
Fot. Legia Warszawa, Grafika: Własna
W kuluarach piłkarskiej Polski w ostatnich latach co roku mówi się o tym, że warszawska Legia powinna walczyć o tytuł mistrza Polski. Ba, od drużyny „Wojskowych” wręcz wymaga się zdobycia tytułu najlepszej drużyny w lidze. Zadałem sobie pytanie – czy obecny skład Legii to ekipa, która powinna być faworytem do tytułu? Cofnijmy się i porównajmy obecną Legię z tą sprzed ponad 20 sezonów. Zapraszam do lektury.
Legia z sezonu 2000/2001, czyli była moc
Bramkarze: Zbigniew Robakiewicz, Wojciech Kowalewski, Artur Boruc.
Obrońcy: Jacek Zieliński, Tomasz Jarzębowski, Jacek Magiera, Paweł Wojtala, Rafał Siadaczka, Tomasz Łapiński.
Pomocnicy: Adam Majewski, Maciej Murawski, Tomasz Sokołowski, Bartosz Karwan, Mariusz Piekarski, Tomasz Kiełbowicz, Łukasz Mierzejewski, Marcin Bojarski, Tomasz Mazurkiewicz.
Napastnicy: Marcin Mięciel, Marek Citko, Cezary Kucharski, Wojciech Kowalczyk, Sylwester Czereszewski.
Nie jest to skład reprezentacji Polski ani reprezentacja Ekstraklasy z przełomu tysiącleci. To skład warszawskiej Legii z sezonu 2000/2001. Nie sposób nie zauważyć bogactwa wyboru w każdej formacji. Można by pokusić się o dość odważną tezę, że z wyżej wymienionych piłkarzy można by stworzyć dwie drużyny walczące o mistrzostwo Polski. U sterów tej plejady gwiazd (jak na polskie warunki) był nie kto inny, jak legendarny Franciszek Smuda. Można by pomyśleć, że drużyna w takim składzie osobowym powinna odnieść sukces. Niektórzy mogliby powiedzieć, że jest wręcz skazana na trofea.
Efekt był dość szokujący. Tylko 3. miejsce w lidze i zaledwie 14 zwycięstw na 30 możliwych. Do tego doszło 8 remisów i 8 porażek. W Pucharze Polski Legia dotarła zaledwie do ćwierćfinału, gdzie została rozbita przez Zagłębie Lubin 4:1 w dwumeczu. W ówczesnym Pucharze Ligi sytuacja była dość podobna, gdyż „Wojskowi” zostali wyeliminowani ponownie w ćwierćfinale – tym razem przez Wisłę Kraków.
Podsumowując – skończyło się wielką klapą. Jeśli chodzi o ligę, to miejsce na najniższym stopniu podium zostało odebrane w Warszawie jako wielka porażka, a pracę stracił nawet Franciszek Smuda, który był wtedy uważany w Polsce za trenera po prostu topowego. Puchary krajowe skończyły się dla Legii dość wcześnie, jak na jej ambicje i jedynym pocieszeniem był fakt, że stołeczny klub zakwalifikował się do rozgrywek ówczesnego Pucharu UEFA na sezon następny.
Czołówka sezonu 2000/2001 była najsilniejsza w historii?
Warto tutaj pochylić się nad faktem, z kim tamta Legia musiała rywalizować, bo czołówka tabeli w opisywanym sezonie była stworzona z ekip bardzo mocnych jak na tamte czasy.
Chyba każdy pamięta potężną Wisłę Kraków Bogusława Cupiała z takimi piłkarzami jak Maciej Szczęsny, Arkadiusz Głowacki, Marcin Baszczyński czy Radosław Kałużny. Ofensywę krakowian napędzali wtedy Mirosław Szymkowiak i Kamil Kosowski. Trudno nie dodać też, że legendarną na tamte czasy parę napastników tworzyli Maciej Żurawski i Tomasz Frankowski. Brzmi mocarnie, prawda? A kilku klasowych graczy i tak podczas wyżej wymienionej „wyliczanki” pominąłem. Ekipę krakusów prowadził wtedy trener legenda, Orest Lenczyk.
Wicemistrzem Polski została wtedy chyba najmocniejsza Pogoń Szczecin w całej swojej historii. Prezesem „Portowców” był ekscentryczny Sabri Bekdas, który w Szczecinie miał iście mocarstwowe plany. Nie tylko te piłkarskie, bo po latach wyszło na jaw, iż ekscentryka znad Bosforu równie mocno interesowały grunty należące do podmiotów związanych z Pogonią. Patrząc już tylko pod kątem sportowym, drużyna trenera Edwarda Lorensa miała w swoich szeregach piłkarzy takich jak Jacek Bednarz, Kazimierz Węgrzyn, Radosław Majdan, Brasilia, Dariusz Gęsior, Jerzy Podbrożny czy Brazylijczyk Batata.
Miejsce tuż za podium zajął ustępujący mistrz Polski, Polonia Warszawa. „Czarne Koszule” były przez pierwsze pół sezonu prowadzone przez Dariusza Wdowczyka, którego w grudniu zastąpił Albin Mikulski. W ówczesnej Polonii grali między innymi Mariusz Pawlak, Emmanuel Ekwueme, Tomasz Wieszczycki, Arkadiusz Bąk, a gwiazdą zespołu był nie kto inny, jak legendarny Emmanuel Olisadebe.
Obecna Legia i jej braki
Obecną Legię trudno w ogóle porównywać kadrowo do zespołu, który kompletnie zawiódł na przełomie tysiącleci. W dzisiejszej drużyny „Wojskowych” próżno szukać zawodników, którzy mogli by realnie „wskoczyć” do składu drużyny Franciszka Smudy z sezonu 2000/2001. Wyjątkami mogli by być Bartosz Kapustka (który obecnie jest kontuzjowany), Ruben Vinagre (tylko ten z rundy jesiennej) i ewentualnie Artur Jędrzejczyk, ale tylko ze względu na swój status w stołecznym zespole.

Jako najlepszy przykład mogą posłużyć bramkarze. Dzisiejsi bramkarze Legii zapewne graliby… w rezerwach swojego klubu. Żaden z obecnych golkiperów w drużynie Goncalo Feio nie jest bowiem lepszy niż Zbigniew Robakiewicz, Wojciech Kowalewski czy Artur Boruc. Jeśli chodzi o samego Boruca, to swoją renomę zaczął zdobywać dopiero rok, dwa lata późnej, ale mimo wszystko porównywanie go do Kacpra Tobiasza czy Gabriela Kobylaka jest chyba po prostu nie na miejscu.
Warto też przyjrzeć się samej strukturze składu Legii z obecnego sezonu. O ile linia obrony jest dość zbilansowana, to zdecydowanie brakuje w niej wartościowych zmienników dla Rubena Vinagre i Pawła Wszołka. Patryk Kun jest co najwyżej przyzwoitym ligowcem, a potrafiący grać na bokach obrony Artur Jędrzejczyk no cóż… motoryka już chyba nie ta. Linia pomocy w Legii – jak na standardy naszej ligi jest mocna i dobrze zbilansowana, choć wielu piłkarzy z tej formacji ma spore wahania formy. Warto też dodać, że brak kontuzjowanego Bartosza Kapustki ma ogromny wpływ na formacje środka pola drużyny trenera Feio i widać jak na dłoni, jak ważnym zawodnikiem jest on dla Legii.
Linia ataku w warszawskim zespole… no cóż – jest ona po prostu słaba, więc o samej strukturze nie ma się tutaj co rozpisywać. Natomiast jeśli chodzi o najnowszy nabytek „Wojskowych” w tej formacji, czyli Ilię Shkurina – tutaj z oceną wstrzymałbym się do następnego sezonu. Mam dziwne przeczucie, że Białorusin w końcu „odpali”.
Czy to wina zarządu, czy trenera Feio?
Wielu kibiców i ekspertów za słabszy sezon ligowy w wykonaniu Legii wini trenera Goncalo Feio. Jednak czy jest to trafna narracja? Śmiem wątpić. Mimo, iż to Feio jest na świeczniku, to nie można zapominać jak spore zawirowania miały miejsce w pionie sportowym „Wojskowych” w ostatnich latach. Istny rollercoaster w gabinetach stołecznej ekipy na pewno nie pomaga w budowaniu silnej i stabilnej drużyny.
Problemem obecnej Legii nie jest trener Feio, a brak spójności w gabinetach. Musimy odpowiedzieć sobie na jedno kluczowe pytanie: jaka jest wiodąca wizja dotycząca pierwszej drużyny w warszawskim klubie i czy takowa w ogóle istnieje? No chyba, że w gabinetach przy Łazienkowskiej bardziej dbają o PR, niż o zdrową wizję budowania zespołu. Szczerze, to patrząc na to z zewnątrz – takie odnoszę wrażenie.

Ambicje Legii, a rzeczywistość
Legia Warszawa ma ambicje, by zostać największym klubem piłkarskim w Europie środkowowschodniej. Klub ze stolicy Polski – owszem ma taki potencjał, ale jest on zupełnie nie wykorzystywany. W ostatnich latach klub z Łazienkowskiej nieźle wypada w europejskich rozgrywkach, lecz od kilku sezonów nie uczestniczy realnie w walce o mistrzostwo Polski. Tylko trzeba zadać sobie pytanie: czy obecny skład Legii ma potencjał na wygranie Ekstraklasy? Moim zdaniem nie.
Przed Legią Warszawa kluczowy mecz sezonu, który tak naprawdę może zdefiniować ostatnie miesiące w klubie. Już w najbliższy piątek okaże się, czy warszawiacy zdobędą jakiekolwiek trofeum i czy zagrają w przyszłym sezonie w Europie. Ćwierćfinał Ligi Konferencji, Puchar Polski i awans do europejskich pucharów w przyszłym sezonie – to byłby wynik nader przyzwoity jak na obecną kadrę pierwszej drużyny Legii. Jeżeli ktoś oczekuje od tej (obecnej) drużyny podwójnej korony i awansu na przykład do Ligi Mistrzów, to z grzeczności nazwałbym taką osobę niepoprawnym optymistą. Choć tak naprawdę miałbym na myśli słowa… mniej parlamentarne.
A jaka jest wasza opinia na poruszony dziś temat? Zapraszam do dyskusji w komentarzach oraz na twitterze. Do zobaczenia za tydzień.
WIĘCEJ TEKSTÓW Z CYKLU:
Wina piłkarzy
Stary skład- sami Polacy, a teraz ….. Czy Raków i Jaga mają lepsze składy nie, mają lepszych trenerów