Klątwa wyjazdowa Pogoni trwa nadal. Raków wyrwał wygraną w 113. minucie!

Ponad 100 minut rywalizacji, dwie czerwone kartki, Pogoń kończąca mecz w dziewiątkę – tak właśnie wyglądał ostatni niedzielny mecz 12. kolejki Ekstraklasy. Raków pokonuje Pogoń, która cały czas ma monstrualny wręcz problem z grą w delegacjach.

Zacznijmy od dramatycznej serii Pogoni, która musi zacząć punktować na wyjazdach, jeśli chce walczyć o najwyższe cele. Chociaż teoretycznie, gdyby Pogoń wygrała wszystkie domowe mecze w lidze do końca sezonu (a jest na dobrej drodze, bo za nią sześć wygranych na sześć spotkań), to drużyna trenera Roberta Kolendowicza uzbierałaby 51 pkt. Do tego wystarczyłoby jeszcze siedem razy zremisować na wyjazdach i z 59 punktami Pogoń mogłaby powalczyć o miejsce w strefie europejskich pucharów. Z takim dorobkiem kończyła sezon Legia w poprzednich rozgrywkach. Zajęła wówczas trzecią lokatę.

Jednak na poważnie – co realnie dzieje się piłkarzom Pogoni w meczach wyjazdowych? U siebie grają dojrzale, skutecznie. Nawet jeśli mecz jest trudniejszy i rywal gra bardzo szczelnie, to potrafią przepchnąć spotkanie, strzelając w końcówce, tak jak to było w starciu z Piastem, kiedy gol na wagę wygranej padł w siódmej minucie doliczonego czasu gry.

Jednak na wyjazdach Pogoń to inny zespół. Nie zadziałał nawet ten pomysł ze zmianą ustawienia, bo Pogoń dziś wybiegła na trójkę piłkarzy z tyłu. Benedikt Zech – grał odpowiedzialnie, trudno się o coś przyczepić. Leo Borges – kilka razy się spóźnił, ale dawał dużo do przodu. Dimitrios Keramitsis – delikatnie ujmując nie zaliczył najlepszego debiutu. Teoretycznie dopuścił się mądrego faulu, bo zatrzymał pędzącego sam na sam Adriano, ale jego interwencja oznaczała, że Paweł Raczkowski musiał pokazać mu czerwoną kartkę.

Mówiąc więc stricte o tej sytuacji, głupio nie postąpił. Jednak całościowo patrząc, uwzględniając to, że osłabił swój zespół, zmieniając kompletnie strukturę Pogoni, faul na czerwoną kartkę był bardzo nieodpowiedzialny. Po jego zejściu z placu prędko zbiegł także Kamil Grosicki, był to efekt zmiany ustawienia i konieczność wprowadzenia stopera, a więc Wojciecha Lisowskiego.

Później już było wiadomo, co chce grać Pogoń. Że będzie się bronić za wszelką cenę i już absolutnie nie miało znaczenia to, żeby zakończyć wyjazdową klątwę. Ten remis trzeba było dowieźć, po prostu.

Nie pomogła też na pewno, a w zasadzie była gwoździem do trumny, kontuzja Patryka Paryzka, który chwilę po wejściu, boisko opuszczał na noszach. Robert Kolendowicz (a w zasadzie jego asystent) dokonał już wszystkich możliwych zmian, więc „Portowcy” kończyli mecz dwóch piłkarzy mniej.

I wtedy się zaczęła nawałnica Rakowa. Koniec z pragmatycznym graniem, Raków ruszył do przodu, podkręcił tempo i ten napór się opłacił, chociaż trzeba przyznać, że emocje były gigantyczne. Najpierw trafił Matej Rodin, który po strzeleniu bramki zdjął z siebie koszulkę i wpadł w szał radości. Arbiter pokazał mu żółtą kartkę, a zaraz później… trafienie anulował.

Minimalny spalony, pech, gramy dalej. I tego, co wydarzyło się później, chyba nikt by nie wymyślił, bowiem ponownie Raków wyszedł na prowadzenie, ponownie trafił Rodin, powtórzył się numer z koszulką i przez chwilę można było osłupieć, ponieważ znów były obrońca Cracovii był na styku i wydawało się, że gol może zostać anulowany.

Do spalonego jednak nie doszło i Paweł Raczkowski trafienie uznał, po tym jak wyrzucił Rodina po pokazaniu mu drugiej żółtej kartki. Przepisy, mimo, że durne, to trzeba respektować.

Raków doskakuje do Lecha i ma teraz dwa punkty straty do liderującego „Kolejorza”. Pogoń z kolei wciąż jest szósta, traci dziewięć oczek do ekipy z Poznania.

Raków Częstochowa – Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)

90+13′ Rodin

Foto: Klaudia Berda / Raków Częstochowa

Piotr Rzepecki

Recent Posts

Ławniczak: Powinniśmy w całym meczu prezentować się tak, jak w drugiej części gry

Zagłębie Lubin poległo 1:3 z Jagiellonią Białystok w 12. kolejce Ekstraklasy. Po zakończonym spotkaniu wypowiedział…

5 minut ago

Ravas: Dla mnie Mrozek jest najlepszym bramkarzem w Ekstraklasie

Cracovia przegrała z Lechem Poznań 0:2 w hicie 12. kolejki Ekstraklasy. Po spotkaniu porozmawiałem chwilę…

19 godzin ago

Czy Lech nie naprawia błędu z wiosny? Dobrze, że zatrudniono Nielsa Frederiksena. Źle, że z tym zwlekano

Lech Poznań gra doskonale. Odpowiedzialnie, bardzo zorganizowanie, ma wszystkie atuty, by myśleć o nim jako…

1 dzień ago

Legia wreszcie się przełamała. „Mecz wygrała drużyna, która na to bardziej zasłużyła”

Legia pokonała Lechię Gdańsk 2:0 w meczu 12. kolejki Ekstraklasy, kończąc tym samym serię spotkań…

2 dni ago

Rozpędzona i skuteczna. Wisła z kolejną wygraną z rzędu

Przed meczem Wisły Kraków z Termaliką Bruk-Bet Niecieczą mówiło się sporo, że będzie to najtrudniejsze…

2 dni ago

Obaj trenerzy mogą mówić o gorących stołkach. Lechia może, Legia musi?

Jednym z hitów 12. kolejki Ekstraklasy jest niewątpliwie mecz w Gdańsku, w którym Lechia skonfrontuje…

3 dni ago