
Nie milknął echa po meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski między Legią Warszawa a Jagiellonią Białystok. Dzisiaj mistrz Polski otrzymał odpowiedź na wniosek z prośbą o interpretację sytuacji meczowych, jakie miały ogromny wpływ na wyłonienie półfinalisty.
W spotkaniu przy Łazienkowskiej doszło do bardzo poważnych kontrowersji. Według wielu komentatorów Jagiellonii należały się dwa rzuty karne, ale „Jaga” nie otrzymała żadnego z nich. Pierwszą sytuacją było zagranie piłki ręką w polu karnym przez Ilję Szkurina, a drugą domniemany faul na Oskarze Pietuszewskim przez Pawła Wszołka.
Jagiellonia poczuła się skrzywdzona przez Piotra Lasyka (arbitra głównego) i Szymona Marciniaka (sędziego VAR), przez co zdecydowała się złożyć wspomniany wniosek, dziś doczekała się odpowiedzi.
Zdeptany przepis. Czy autorytet stoi ponad prawem?
Ręka Ilji Szkurina
W kwestii ręki Szkurina odpowiedź nie jest już tak jednoznaczna. Sędziowie nie wykluczyli zagrania ręką, ale nie mieli stuprocentowej pewności czy zawodnik Legii faktycznie zagrał ręką – Przedstawiony materiał dowodowy, podobnie jak materiał wykorzystany przez sędziów VAR, wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że kontakt zaistniał, ale nie daje stuprocentowej pewności. Podobnie ocenił to sędzia VAR, który starannie sprawdzał wszystkie dostępne mu ujęcia i nie znalazł dowodu na kontakt piłki z ręką i z tego powodu nie zarekomendował sędziemu ponownej analizy zdarzenia przy monitorze (OFR) – czytamy w piśmie.
Faul na Oskarze Pietuszewskim
Kolegium Sędziów potwierdziło, że faul na Pietuszewskim powinien został ukarany rzutem karnym. Pierwotnie Piotr Lasyk wskazał na jedenasty metr, ale VAR podważył ten werdykt. Decyzja o odwołaniu „jedenastki” okazała się błędna.
– Starcie napastnika Jagiellonii z obrońcą Legii, który podstawia nogę umieszczając ją w torze biegu napastnika. Jednocześnie zachowanie napastnika, sposób poruszania się i ułożenie jego nóg wskazują (lub mogą być tak interpretowane) na próbę wykorzystania tego kontaktu i “wywalczenie” rzutu karnego. Sędzia ocenił zdarzenie jako przewinienie obrońcy i podyktował rzut karny. W ocenie sędziego VAR kluczowym było zachowanie napastnika (wykorzystanie kontaktu w celu uzyskania rzutu karnego) i z tego powodu zarekomendował sędziemu ponowną analizę zdarzenia przy monitorze pod kątem odwołania rzutu karnego. W tej niejednoznacznej sytuacji należało utrzymać decyzję sędziego z boiska: rzut karny. Należy podkreślić jednak, że nie nastąpiło naruszenie protokołu VAR – czytamy w uzasadnieniu.
Poniżej prezentujemy odpowiedź ze strony PZPN: