
Fot. Inter
Inter pokonuje Bayern Monachium w pierwszym meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów. Zespół z Mediolanu jest w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem. Przewaga Bayernu nie wystarczyła, a gol Davide Frattesiego w 88. minucie ustanowił wynik spotkania. Inter ma karty po swojej stronie.
Zeszło powietrze
Pierwsze minuty rywalizacji to zdecydowana przewaga Bayernu. Podopieczni Vincenta Kompanego częściej utrzymywali się przy piłce i stwarzali sobie groźne sytuacje. W tym samym czasie Inter czekał i przyglądał się grze gospodarzy. Nisko ustawiona linia obrony i pojedyncze kontry, które kończyły na panewce – tak wyglądała gra gości.
Wróćmy jednak do Bawarczyków. Warto wyróżnić u nich dwóch piłkarzy. Pierwszy to Michael Olise, który był istotną postacią w kreowaniu akcji. Tak naprawdę każda akcja Bayernu przechodziła właśnie przez Francuza. Drugim piłkarzem wartym uwagi był Harry Kane. Zazwyczaj Anglika wymienia się wtedy, gdy mówimy o pozytywach. Tym razem Kane jednak zawodził. Nie był aż tak widoczny jak to zazwyczaj bywa. Do tego dochodzi zmarnowana stuprocentowa sytuacja z 26. minuty. Napastnik „Die Roten” miał proste zadanie – pokonać Yanna Sommera. Piłka po strzale zamiast wpaść jednak do bramki, obiła tylko obramowanie…
Zmarnowana szansa Bawarczyków miała wpływ też na przebieg spotkania. Od tego momentu mecz zdecydowanie się wyrównał. „Nerazzurri” wreszcie zaczęli utrzymywać się przy piłce i przede wszystkim zaczęli sobie stwarzać sytuacje. Efekt? Gol na 1:0 i to jaki! Rewelacyjne podanie wykonał Marcus Thuram, który piętką wycofał piłkę do Lautaro Martineza, a Argentyńczyk strzałem z zewnętrznej części stopy, załadował piłkę „pod ladę”.
Drużyna z Monachium chciała szybko odpowiedzieć, ale cały czas nie potrafiła znaleźć drogi do bramki Interu. Tym samym pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 dla gości.
Piorunująca końcówka
W drugiej części spotkania Bayern swój plan na wyrównanie wyniku. Ten posiadał jednak wiele wad. Pierwsza to chaotyczne budowanie akcji. Za każdym razem tylko, gdy Bawarczycy atakowali, to nie potrafili ze spokojem ułożyć akcji, przez co te były nieskuteczne. Kolejnym problemem był brak indywidualizmu. Oprócz Michaela Olise żaden inny piłkarz nie potrafił wziąć gry na siebie i jakkolwiek przybliżyć swojej drużyny do prowadzenia. Nie pomagała też dzisiejsza słaba dyspozycja Harrego Kane. Anglik nie potrafił odnaleźć swojego miejsca na boisku.
Vincent Kompany widząc nieudolność swoich podopiecznych zdecydował się na zmiany. Na boisko weszli Sacha Boey, Serge Gnabry i.. Thomas Muller. Żywa legenda Bayernu Monachium, która po sezonie odejdzie z klubu.
Szpital i pożegnanie legendy, czyli sytuacja w Bayernie Monachium
Początkowo zmiennicy nic nie dawali. Aż do 85. minuty, gdzie Thomas Muller wyrównał wynik rywalizacji. Niemiec strzałem do pustej bramki pokonał bramkarza. Bardzo dobrze w całej sytuacji odnalazł się Konrad Laimer, natomiast obrona Interu mocno przyspała.
Wydawało się, że Bawarczycy pójdą za ciosem. Ostatnie słowo należało jednak do przyjezdnych. Carlos Augusto zgrał piłkę do środka, a z doskonałej okazji skorzystał Davide Frattesi. Tym samym łzy wzruszenia kibiców „Die Roten” zamieniły się na łzy rozpaczy. Warto dodać, że w 89. minucie na boisko wszedł Nicola Zalewski, który zaliczył swój debiut w tych prestiżowych rozgrywkach.
Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Interu i to właśnie włosi są bliżej półfinału Ligi Mistrzów. Rewanż za tydzień w środę w Mediolanie
BAYERN MONACHIUM – INTER 1:2 (0:1)
Thomas Muller 85′ – Lautaro Martinez 38′, Davide Frattesi 88′