
Fot. Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa
W drugim spotkaniu 26. kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa zremisowała bezbramkowo z Pogonią Szczecin. W piątkowy wieczór kibice obejrzeli świetne starcie, obie drużyny stwarzały sobie wiele sytuacji. Zabrakło jednak skuteczności, „Portowcy” obronili czwarte miejsce w ligowej tabeli.
Naczelnym tematem ostatnich dni wokół obu ekip były sprawy pozasportowe. Legia Warszawa po trzech miesiącach zatrudniła dyrektora sportowego, kluczową rolę ponownie objął Michał Żewłakow. W Szczecinie z kolei królem został Alex Haditaghi, nowy właściciel Pogoni zapowiedział działalność w szerokiej skali, nie zabraknie także kadrowych wzmocnień: – Muszą to być zawodnicy, którzy będą w stanie walczyć o top 3 w lidze – mówił inwestor.
Obecnie Robert Kolendowicz dysponuje wąskim wyborem przede wszystkim w środku obrony. Niedostępny był Danjel Loncar, po raz pierwszy od drugiego dnia listopada w wyjściowym składzie w Ekstraklasie wystąpił Dimitrios Keramitsis. Goncalo Feio z kolei wrócił do formacji 1-4-3-3, na ławce usiedli Ilja Szkurin i Wahan Biczachczjan. W bramce miejsce utrzymał Kacper Tobiasz.
Wielkie widowisko
U zarania Legia wysłała wyraźny sygnał, w ciągu pierwszych pięciu minut gospodarze mieli dwie groźne sytuacje. Najpierw w decydującym momencie Marc Gual nie sięgnął piłki, chwilę później Valentin Cojocaru kapitalnie wybronił strzał Ryoyi Morishity.
Obrona Pogoni była bardzo nerwowa, podopieczni Feio niesieni przez publiczność. Goście potrzebowali jednak ledwie kilku minut by dojść do głosu, stawiali na długie podanie w kierunku Kamila Grosickiego. Kapitan „Portowców” niespodziewanie pojawiał się na prawej stronie, po kilkunastu minutach zagroził defensywie Legii. Świetnie dograł do Adriana Przyborka, w ostatniej chwili piłkę wybił jednak Paweł Wszołek.
Mecz toczył się w bardzo wysokim tempie, chwilę później zgranie Koulourisa zablokował Kacper Tobiasz. Najbardziej aktywny był Morishita, plan Feio na grę z jednym napastnikiem procentował. Japończyk oddał kolejny strzał, ponownie jednak fenomenalnie zatrzymał go Cojocaru. Chwilę później złapał także strzał Guala.
Pieniądze wyrzucone w błoto, czy niezłe wzmocnienie kadry? Trudny przypadek Wahana Biczachcziana
Pogoń zdołała odgryzać się drużynie gospodarzy, kolejne dogranie Grosickiego wybił Radovan Pankov. Zdecydowanie groźniej robiło się jednak pod bramką gości, w dalszym ciągu zagubiony był Keramitsis, sprytną próbę Kacpra Chodyna ponownie odbił bramkarz.
Wymiana ciosów trwała, przed przerwą goście powinni objąć prowadzenie. Najpierw strzał Przyborka odbił Tobiasz, chwilę później minimalnie chybił Koulouris. Tym razem gospodarze mieli sporo szczęścia. Do przerwy nie obejrzeliśmy goli, bohaterem pierwszej części był Cojocaru. Po wyjściu z szatni piłkarze utrzymali wysokie tempo.
Świetne uderzenie oddał Fredrik Ulvestad, po interwencji Tobiasza piłka odbiła się od słupka. Chwilę później w świetnej okazji znalazł się Chodyna, skrzydłowy Legii był jednak na minimalnym spalonym.
Noga z gazu
Z czasem tempo zdecydowanie spadło, brakowało faz przejściowych, które napędzały obie ekipy w pierwszej części. Obie strony poprzestały na sporadycznych atakach, gorąco zrobiło się po strzale rezerwowego Marcela Wędrychowskiego.
W końcówce próbował jeszcze Koulouris, strzał najskuteczniejszego piłkarza w Ekstraklasie obronił Kacper Tobiasz. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Mecz stał na kapitalnym poziomie piłkarskim, w pierwszej części brak trafienia można zawdzięczać cudom lub interwencjom Cojocaru. Rumuński bramkarz uratował punkt dla drużyny gości, ta także miała swoje sytuacje. Przyzwoicie spisał się Kacper Tobiasz, wygląda na to, że Polak utrzyma miejsce w wyjściowej jedenastce. Po upływie godziny gry intensywność nieco opadła, walka przed przerwą była dla obu drużyn wykańczająca. Plany szkoleniowców przyniosły oczekiwane efekty, zabrakło niemal wyłącznie skuteczności.
W tabeli zachowany został status quo, Pogoń na czwartym miejscu utrzymała trzy punkty przewagi nad Legią, która znajduje się jedno miejsce niżej. W niedzielę „Wojskowych” może wyprzedzić Górnik Zabrze, z którym ekipa z Warszawy zmierzy się w kolejnej serii gier. W tym spotkaniu nie zagra Steve Kapuadi, który został zawieszony w związku z czwartym napomnieniem w sezonie.
Obie drużyny zagrają mecze półfinałowe Pucharu Polski, Pogoń we wtorek pojedzie do Niepołomic na mecz z Puszczą. Legia w środę także na wyjeździe zmierzy się z Ruchem Chorzów. Triumf w tych rozgrywkach jest dla obu ekip szansą na awans do kwalifikacji europejskich pucharów.
LEGIA WARSZAWA – POGOŃ SZCZECIN 0:0