
Fot. Własne
Polacy mimo ogromnych trudności zainkasowali trzy punkty w meczu otwierającym eliminacje mistrzostw świata 2026, dopiero trafienie w końcówki Roberta Lewandowskiego zdecydowało o rezultacie starcia z Litwą. Przy bramce asystował Jakub Kamiński, który kilkanaście minut wcześniej zmienił Matty’ego Casha. Po spotkaniu wahadłowy Wolfsburga zabrał głos: – Zdajemy sobie sprawę z tego, jak to dziś wyglądało, miejmy nadzieję że już w poniedziałek to poprawimy – mówił po meczu Kamiński.
Jedyną zdobyczą w tym meczu wydaje się zwycięstwo, poza tym akcje ofensywne podopiecznych Michała Probierza wyglądały bardzo słabo. Mimo tego w piłce nożnej najważniejszym wyznacznikiem pozostają zdobyte bramki, w tej materii Polacy wyprzedzili Litwinów: – Zabieramy te trzy punkty, patrzymy tylko przed siebie. Pierwsze koty za płoty w tych eliminacjach, ale wiadomo, nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Zabrakło dogodnych sytuacji, powinniśmy szybciej to spotkanie otworzyć, nieco wymęczyliśmy ten wynik, miejmy nadzieję że to poprawimy – mówił Kamiński.
Piłkarz Wolfsburga został zapytany o to, czy w szatni pojawiło się poczucie niezadowolenie mimo wygranej: – Zdecydowanie, powinniśmy więcej od siebie wymagać. Miejmy nadzieję że już w poniedziałek to poprawimy. Elementy, które dziś nie funkcjonowały, szczególnie stwarzanie sytuacji, utrzymywanie się przy piłce, kreowanie zagrożenia pod bramką przeciwnika – miejmy nadzieję że to poprawimy – mówił wahadłowy reprezentacji Polski.
Ostatnie tygodnie dla Kamińskiego były bardzo trudne, w meczach Bundesligi od początku bieżącego roku rozegrał niecałe sto minut. Tylko raz wystąpił od pierwszej minuty, w starciu z Borussią Moenchengladbach doznał urazu, który wykluczył go z kilku gier. Powrót spuentowany asystą w kadrze był dla niego powodem do radości: – Cieszę się z tego, może zbyt wiele występów nie ma. Ustabilizowałem wreszcie swoje zdrowie, mam nadzieję że będzie z nim w porządku do końca sezonu. Mam jakość, żeby pokazywać się zarówno w klubie jak i reprezentacji, mam nadzieję, że trener zauważy pozytywny sygnał z mojej strony.
– Na pewno jest to jeden z moich lepszych występów w narodowych barwach, ze Szkocją również był na dobrym poziomie. Stwarzałem sytuacje, to, czego się wymaga od piłkarza na mojej pozycji. Cieszę się z pierwszej asysty, w przyszłości liczę jednak na dużo, dużo więcej – dodał.
Jakub Kamiński: Musimy więcej od siebie wymagać
Mierzyliśmy się z rywalem, który w rankingach FIFA sytuował się ponad sto pozycji niżej niż Biało-Czerwoni. Mimo tego goście postawili trudne warunki gry: – Nigdy przed meczem nie można dopisywać sobie trzech punktów, tym bardziej że Litwini zagrali na bardzo dobrym poziomie. Radzili sobie w organizacji gry, przy piłce czy to w defensywie. Cała drużyna może sobie pogratulować. Chwała im za to, że przez cały mecz próbowali to utrzymać, ale my musimy więcej od siebie wymagać. Powinniśmy narzucić swoje tempo gry, tego nie zrobiliśmy, wyglądało to jak wyglądał. – ocenił Kamiński.
Na trybunach pojawiło się stowarzyszenie „To My Polacy!”, odpowiedzialne za przygotowanie zorganizowanego dopingu. Grupa dopingujących kibiców pojawiła się za jedną z bramek, zyskała ona uznanie zawodnika reprezentacji Polski: – Miło że coś takiego jest organizowane, kibice nas niosą, to jest coś fajnego. My musimy jednak naszym zagrożeniem pod bramką rywala ponieść trybuny, dzisiaj tego zabrakło – powiedział Kamiński.
Były zawodnik Lecha Poznań został zapytany także o to, czy przyzwoity meldunek z ławki przełoży się na występ w wyjściowym składzie w kolejnym spotkaniu: – Mam nadzieję że tak, każdy zawodnik chciałby wychodzić od pierwszej minuty w meczu reprezentacji. Myślę, że dałem pozytywny sygnał trenerowi do tego, żeby o tym pomyślał.
Polacy już w poniedziałek podejmą Maltę, po zwycięstwie zostaliśmy liderem grupy G. W równoległym spotkaniu najbliższy rywal Biało-Czerwonych uległ Finlandii 0:1, ostatniego przeciwnika poznamy w niedzielę – będzie nim przegrany rywalizacji Hiszpanii z Holandią.