
Fot. Jagiellonia Białystok / Kamil Świrydowicz
Już o godzinie 20:15 na Zondacrypto Arenie w Częstochowie będziemy świadkami hitowego meczu pomiędzy Rakowem a Jagiellonią Białystok. Mecz rozgrywany w ramach 32. kolejki Ekstraklasy będzie miał kluczowe znaczenie dla obu ekip, gdyż drużyna Marka Papszuna walczy o tytuł mistrza Polski, a „Jaga” o udział w europejskich rozgrywkach w przyszłym sezonie.
Od 13 kwietnia, czyli od wygranej w Warszawie z Legią 1:0 – „Duma Podlasia” nie zaznała smaku zwycięstwa w Ekstraklasie. Zaledwie jeden zdobyty punkt na dziewięć możliwych sprawił, że ekipa Adriana Siemieńca zmarnowała przewagę nad goniącym ją zespołami Pogoni Szczecin i Legii Warszawa.
Wiadomo już, ze „Jaga” mistrzostwa w tym sezonie nie obroni. Największym mankamentem drużyny z Podlasia jest ostatnio skuteczność, a dobitnie pokazał to zremisowany w ostatniej kolejce ligowej mecz z Górnikiem Zabrze, kiedy to padł wynik 1:1. Drużyna Adriana Siemieńca mogła i powinna to spotkanie „zamknąć” już w pierwszej połowie, ale mimo olbrzymiej przewagi nie potrafiła wykorzystać wielu dogodnych sytuacji strzeleckich.
Adrian Siemieniec: W ostatnich meczach pogubiliśmy trochę punktów
Na pytania dotyczące starcia z Rakowem Częstochowa – odpowiadał opiekun „Jagi”, Adrian Siemieniec. Zapytany o swoje odczucia przed meczem odpowiedział: – Ani nie miałem wcześniej, ani nie mam teraz żadnych odczuć, które zmieniłyby cokolwiek. Jesteśmy skupieni, z meczu na mecz, na zadaniu, tak jest też i teraz. Oczywiście zdaję sobie sprawę z sytuacji i tego, że w ostatnich meczach pogubiliśmy trochę punktów, ale uważam, że nadal kluczem jest to, żeby patrzeć na siebie.
– Nie możemy kalkulować, liczyć na to, że coś się nam poukłada czy na to, że ktoś nam coś da. Sami musimy wywalczyć to sobie na boisku. Powinniśmy patrzeć na swój rozwój, naszą grę oraz podejmowane przez nas decyzje. Nie ma co ukrywać, że w ostatnich meczach w wielu fragmentach zaprezentowaliśmy się lepiej i stwarzaliśmy więcej sytuacji, niż mamy punktów. Niestety, takie są fakty. Żeby być uczciwym w ocenie sytuacji, to przypominam sobie mecze, także w tej rundzie, w których nie mieliśmy dobrych sytuacji, a przeciwnik je miał, chociażby na Widzewie, a wygrywaliśmy. W piłce tak czasami jest. Na szczęście trzeba pracować na boisku, wierzyć w to co się robi i liczyć na to, że finalnie w sporcie wszystko się wyrównuje – mówił trener „Żółto-Czerwonych”.
– Nie wiem, czy w tym wypadku kwestia presji na którymś z zespołów jest kluczowa. Raków nie jest drużyną niedoświadczoną w takich sytuacjach. Trener Papszun zdobywał już z Rakowem mistrzostwo Polski oraz medale innych kolorów. Wie jak to robić. Niezależnie od „logiki Ekstraklasy” oraz tego, jak układają się nasze mecze z czołówką oraz zespołami będącymi niżej, ten mecz będzie bardzo trudny. Czeka tam na nas wymagający rywal, który nieprzypadkowo jest w tym miejscu. To jest klucz do wiedzy o tym, że to z pewnością będzie bardzo trudne spotkanie – skomentował drużynę rywala Siemieniec.
– Z drugiej strony my też nie jesteśmy w tym miejscu przypadkiem, nasze dwa ostatnie lata też nie są przypadkiem. To wypadkowa naszej pracy, jakości, powtarzalności w grze. Liczymy na to, że z tego trudnego terenu przywieziemy bardzo ważne dla nas punkty. Bardzo ważne w obecnej sytuacji nie patrząc na tabelę, chociaż to jest oczywiście kluczowe, ale patrząc na to, że w trzech ostatnich meczach nie wygraliśmy. To jest dla nas w tym momencie najważniejsza rzecz – podsumował szkoleniowiec Jagiellonii.
Początek hitowego spotkania o godzinie 20:15. Arbitrem głównym będzie Paweł Raczkowski.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: