
Fot. GKS Katowice
GKS Katowice pokonał Górnik Zabrze 2:1 w ramach 26. kolejki Ekstraklasy. Katowiczanie udanie zainaugurowali swój nowy stadion, strzelając zwycięską bramkę w ostatnich sekundach meczu.
Pierwsza bramka na nowym stadionie
Pierwszy zaatakował Górnik. Na strzał z dystansu zdecydował się Paweł Olkowski, ale piłkę sprzed bramki wybił Alan Czerwiński. Chwilę później fantastycznie z około 20 metrów uderzył Lukas Podolski, lecz na posterunku był Dawid Kudła, który popisał się efektowną robinsonadą.
GKS próbował się „odgryzać”, natomiast większość akcji Katowiczan kończyła się w okolicach pola karnego gości. W 18. minucie świetne uderzył Mateusz Kowalczyk, ale znakomicie interweniował Filip Majchrowicz. Jednak nawet gdyby bramka padła, to nie zostałaby uznana, gdyż sędzia dopatrzył się spalonego. Chwilę później w podobnej sytuacji znalazł się Bartosz Nowak, lecz arbiter znów dopatrzył się pozycji spalonej.
Górnik Zabrze dyktował tempo gry, co zaowocowało indywidualną akcją i i niecelnym strzałem Yosuke Furukawy. Dosłownie minutę później swoją szansę miał Borja Galan, ale Hiszpan po rzucie rożnym uderzył w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Majchrowicza.
W 32. minucie spotkania po znakomitej, zespołowej akcji „Trójkolorowych” minimalnie przestrzelił Sebastian Bergier. GieKSa po niemrawym początku sprawiała coraz lepsze wrażenie w ofensywie, co opłaciło się w 38. minucie spotkania. Piłkę w pole karne dośrodkował Borja Galan i po niefortunnej interwencji Pawła Olkowskiego ta wpadła do bramki Majchrowicza. „Arena Katowice” po raz pierwszy w historii „eksplodowała” z radości!
Górnik próbował odpowiedzieć natychmiastowo, ale po strzale Patrika Hellebranda znakomicie interweniował Dawid Kudła. Do końca pierwszej połowy to GKS Katowice miał przewagę na boisku, lecz wynik nie uległ zmianie i sędzia Tomasz Kwiatkowski zaprosił piłkarzy do szatni.
Górnik zdominował drugą połowę, ale trzy punkty zostały w Katowicach
Drugą połowę zdecydowanie lepiej zaczęli piłkarze Górnika, co momentalnie zaowocowało zdobytą bramką. Lukas Podolski podał piłkę do Luki Zahovicia i Kudła był bez szans. Górnik atakował, a GKS bardzo słabo zaczął drugą część spotkania. Z biegiem czasu tempo delikatnie opadło, a gra delikatnie się zaostrzyła. W 67. minucie bardzo niecelnie z dystansu uderzył Borja Galan, a dosłownie minutę później bliski gola był Lukas Podolski, który rozgrywał bardzo dobre spotkanie. W 71. minucie znowu bliski gola był Górnik, kiedy to w doskonałej sytuacji Furukawa minął się z piłką.
W 76. minucie powinno być 2:1 dla zabrzan, ale Ousmane Sow nie wykorzystał dwustuprocentowej sytuacji, będąc sam na sam z Kudłą. Kilkadziesiąt sekund później Erik Janża uderzył z dystansu, a piłka minimalnie minęła słupek bramki GKS-u. Można było mieć wrażenie, że bramka dla ekipy trenera Jana Urbana dosłownie „wisi” w powietrzu. W 85. minucie bliski gola po raz kolejny był Luka Zahović, który po chwili został zmieniony przez Sinana Bakisa. Zespół trenera Jana Urbana starał się budować swoje ataki prawą stroną boiska, gdzie brylowali Sow i Podolski.
Tomasz Kwiatkowski doliczył aż osiem dodatkowych minut gry ze względu na pirotechniczne „popisy” kibiców obu ekip. W piątej minucie doliczonego czasu gry groźnie uderzył Bartosz Nowak, ale górą był Filip Majchrowicz. W 101. min groźnie było pod bramką zabrzan, kiedy to głową uderzył Oskar Repka. Dosłownie 30 sekund później Filip Szymczak wprawił w ekstazę kibiców gospodarzy, kiedy to po indywidualnej akcji ustrzelił „okienko” bramki Majchrowicza! Trzy punkty zostają w Katowicach po bramce zdobytej w ostatniej akcji meczu!
GKS KATOWICE – GÓRNIK ZABRZE 2:1 (1:0)
Olkowski 38’ (sam.), Szymczak 90+11’ – Zahović 51’
MVP meczu – Dawid Kudła