Legia Warszawa awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski, pokonując Miedź 2:1. W pierwszej połowie znacznie lepszą drużyną był pierwszoligowiec z Legnicy, z kolei końcówka była nerwowa, niewiele zabrakło, by Miedź strzeliła bramkę na wagę dogrywki.
Legia może odetchnąć, bo uniknęła bolesnej wpadki, o której wie coś więcej Raków Częstochowa. Podopieczni Marka Papszuna w poprzedniej rundzie po rzutach karnych polegli bowiem w Legnicy, już na etapie 1/16 finału żegnając się z krajowym pucharem. Wydawało się, że Miedź – którą swoją drogą miała najgorsze możliwe losowanie PP – może wyeliminować drugiego faworyta, co niewątpliwie byłoby dużym wydarzeniem.
Moim zdaniem zabrakło Miedzi dojrzałości i lepszej dyscypliny taktycznej. Po golu na 1:0 Juliusza Letniowskiego, który zagrał bardzo dobre zawody, gospodarze powinni się wycofać, dać pole Legii, wybijać ich z rytmu, skoncentrować się na destrukcji. Bo wiadomo było, że goście z Warszawy ruszą. Miedź jednak nie zwolniła, dała się wpędzić w wymianę ciosów i w, wydawało się, zupełnie niegroźnej sytuacji, doszło do zagrania piłki ręką. Paweł Wszołek dogrywał piłkę z boku, ręką zagrał Florian Hartherz i po analizie VAR arbiter wskazał na jedenasty metr. Powtórki pokazują ewidentnie – karny dla Legii był zasłużony, chociaż na gorąco wydawało się, że piłka najpierw odbiła się od klatki piersiowej zawodnika Miedzi, a dopiero później od ręki. Powtórki jednak rozwiewają wszelkie wątpliwości.
Wydaje mi się jednak, że Miedź mogła po strzelonej bramce zmienić strukturę i zupełnie nastawić się na defensywę i wybijanie piłek. Legia byłaby coraz bardziej agresywna, ofensywa i zaczęłaby się odsłaniać. W końcówce Legii udało się wbić jeszcze jedną bramkę na wagę awansu. Miedź dała się wpuścić zbyt głęboko i dogranie z boku Wszołka wykorzystał Luquinhas.
Ireneusz Mamrot: Przy układaniu terminarza brakuje szerszego spojrzenia
Legia zimą musi ruszyć po napastnika
Przyglądałem się bardzo uważnie Marcowi Gualowi i piłkarzom, którzy pojawili się w końcówce, pełniąc rolę napastników – Miguelowi Alfareli czy Jean-Pierrowi Nsame. Mój wniosek jest prosty: Legia musi zimą kupić klasową „dziewiątkę”. Gual jest nieskuteczny, chimeryczny, miał co najmniej dwie stuprocentowe sytuacje, które powinien zamienić na bramkę.
Legii brakuje takiego atakującego, jakim był Tomas Pekhart w swoim prime, tego, którego pamiętamy z sezonu mistrzowskiego (Czech w sezonie 2020/21 strzelił w Ekstraklasie aż 22 bramek – dziś wydaje się to wynikiem kosmicznym dla jednego piłkarza Legii). Od lat brakuje w stolicy klasowego napastnika, który byłby gwarantem co najmniej kilkunastu bramek w sezonie. Przez chwilę wydawało się, że Blaz Kramer byłby takim piłkarzem, na którego i tak trzeba było bardzo długo czekać. Kiedy jednak był w dobrej dyspozycji i trafiał regularnie, został natychmiast sprzedany…
Każdy klub w Ekstraklasie, który walczy o najwyższe cele, ma z przodu lidera, który jest gwarantem goli i który momentami ciągnie drużynę. Lech Poznań ma Mikaela Ishaka (8 goli w Ekstraklasie), Cracovia ma Benjamina Kallmana (7 goli, 6 asyst), Pogoń Szczecin ma Efthymiosa Koulourisa (7 goli), Jagiellonia Białystok ma Afimico Pululu (3 gole w lidze, ale drugie tylko w fazie ligowej Ligi Konferencji).
Nie można realnie myśleć o mistrzostwie, wygranej w Pucharze Polski czy… Lidze Konferencji, patrząc na to, że w Legia potrzebuje na wczoraj dobrego napastnika. To jest absolutny must have „Wojskowych”. Mam nadzieję, że zimą stołeczni ruszą na zakupy.
Unia Skierniewice pisze piękną historię
I tak, do 1/8 finału awansowała Legia Warszawa, która za cel obrała sobie mistrzostwo Polski oraz zdobycie krajowego Pucharu. (Mam nadzieję, że podopieczni Goncalo Feio zajdą też bardzo daleko w LKE). Jednym z faworytów do triumfu w Pucharze Polski z pewnością jest Jagiellonia Białystok oraz finalista poprzedniej edycji, Pogoń Szczecin. Nie odbierałbym także szans Śląskowi Wrocław, Zagłębiu Lubin czy Koronie Kielce. Myślę, że mogą namieszać, choć niewątpliwie bardzo dużo będzie zależało od losowania, które już w poniedziałek 4 listopada.
Bez dwóch zdań, największe brawa należą się Unii Skierniewice. Drużyna trenera Kamila Sochy wyeliminowała dwie ekipy z Ekstraklasy – na etapie 2. rundy PP Unia pokonała Motor Lublin, teraz odprawiła z kwitkiem GKS Katowice.
Podsumowując, te zespoły awansowały do najlepszej szesnastki Pucharu Polski:
Ekstraklasa:
- Pogoń Szczecin,
- Puszcza Niepołomice,
- Śląsk Wrocław,
- Korona Kielce,
- Jagiellonia Białystok,
- Piast Gliwice,
- Widzew Łódź,
- Zagłębie Lubin,
- Legia Warszawa.
1. Liga:
- Wisła Kraków,
- Ruch Chorzów,
- ŁKS,
- Polonia Warszawa.
2. Liga:
- Olimpia Grudziądz.
3. Liga:
- Sandecja Nowy Sącz,
- Unia Skierniewice.
Fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com