
Fot. Juventus, Grafika: Własna
Thiago Motta pracę w Juventusie rozpoczął w lipcu ubiegłego roku. Przychodził jako szkoleniowiec, który dokonał czegoś niesamowitego. Udało mu się wprowadzić Bolonię do Ligi Mistrzów. Do „Starej Damy” przychodził jako człowiek, który ma za zadanie sprawić, że zespół z Turynu wróci na szczyt. Początek był nawet udany, ale teraz… pojawiają się głosy, że powinien zostać zwolniony.
Było dobrze, ale niewystarczająco
Analizę całej sytuacji zacznijmy od zeszłego sezon. Trenerem Juve był wówczas Massimiliano Allegri. Za jego sterami zespół zajął wówczas, wydawać by się mogło, przyzwoite 3. miejsce. Problemy zaczynają się robić, gdy przyjrzymy się temu głębiej. Strata do mistrzowskiego Interu wyniosła aż 23 punkty. Styl gry Juventusu był dramatyczny. Zespół Allegriego kreował małą liczbę sytuacji, co w konsekwencji oznaczało mało strzelonych bramek. Więcej udało się zdobyć fatalnemu w tamtym sezonie Napoli (55), które zajęło 10. miejsce. Jedynym pozytywem był fakt, że udało się zostać najlepszą defensywą ligi, tracąc zaledwie 31 bramek. Oczy jednak krwawiły.
Powiedzmy sobie jednak szczerze – zespołowi o takiej marce i z takimi ambicjami, taka gra nie przystoi. Do tego przypomnijmy, że przez wcześniejsze problemy finansowe „Bianconeri” grali tylko na podwórku krajowym. A jak wiemy gra bez europejskich pucharów jest prostsza o tyle, że nie trzeba aż tak rotować kadrą.
No właśnie kadra. Można mówić wiele o stylu i taktyce, którą preferował włoski szkoleniowiec, ale trzeba też nadmienić, że kadra, którą dysponował Massimiliano Allegri nie była wybitna. Ta nie była za szeroka i nie posiadała zbyt wielu jakościowych graczy. Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że były mecze, gdzie w środku obrony grali tacy piłkarze jak Alex Sandro czy Daniele Rugani. Byli to zdecydowanie piłkarze za słabi jak na cele tego utytułowanego klubu.
To wszystko doprowadziło, że włodarze klubu uznali, że jest potrzebna zmiana na ławce trenerskiej. Zdecydowano postawić na nową myśl szkoleniową. Tą znaleźli u Thiago Motty, który wraz z Bolonią i dwójką Polaków w składzie, rozegrał kapitalny sezon.
Letnia rewolucja kadrowa
Przyjście nowe trenera przyniosło ze sobą rewolucje kadrową. Trener Motta bez wahania powiedział zarządowi kto będzie grał, kto musi szukać sobie nowego klub i gdzie przydałyby się wzmocnienia. Działacze „Bianconeri” zaufali szkoleniowcowi i starali się ułożyć jak najlepszą kadrę. Trzęsienie ziemi w Turynie było niemałe, a prezentowało się następujący sposób.
Odeszli:
- Carlos Alcaraz – powrót do Southampton po zakończeniu wypożyczenia,
- Samuel Iling-Junior – do Aston Villa za 17 mln euro*,
- Adrien Rabiot – do Olympique Marsylia na zasadzie wolnego transferu po wygaśnięciu kontraktu,
- Moise Kean – do Fiorentiny za 18 mln euro,
- Daniele Rugani – wypożyczenie do Ajaxu do czerwca 2025,
- Hans Nicolussi Caviglia – wypożyczenie do Venezii do czerwca 2025 z opcją wykupu za 5 mln euro,
- Fabio Miretti – wypożyczenie do Genoi do czerwca 2025,
- Alex Sandro – do Flamengo na zasadzie wolnego transferu po wygaśnięciu kontraktu,
- Wojciech Szczęsny – kontrakt rozwiązany za porozumieniem stron,
- Mattia De Sciglio – wypożyczenie do Empoli do czerwca 2025,
- Federico Chiesa – do Liverpoolu za 15 mln euro,
- Joseph Nonge – wypożyczenie do Troyes do czerwca 2025 z opcją wykupu,
- Tiago Djaló – wypożyczenie do FC Porto do czerwca 2025,
- Filip Kostić – wypożyczenie do Fenerbahçe do czerwca 2025 z opcją wykupu,
- Koni De Winter – wypożyczony do Genoi w sezonie 2023/2024; po rozegraniu 25 meczów klub miał obowiązek wykupu za 10 mln euro,
- Dean Huijsen – wypożyczony do Romy w styczniu 2024; latem 2024 został wykupiony przez Bournemouth za 15,2 mln euro.
Przyszli:
- Douglas Luiz – przyszedł z Aston Villi za €50 mln, płatne w czterech ratach, plus dodatkowe koszty do 1,5 mln euro,
- Arthur – powrócił z wypożyczenia z Fiorentiny,
- Michele Di Gregorio – przyszedł z Monzy za 4,5 mln euro; wypożyczenie do czerwca 2025 z obowiązkiem wykupu za 15,5 mln euro,
- Khéphren Thuram – przyszedł z Nice za 20 mln euro, płatne w trzech ratach, plus dodatkowe koszty do 600 tys. euro,
- Vasilije Adžić – przyszedł z Budućnost za 5 mln euro,
- Juan Cabal – przyszedł z Hellas Verona za 14,8 mln euro,
- Pierre Kalulu – przyszedł z Milanu; wypożyczenie za 3,3 mln do czerwca 2025 z opcją wykupu za 18 mln euro,
- Nicolás González – przyszedł z Fiorentiny; wypożyczenie za 8,4 mln do czerwca 2025 z opcją wykupu za 33,1 mln euro,
- Francisco Conceição – przyszedł z FC Porto; wypożyczenie za 7 mln do czerwca 2025 z opcją wykupu za 33 mln euro,
- Teun Koopmeiners – przyszedł z Atalanty za 60,7 mln euro.
Podsumowują te wszystkie transfery wychodzi na to, że klub latem opuściło aż 16 zawodników. Natomiast przybyło 10 nowych piłkarzy. Liczby te robią wrażenie. Mimo wszystko, w tamtym okresie w planach było odejście jeszcze choćby Westona McKenniego do którego z resztą jeszcze wrócimy. Natomiast do zawodników, którzy dołączyli do kadry warto dodać piłkarzy z młodzieżówki Juventusu. Są nimi: Samuel Mbangula, Jonas Rouhi czy Nicolo Savona.
Część I, rok 2024
Rewelacyjny początek i…
Skoro wprowadzenie przedsezonowe mamy za sobą, to przejdźmy teraz do clou, czyli jak wyglądały ostatnie miesiące w wykonaniu „Starej Damy”.
Juventus w sezon wszedł rewelacyjnie – dwoma zwycięstwami z Hellasem Verona i Como, oba po 3:0. Jako ciekawostkę warto dodać, że przez te oba spotkania obrońcy Juve nie dali przeciwnikom oddać choćby jednego celnego strzału. W obydwu tych spotkaniach zgadzało się wszystko – zarówno wynik, jak i styl.
Jednak z biegiem sezonu pojawiły się pierwsze oznaki problemów. Bezbramkowe remisy z Romą i Empoli obnażyły nieskuteczność ofensywy. Mimo wygranej nad PSV Eindhoven (3:1) w Lidze Mistrzów, w Serie A Juventus często miał problemy z przełamywaniem defensywy rywali. Brakowało regularności – w szególności u Dusana Vlahovicia, który nie zawsze potrafił wykorzystać swoje sytuacje.

Drużyna Motty pozostawała niepokonana w lidze, ale zbyt często remisowała, co najlepiej widać po meczach z Cagliari (1:1) czy Interem (4:4). W Lidze Mistrzów Juventus pokazał swoją siłę, pokonując RB Lipsk na wyjeździe (3:2), lecz domowa porażka ze Stuttgartem (0:1) pokazała, że nadal brakuje im konsekwencji. W lidze udało się wygrać derby z Torino (2:0) i pokonać Udinese (2:0), ale bezbramkowy remis z Milanem oraz podział punktów z Lille (1:1) w Lidze Mistrzów nie pozwalały na pełne zadowolenie.
Grudzień to moment, w którym Juventus zanotował jeden z najważniejszych triumfów sezonu, pokonując Manchester City (2:0) w Lidze Mistrzów. Niestety, w Serie A wciąż brakowało skuteczności – remisy z Fiorentiną (2:2), Lecce (1:1) i Bolonią (2:2) sprawiły, że Juventus zakończył rok w czołówce, ale ze świadomością, że zbyt wiele punktów uciekło przez brak wykończenia.
„Bianconeri” byli zespołem trudnym do pokonania, ale także mającym problem z przechylaniem szali na swoją korzyść. Defensywa funkcjonowała dobrze, lecz brakowało skuteczności w ataku i lidera, który regularnie zapewniałby bramki. Vlahović pomimo zdobytych paru bramek, wiele sytuacji po prostu marnował.
Co poszło nie tak?
Wielu zada teraz pytanie – co poszło nie tak. Taktyka była zła, nowi piłkarze zbyt mało jakościowi, a może jednak brakowało szczęścia? Odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka prosta. Wpływa ma na to wiele czynników.
1. Pierwszym z nich są w mojej ocenie nie najlepsze decyzje transferowe. Do klubu przyszło wielu młodych i utalentowanych piłkarzy, takich jak Francisco Conceição czy Juan Cabal. Do tego doszli piłkarze nieco starsi, ale dalej w dość młodym wieku, jak Nicolás González czy Khéphren Thuram. Wszyscy ci piłkarze to zawodnicy, którzy mają potencjał do bycia w przyszłości kluczowymi piłkarzami Juventusu. Czemu mówię o przyszłości? Żaden z tym zawodników przed Juve nie grał w żadnym wielkim klubie. Brakuje im po prostu doświadczenia na najwyższym poziomie. Tak naprawdę piłkarzy, od których można byłoby wymagać wysokiego poziomu jest dwóch. Są nimi Douglas Luiz i Teun Koopmeiners, którzy zaznali smaku gry o najwyższe cele. Co zatem z Pierrem Kalulu czy Michelem Di Gregorio? Francuz w Milanie wcześniej był piłkarzem do rotacji, więc nie można od niego wymagać, że stanie się kluczową postacią z miejsca. On, podobnie jak wcześniej wymienieni piłkarze, potrzebuje czasu. Di Gregorio natomiast poza zeszłym sezonie w Monzy nie rozegrał nigdy tak dobrego sezonu. Włoch nie potrzebuje czasu, ale zaufania żeby budować swoją markę. Mówiąc prościej, „Bianconeri” sprowadzili za dużo piłkarzy, którzy potrzebują przyswoić się, by wejść na wyższy poziom, a za mało tak zwanych „na już”.
2. Nie tylko brak piłkarzy na już, ale ogólnie „Stara Dama” sprowadziła za małą liczbę zawodników. Szanse na pokazanie się dostali Samuel Mbangula czy Nicolo Savona. Obaj od początku sezonu grają regularnie i swoje szanse wykorzystują. Zdarzają im jednak słabsze mecze. Savona nie ważne jak był grał, to i tak dostanie szanse, bo nie ma realnej konkurenci. Jedynym jego rywalem o pozycje jest Amerykanin, Timothy Weaha, zawodnik, który był już odbierany jako flop transferowy. Swoją drogą Amerykanie w tym klubie to dość dziwny przypadek. Wypychany latem i skreślony przez trenera Weston McKennie, stał się ważnym ogniwem piątej ekipy Serie A.
3. Zbyt krótka ławka może sprawiać problemy w szczególności w momencie, w którym zaczną pojawiać się kontuzje. Można powiedzieć, że te jak na złość nie opuszczają 34-krotnego mistrza Włoch. Chociażby teraz kontuzjowanych jest aż czterech piłkarzy odpowiadających za defensywę. Od początku sezonu niedostępni do gry są Juan Cabal czy lider obrony Brazylijczyk, Bremer. Co jakiś czas z urazami boryka się Andrea Cambiaso, a Pierre Kalulu jest wyłączony z gry przynajmniej do marca. Jest to swego rodzaju pętla. Kiedy jeden zawodnik wraca, do gry inny idzie na L4.
Część II, rok 2025
Skoro problem nie był ciężki do zdiagnozowania, to włodarze klubu nie powinni mieć problemów z naprawieniem ich w zimowym okienku transferowym. No właśnie, nie powinni…
Zimowe zaskoczenia
Odeszli:
- Danilo – odszedł do Flamengo na zasadzie wolnego transferu po rozwiązaniu kontraktu,
- Arthur – wypożyczony do Girony do czerwca 2025,
- Nicolò Fagioli – wypożyczony do Fiorentiny za 2,5 mln euro do czerwca 2025, z obowiązkiem wykupu za 13,5 mln euro.
Przyszli:
- Alberto Costa – przyszedł z Vitória de Guimarães za 13,8 mln euro,
- Randal Kolo Muani – wypożyczony z Paris Saint-Germain za 6,2 mln do czerwca 2025,
- Renato Veiga – wypożyczony z Chelsea za 4 mln euro do czerwca 2025,
- Lloyd Kelly – wypożyczony z Newcastle United za 3,8 mln euro do czerwca 2025, z opcją wykupu za 17,2 mln euro.
Z pozytywów, to przyszedł napastnik do rywalizacji z nieregularnym Vlahoviciem. Do obrony, która potrzebowała poszerzenia przyszli dodatkowi zawodnicy. I tak jak wypożyczenie Kolo Muaniego i Lloyda Kellyego miało sens, tak sprowadzenie pozostałej dwójki w mojej ocenie już nie do końca…

Słaby początek roku i wyjście na prostą
Drużyna rozpoczęła rok 2025 od porażki z Milanem (1:2) w Superpucharze Włoch, co tylko podkreśliło, że ekipa Thiago Motty wciąż ma problemy z rywalizacją w najważniejszych momentach sezonu. W lidze Juventus kontynuował serię remisów – podział punktów z Torino (1:1) i Atalantą (1:1) sprawił, że dystans do liderującego Interu powiększył się. Dopiero zwycięstwo nad Milanem (2:0) pozwoliło kibicom złapać oddech i dało nadzieję na poprawę formy.
W Europie nie było lepiej. Bezbramkowy remis z Club Brugge pokazał, że ofensywa Juventusu wciąż nie funkcjonuje na odpowiednim poziomie. Problemy uwidoczniły się także w lidze – porażka z Napoli (1:2, pierwsza w tym sezonie w lidze) oraz kolejna przegrana, tym razem z Benficą (0:2) w Lidze Mistrzów. Przez tą słabą końcówkę „Stara Dama” zabrała sobie szanse na zajecie miejsca w top 8.
Luty rozpoczął się od przełamania. Przekonujące zwycięstwo nad Empoli (4:1) dodało drużynie pewności siebie, a wyjazdowa wygrana z Como (2:1) potwierdziła, że Juventus potrafi narzucić swój styl gry. W Lidze Mistrzów udało się także odnieść kluczowe zwycięstwo nad PSV Eindhoven (2:1), co znacznie poprawiło sytuację „Starej Damy”.
Nowe nabytki stopniowo zaczynały odgrywać ważną rolę w zespole. Randal Kolo Muani, sprowadzony z PSG, wniósł dużo dynamiki i przede wszystkim bramek – 5 goli w 4 spotkaniach. Lloyd Kelly i nieoczekiwanie Renato Veiga dobrze wprowadzili się w zespół i z marszu stali się ważnymi elementami układanki włoskiego szkoleniowca. Mimo to Juventus wciąż nie był w stanie wejść na poziom, który gwarantowałby walkę o Scudetto.
Potrzebny jest czas
Podsumowując, Thiago Motta to człowiek we właściwym miejscu. Potrafi odblokować potencjał wielu piłkarzy. Często zaskakuje, ale szyje z tego, co może. Widać, że zespół dalej nie gra do końca tak, jakby sobie tego życzył, natomiast na to potrzebny jest czas. Do tego latem powinni dojść piłkarze, którzy już w 100% dopełnią kadrę.
W mojej opinii aktualnie budowane są fundamenty po to, by w przyszłym sezonie zawalczyć o najwyższe cele. Teraz kibice powinni liczyć na to, że Juve zajmie miejsce gwarantujące LM. Natomiast w przyszłym będzie można celować dużo wyżej. Pytanie jest tylko jedno – czy kibice i przede wszystkim zarząd mają cierpliwość i zaufają projektowi Thiago Motty? Ja bardzo wierzę i jestem ciekawy w jakim kierunku to pójdzie.
*kwoty liczone wraz z bonusami, źródło: transfermarkt