
Fot. Lech Poznań
Dziś „Kolejorz” rozpocznie swój – miejmy nadzieję – długi, europejski marsz w kierunku upragnionej fazy ligowej Ligi Mistrzów. Rywalem Lecha Poznań będzie mistrz Islandii, Breidablik. Jak zagra zespół Nielsa Frederiksena i czego się możemy spodziewać po dzisiejszym spotkaniu?
Zacznijmy od tego, że Lech mocno rozczarował na początku obecnego sezonu, przegrywając najpierw z Legią Warszawa o Superpuchar Polski 1:2, później zbierając bęcki od Cracovii (1:4) w rywalizacji ligowej. Drużyna Frederiksena ma więc za zadanie w trzecim domowym meczu wreszcie wygrać i pokazać się z dobrej strony. Remis lub porażka z Islandczykami oznaczałaby kolejny, trudny do ugaszenia pożar.
Legia Warszawa zdobyła Superpuchar Polski
Trzeba uczciwie przyznać, że nie ma szczęścia duński szkoleniowiec, bo na początku rozgrywek wypadło mu kilku istotnych graczy. Patrik Walemark oraz Daniel Hakans nie zagrają do końca roku, Ali Gholizadeh jest poza dyspozycją, podobnie jak Radosław Murawski. Mowa więc o czterech ważnych piłkarzach, z których co najmniej trzech bezsprzecznie grałoby dziś od 1. minuty.
Lecha należy jednak pochwalić za szybką reakcje i transfery przychodzące. Za Hakansa został sprowadzony Luis Palma, którego „Kolejorz” wypożyczył na sezon z Celtiku. Murawskiego ma zastąpić sprowadzony na tej samej zasadzie z czeskiej Slavii Praga Timothy Ouma. Z myślą o transferze wychodzącym Afonso Sousy z kolei poznaniacy sprowadzili ciekawego hiszpańskiego pomocnika Pablo Rodrugueza. Do tego został ściągnięty na prawą stronę defensywy Robert Gumny, a na lewą Joao Moutinho, na środek zaś Mateusz Skrzypczak.
Ciężko krytykować Lecha za transfery. Na papierze wyglądają bardzo dobrze.

Ale, właśnie… czy rzeczywiście ci gracze i tak zbudowany Lech to drużyna gotowa na rywalizacje na arenie międzynarodowej? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Na podstawie dwóch przegranych meczów na starcie rozgrywek możemy powiedzieć wprost – Lecha czeka jeszcze bardzo dużo pracy, a drużyna wygląda na nieprzygotowaną do wyzwań nowego sezonu. Pod kątem motorycznym i taktycznym „Kolejorz” wyglądał fatalnie z Legią i Cracovią.
Islandczycy mogą to wykorzystać, będąc jednak w naturalnym rytmie meczowym (obecnie jest półmetek rozgrywek na Islandii, po 15. kolejce rywale Lecha zajmują trzecie miejsce, ale mają taką samą liczbę punktów, co drugi Vikingur czy pierwszy Valur). Nie można też przejść obojętnie obok meczów I rundy el. Ligi Mistrzów Breidabliku z mistrzem Albanii, Egnetią. W pierwszym meczu dzisiejszy rywal Lecha przegrał 0:1, w rewanżu jednak rozniósł przeciwników z Albanii aż 5:0.
Skład Lecha Poznań na mecz z Breidablikiem
Jak zagra „Kolejorz”? Jeśli chodzi o klub z Poznania, to mamy wiele niewiadomych dotyczących personaliów. Co może cieszyć w świetle licznych absencji, zarówno Luis Palma, jak i Timothy Ouma zostali zgłoszeni na drugą rundę el. LM. Czy dziś zadebiutują? Jest to bardzo możliwe.
Moim zdaniem tak może wyglądać skład zespołu Nielsa Frederiksena:
Bartosz Mrozek – Joel Pereira, Mateusz Skrzypczak, Antonio Milić, Michał Gurgul – Timothy Ouma, Filip Jagiełłó, Luis Palma, Afonso Sousa, Leo Bengtsson – Mikael Ishak.
Oczywiście kilka niewiadomych pozostaje, jak chociażby dyspozycja Sousy, którego nie zobaczyliśmy nawet w kadrze na spotkanie z Cracovią. Frederiksen tłumaczył to jasno – Portugalczyk nie był gotowy i musiał do siebie dojść, by być pełny sił na rywalizację z Breidablikiem.
Faktem jednak jest, że jedna z gwiazd Lecha szykuje się do odejścia. Sousa otrzymał zgodę na transfer, natomiast zarówno on, jak i klub czekają na satysfakcjonującą ofertę. Czy transfer Sousy do topowej ligi jest obecnie możliwy? Z Poznania póki co płyną głosy, że o pomocnika pytają głównie tureckie kluby, czyli kierunek, który niekoniecznie interesuje piłkarza, który w tamtym sezonie Ekstraklasy potrafił strzelił 13 goli, do tego zaliczył 6 asyst.
Pierwszy gwizdek rywalizacji w Poznaniu o godz. 20:30. Rewanż odbędzie się na Islandii w środę 30 lipca.
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE: