
Fot: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa
Raków Częstochowa zgubił punkty w Kielcach. W jednym z hitów 33. kolejki Ekstraklasy piłkarze Marka Papszuna zremisowali z Koroną 1:1. Pierwsza część meczu niewątpliwie należała do Wiktora Długosza, skrzydłowy gospodarzy po indywidualnej akcji otworzył strzelanie. „Medaliki” konstruowały sporo akcji, wreszcie po faulu na Adriano Amorimie, rzut karny wykorzystał Jonatan Braut Brunes. Raków został nowym liderem tabeli, już jutro Lech Poznań może odskoczyć od częstochowian na trzy oczka.
Marek Papszun zaskoczył wyjściową jedenastką, na ławce usiedli Ivi Lopez i Jean Carlos Silva. Hiszpan nie trenował w minionym tygodniu, w przypadku wahadłowego była to decyzja ściśle taktyczna. Szansę od pierwszej minuty dostali Patryk Makuch i Jesus Diaz. Amorim został przesunięty na lewą stronę.
Malar, dziękujemy!
W roli kapitana Korony Kielce od początku zagrał Piotr Malarczyk. 33-latek zakończył dziś piłkarską karierę, opuścił plac gry już po czterech minutach. Wychowanek „Złocisto-Krwistych” otrzymał szpaler i owacje, pojawił się także dziękczynny transparent.
Po krótkiej przerwie zaatakowali gospodarze, w swoim stylu ruszył Mariusz Fornalczyk. Dogranie gwiazdora Korony w ostatniej chwili Zoran Arsenic. Kilka minut później z prawej strony indywidualną akcję przeprowadził Wiktor Długosz, były piłkarz Rakowa ugodził swoją byłą drużynę.
Goście próbowali zagrozić po stałych fragmentach, nie potrafili stworzyć sobie jednak klarownej okazji. Korona była dużo bardziej bezpośrednia, po kilkunastu minutach kibice zadymili stadion. Sędzia Wojciech Myć przerwał grę, Marek Papszun instruował swoich zawodników w kryzysowej sytuacji.
Napór gości
Po trzecim już wznowieniu „Medaliki” w dalszym ciągu prowadziły grę, dwa strzały z dystansu minęły bramkę Rafała Mamli. Korona ograniczyła się do bezpośrednich podań w kierunku Yevgeniya Szykauki, goście zamykali podopiecznych Jacka Zielińskiego na własnej połowie. Odpowiedź kielczan mogła być bardzo efektywna, groźny strzał Dawida Błanika obronił Kacper Trelowski.
Goście wreszcie postanowili wykorzystać warunki fizyczne Brunesa i Makucha, piłkarze Korony grali jednak niebywale twardo i solidnie. Potrafili zamurować bramkę i uprzykrzyć życie Norwega na tyle, że ten nie był w stanie powąchać futbolówki. W pole karne wpadł Jesus Diaz, były piłkarz Cosmosu Nowotaniec nie zdołał oddać jednak uderzenia.
Przed przerwą nieco więcej do powiedzenia mieli gospodarze, którzy genialnie wytrzymali napór Rakowa. Długosz urwał się na prawej stronie, zamiast dograć do Fornalczyka zdecydowanie przestrzelił. To była świetna okazja na podwyższenie prowadzenia, skończyło się na… pudle kolejki.
Ostatnie słowo należało do podopiecznych Marka Papszuna, konkretnie do Diaza. Najpierw jego strzał został zablokowany. Chwilę później po wyśmienicie rozegranym rzucie wolnym Kolumbijczyk w stuprocentowej sytuacji potwornie spudłował. Do szatni piłkarze schodzili przy prowadzeniu graczy z Kielc.
W pierwszej akcji drugiej części ponownie zawiódł Amorim, wahadłowy w starciach z Długoszem wyglądał jak dziecko. Marek Papszun przestrzegał przed meczem, że to będzie mecz oparty na pojedynkach. Tymczasem w kluczowym sektorze Raków dostawał srogie baty. W ofensywie goście wyglądali nieco lepiej, po kilku minutach ponownie zamknęli kielczan w obszarze trzydziestu metrów od bramki Mamli.
Dopięli swego!
Raków musiał ryzykować, w pole karne wpadł Amorim. Miłosz Strzeboński wykonał wślizg, trafił w nogi przeciwnika. Sędzia Wojciech Myć z przekonaniem nakazał kontynuować grę, po chwili jednak został przywołany do monitora i zmienił decyzję. Z jedenastu metrów nie pomylił się Jonatan Braut Brunes.
„Złocisto-Krwiści” ruszyli po drugą bramkę, kapitalną interwencją popisał się Trelowski. Mecz nabrał tempa, chwilę później groźny strzał Makucha odbił Mamla. Marek Papszun wprowadził Jeana Carlosa i Leonardo Rochę. Goście zgodnie z oczekiwaniami postawili na dośrodkowania.
W polu karnym upadł Zoran Arsenic, kapitan Rakowa został wyraźnie pociągnięty za koszulkę przez Huberta Zwoźnego. Goście domagali się kolejnej jedenastki, sędzia pozostał niewzruszony. Na boisku pojawił się Ivi Lopez, chwilę później w drugiej w drugiej szesnastce Brunes zaatakował nogę Marcela Pięczka. Wojciech Myć ponownie nie wskazał na wapno, Jacek Zieliński był wściekły.
Goście postawili wszystko na jedną kartę, w ciągu ostatnich dziesięciu minut grali trzema napastnikami. Obok Rochy i Brunesa w tej roli pojawiali się Arsenic, a później Svarnas. Liczne dośrodkowania były wybijane przez gospodarzy, sędzia doliczył pięć minut.
Wpadka wicelidera
Korona u siebie potrafi czarować, po raz kolejny wytrzymała długotrwały napór gości. Jednocześnie wyprowadzała zabójcze kontry, mogła zdobyć kilka bramek. W kapitalnej formie jest Wiktor Długosz. Zawodnik Korony przed tygodniem strzelił swoją pierwszą bramkę od 2021 roku, w starciu z Lechią trafił także po raz drugi. Dziś poszedł za ciosem, pokonał bramkarza swojej byłej drużyny.
Adriano Amorim został wrzucony na karuzelę, przed zejściem do szatni Długosz do gola powinien dołożyć asystę. W przerwie przyznał, że nie widział kolegi z drużyny na czystej pozycji.
Raków długimi fragmentami atakował, zgodnie z oczekiwaniami blok defensywy desygnowany przez Jacka Zielińskiego był niebywale szczelny. Jedna akcja odmieniła dotychczasowe wrażenie, świetny dotąd Strzeboński sfaulował fatalnego Amorima. Portugalczyk wywalczył kluczowy rzut karny dla gości. Być może to rozgrzewający się Jean Carlos zmotywował wahadłowego do starań. Obawy Brazylijczyka, podobnie jak próby odbiorów w pierwszej części, okazały się mało trafne, po wejściu Carlosa pozostał na boisku.
Goście zostali nowym liderem tabeli, już jutro jednak Lech Poznań będzie miał szanse na odpowiedź. Podopieczni Nielsa Frederiksena zagrają z GKS-em Katowice. W ramach multiligi Raków podejmie łódzki Widzew, dziesiąta w tabeli Korona wybierze się do Zabrza na mecz z Górnikiem.
KORONA KIELCE – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 1:1 (1:0)
12’ Długosz – 57’ Brunes (KARNY)
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: