
Fot. Marcin Łychowid / Jagiellonia Białystok
Jagiellonia Białystok przegrała po raz pierwszy w tym sezonie w fazie ligowej Ligi Konferencji. Podopieczni Adriana Siemieńca ulegli czeskiej Mladzie Boleslav 0:1. Jechali do miasta Skody z nadzieją na dopisanie kolejnych punktów do tabeli. Tak się jednak nie stało i przed mistrzem Polski bardzo ważne starcie za tydzień z Olimpiją Ljubljaną. Starcie, którego wynik zdeterminuje miejsce „Jagi” na koniec fazy ligowej.
Ból po czesku
Pierwsza połowa w wykonaniu Jagielloni była podobna do meczu ligowego z Puszczą Niepołomice (1:1). Białostoczanie nadawali tempo gry, jednak nic z tego nie wynikało. Nie byli w stanie stworzyć żadnej sytuacji bramkowej. Dość powiedzieć, że w pierwszych czterdziestu pięciu minutach „Jaga” nie oddała ani jednego celnego strzału.
Piłkarze gospodarzy z kolei od czasu do czasu wyprowadzali kontrataki albo strzałami z dystansu sprawdzali dyspozycję Sławomira Abramowicza (który zagrał bardzo dobre zawody). W drugiej części gry zawodnicy Mlady przejęli inicjatywę, mecz się otworzył, Czesi to skrzętnie wykorzystali. Trzeba oddać, że zasłużenie wygrali spotkanie po bramce Patrika Vydry. Jagiellonia była po prostu bezbarwna.
Każda seria się kiedyś kończy. Mlada Boleslav wygrywa z Jagiellonią Białystok
Egzamin na trójkę
Mecz z Celje rozpoczął maraton wyjazdowych gier Jagielloni. W ciągu 14 dni piłkarze mistrza Polski rozegrali 5 spotkań. Łączny dystans, który przybyła drużyna Siemieńca to około 5120 km. Więcej o życiu na walizkach Jagiellonii w ostatnich tygodniach pisaliśmy w osobnym tekście.
Jagiellonia walczy z Celje i z terminarzem
Dla Jagielloni więc ten okres dwóch tygodni miał być prawdziwą weryfikacją i taką też był. Czy Jaga zdała egzamin? Tak, ale bez wyróżnienia. Gołym okiem można było zaobserwować rosnące z meczu na mecz zmęczenie rundą. Granie na trzech frontach w połączeniu z tak niesprzyjającym terminarzem stanowiło duże wyzwanie dla trenera w balansowaniu siłami swoich zawodników.
Jagiellonia, co zrozumiałe, nie grała już tak jak w październiku czy listopadzie, kiedy w niemal każdym spotkaniu dominowała od początku do końca, kiedy grała wysoko, kiedy prezentowała swój styl gry, który w minionym sezonie dał jej mistrzostwo Polski. Zmianie uległy też wyniki, bo mimo, że przegrane spotkanie z Mladą to pierwsza porażka od wrześniowego meczu z Lechem (0:5), to w czasie wspomnianego maratonu białostoczanie wygrali tylko raz, z drugoligową Olimpią Grudziądz (3:1) w 1/8 finału Pucharu Polski.
Aż pięć na ostatnie siedem meczów skończyło się podziałem punktów:
- Raków Częstochowa (2:2),
- Śląsk Wrocław (2:2),
- Celje (3:3),
- Pogoń Szczecin (1:1),
- Puszcza Niepołomice (1:1).
Wyniki mogły być lepsze, ale trzeba przyznać – tragedii nie ma i kibice powinni docenić to, że mimo wielu trudności mistrzowie Polski dalej się liczą w grze o najwyższe cele. W zasadzie Jagiellonia to pierwszy mistrz Polski od bardzo dawna, który radzi sobie tak dobrze, łącząc grę co trzy dni. Legia Warszawa w sezonie 2021/22 spektakularnie się wykładała w Ekstraklasie, rok później Lech Poznań robił furorę w LKE, ale Ekstraklasę odpuścił. Nie wspominając już o Rakowie Częstochowa w poprzednim sezonie…
Przeciążenie intensywną jesienią
Adrian Siemieniec w świetle intensywnego kalendarza, co naturalne, rotuje składem. W tym sezonie czternastu jego podopiecznych przekroczyło barierę 1000 minut.
Spośród nich na ostatnie tygodnie wypadło dwóch kluczowych dla Jagielloni graczy – Taras Romanczuk oraz Joao Moutinho. Kapitan „Jagi” doznał urazu podczas meczu reprezentacji Polski, przez co kilka tygodni był poza dyspozycją trenera Siemieńca. Szkoleniowiec Jagiellonii próbował różnych opcji, w drugiej linii oglądaliśmy Jarosława Kubickiego, Nene, Marcina Listkowskiego czy Aureliena Nguiambę. Romanczuk co prawda wystąpił w ostatnim ligowym spotkaniu z Puszczą, wybiegł na ostatnie kilkanaście minut. Na mecz z Mladą w ogóle jednak nie pojechał, zabrakło go w meczowym protokole, stąd można się domyślać, że jest jeszcze w 100% gotowy.

Następnie z gry wypadł Joao Moutinho. Portugalczyk był pewniakiem do gry na lewej obronie. Mający go zastąpić Tomas Silva nie najlepiej poradził sobie z zastąpieniem rodaka i do składu wskoczył Cezary Polak, ściągnięty przed sezonem z Kotwicy Kołobrzeg. Urodzony w Otwocku zawodnik także miał problem z godnym zastąpieniem Moutinho, oglądaliśmy go m.in. przeciwko Puszczy. Nie wyglądał najlepiej.
Właśnie z uwagi na urazy kluczowych piłkarzy Jagiellonia straciła w ważnej części sezonu sporo jakości w składzie. Ponadto zawodnicy rezerwowi nie zawsze dawali radę. Prawie każda zmiana personalna wiązała się z utratą jakości w drużynie. Z jednej strony Adrian Siemieniec szukał rotacji, ale z drugiej strony często zmiany odbijały się na grze „Jagi”.
Mistrz Polski powinien rozglądnąć się za lepszymi zmiennikami, bez tego bardzo trudno będzie grać skutecznie wiosną na kilku frontach.
Prognoza
Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich „Jaga” rozgrywała ostatnie mecze, można powiedzieć, że jest naprawdę dobrze i mimo słabszej gry kibice z Białegostoku nie mają realnych powodów do obaw. To, że drużyna prędzej czy później złapie zadyszkę było pewne i tak też się stało, ale niejeden zespół z Ekstraklasy chciałby, aby ten gorszy okres w sezonie wyglądał właśnie w ten sposób.
Jagiellonia nie wygrała dwóch ostatnich meczów LKE, ale wciąż jest w grze o czołową ósemkę w fazie ligowej, co za tym idzie awans do 1/8 finału. W lidze traci tylko trzy punkty do liderującego Lecha Poznań. Do „Kolejorza” nie udało się doskoczyć z uwagi na ostatnie remisy w lidze, ale paradoksalnie może to wyjść na dobre Jagielloni, bo strata jest niewielka, co w perspektywie całej rundy rewanżowej jest niczym, a czasami lepiej się atakuje niż broni fotelu lidera.
Na wiosnę więc Jagiellonia może być mocnym graczem w walce o mistrzostwo Polski. Wiosną tych spotkań będzie mniej, a dużo lepiej się gra wypoczętym niż przemęczonym. Nawet jeśli Jagiellonia miałaby dojść do finału Ligi Konferencji (ten rozgrywany jest we Wrocławiu), to zakładając, że piłkarze Siemieńca zaczną od 1/8 finału, na co wszyscy liczymy, „Jaga” zagra 7 meczów w fazie pucharowej LKE. Dla porównania, w rundzie jesiennej meczów w europejskich pucharach było 12 (licząc mecz za tydzień w ramach 6. kolejki z Olimpiją Ljublaną).
Niezależnie od wyniku potyczki z tym ostatnim rywalem, tę rundę Adrian Siemieniec bez wątpienia może zaliczyć do udanych. Potrafił zażegnać kryzys z początku sezonu, jego drużyna będzie zimowała na podium Ekstraklasy, wyniki w Lidze Konferencji przechodzą najśmielsze oczekiwania kibiców, a Puchar Polski dalej jest sprawą otwartą, choć w 1/4 finału „Dumę Podlasia” czeka duże wyzwanie, bo zagra przy Łazienkowskiej z Legią.
Przed „Jagą” ważne okienko i czas ciężkiej pracy dla dyrektora sportowego i całego zarządu. Najważniejsze, aby klub z Podlasia uniknął osłabienia, a jeśli przy tym wzmocni ławkę, to Jagiellonia może wyrosnąć na bardzo mocnego kandydata do mistrzostwa.
1 komentarz on “Jagiellonia Białystok jest zmęczona rundą. I nie ma w tym nic dziwnego”