
Fot. Górnik Zabrze
Śląsk Wrocław w meczu o życie przegrał 0:2 z Górnikiem Zabrze. Mecz 32. kolejki Ekstraklasy od początku był otwarty, obie ekipy stwarzały wiele okazji. Groźniejszy był WKS, to jednak gospodarze prowadzili po trafieniu Erika Janzy. Śląsk miał wiele stuprocentowych sytuacji, był rażąco nieskuteczny. W końcówce nadział się na kontrę piłkarzy trenera Piotra Gierczaka, na 2:0 strzelił Dominik Sarapata. W przypadku wygranej Zagłębia Lubin i Lechii Gdańsk, wicemistrz Polski może w niedzielę spaść z Ekstraklasy.
Do składu gospodarzy po pauzie spowodowanej zawieszeniem wrócili kluczowi obrońcy – Erik Janza i Rafał Janicki. W przypadku Śląska Wrocław sytuacja była odmienna, wypadł Aleksander Paluszek. Ante Simundza postawił zatem na Yehora Matsenkę, WKS wrócił do czwórki defensorów.
Składy na mecz Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław. Spotkanie o życie dla wicemistrza
Żywy początek
Spotkanie rozpoczęło się od obfitych ataków obu ekip, w ciągu kilku minut obejrzeliśmy kilka szans. Najgroźniejszą miał Luka Zahovic, który otrzymał genialne podanie od Matusa Kmeta. Słoweniec w nie zdecydował się na strzał, podał wprost do przeciwnika.
Chwilę później Jakub Jezierski posłał galaktyczne podanie prostopadłe do Matsenki. Obrońca zagrał wzdłuż linii końcowej, w ostatniej chwili piłkę wbił Kryspin Szcześniak. Śląsk naciskał, mocny strzał bez przyjęcia Jose Pozo został zablokowany.
Czternastokrotni mistrzowie doszli do głosu dzięki przenoszeniu ciężaru gry długim podaniem. Po jednym z nich Górnik otrzymał rzut rożny, ten został rozegrany bardzo szybko. Podolski podał do Janzy, Słoweniec huknął zza pola karnego i pokonał Rafała Leszczyńskiego.
Goście byli zdezorientowani, spodziewali się podania Janzy i strzału Podolskiego – tym razem było inaczej. Sytuacja podopiecznych Simundzy stała się krytyczna, musieli ruszyć po bramkę wyrównującą. Śląsk docierał pod bramkę gospodarzy, jednak podopieczni Gierczaka mieli groźną sytuację.
Rażąca nieskuteczność
Po świetnym rozegraniu Ismaheel znalazł się w centrum pola karnego, uderzył prosto w bramkarza. Chwilę później na prawej stronie Mateusz Żukowski dograł do niepilnowanego Arnau Ortiza. Strzał byłego gracza Girony w stuprocentowej sytuacji poszybował na „Torcidę”.
To była piłkarska zbrodnia, w walce o utrzymanie trzeba wykorzystywać taką sytuację. Na placu gry zrobiło się sporo przestrzeni, obie ekipy zagrywały dłuższe podania. Śląsk nie wyciągał wniosków, po rzucie rożnym kolejny raz strzelał Janza, tym razem pocisk Słoweńca został zablokowany. Chwilę później próbował Luka Zahovic, świetnie bronił Rafał Leszczyński.

WKS nieźle zdobywał przestrzeń, konstruował akcje. Próba Jose Pozo została zablokowana, w kolejnej akcji Al Hamlawi zmarnował kolejną, dogodną okazję. Goście razili nieskutecznością, Górnik w dalszym ciągu próbowali strzałów z dystansu. Minimalnie pomylił się Patrik Hellebrand.
Marc Llinares postanowił podać rywalowi pomocną dłoń, obrońca stracił piłkę w niedopuszczalny sposób. Mocny strzał Dominika Sarapaty złapał Rafał Leszczyński. Chwilę później dośrodkowanie Zahovica niemal wpadło do bramki wicemistrza, ostatecznie futbolówka zatrzymała się na poprzeczce.
Śląsk w ten weekend spadnie z ligi? Simundza: Rośniemy jako drużyna
W końcówce pierwszej części gospodarze przejęli kontrolę nad tempem gry, utrzymywali się przy piłce. Przed zejściem do szatni Śląsk miał kolejną „setkę”. Po świetnym podaniu Piotra Samca-Talara Arnau Ortiz nieczysto trafił w piłkę.
Do przerwy piłkarze schodzili przy wyniku 1:0. Śląsk przegrywał na własne życzenie, miał trzy klarowne sytuacje, finalnie Filip Majchrowicz nie interweniował na linii ani razu. W defensywie piłkarze Simundzy popełniali masę błędów, prosili się o problemy.
Marazm w pełnej odsłonie
Druga część meczu rozpoczęła się znacznie spokojniej, dopiero po dziesięciu minutach zrobiło się groźnie. Samiec-Talar świetnie wypatrzył Żukowskiego, skrzydłowy wyszedł sam na sam. Próbował minąć Majchrowicza, zrobił to jednak fatalnie. Bramkarz złapał piłkę, goście zmarnowali kolejną stuprocentową sytuację.
Na drugą bramkę z rzutu wolnego uderzył rezerwowy Paweł Olkowski. Piłka przeleciała przez fatalnie zorientowany mur, w ostatniej chwili interweniował Leszczyński. W kolejnej akcji Samiec-Talar niecelnie uderzył głową.
Górnik ponownie przejął kontrolę nad spotkaniem, zagrażał po licznych dośrodkowaniach. Po rzucie rożnym uderzył Zahovic, ponownie czujny był bramkarz Śląska. Gospodarze zamykali „Wojskowych” w polu karnym, szansę miał rezerwowy Kamil Lukoszek.

Wicemistrz obudził się dopiero po 70. minucie, na boisku pojawił się Burak Ince. Turek zagrał świetnie podanie do Samca-Talara, pomocnik minął bramkarza. Z ostrego konta uderzył jednak w słupek, tylko cud uratował gospodarzy przed stratą gola.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić… w 77. minucie Ismaheel dograł do Sarapaty. 17-latek strzelił swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie. Piłkarze gości byli kilkukrotnie spóźnieni, to był gwóźdź do wrocławskiej trumny. Na boisku pojawili się Henrik Udahl i Yehor Szarabura.
Śląsk próbował zdobyć bramkę kontaktową, kilkukrotnie dogrywał Jose Pozo. Groźną okazję miał także zespół trenera Gierczaka, zbyt słabo uderzył rezerwowy Ousmane Sow. W ostatniej akcji spotkania do siatki trafił Sinan Bakis, asystent uniósł jednak chorągiewkę. Mecz zakończył się wygraną Górnika Zabrze.
Rażąca porażka
Mecz od początku był otwarty, Śląsk wymieniał podania i zdobywał przestrzeń. Gra w defensywie wolała jednak o pomstę do nieba, Janza przy golu pozostał kompletnie niekryty. Jakby tego było mało, piłkarze gości pozwolili kapitanowi Górnika spróbować jeszcze kilkukrotnie. W pewnym momencie z ławki wyruszył Ante Simundza, szkoleniowiec nawoływał do Arnau Ortiza by przypilnował Słoweńca przed polem karnym. Kilka minut później znów niekryty pozostał Patrik Hellebrand – niekonsekwencja była rażąca.
Drużyna walcząca o ligowy byt nie może marnować tylu dogodnych sytuacji. Etap przed wejściem do trzeciej tercji wyglądał przyzwoicie, finalizacja bardzo słabo. Po ostatnim meczu Górnika ze Śląskiem, we Wrocławiu wydarzyło się wiele złego. Tym razem może być podobnie, jeśli Zagłębie Lubin i Lechia Gdańsk wygrają – WKS już w niedzielę może spaść z Ekstraklasy.
Piotr Gierczak odniósł pierwsze zwycięstwo w roli trenera Górnika, co ważne, zrobił to przed własnymi kibicami. Szkoleniowiec gospodarzy zgodnie z obietnicą będzie mógł zabrać jutro swoich podopiecznych do nowego lokalu z kebabem, którego współwłaścicielem jest Lucas Podolskiego. Janza wrócił z przytupem, poza pięknym trafieniem wielokrotnie zagroził bramce rywala. Słoweniec może zrzucić z ligi swojego byłego trenera.
GÓRNIK ZABRZE – ŚLĄSK WROCŁAW 2:0 (1:0)
Janza 15’, Sarapata 77’