
Fot. Śląsk Wrocław / Adriana Ficek
Śląsk Wrocław ma za sobą fatalną rundę, na Dolnym Śląsku wszyscy cieszą się, że ten koszmar, jakim była pierwsza część sezonu ligowego, dobiegł końca. Do gry w Ekstraklasie powrócimy dopiero na przełomie stycznia i lutego, wcześniej czeka nas pełne emocji zimowe okienko transferowe. Zapraszam na analizę kilku problemów, od trudnych wspomnień przez absurdalne doniesienia na temat wsparcia finansowego, kończąc na tytułowej kwalifikacji piłkarzy do poszczególnych grup w kontekście rundy wiosennej.
Zaranie roku
Obserwatorzy skupiają się na dramatycznej jesieni, należy jednak zauważyć, że dyspozycja na przestrzeni całego roku 2024 była niepokojąca. Śląsk zaczynał rok na pozycji lidera, zakończył go na dnie.
Runda wiosenna sezonu 2023/24 skończyła się wicemistrzostwem, można dojść do wniosku, że było to spowodowane słabością i wpadkami innych. WKS obudził się na cztery ostatnie spotkania, wygrał je wszystkie. Właściwie należy dodać, że tylko trzy – z Rakowem Częstochowa, Cracovią i Radomiakiem były bardzo dobre. Starcie z ŁKS-em to mecz, który został wygrany w stylu absurdalnym. Śląsk w pierwszej połowie zagrał 70 celnych podań, co mówi w zasadzie samo za siebie.
Licznik zwycięstw w całej rundzie zatrzymał się na sześciu. Dalej nie mogę uwierzyć, że gdyby Patryk Klimala trafił w stuprocentowej sytuacji w doliczonym czasie meczu z Ruchem Chorzów (2:3), Śląsk zostałby mistrzem. Jest to oczywiście pewna hiperbolizacja, ale pokazuje, jak blisko było do złota we Wrocławiu.
Z tej okazji warto wspomnieć o domowym meczu z „Niebieskimi”, jako o symbolicznym spotkaniu. WKS do 85. minuty przegrywał 0:3 z Ruchem, który niemalże był pewny spadku. Mecz zakończył się wynikiem 2:3, głównie za sprawą Erika Exposito.
Postawa WKS-u była w większości starć co najwyżej przeciętna, pojawiły się wyjątki, spowodowane świetną grą hiszpańskich zawodników – wspomnianego Exposito oraz Nahuela Leivy. Udało się wywalczyć drugą pozycję, ostatnie spotkania wiosny było bardzo dobre.
Jesienna tragedia
Trudności pojawiły się dopiero jesienią, przed rokiem Śląsk tym okresem zapracował na względny „spokój” do końca kampanii. Tym razem zdarzyło się wszystko, co mogło pogrążyć ten klub. O okolicznościach działań zwolnionego Davida Baldy czy cały czas urzędującego Patryka Załęcznego pisałem w poprzednich tekstach, do których zapraszam.
Gdzie jest limit absurdu? Witamy w Śląsku Wrocław
Prezes się nie zatrzymuje, o czym szerzej w kolejnej części artykułu. Jesienią WKS wygrał tylko raz, co jest wynikiem niedorzecznym. W całym roku daje to siedem wygranych w Ekstraklasie, mniej niż Motor Lublin grający w tych rozgrywkach tylko jedną rundę. Portal Weszło podał informacje, że Śląsk obniżył średnią punktów na mecz o 1.6 względem jesieni 2023 – najwięcej w całej Europie.
Sukces był pewnym gwoździem do trumny, wróciliśmy do sezonu 2022/23, gdy WKS utrzymał się w sposób nieprawdopodobny. Tym razem według wyliczeń szansa na spadek Śląska Wrocław wynosi 81%. Sytuacja jest krytyczna, pomocną dłoń ma wyciągnąć jednak miasto.
Budżet z pomocą
Postawa sportowa Śląska jest taka, że gorzej być nie może, obok tego pojawia się kwestia właściciela, którym jest miasto Wrocław. Jeszcze niedawno łapałem się za głowę w związku z oczekiwaniami wsparcia finansowego, można było odnieść wrażenie że Patryk Załęczny obudził się w innej rzeczywistości, tak mówił prezes: – Jeżeli mam zarządzać Śląskiem, to chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło. Nie będę ukrywał, ale z tego względu, żebyśmy zrobili coś porządnego w tym klubie. Czy to będzie 25, czy 30 milionów złotych, jeśli oczywiście miasto dysponowałoby takimi środkami.
WKS ma ponownie otrzymać gigantyczne wsparcie finansowe od miasta, jak się okazało, prezes pomylił się zaledwie o około 30%. W budżecie miasta miało znaleźć się aż 19 milionów złotych dla Śląska Wrocław. Jest to o 2 mln mniej niż rok temu. Środki zostaną przeznaczone na różnorakie cele, od renowacji obiektów po utrzymanie akademii. Na budowę Wrocławskiego Centrum Sportu przypadnie prawie 1/3 całej kwoty.
Kto powinien odejść?
Mecz z Radomiakiem przyniósł głośne spekulacje dotyczące odejścia niektórych zawodników. Mowa przede wszystkim o Peterze Pokornym, niektórzy kibice w burzliwy sposób zareagowali na zdarzenie, które miało miejsce dzień po meczu.
Pomocnik opublikował na Instagramie informację, że znajduje się w centrum Nowego Jorku. Kibice w dychotomiczny sposób podzielili się na grupy, jedna z nich krytycznie podeszła do samego wyjazdu Słowaka. Druga równie negatywnie odniosła się do zachowania tej pierwszej, zauważając, że Pokorny jest człowiekiem wolnym, wyjazd pozwoli mu odciąć się od katastrofalnej postawy dzień wcześniej. Tym bardziej, że piłkarz na przestrzeni całej jesieni grał przyzwoicie, ostatnie starcie było precedensem.
Dziennikarz Piotr Janas z Gazety Wrocławskiej doniósł, że klub nie ma zamiaru sprzedawać pomocnika. Ponadto istnieje prowizoryczna lista zawodników, którzy mają odejść. W tym zestawieniu znajduje się Serafin Szota, Jakub Świerczok i Mateusz Bartolewski. Wypożyczeni mają zostać Simeon Schierack oraz Filip Rejczyk. O byłym piłkarzu Legii Warszawa napisałem sporo w minionym tygodniu, serdecznie zapraszam do lektury, historia jest bardzo ciekawa.
Piłkarz-widmo. Co stało się z Filipem Rejczykiem?
Klasyfikacja piłkarzy Śląska
Czas na subiektywny ranking, podzieliłem zawodników WKS-u na cztery grupy. Pierwszą z nich jest zbiór graczy, którzy z pewnością powinni odejść. Druga to zawodnicy, którym przyznałbym piłkarskie „napomnienie”, ale dałbym szansę poprawy wiosną. Trzecia to piłkarze z pozycją „pewniaka”, ostatnią z kolei tworzą postaci, o których ciężko orzec z uwagi na marginalny wpływ w rundę jesienną. Oczywiście będzie to ranking subiektywny, miejscami humorystyczny, jednakże również posiadający merytoryczne aspekty.

CZERWONA KARTKA
- Serafin Szota,
- Mateusz Bartolewski,
- Jakub Świerczok.
W grupie pierwszej umieściłem piłkarzy, którzy wyczerpali limit cierpliwości w sposób jednoznaczny. Mam świadomość, że jest to podział zasadniczy i miejscami rygorystyczny, odnoszę jednak wrażenie, że Mateusz Bartolewski znalazł się w drużynie wicemistrza z przypadku.
Serafin Szota grał rzadko, pamiętam go bardzo dobrze z kadry młodzieżowej. Miałem nadzieję, że będzie stanowił przyszłość seniorskiej reprezentacji. Tymczasem w dniu meczu z Radomiakiem zastanawiałem się, co miał na myśli Michał Hetel wystawiając go na pozycji bocznego obrońcy. Niestety wiele się nie pomyliłem, piłkarz został zmieniony po godzinie gry. Jedynym pozytywnym aspektem był mecz z Jagiellonią Białystok, zgadzam się jednak z tym, że powinien odejść.
Jakub Świerczok momentami pokazywał, że jest byłym reprezentantem Polski. Całościowo stał się jednak symbolem dramatycznej rundy i poczynań „schyłkowego” Davida Baldy.
ŻÓŁTA KARTKA
- Łukasz Bejger,
- Aleks Petkov,
- Simeon Petrov,
- Tudor Baluta,
- Łukasz Gersteinstein,
- Yegor Matsenko,
- Mateusz Żukowski,
- Sylvester Jasper,
- Yehor Sharabura,
- Burak Ince,
- Arnau Ortiz,
- Marcin Cebula,
- Sebastian Musiolik,
- Filip Rejczyk (wypożyczenie),
- Krzysztof Kurowski (wypożyczenie),
- Adam Basse (wypożyczenie).
Zawodnicy, którzy znajdują się w grupie żółtej kartki, zawinili w różnoraki sposób. Kluczowym aspektem jest oczywiście wola zawodnika, moja ocena oparta jest na występach jesienią. Czynnikiem przekreślającym powinna być obojętność, z jej obecnością nie jest możliwa walka o utrzymanie. Niektórzy zawodnicy znaleźli się w tej grupie z uwagi na przeszłość i zbudowanej na niej sympatię – przykładem bułgarscy środkowi obrońcy, którzy są blisko „kartki czerwonej”.
Yegor Matsenko podobnie znajduje się na skraju grupy pierwszej i drugiej. Mimo wszystko, wierzę w jego determinację.
Krzysztof Kurowski, Filip Rejczyk i Adam Basse to młodzi zawodnicy, myślę że są w stanie rozwinąć się w pozytywnym kierunku. Dobrym rozwiązaniem będzie półroczne wypożyczenie.
Sylvester Jasper i Arnau Ortiz z kolei wnosili pozytywne impulsy, starcie z Puszczą Niepołomice było gigantycznym zawodem, jednakże dałbym im szansę. Sebastian Musiolik strzelił kilka bramek, może funkcjonować w systemie, który mu to umożliwi.
PEWNIACY
- Rafał Leszczyński,
- Tomasz Loska,
- Aleksander Paluszek,
- Tomasso Guercio,
- Piotr Samiec-Talar,
- Peter Pokorny,
- Petr Schwarz,
- Jakub Jezierski.
Każdy z piłkarzy z tej grupy wyróżnił się choćby w niektórych spotkaniach. Mimo ogromnego zamieszania Peter Pokorny piłkarsko być może nawet przerasta resztę drużyny.
Tomasz Loska zaprezentował się bardzo pozytywnie, uważam, że w tej roli spisuje się ponadprzeciętnie. Zaskoczeniem może być Jakub Jezierski, młody zawodnik jest w stanie pełnić rolę stałego, pewnego rezerwowego.

DRUGOPLANOWI
- Hubert Śliczniak,
- Hubert Haruży,
- Aleksander Wołczek,
- Simeon Schierack.
***
Kluczowa posada
Rozważania o piłkarzach w klubie, który na ten moment nie ma trenera, wydaje się zabawne. Rzeczywistość we Wrocławiu nakazuje jednak wstrzemięźliwość od wszelkiego uśmiechu.
Fakty są takie, że według doniesień różnych źródeł Śląskowi trenerzy odmawiają masowo. Przypomina to kazus Bayernu Monachium po odejściu Tomasa Tuchela, „Gwiazda Południa” była odrzucana przez kolejnych kandydatów. Finalnie Bawarczycy zostali objęci przez Vincenta Kompanego, Belg spisuje się tam kapitalnie. Nie wydaje mi się możliwe, żeby podobna historia czekała WKS.
Poszukiwania trenera
Spodziewaliśmy się ogłoszenia nowego opiekuna wicemistrza Polski, tymczasem dostaliśmy komunikat, w którym klub przeprasza kibiców.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Śląsk nie ma kompletnie planu na przyszłość. Wicemistrz rozważa trenerów, którzy charakteryzują się przywiązaniem do odmiennego stylu. W czwartek Piotr Janas doniósł, że nowym szkoleniowcem zostanie Ante Simundza. Jest to kandydatura okazała, acz mam wrażenie że spowodowana pewną desperacją. Ciężko spodziewać się zmian, gdy plan jest kreślony w momencie działania.