
Fot. Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa
Legia i Lech w ostatnim tygodniu przeprowadziły dwa przełomowe transfery, które na długo zapiszą się w historii naszej ligi. Wykupienie przez stołeczny klub Rubena Vinagre, a przez „Kolejorza” Patrika Walemarka to nie tylko najdroższe transakcje w Ekstraklasie, ale także symbol pewnej rewolucji, jaka zachodzi w świadomości naszych klubów. Coraz częściej decydują się one na większe ryzyko i inwestycje. Ale czy zawsze się to opłaca? Spójrzmy na top 7 najdroższych transferów w historii Ekstraklasy.
Ante Crnac
Raków Częstochowa
Data transferu: lato 2023
Kwota: 1,3 milionów euro
Ocena transferu – 9/10
Mimo, że teoretycznie zaczynamy od końca listy, to wchodzimy na naprawdę wysokie C! Mówimy tu o świetnej historii – o tym, jak szybko można się wypromować w naszej lidze. Raków sięgnął po młodego Chorwata, który w poprzednim sezonie w rodzimej lidze strzelił zaledwie sześć goli we wszystkich rozgrywkach. Włodarze „Medalików” wiedzieli jednak, co robią -płacili za potencjał, nie za same liczby. Szukali zawodnika, który wpisze się w strategię Michała Świerczewskiego: przyjdzie, rozwinie się, wypromuje, a potem przyniesie solidny zarobek.
Crnac trafił do Rakowa w idealnym momencie – zespół grał w europejskich pucharach. Co prawda Raków odpadł z hukiem już w fazie grupowej, a Ante Crnac nie zdobył w tych rozgrywkach żadnej bramki, ale miał okazję pokazać się na międzynarodowej scenie. Pod nieobecność Iviego Lopeza, ówczesny trener Rakowa Dawid Szwarga postawił na młodego Chorwata i wycisnął z niego maksimum. Napastnik od razu stał się kluczowym elementem drużyny, a mimo że czasem zarzucano mu nieskuteczność, to jego wpływ na grę był nie do przecenienia. Ostatecznie zakończył sezon ligowy z dorobkiem ośmiu bramek i pięciu asyst – całkiem niezły wynik jak na jego debiutancki sezon w Ekstraklasie.
Młody talent, który zaczyna notować dobre liczby i budzi zainteresowanie? W wielu miejscach w tym momencie padłoby hasło: „Sprzedajemy, bo kto wie, co będzie za rok?”. W Częstochowie jednak nie zamierzali pozbywać się swojej nowej gwiazdy za pierwszą lepszą ofertę. Odrzucono propozycję Werderu Brema na 7 milionów euro, co na pierwszy rzut oka mogło się wydawać nierozsądne. W Rakowie jednak wiedzieli, co robią. 22 sierpnia ogłoszono sprzedaż Crnaca do angielskiego Norwich za aż 11 milionów euro, wyrównując tym samym rekord Ekstraklasy.

Obecnie Chorwat w Anglii ma drobne problemy z aklimatyzacją, ale widać u niego przebłyski. Norwich konsekwentnie daje mu szanse, w tym sezonie Championship zagrał już 28 razy, w tym 23 razy w pierwszym składzie, dorzucając do tego pięć goli i trzy asysty.
Wszyscy na tym ruchu skorzystali. Raków wypromował zawodnika i sprzedał go z dużym zyskiem. Crnac gra na zapleczu najlepszej ligi świata, a Norwich zyskało perspektywicznego napastnika, który może dać im jeszcze mnóstwo radości.
Lirim Kastrati
Legia Warszawa
Data transferu: lato 2021
Kwota: 1, 3 miliona euro
Ocena transferu – 2/10
Przechodzimy teraz do transferu, w którym nie zagrało prawie nic! Lirim Kastrati to jeden z największych ekstraklasowych flopów tej dekady. Przychodził jako obiecujący skrzydłowy, który miał wypełnić lukę po odchodzących Pawle Wszołku i Josipie Juranoviciu. Szybko jednak okazało się, że piłkarsko jest co najmniej dwie klasy niżej od wspomnianych zawodników. Przez większość swojego pobytu przy Łazienkowskiej był bardziej problemem niż wartością dodaną.
Ale zanim przejdziemy do narzekania, trzeba oddać Legii jedno – na papierze ten transfer wyglądał świetnie. „Wojskowi” ściągnęli 22-letniego zawodnika z doświadczeniem w europejskich pucharach z Dinamem Zagrzeb (gol i dwie asysty w Lidze Europy), świeżo upieczonego mistrza Chorwacji. Brzmiało obiecująco. Do tego hype nakręcał Dariusz Mioduski, nazywając go „najszybszym piłkarzem w Europie”. Szkoda tylko, że poza szybkością Kastrati nie miał zbyt wiele do zaoferowania.
Dla osób niezaznajomionych ze sprawą – jego przypadek przypomina nie tak dawne problemy Lecha Poznań z Adrielem Ba Louą. Nijaki piłkarz, za którego zapłacono sporo, a jeszcze więcej obiecano mu w kontrakcie. A czy było aż tak źle? Tak. Jak na drugi najdroższy transfer do Ekstraklasy tamtych czasów, dwa gole i jedna asysta w dwudziestu czterech meczach to dramat. Do tego Kastrati często przechodził obok spotkań, nie wnosząc absolutnie nic do – przyznajmy – fatalnej gry Legii w tamtym sezonie.
Po sezonie 2020/2021 udało się oddać go za darmo do węgierskiego Fehérváru (a to i tak sukces, bo jak na piłkarza z takim stosunkiem jakości, do wymagań płacowych, groziło że pozostanie w Legii na dłużej). Tam radził sobie przyzwoicie – w 45 meczach zdobył 8 bramek i zaliczył 7 asyst. Niestety, w obecnym sezonie nie rozegrał ani jednego spotkania, bo leczy kontuzję kolana.
Bartosz Slisz
Legia Warszawa
Data transferu: zima 2020
Kwota: 1,5 miliona euro
Ocena transferu – 8/10
14-krotny reprezentant Polski trafił do Legii z Zagłębia Lubin jako ówczesny najdroższy transfer w historii Ekstraklasy. I trzeba przyznać – było warto! Bartosz Slisz wyrósł na jednego z najlepszych defensywnych pomocników w lidze, a jego znakomita gra przyczyniła się m.in. do pamiętnego awansu Legii z grupy Ligi Konferencji.
Slisz dołączył do stołecznego klubu zimą 2020 roku. Normalnie w tym momencie sypnąłbym statystykami, ale w tym przypadku to nie takie proste. Środkowy pomocnik defensywny to jedna z najmniej wdzięcznych pozycji – masa biegania, czyszczenie akcji, ciągła gra pod presją i… jeszcze więcej biegania. To właśnie te cechy wyróżniały go na tle całej ligi. Niesamowita motoryka, solidna technika i gra z podniesioną głową – za takie rzeczy warto zapłacić 1,5 miliona euro, zwłaszcza gdy mowa o 20-letnim zawodniku.
Slisz największy progres zanotował u Kosty Runjaicia. To właśnie pod jego wodzą rozegrał najlepszy sezon w karierze, między innymi zatrzymując rozpędzoną Aston Villę i pomagając Legii wyjść z grupy Ligi Konferencji, kosztem AZ Alkmaar.
Kto wie, jak daleko Legia mogłaby zajść w tych rozgrywkach, gdyby zimą Slisza nie przechwyciła Atlanta United – jeden z największych klubów MLS, który nie ma problemu z wydawaniem pieniędzy, jeśli widzi potencjał. Legia zarobiła na nim 3,2 miliona euro, ponad dwa razy więcej, niż za niego zapłaciła cztery lata wcześniej.
Za oceanem pomocnik radzi sobie naprawdę solidnie. W pierwszym sezonie rozegrał 28 meczów, tylko raz zaczynając na ławce. W aż 22 spotkaniach zaliczył pełne 90 minut – jak na debiutancki sezon w nowej lidze, bardzo przyzwoicie. Dużo o jego roli w zespole mówi przydomek, jakim okrzyknęli go tamtejsi kibice – „Engine of our midfield”
John Yeboah
Raków Częstochowa
Data transferu: lato 2023
Kwota: 1,5 miliona euro
Ocena transferu – 6/10
John Yeboah był jednym z największych odkryć sezonu 2022/2023 w Śląsku Wrocław – 13 bramek i 2 asysty sprawiły, że błyskawicznie zapracował na transfer do ówczesnego mistrza Polski, Rakowa Częstochowa. Klub zainwestował w niego sporą, jak na Ekstraklasę, kwotę 1,5 miliona euro, licząc, że skrzydłowy powtórzy swoją znakomitą formę.

W Częstochowie jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Yeboah nie był już tym samym liderem, co w Śląsku, ale wciąż pełnił istotną rolę w rotacji. Najczęściej wchodził z ławki, a gdy dostawał szansę w pierwszym składzie, zazwyczaj schodził około 60. minuty. Co ciekawe, przez cały pobyt w Rakowie ani razu nie rozegrał pełnych 90 minut w oficjalnym meczu. Nie przeszkodziło mu to jednak, zdobyć, ciągle solidne jak na rezerwowego: 5 asyst, do których dorzucił jeszcze 3 trafienia.
Najwięcej emocji wokół Yeboaha wywołała jednak nie jego gra w Rakowie, a wyjazd na Copa America z reprezentacją Ekwadoru. Turniej miał dla niego wyjątkowy przebieg – nie tylko zagrał solidnie, ale był o krok od sprawienia jednej z największych sensacji rozgrywek. W ćwierćfinale przeciwko Argentynie zanotował asystę w doliczonym czasie gry, która doprowadziła do dogrywki. Ostatecznie Ekwador odpadł po serii rzutów karnych, ale Yeboah wykorzystał swoją próbę – w przeciwieństwie do… Leo Messiego.
Przed samym turniejem popisał się pięknym golem w debiutanckim meczu w narodowych barwach. Jego Ekwador pokonał 2:0 Gwatemalę.
Po tak świetnym występie na Copa America, Yeboah poczuł, że czas pójść o krok wyżej. Zdecydowanie chciał wymusić transfer, co skutkowało tym, że włodarze Rakowa, którzy wcześniej odrzucali mniej korzystne oferty, ostatecznie ustąpili. Ekwadorczyk przeniósł się do włoskiej Venezii za 2,5 miliona euro, w której zagrał już 19 spotkań.
Choć trzeba dodać, że użycie słowa „zagrał” może być lekkim nadużyciem. Yeboah najczęściej pojawiał się na boisku w końcówkach. Dopiero w ostatniej kolejce udało mu się rozegrać pełne 90 minut, choć jego zespół przegrał z Udinese 2:3.
Ciężko jednoznacznie ocenić ten transfer, bo w końcu piłkarz zdążył zrazić do siebie prawie całe grono kibiców Rakowa, ale z drugiej strony stanowił solidny element w tej układance. Przez praktycznie cały sezon był gotowy wejść na murawę i dać z siebie wszystko przy każdej nadarzającej się okazji. Nie można też zapominać o tym że w końcu Raków na nim zarobił.
Ali Gholizadeh
Lech Poznań
Data transferu: lato 2023
Kwota: 1,8 miliona euro
Ocena transferu – 7/10
Ali Gholizadeh to naprawdę ciekawy przypadek. Irańczyk trafił do Lecha z belgijskiego R. Charleroi SC, w którym rozegrał imponujące 143 spotkania, zdobywając 23 bramki i 26 asyst. Statystyki świetne jak na polskie warunki, ale z jego transferem bywało różnie…
O zdanie na temat gracza Lecha zapytałem mojego redakcyjnego kolegę, który jest doskonale zorientowany w temacie Lecha Poznań:
– Ali Gholizadeh to jest naprawdę ciekawy przypadek. Najdroższy transfer w historii Ekstraklasy (w momencie kupna), który do klubu przyszedł kontuzjowany. Już wtedy było to raczej pewne, że coś może pójść nie tak. I faktycznie. Pierwszy sezon to dramat. Tak zwany piłkarz-widmo. Piłkarz, który albo był kontuzjowany, albo był na reprezentacji Iranu. W zeszłej kampanii rozegrał 10 spotkań. Choć słowo „rozegrał” to dość dużo powiedziane. To był zawodnik, który spowolniał tempo gry, nie pomagał w obronie, tak naprawdę nie robi nic. Wszystko zmieniło się jednak od tego sezonu. Trener Niels Frederiksen zaufał mu i… o dziwo się to opłaciło. Irańczyk zaczął dawać liczby, ale też przede wszystkim jakość. Czy 1,7 mln euro to za dużo? W mojej opinii nie. Oczywiście pierwszy sezon do zapomnienia, ale teraz kiedy skrzydłowy jest zdrowy, pokazuje swoją jakość. Cena jak na naszą ligę robi wrażenie. Trzeba spojrzeć jednak szerzej i powiedzieć sobie wprost, że teraz za takich piłkarzy płaci się takie pieniądze.

I ciężko się z tym nie zgodzić. Ali Gholizadeh miał swoje demony, ale udało mu się je przezwyciężyć. Choć gra głównie w końcówkach, wykorzystuje każdą minutę, którą dostaje. W zaledwie nieco ponad 600 minut udało mu się zdobyć 3 bramki i zanotować 3 asysty!
Patrik Walemark
Lech Poznań
Data transferu: zima 2025
Kwota: 1,8 miliony euro
Ocena transferu – 8,5/10
Transfer Patrika Walemarka ogłoszono w przerwie meczu z Widzewem (4:1), a przez chwilę był on najdrożej kupionym zawodnikiem w lidze. Szwed idealnie wpasował się w skład Lecha, błyszcząc w ofensywie, głównie jako kreator, ale kiedy trzeba, potrafił także wykańczać sytuacje, jak choćby w spotkaniu z Koroną, wygranym przez „Kolejorza” 3:2. 23-latek ustrzelił wówczas hat-tricka.
W poprzednim sezonie Walemark występował w Heerenveen, gdzie spędził rok na wypożyczeniu. Zanotował wówczas 3 bramki i 4 asysty w 24 spotkaniach. Mimo przyzwoitych liczb, Feyenoord ponownie wypożyczył go, decydując się na to, by Szwed dalej zbierał doświadczenie, bo w aktualnym klubie Jakuba Modera nie miał co liczyć na minuty.

I wtedy pojawił się Lech – po przebudowie kadry, szukający gracza, który mógłby stać się symbolem „nowego rozdania”. I wygląda na to, że Walemark idealnie pasuje do tej roli. Cztery bramki i jedna asysta w 11 meczach, świetny drybling, znakomite rozprowadzanie akcji – to tylko część jego atutów. Patrząc na jego talent, trudno uwierzyć, by Szwed spędził w Poznaniu cały okres kontraktu.
Walemark to zawodnik, po którego za rok, może dwa, będą się ustawiać dyrektorzy sportowi z topowych lig Europy. Jeśli Lech w przyszłym roku dobrze zaprezentuje się w europejskich pucharach, śmiem twierdzić, że za Patrika Walemarka można będzie dostać ośmiocyfrową kwotę. W każdym razie, trudno mi uwierzyć, by ta inwestycja w przyszłości się nie zwróciła
Ruben Vinagre
Legia Warszawa
Data transferu: zima 2025
Kwota: 2,5 miliony euro
Moja ocena tego transferu: 9/10
Ruben Vinagre stał się wczoraj najdroższym piłkarzem w historii transferów do Ekstraklasy. „Posiadacz najlepszej lewej nogi w lidze” kosztował Legię aż 2,5 miliona euro – kwotę, która w kontekście naszej ligi robi ogromne wrażenie.
Legia miała pół roku, by go zweryfikować. Portugalczyk jesienią zanotował 9 asyst i śmiało można powiedzieć, że stał się gwiazdą ligi. Dysponuje nie tylko świetną lewą nogą, ale także ogromną inteligencją boiskową i wyjątkową precyzją w dośrodkowaniach.
Transferowy rekord! Ruben Vinagre na stałe w Legii Warszawa
Dodajmy, że wykupienie Portugalczyka to była niejako transakcja wiązana z Vladanem Kovacevicem, który trafił do Legii ze Sportingu na zasadzie wypożyczenia. Portugalczycy mieli osiągnięty limit graczy, którzy przebywali na wypożyczeniach i Legia postarała się o wykup lewego obrońcy. Efekt? Dwie pieczenie na jednym ogniu.
***
Który transfer was najmocniej przekonuje, jeśli idzie o topowe ruchy przychodzące do Ekstraklasy w ostatnich latach? Czekamy na wasze komentarze!