
Fot. FC Barcelona
FC Barcelona wygrywa aż 7:1 z Valencią w meczu 21. kolejki LaLiga. Pięć goli, a więc przysłowiową manitę, zobaczyliśmy jeszcze przed przerwą. Po przerwie „Duma Katalonii” trafiła jeszcze dwukrotnie, gola na otarcie łez strzelili także goście. Mówiąc krótko – Barca grała, Valencia patrzyła. Z perspektywy polskiego kibica cieszyć mógł fakt debiutu Wojciecha Szczęsnego w lidze hiszpańskiej i bramka Roberta Lewandowskiego, którego oglądaliśmy dziś w roli zmiennika.
Debiut Szczęsnego i brak Lewandowskiego
Scenariusz, którego nikt się nie spodziewał. Od pierwszej minuty na boisku w koszulce „Blaugrany” zobaczyliśmy jednego Polaka. Każdy przed meczem pomyślał by, że będzie nim Robert Lewandowski. Koniec końców Hansi Flick zaskoczył, bo dał szansę Wojciechowi Szczęsnemu, a kapitana reprezentacji Polski posadził na ławce.
„Manita”
O matko, co to była za połowa! Choć mówimy o spotkaniu rozgrywanym w lidze hiszpańskiej, to dostrzegamy tu sporo analogii z… Szwajcarii. U jednych wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku, a drudzy byli dziurawi jak szwajcarski ser. Ale po kolei.
Strzelanie rozpoczęliśmy naprawdę szybko. Już w 3. minucie po bardzo dobrym podaniu Lamina Yamala do dogodnej sytuacji doszedł Frenkie De Jong. Holender z zimną krwią pokonał golkipera Valencii i dał prowadzenie swojej drużynie. Kibice Los Murciélagos nie zdążyli otrząsnąć się po utracie pierwszej bramki, a już musieli patrzeć jak ich ulubieńcy tracą drugą. Tym razem piłkę do bramki skierował Ferran Torres. Między tymi bramkami minęło tylko pięć minut, czyli o minutę krócej niż pomiędzy golem numer dwa a trzy. Bowiem już w 14. minucie na listę strzelców wpisał się rewelacyjny w tym sezonie Raphinha.
Po tych trzech szybki ciosach mieliśmy przerwę od strzelania, która trwała całe 11 minut. Po upływie tego czasu pierwszą bramkę w tym sezonie LaLiga zdobył Fermin Lopez. Mało trafień? Spokojnie. Tuż przed przerwą drugą bramkę strzelił Fermin Lopez. Tym samym Barca już w pierwszej połowie uzbierał „manite”, czyli wpakowała rywalom 5 goli.
Dobrze, może mniej o bramkach, a więcej o grze. Cała połowa to dominacja gospodarzy, choć słowo dominacja to mało powiedziane. Oni bawili się ze swoimi przeciwnikami jak z dziećmi. Kiwali, podawali, no i jak da się zauważyć po wyniku, strzelali. Obrona ich przeciwników nie istniała. Wyglądało to jakby wzięli czterech losowych kibiców i kazali im grać. Chociaż kto wie, może taki eksperyment wyszedłby im lepiej.
Fatalne zawody dał Hiszpan z polskimi korzeniami, Yarek Gasiorowski. O bokach obrony może nie będę nic pisał. bo jak to mówi przysłowie: „leżącego się nie kopie”. Ekipie Los Ches Els Taronges nie pomagał również Giorgi Mamardashvili. Bramkarz, który był rewelacją Euro 2024 co prawda nie zawinił w każdej akcji, ale dał dzisiaj zdecydowanie za mało.
Kontrowersje sędziowskie, czyli standard na boiskach LaLiga
Mimo dominacji „Dumy Katalonii” mieliśmy dwie kontrowersyjne sytuacje. Pierwsza to sytuacja z 22. minuty, kiedy to Andre Almeida starł się z Marco Casado. Sytuacje na wozie VAR sprawdzali sędziowie i podjęli decyzje o braku rzutu karnego. Jak się później okazało, była to decyzja w 100% słuszna.
Kolejna sytuacja odbyła się z udziałem „Szczeny”. Polak faulował w polu karnym Hugo Duro, czym sprokurował rzut karny. Bramkarz uchroniła jednak, kolejna już interwencja VAR-u, gdzie sędziowie dopatrzyli się faulu chwilę wcześniej na Julesie Kounde.
Uff, mógł powiedzieć Szczęsny.
Wejście smoka
Druga część spotkania to bawienie się piłką przez Barcę i próba ratowania honoru przez gości. Gola honorowego w 59. minucie zdobył Hugo Duro. I na tym walka o obronę honoru się skończyła. Wprowadzony w 60. minucie Robert Lewandowski już po sześcoi minutach zdołał wpisać się na listę strzelców. Tym samym Polak przełamał serię meczów bez gola w LaLidze. Ta trwała aż od 7 grudnia ubiegłego roku. Wtedy kapitan biało-czerwonych strzelił bramkę w zremisowanym meczu z Realem Betis 2:2.
Kończymy jednak polski wątek, ponieważ w 75. minucie na tablicy wyników widniał już wynik 7:1. Po strzale z ciężkiego konta Ferrana Torresa, piłkę do własnej bramki wbił Cesar Tarrega. Środkowy obrońca, dla którego ten mecz był jeszcze przed samą bramką fatalny, teraz okazał być się jeszcze gorszy.
Skoro i tak już grilluję obrońców drużyny przyjezdnych to dodam, że w 78. minucie do pustej bramki nie trafił Yarek Gąsiorowski.
Po tych wydarzeniach mecz zdecydowanie się uspokoił. „Blaugrana” kontorolowała przebieg spotkania i utrzymała już wynik do końca spotkania.
Najgorszy mecz Valencii w tym sezonie
O dyspozycje Valencii i o to, czy był to najgorszy mecz Valencii w tym sezonie postanowiłem spytać naszego redakcyjnego eksperta od LaLiga, Hugo Brauna:
– Dziś defensywa Valencii przypominała grupę statystów, od początku kadencji Corberana ustawiała się najniżej w całej lidze, mimo tego grywała całkiem skutecznie. Zawiodła przede wszystkim ikona, wracający po kontuzji Gaya zagrał być może najgorsze spotkanie w życiu. Duet stoperów nie istniał, podobnie obiecujący środek pola. To była bolesna weryfikacja młodych wilków, Yarek odbił się od ściany.
– To sygnał przede wszystkim dla Petera Lima, właściciel w obliczu widma spadku dokonał już kilku inwestycji. Sprowadzono Aaronsa czy Sadiqa, mówi się o kolejnym wzmocnieniu. Mimo kilku błysków ofensywnych, wejścia Frana Pereza i rozpędzonego rywala trzeba przyznać, że to najgorszy mecz Los Ches w obecnej kampanii, przede wszystkim niepokojący jest zupełny brak koordynacji. Poza wielokrotnym łamaniem linii spalonego świadectwem było nerwowe rozegranie z 30. minuty, zakończone podaniem na rzut rożny dla przeciwnika.
Valencia kolejny mecz rozegra za tydzień u siebie z Celtą Vigo. „Duma Katalonii” zagra natomiast już w środę w ostatniej kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów. Ich przeciwnikiem będzie Atalanta.
FC BARCELONA – VALENCIA 7:1 (5:0)
Frenkie De Jong 3′, Ferran Torres 8′, Raphinha 14′, Fermin Lopez 24′, 45+4′, Robert Lewandowski 66′, Cesar Tarrega 75′(samobój) – Hugo Durro 59′
1 komentarz on “Demolka! FC Barcelona gromi Valencię, Szczęsny zadebiutował w rozgrywkach LaLiga”