
Fot. Liverpool
Co to był za mecz! Liverpool wygrywa 6:3 z Tottenhamem w hicie 17. kolejki Premier League. Dla Liverpoolu to już 21. mecz z rzędu bez porażki! Słaba obrona w wykonaniu jednej i drugiej drużyny, ale za to rewelacyjna ofensywa – tak w skrócie możemy powiedzieć o tym spotkaniu. I właśnie za takie mecze kochamy futbol!
Braki w Spurs
Ange Postecoglou nie miał łatwego zadania przed dzisiejszym spotkaniem. Niedostępnych było aż 7 piłkarzy, w tym 3 środkowych obrońców. Z powodu kontuzji nie mogli wystąpić: Ben Davies, Wilson Odobert, Richarlison, Christian Romero, Micky van de Ven i Guglielmo Vicario. Do tego cały czas zawieszony jest Rodrigo Bentancur.
W środku obrony po raz kolejny zobaczyliśmy Archiego Graya. Młody Anglik to nominalnie defensywny pomocnik, jednak szkoleniowiec Spurs nie miał wyboru, 18-latek był zmuszony zagrać na innej pozycji.
W Liverpoolu sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej. Niedostępni cały czas z powodu urazów są Conor Bradley i Ibrahima Konate. W kadrze nie znalazł się też Federico Chiesa. Włoch wyleczył już kontuzje mięśnia, ale zdaniem Arne Slota nie był gotowy na mecz tak wysokiej rangi.
Liverpool nie zawodzi
Stłamszony Tottenham – tak można opisać pierwszą połowę w wykonaniu gospodarzy. „The Reds” od samego początku meczu narzucili im swoje warunki gry. Rozgrywali piłkę na połowie Spurs i czekali na swoje okazje. Głównie były to podania prostopadłe i wrzutki w pole karne. „Koguty” w tym czasie przyglądały się grze swoich rywali. Gol dla podopiecznych Arne Slota był kwestią czasu.
Kibice nie czekali zbyt długo. Już w 23. minucie Luiz Diaz po bardzo dobrej wrzutce Trenta Alexandra-Arnolda zdobył bramkę. Wynik ten utrzymał się tylko przez 13 minut. Po zamieszaniu w polu karnych Tottenhamu gola strzelił Alexis Mac Allister.
Na odwrócenie losów meczu kibice gospodarzy mogli liczyć w 41. minucie. Mocnym strzałem zza pola karnego popisał się James Maddison. Tym samym były piłkarz Leicester strzelił gola kontaktowego. Jak się jednak okazało kontakt był chwilowy. Tuż przed przerwą bramkę zdobył Dominik Szoboszlai i przywrócił swojej ekipie dwubramkowe prowadzenie.
Brak obrony
W drugiej połowie sympatycy Tottenhamu, podobnie jak po bramce Maddisona liczyli, że los się odwróci i ich ulubiona drużyna odrobi straty. Oj jak się mylili. Podopieczni Arne Slota od początku ruszyli na bramkę Spurs. Efekt? 54. minuta i gol do pustej bramki Mohameda Salaha. Po raz kolejny nie najlpiej zachował się Archie Gray. 18-latek w pierwszej połowie dawał się dryblować przez Egipcjanina, a teraz idealnie wystawił mu piłkę.
Warto odnotować, że dzięki tej bramce Salah wskoczył na 4. miejsce w klasyfikacji strzelców w historii Liverpoolu.

Skrzydłowy „The Reds” swoje osiągnięcie przypieczętował trafieniem numer dwa. To oznaczało, że po godzinie rywalizacji mieliśmy wynik 5:1 dla lidera Premier League. Przy obu bramkach koszmarnie zachowała się defensywa gospodarzy, która w zasadzie… nie istniała. Jednym piłkarzem, który się starał żeby nie padły kolejne gole był bramkarz Spurs, Fraser Forster.
Dla niesamowitego dzisiaj Liverpoolu przyszedł moment rozluźnienia. Najpierw w 72. minucie ładnym golem popisał się Dejan Kulusevski, a 11 minut później bramkę na 3:5 zdobył Dominik Solankę. Tym samym z pewnej czterobramkowej różnicy zostały już tylko dwie. Po raz kolejny mogła wrócić jakaś nadzieja dla kibiców gospodarzy.
No, ale właśnie nadzieja.
Gdy już o niej wspominam w tym meczu, to raczej w negatywnym kontekście dla Spurs. I nie inaczej jest teraz. Ostatecznie złudzenia rozmył Luiz Diaz, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Tym samym były piłkarz FC Porto ustalił wynik meczu.
Kłopoty z koncentracją i Król Liverpoolu Mohamed Salah
Na koniec kilka wniosków:
- Archie Gray to nie jest środkowy obrońca. Jeżeli Ange Postecoglou nie znajdzie innej alternatywy do momentu powrotu z absencji środkowych obrońców, to ciężko będzie walczyć o wysokie cele,
- Liverpool pomimo bycia najlepszą defensywą w Premier League musi popracować nad koncentracją. Dzisiaj przyszła chwila rozluźnienia i efektem były tego dwie stracone bramki,
- Rewelacyjny jest Mohamed Salah. Egipcjanin zdobył 2 bramki i 2 asysty. Został on pierwszym piłkarzem w historii Premier League, który zdobył double-double przed świętami.
TOTTENHAM – LIVERPOOL 3:6 (1:3)
Maddison 41, Kulusevski 72′, Solanke – Diaz 23′ 85′, Mac Allister 36′, Szoboszlai 45+1′, Salah 54′, 61′