
Fot. Bayern Monachium
W rewanżowym meczu fazy play-off Ligi Mistrzów nie brakowało emocji w końcówce spotkania. Bayern Monachium zremisował 1:1 z Celtikiem i awansował do 1/8 finału. Tego „zwycięskiego” gola zdobył Alphonso Davies, natomiast dla gości trafił Nicolas-Gerrit Kuhn. W dwumeczu podopieczni Vincenta Kompanego wygrali 3:2.
Mur nie do przejścia
O tym, że ostatnie mecze w wykonaniu Bayernu Monachium to nie jest kino akcji, a bardziej wyścig kropel po szybie, nie trzeba chyba wspominać. Nie inaczej wyglądała też pierwsza połowa tego starcia. „Bawarczycy” choć częściej byli przy piłce, to nie potrafili znaleźć pomysłu na przebicie się przez obronę Celtiku. Szkoci natomiast spokojnie czekali na swoje okazje. Brakowało w nich jednak skuteczności. Ich strzały były albo zbyt słabe, albo nieprecyzyjne. Ten problem widzieliśmy już tydzień temu, to właśnie przez to zielono-biali przegrali tamto spotkanie.
Pierwsza okazja dla gości pojawiła się już w 7. minucie. Szanse na zdobycie bramki miał kapitan „The Bhoys”, Callum McGregor. Reprezentant Szkocji jednak dość mocno chybił i był bliżej wylania komuś coli na trybunach niż zdobycia bramki. Bayern zamiast otrząsnąć się i szybciej zaatakować, żeby wyjść na dwubramkowe prowadzenie, to dalej grał swoje. Mówiąc krótko – gra Bayernu wyglądała tak jakby gospodarze prowadzili już przynajmniej 5:0 i byli absolutnie pewny awansu. Takie podejście mogło się dość szybko zemścić.
Ataków podopiecznych Brendana Rodgersa nie było końca. Warto wyróżnić akcję z końcówki pierwszej odsłony. Najpierw udanym dryblingiem, a następnie znakomitym dograniem popisał się skrzydłowy Celtiku, Jota. Co więc poszło nie tak? Nicolas-Gerrit Kuhn, do którego doszło do podanie, oddał strzał na tyle słaby, że Upamecano z duży spokojem wybił piłkę z linii bramkowej. Trzeba jednak w tej sytuacji pochwalić Manuela Neuera, który szybko podbiegł do Niemca, czym spowodował, że ten nie miał wiele czasu na reakcję. To wszystko oczywiście odbiło się na sile strzału.
Kolejne minuty to cały czas częste utrzymywanie się przy piłce gospodarzy i co jakiś czas próby zdobycia gola przez gości. Warto dodać, że większość tych akcji brała się ze złego wyprowadzania piłki przez podopiecznych Vincenta Kompanego.
Ostatnia akcja pierwszej części spotkania to, jednak przełamanie tej rutyny. W polu karnym Celtiku po dobrym podaniu Kimmicha, w dogodnej sytuacji znalazł się Harry Kane. Anglik z okolic 13 metra posłał mocny strzał w poprzeczkę.
Uważam, że po tak dobrej połowie na wyróżnienie zasługuje cała obrona w składzie: Alistair Johnston, Cameron Carter-Vickers, Auston Trusty i Jeffrey Schlupp. Do tego dochodzi Kasper Schmeichel, który dawał pewność na linii bramkowej. Tak dobrze radząca sobie defensywa Celtiku to odpowiedź na pytanie, dlaczego nie gra Maik Nawrocki.
Arrivederci Italia [PODSUMOWANIE WTORKOWYCH MECZÓW PLAY-OFF LIGI MISTRZÓW]
Wyrwany awans do 1/8 finału
Po piętnastu minutach przerwy wróciliśmy na Allianz Arene. Na boisko nie wrócił, jednak Harry Kane, który najprawdopodobniej przez problemy zdrowotne musiał zakończyć mecz. W jego miejsce zobaczyliśmy Kingsleya Comana. „Bawarczycy” grali bez typowej dziewiątki.
Jaki miało to wpływ na grę Bayernu? O dziwo, pozytywny. W drugiej części spotkania gospodarze zaczęli korzystać z posiadania piłki i stwarzali sobie naprawdę groźne sytuacje. Wszystko wyglądało tak, jakbyśmy mieli wreszcie zobaczyć pierwsze trafienie w tym meczu. W końcu w 63. minucie wreszcie ujrzeliśmy pierwszego gola, a jego autorem został… Kuhn.
Tym samym Celtic wyszedł na prowadzenie. Natomiast to co się tutaj stało, to jest czysty kabaret. Najpierw idiotyczne podał Josip Stanisic, do którego doszedł szybki jak wiatr Daizen Maeda. Następnie Japończyk zagrał do strzelca bramki. Podanie wydawało się jednak zbyt słabe i wydawać by się mogło, że nic groźnego się nie wydarzy…. Wtedy wchodzi on cały na biało, Kim Min-Jae. Koreańczyk miał proste zadanie – przejąć piłkę wślizgiem. Na takim poziomie wydawać by się mogło, że to nic trudnego, ale futbol lubi zaskoczyć…
Gospodarze po tej bramce jeszcze bardziej zintensyfikowali swoje ataki. Bayern do 90. minuty napierał i miał naprawdę kilka groźnych akcji. Defensywa gości nie wyglądała już aż tak dobrze, jak w pierwszej połowie, ale dalej się trzymała, a nawet gdy zawodziła, to gości ratował duński bramkarz.
Dodałem wcześniej, że do 90. minuty nie przypadkiem, ponieważ w 94. minucie piłkę do bramki Celtiku skierował Alphonso Davies. Kanadyjczyk dobił piłkę do pustej bramki, po tym jak Schmeichel obronił strzał Leona Goretzki. Tym samym mecz zakończył się remisem, a w dwumeczu lepszy o bramkę jest Bayern. Szkoda Celtiku, który w tym dwumeczu pokazał charakter i walczył jak równy z równym. Szkoda, ale taka jest piłka. Piękna, ale czasami piekielnie brutalna…
BAYERN MONACHIUM – CELTIC 1:1 (0:0)
Alphonso Davies 90+4′ – Nicolas-Gerrit Kuhn 63′