
Fot: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa
Mimo, że do końca sezonu zostały jeszcze dwie kolejki, to swoim ostatnim meczem Raków Częstochowa bardzo mocno oddalił się od końcowego triumfu. Częstochowianie przegrali u siebie z Jagiellonią Białystok 1:2 i na finiszu rozgrywek stracili miejsce lidera. Teraz „Medaliki” muszą liczyć na potknięcie Lecha Poznań. Jeśli jednak „Kolejorz” dowiezie i Raków skończy na drugiej lokacie, to będzie można to uznać za sukces?
Nowe rozdanie
Poprzednia kampania w wykonaniu Rakowa była po prostu słaba. Nie dość, że piłkarze spod Jasnej Góry nie dołożyli niczego do gabloty, to jeszcze nie byli w stanie zapewnić sobie gry w europejskich pucharach. Ostatecznie uplasowali się na odległym 7. miejscu.
Taka postawa przyniosła natychmiastową reakcje w gabinetach klubu z Częstochowy. Z rolą pierwszego trenera pożegnał się Dawid Szwagra. Po sezonie przerwy do klubu wrócił Marek Papszun. Szwarga ponownie wcielił się w rolę asystenta. Jednak sukces wcale nie był gwarantowany. Nie jest powiedziane wcale, że jeśli coś zadziałało raz w danej konfiguracji, to będzie tak już zawsze. A do tego kadra uległa zmianie.
Wkupne
Raków potrzebował chwili, żeby zatrybić.W pierwszych pięciu kolejkach podopieczni Papszuna zdobyli zaledwie 8 punktów. Ponadto ich udział w Pucharze Polski zakończył się już na pierwszej rundzie. Częstochowianie odpadli bowiem z Miedzią Legnica po rzutach karnych. A były to chyba ulubione rozgrywki trenera Papszuna, w których albo zwyciężał albo dochodził do finału.
Trudne początki były wywołane na pewno sporymi zmianami. Na Limanowskiego trafiło sporo nowych zawodników, którzy musieli się przestawić pod nowy specyficzny styl gry. Wydawało się wtedy, że mistrzostwo kraju pozostanie w sferze marzeń i zakwalifikowanie się do europejskich pucharów trzeba będzie uznać jako sukces
Nowa nadzieja
Raków rozkręcał się z meczu na mecz. Widać było, że ta drużyna rośnie pod nowym-starym szkoleniowcem. Jednak Lech Poznań wydawał się poza zasięgiem. Lechici wypracowali sobie przewagę i trzymali na dystans Jagiellonię Białystok i właśnie Raków. Jednak w 2025 wszystko się zmieniło.
„Kolejorz” zaczął gubić punkty i to drużyna z Jasnej Góry wskoczyła na pierwsze miejsce. Te wydarzenia i przede wszystkim równa forma piłkarzy Papszuna dała kibicom nadzieje na końcowy tryumf.

Niedosyt
Ta została jednak pogrzebana wspomnianym wyżej meczem z „Jagą”. Teraz to Lech ma wszystko w swoich rękach i nogach. Raków natomiast może zakończyć sezon bez trofeum.
Czy będzie to powód do zmartwień? Moim zdaniem nie. Marek Papszun wykonał świetną pracę po powrocie. Mistrzostwo stało się celem aniżeli było nim od początku. Oczywiście, że w Częstochowie każdy powie, że od pierwszego meczu tej kampanii liczyli na zakończenie sezonu na pierwszym miejscu. Jednak patrząc realnie w czerwcu ubiegłego roku każdy uznałby drugie miejsce za sukces i podwaliny pod dalszą budowę.
Pewnym jest to, że sztab, piłkarze i kibice będą mieć niedosyt. Ciężko go nie mieć, kiedy na trzy tygodnie przed końcem sezonu jesteś na „tronie”. Jednak patrząc całościowo, to nie był zły sezon dla Rakowa i jeśli zostanie Marek Papszun kolejnym może być jeszcze lepszy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
1 komentarz on “Czy Raków Częstochowa przegrał sezon?”