejmy nadzieję, że były piłkarz „Kolejorza” nie będzie miał problemów z znalezieniem nowego klubu latem, gdzie potwierdzi się widmo spadku Southampton.
Jakub Kiwior
Klub: Arsenal
Mecze w tym sezonie: 14
Liczba minut: 731
Procent rozegranych minut: 25%
Pozostajemy zarówno w Anglii, jak i w linii defensywnej. Jakub Kiwior w Arsenalu jest już od dwóch latach. Przez to jesteśmy w stanie stwierdzić, że ostatnie pół roku było jednym z najtrudniejszych okresów klubie z północnego Londynu. Polaka na boisku widzieliśmy łączenie 14 razy.
Patrząc na to, że „Kanonierzy” mierzyli się w tym czasie aż na czterech frontach, to liczba jego występów nie robi żadnego wrażenia. Sytuacja mógłby wyglądać jeszcze gorzej, ale obrońców Arsenalu często w tym sezonie napotkają kontuzje. Chociażby teraz boryka się z urazami aż czterech graczy z formacji defensywnej, Riccardo Calafiori, William Saliba, Takehiro Tomiyasu i Ben White.
O transfer lub wypożyczenie Kiwiora ędzie jednak ciężko, ponieważ Mikel Arteta chce mieć go w kadrze. Ale w sumie po co Hiszpanowi zawodnik, któremu nie daje aż tak wielu okazji? Reprezentanta Polski cechuje wiele rzeczy, ale dwie są tu najbardziej istotne. Pierwsza to wielofunkcyjność. Wychowanek GKS-u Tychy może grać zarówno na środku obrony, na jej lewej stronie i jako defensywny pomocnik. Kolejną zaletą Kiwiora jest zdrowie. Polak od momentu przyjścia do „Kanonierów” nie zaliczył żadnej kontuzji. Nie opuścił z tego powodu ani jednego meczu. Co przy takim natłoku spotkań jest swego rodzaju ewenementem.

Pozostałe nasze ananasy
Filip Marchwiński to piłkarz, co do którego wiele osób miało zdecydowanie większe nadzieje. Transfer do klubu, w którym konkurencja jest niewielka, system pasujący do piłkarza i liga, w której wielu z naszym się udaję. Tak opisywanego jego transfer do Lecce. Niestety były piłkarz Lecha rozegrał tylko 106 minut przez pół roku i ma marne nadzieje na poprawę sytuacji. Trener włoskiego Lecce, Marco Giampaolo ewidentnie nie został fanem talentu wychowanka Lecha Poznań.
Niektórzy pewnie się zastanowią, czemu nie ma dla niego specjalnego rozdziału w tym artykule. Otóż piach wszystko strzelił. Marchwiński odniósł kilka dni temu poważnej kontuzji, jaką jest zerwanie więzadeł krzyżowych. To oznacza, że w tym sezonie Polaka już nie zobaczymy. To z kolei oznacza brak potencjalnego transferu. Z tego powodu uznałem, że nie ma sensu rozwodzić się nad jego potencjalnym transferem, na którego nie ma szans. Z drugiej strony stworzenie takiej listy i nie umieszczanie Marchwińskiego byłoby co najmniej decyzją idiotyczną.
Kolejnym zawodnikiem, który powinien zmienić otoczenia jest Karol Świderski. Polak w ubiegłym roku rozegrał dla Charlotte 13 spotkań, w trakcie których zdobył 7 bramek i zanotował 2 asyst. W mojej opinii to odpowiedni moment na kolejny krok w karierze. Tym mógłby być powrót do Europy. W ostatnim czasie mówiło się, że zainteresowanym usługami napastnika miałby być Hellas Verona w którym Świderski spędził rundę wiosenną sezonu 2023/24. Pytać miała też podobno Legia Warszawa, tu jednak wiadomo, że transfer nie dojdzie do skutku z powodów finansowych.