
Fot. Liverpool
Liverpool wygrywa aż 5:0 z West Hamem w meczu 19. kolejki Premier League. Tym samym zespół „The Reds” umacnia się na pozycji lidera. West Ham był dzisiaj tylko tłem dla niesamowitego Liverpoolu. Kolejny bardzo dobry mecz rozegrał Mohamed Salah, który śrubuje kosmiczne liczby w Premier League.
Rewelacyjna ofensywa
Pierwsze minuty to kontrola piłki przez piłkarzy West Hamu. Gospodarze już po sześciu minutach mieli okazje na zdobycie gola. Sytuacji nie wykorzystał jednak Lucas Paqueta. Można powiedzieć, że była to akcja, która obudziła Liverpool. Już minutę po strzale Brazylijczyka, dobrą sytuację miał Mohamed Salah. Strzał Egipcjanina obronił jednak zastępujący kontuzjowanego Łukasza Fabiańskiego, Alphonse Areola.
Z minuty na minutę obraz gry zmieniał się na korzyść „The Reds”. Na bramkę „Młotów” oddawanych było co raz więcej strzałów. Swoich sił próbowali Curtis Jones czy Luiz Diaz. Jedyną przeszkodą był jednak wcześniej wspomniany Alphonse Areola. Jednak gdy grasz z Liverpoolem, to nie możesz liczyć tylko na bramkarza. Obrona także musi wyjść na wyżyny swoich umiejętności.
30 minuta meczu. Wtedy swoją przewagę udało się udokumentować gościom. Gola zdobył bardzo aktywny w tym meczu Luiz Diaz. Kolumbijczyk wykorzystał „odbijankę” w polu karnym West Hamu i otworzył worek z bramkami. Po 10 minutach Cody Gakpo podwyższył prowadzenie. Na szczególne wyróżnienie w tej akcji zasługuje Mohamed Salah. Skrzydłowy „The Reds” zbawił się z obroną podopiecznych Julena Lopeteguiego i wystawił piłkę Holendrowi.
Asysta dla Salaha to jednak za mało. Egipcjanin dołożył do niej jeszcze bramkę i ustalił wynik pierwszej połowy. Parę minut później Anthony Taylor zaprosił piłkarzy do szatni. Realizator uchwycił skrzydłowego i jego reakcja była dość zaskakującą. Gość zdobył bramkę i zanotował asystę, a schodzi… sfrustrowany. Powód? Podopieczny Arne Slota tuż przed gwizdkiem sędziego miał okazję na bramkę numer dwa. Tu po raz kolejny w tym meczu dobrym wyczuciem wykazał się francuski bramkarz.
Dopełnienie formalności
Druga połowa to kolejne bramki Liverpoolu i nietrafione zmiany Julena Lopeteguiego. Zacznijmy od zmian Hiszpana. Po słabej pierwszej połowie na boisko nie wrócili Vladimir Coufal i Edson Alvarez. W ich miejsce zobaczyliśmy Jean-Claira Todibo i Niclasa Fuellkruga. Jeśli chodzi o tego pierwszego, to nie do końca wiadomo czy wszedł by grać mecz czy wydeptać trawnik. Francuz bujał w obłokach i często łamał linię spalonego. Jeśli chodzi o Todibo, to można go było jeszcze zauważyć, natomiast Fuellkrug był dziś człowiekiem-widmo. Dobrze, że istnieje protokół meczowy, bo w innym wypadku nikt by nie pamiętał, że Niemiec zagrał.
O reszcie piłkarzy, którzy weszli na boisko nie będę pisał, bo zbytnio nie ma o czym.
Dobrze, ale zakończmy już tą karuzelę śmiechu i wróćmy do wydarzeń z meczu. Trent Alexander-Arnold to kolejny podopieczny Slota, który wpisał się na listę strzelców. Anglik bramkę zdobył zza pola karnego. Pomógł mu przy niej obrońca „Młotów”, Maks Kilman. Stoper gospodarzy odbił nieszczęśliwie piłkę głową i zmienił jej kierunek lotu. Tym samym nie dał szans swojemu koledze z drużyny na obronienie tego strzału. Wynik meczu ustalił Diogo Jota. Jako formalność dodam, że asystował mu nie kto inny jak Mohamed Salah.
Druga połowa to całkowita dominacja Liverpoolu, choć w końcówce swoje akcje miał West Ham. Jeśli trzeba było by wybrać najlepszego piłkarza gospodarzy to był nim zdecydowanie Mohammed Kudus. Reprezentant Ghany był tym, który do momentu zejścia z boiska próbował dać jakiś impuls z przodu.
Problemy w obronie i rewelacyjne serie
Mecz idealny na zakończenie roku Liverpoolu musiał opłacić kontuzją Joe Gomeza. Na ten moment nie wiadomo jak poważna jest to kontuzja i ile będzie trwała absencja stopera. Jest to na pewno spory ból głowy dla holenderskiego szkoleniowca. Przypomnę, że cały czasz niedostępny jest Ibrahima Konate. Jak poradzi sobie z tym Arne Slot? Przekonamy się w najbliższym czasie.
Wróćmy jednak to pozytywów i wymieńmy najciekawsze serie, które Liverpool przedłużył tym meczem:
- 23 mecz bez porażki na wszystkich frontach,
- wygrany 7 mecz na wyjeździe w Premier League,
- 11 meczów w Premier League z rzędu ze strzelonymi minimum 2 golami,
- 11 mecz z golem lub asystą z rzędu Mohameda Salaha w Premier League.
WEST HAM – LIVERPOOL 0:5 (0:3)
Diaz 30′, Gakpo 40′, Salah 44′, Alexander-Arnold 54′, Jota 84′
Będzie mistrzem Liverpool?