
Fot. FC Barcelona
Choć w trudach, to jedna trzecia planu wykonana! FC Barcelona pokonuje Real Madryt po dogrywce 3:2 i tym samym zdobywa Puchar Króla. Bramki dzisiejszego wieczoru dla „Dumy Katalonii” strzelali Pedri, Ferran Torres oraz Jules Kounde, zaś dla „Los Blancos” bramki zdobyli Kylian Mbappe oraz Aurelien Tchouameni. Do styczniowego tryumfu w Superpucharze Hiszpanii Hansi Flick dokłada Copa del Rey i tym samym zespół Wojciecha Szczęsnego oraz Roberta Lewandowskiego wciąż jest w grze o wszystkie trofea w tym sezonie.
Od pierwszych sekund piłkarze FC Barcelony starali się narzucić „Królewskim” szybkie tempo gry i bardzo dobrze im to wychodziło. Zawodnicy prowadzeni przez trenera Carlo Ancelottiego na początku mieli wielkie problemy z wyjściem z futbolówką na połowę przeciwników.
„Duma Katalonii” pierwszą groźną okazję wywalczyła w 16. minucie. Po znakomitych szybkich podaniach piłka trafiła do Raphinhy na skrzydło, a ten zdołał odegrać futbolówkę do wchodzącego w pole karne Ferrana Torresa. Tylko świetna interwencja Fede Valverde uchroniła Real od straty gola. Z każdą upływającą minutą przewaga lidera La Liga była coraz wyraźniejsza, czego rezultatem była akcja z 28. minuty. Lamine Yamal na lewej stronie boiska zabawił się z obrońcami Realu, po czym wystawił piłkę do wbiegającego Pedriego, który spektakularnym strzałem pokonał bezradnego w tej sytuacji Thibaulta Courtoisa.
Po stracie gola piłkarze Realu w końcu wzięli się do roboty i byli w stanie przeprowadzić kilka ciekawych ataków, jednakże to zawodnicy Hansiego Flicka mieli wszystko pod kontrolą. W 43. minucie blisko bezpośredniej bramki z rzutu rożnego był Dani Olmo, na nieszczęście dla jego i kibiców Barcelony futbolówka trafiła w słupek. Reszta pierwszej części meczu przebiegała pod dyktando FC Barcelony, lecz więcej bramek ani ciekawych akcji nie ujrzeliśmy.
Początek drugiej połowy meczu przedłużył stan gry z pierwszych czterdzieści pięciu spotkania – przewaga Blaugrany. Mimo tego to Real jako pierwszy wykreował groźną okazję, która mogła doprowadzić do wyrównania. Znakomicie akcje rozpoczął Jude Bellingham, który przejął piłkę w środku pola i wystawił ją do Vinicusa. Na wysokości zadania stanął jednak Wojciech Szczęsny, który obronił dwa groźne strzały Brazylijczyka.
„Los Blancos” po tej okazji zaczęli się rozkręcać i praktycznie co chwilę tworzyli zagrożenie pod bramką Szczęsnego. Znakomite sytuacje miał m.in. Vini Jr czy Kylian Mbappe jednakże zawsze brakowało kropki nad „i”. Ta kropka została postawiona w 70. minucie, kiedy do rzutu wolnego podszedł nie kto inny jak Mbappe. Piłka po jego strzale odbiła się od słupka i wpadła do bramki strzeżonej przez Szczęsnego.
Bramka wyrównująca dodała do serc piłkarzy „Królewskich” nowe pokłady nadziei i motywacji co przełożyło się na zwiększenie intensywności spotkania. Owoce przyszły bardzo szybko. W 77. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ardy Gulera jako pierwszy do piłki doskoczył Aurelien Tchouameni, który zapewnił strzelił bramkę na 2:1 dla „Los Blancos”.
Kiedy wszystkim wydawało się, że Real dowiezie ten wynik do końca, to w 84. minucie Courtois popełnił niewybaczalny na tym poziomie błąd. Jego wyjście z bramki dało szansę na strzał Ferrana Torresa do praktycznie pustej bramki, i tak też zrobił. Ostatnie minuty spotkania przyniosły nam wiele okazji zarówno z jednej jak i drugiej strony. Piłkarzom zaczęły w końcówce puszczać nerwy i praktycznie co chwilę ktoś leżał na murawie.
W 96. minucie po kontakcie z Raulem Asencio w polu karnym padł Raphinia, a sędzia Ricardo De Burgos wskazał na jedenasty metr. Po czterominutowej analizie VAR arbiter główny zdecydował się jednak cofnąć decyzję. Kilka sekund później sędzia zakończył regulaminowy czas gry i czekała nas dogrywka.
Pierwsza część dogrywki wyglądała tak samo, jak końcówka drugiej połowy regulaminowego czasu gry. Oba zespoły co chwilę tworzyły coraz to kolejne groźne sytuacje, ale żadna nie mogła zagrozić wprost Szczęsnemu czy Courtoisowi. Najbliżej strzelenia gola był Torress, po którego piłka na centymetry minęła prawy słupek. Druga część dogrywki była lustrzanym odbiciem pierwszej, z jedną jedynie różnicą – byliśmy świadkami decydującej bramki.
W 116. minucie po błędzie Luki Modricia do futbolówki dopadł Jules Kounde, który bez namysłu oddał strzał w stronę bramki strzeżonej przez 32-letniego Belga. Courtois był bez szans. „Los Blancos” ruszyli do szaleńczej gonitwy, lecz nie starczyło ani sił, ani czasu. 120 minut znakomitego spotkania zakończyło się wygraną FC Barcelony 3:2.
FC Barcelona po raz 32 w historii sięgnęła po Puchar Króla i ciągle walczy o zdobycie potrójnej korony w obecnym sezonie. Dla Realu Madryt zaś jest to jeden z najgorszych sezonów od lat, na obecnym etapie rozgrywek ekipa Ancelottiego walczy już jedynie o końcowy triumf w lidze. Następny mecz „Duma Katalonii” rozegra już w środę, kiedy to w półfinale Ligi Mistrzów podejmie Inter Mediolan, a „Królewscy” równo za tydzień w ramach 34. kolejki La Liga zagrają z Celtą Vigo.
FC BARCELONA – REAL MADRYT 3:2, po dogrywce (2:2)
28′ Pedri, 84′ Torres, 116′ Kounde – 70′ Mbappe, 77′ Tchouameni