
Fot. Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa
Od finałowego meczu Pucharu Polski, w którym Legia Warszawa prowadzona przez Goncalo Feio pokonała Pogoń Szczecin 4:3 i zdobyła upragnione 21. trofeum w tych rozgrywkach minął już ponad tydzień. Emocje trochę opadły i nastał czas powrotu do szarej ligowej rzeczywistości. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki, a w stołecznym klubie na ten moment wydaje się, że w związku z następnym sezonem pojawia się więcej pytań niżeli odpowiedzi. Mecz z walczącym o mistrzostwo Polski Lechem Poznań jest idealną okazją, żeby zastanowić się jaka przyszłość czeka stołeczny zespół? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć wspólnie z Piotrem Tymińskim – założycielem Kanału Łazienkowska, który specjalnie dla portalu 365 DNI O PIŁCE odpowiedział na kilka pytań
Puchar Polski – Euforia czy ulga?
Legia Warszawa wykonała plan minimum. Wygrana w Pucharze Polski zagwarantowała „Wojskowym” grę w eliminacjach do Ligi Europy w przyszłym sezonie. Brak europejskich pucharów skutkowałby ogromnymi brakami w klubowej kasie oraz najprawdopodobniej wyprzedażą połowy składu. Także na dobrą sprawę wielkiej euforii odczuwać nie można. Dopiero w przypadku porażki w PP sezon zakończyłby się tragedią i kompromitacją, na szczęście do tego nie doszło. Podobnego zdania jest Piotr Tymiński: – Zdecydowanie brak euforii – chociaż i tak humor dopisywał bardziej niż się tego spodziewałem.
– Wydaje mi się, że prawie wszyscy kibice Legii się ze mną nie zgodzą, ale dla mnie Puchar Polski sam w sobie, to rozgrywki trzeciej kategorii i najmniej ważne. Oprócz finałów podchodzę do nich praktycznie bez emocji – i wolałbym żeby tak pozostało, bo to świadczy (a przynajmniej powinno świadczyć) o naszej sile i pozycji. Na pierwszym miejscu zawsze jest mistrzostwo, gdzie powinniśmy udowadniać swoją wielkość w Polsce, a tuż tuż za tym gra w Europie – o splendor, historię i nieśmiertelność – mówi Tymiński.
– Chociaż trzeba przyznać, że od roku PP zdecydowanie zyskał na wartości, ponieważ daje on kwalifikacje do Ligi Europy i przestrzeń na ewentualne wpadki – a to oznacza dużo spokoju. Natomiast co do zasady to przesadne emocjonowanie się Pucharem Polski może oznaczać tylko to, że gramy słaby sezon i musimy go ratować – i dokładnie tak jest w tym roku. Emocje były spore i ogromna ulga to dobre określenie. Dla mnie osobiście – jako twórcę dopiero co powstałego kanału na YT – brak pucharów w przyszłym roku to byłaby katastrofa i przede wszystkim nuda. A ja kanał założyłem z pasji, a nie żeby się przy tym nudzić – podkreśla.
Goncalo Feio – tak czy nie?
Osobiście uważam, że zatrzymanie Portugalczyka powinno być w tym momencie sprawą priorytetową. Brak mistrzostwa oraz fatalna gra z drużynami z czołówki ligi może lekko przemawiać przeciwko Feio, lecz musimy na ten sezon spojrzeć szerzej. Czesław Michniewicz, który z szerszą kadrą dobre wyniki w Europie łączył z… katastrofalnymi meczami w lidze. Legia za czasów Michniewicza przez pewien moment utrzymywała się w strefie spadkowej.
Goncalo Feio zaś bardzo dobrze wykorzystał to co miał i z zawodnikami pokroju Patryka Kuna czy Kacpra Chodyny potrafił grać na wszystkich frontach w dość dobrym stylu. Małym minusem przy jego nazwisku mogą być również letnie oraz zimowe niewypały transferowe, gdyż w pewnych kwestiach doradzał on byłemu dyrektorowi sportowemu. Ale całościowo kadencję Feio przy Łazienkowskiej oceniłbym pozytywnie.
Tymiński inaczej podszedł do tego tematu: – Jestem za głupi, aby odpowiedzieć na to pytanie. Były momenty w tym sezonie gdy wyglądało to bardzo źle, ale i też okresy gdy piłka naprawdę dobrze chodziła i graliśmy #Feioball. Nie da się oderwać oceny Goncalo Feio od skandalicznie przygotowanej kadry, katastrofalnych okien transferowych i beznadziejnie krótkiej ławki na wiosnę. To jak ogromne problemy mamy z kadrą pokazała sama końcówka roku, gdy z Djurgardens graliśmy pół rezerwowym składem, a na ławce zasiadła grupa chłopaków których bym nie poznał na ulicy. W zimę wszyscy doskonale wiedzieli, że potrzebujemy wzmocnień, a dostaliśmy Vahana Biczahczjana i prześmieszną sagę z kupowaniem napastnika, gdzie stanęło na Ilji Szkurinie którego nawet nie zgłosiliśmy na puchary. Indolencja i amatorstwo.

– Z drugiej strony nawet z tym składem nie powinniśmy byli zagrać tak źle jak z Radomiakiem czy z Piastem – a to właśnie w tych meczach w zasadzie straciliśmy szanse na mistrzostwo. Natomiast osobiście uważam, że końcówka tego sezonu pokazała, że jeśli tylko da się Feio odpowiednie narzędzia (a takie narzędzia wyskoczyły znikąd w postaci genialnej formy Goncalvesa i Oyedele) to jest tu zdecydowanie potencjał, aby coś z tego było. Feio pasuje do Legii, tak samo jak pasował tu Josue. Jest bezczelny, arogancki i cholernie ambitny – my w Legii potrzebujemy takich ludzi (chociaż kilku), a nie ciepłe kluchy. Chociaż oczywiście nie mam też zamiaru się nabierać na jego złote usta. Niektóre jego wypowiedzi, które były nastawione na to, aby nam się przypodobać, były żenujące. Na ten moment byłbym za pozostawieniem Feio i aby Michał Żewłakow dał mu narzędzia do pracy. Fundamenty, które mają ręce i nogi.
– Ja w ogóle jestem zawsze przeciwny zwalnianiu trenerów. Ostatni raz jednoznacznie za zwolnieniem (nie licząc tymczasowych trenerów pokroju Gołębiewskiego) byłem chyba tylko za kadencji Sa Pinto, a wcześniej dopiero Jozaka. Na przestrzeni ostatnich 15 lat w każdej innej drużynie było widać potencjał i dobrą grę. Trenerom Legii niestety nie pozwala się przejść kryzysów. A tego klubu trzeba się nauczyć. Wolę trenera, który pokazał że potrafi grać dobrą piłkę, zna ten klub, zna drużynę i doświadczył już kryzysów, z których potrafi wyciągnąć wnioski. Jeśli tylko Feio będzie potrafił je wyciągnąć, to po co zwalniać takiego trenera? Zagrajmy wreszcie na stabilizację – dodaje Piotr Tymiński.
Klubowe czyszczenie magazynów
Wydaje mi się, że przy obecnym stanie kadrowym, nie ma co liczyć na wielką wyprzedaż w klubie. Na ten moment najbliżej odejścia jest Sergio Barcia, zaś oprócz niego nikogo bym z Legii nie wypychał. Wspomniani wcześniej Chodyna czy Kun nie są zawodnikami, którzy sportowo dorastają do gry z „eLką” na piersi, lecz bez nich opcje rotacji byłyby praktycznie zerowe (szczególnie przy odejściu Kuna). Innego zdania jest Tymiński: – Zrobiłbym wielkie czyszczenie ze szrotu który nam zalega w klubie, tylko że to ciężkie do zrealizowania. Kto kupi Sergio Barcie? Jak się pozbyć Kacpra Chodyny albo Biczahczjana skoro dopiero co tutaj przyszli? Co zrobić np. z Markiem Gualem który jest najbardziej irytującym zawodnikiem Legii, a mimo wszystko daje gole?
– Legia ma bardzo słaby potencjał sprzedażowy, ale to ma też duże swoje plusy. Wydaje mi się, że nie mamy żadnego kluczowego piłkarza, którego będzie “ciężko zatrzymać” – chociaż powoli Oyedele na takiego wyrasta, ale szczerze to wydaje mi się, że jeszcze przynajmniej jedną rundę tu pogra – kwituje.
***
Starcie z Lechem dziś o godz. 17:30. Bez wątpienia to Legia będzie faworytem, jednak trzeba pamiętać, że po wczorajszej wygranej Jagiellonii z Rakowem, „Kolejorz” będzie chciał odpowiednio zareagować i wykorzystać potknięcie „Medalików”. Wygrana zespołu Nielsa Frederiksena oznaczać będzie zmianę lidera.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: