Krytykowałem Legię, kiedy na to zasługiwała. Chwaliłem, kiedy wyszła z kryzysu. W miniony weekend „Wojskowi” przegrali – i to zasłużenie – z Lechem Poznań, co mogło się zdarzyć, biorąc pod uwagę jakość, którą dysponuje trener „Kolejorza”. I właśnie tutaj leży problem Legii – w jakości. Być może Goncalo Feio mógł wygrać ten mecz, mógł powalczyć. Ale kiedy w drugiej połowie zerknął w kierunku protokołu meczowego, to pewnie tylko przewrócił oczami.
Kibice Legii wielokrotnie podnoszą temat mocno przeciętnej kadry. Poza pierwszą jedenastką – którą każdy sympatyk stołecznego klubu wyrecytuje wybudzony w środku nocy – nie ma jakościowych zmienników. Nie ma piłkarzy, którzy by naciskali tych, których obecności się spodziewamy od początku. Można dyskutować nad transferową skutecznością Jacka Zielińskiego. Część ruchów się broni (Marc Gual, Radovan Pankov, Rafał Augustyniak, Ruben Vinagre), ale znaczna większość to albo pomyłki, albo jawne palenie pieniędzmi bez opamiętania.
Nie będę analizował każdego transferu Zielińskiego, bo pewnie można byłoby zrobić takie podsumowanie. Warto zwrócić uwagę na najbliższą przyszłość Legii, a więc na zimowe okienko transferowe i zadać sobie pytanie – kogo w Warszawie potrzeba w pierwszej kolejności oraz z kim natychmiast trzeba się rozstać?
Wiosną Legia będzie w cyklu meczów co trzy, cztery dni, a presja będzie rosła wraz z odliczaniem do końca sezonu. Oczywiście zakładając, że Legia nie skompromituje się w Pucharze Polski z ŁKS-em oraz nie będzie tracić punktów w lidze (o grę w fazie pucharowej Ligi Konferencji jesteśmy spokojni, Legia jest już jedną nogą w co najmniej 1/16 finału LKE). Kto więc jest w zespole Feio niezbędny? Które pozycje są najbardziej palące? Zapraszam do analizy.
Transfery Legii Warszawa. Podsumowanie kadrowe stołecznego klubu
Przede wszystkim Legia ma komfort w bramce. I nie chodzi tylko o Kacpra Tobiasza, który przebojem wdarł się do pierwszej drużyny w rozgrywkach 2022/23, a później sukcesywnie jego status spadał – obecnie jest „jedynką”, ale dziewięciu na dziesięciu kibiców Legii zapytana, czy woleliby Bartosza Mrozka czy Kacpra Tobiasza w Legii, wskazałoby tego pierwszego.
Trzeba więc docenić Gabriela Kobylaka, który mimo pięciu straconych bramek przy Bułgarskiej, pokazał w tym sezonie, że jest przyzwoitym bramkarzem. Nie pękł w drugiej połowie ze Śląskiem Wrocław, kiedy wszedł w miejsce kontuzjowanego Tobiasza, zagrał na zero z Lechią Gdańsk czy uratował kilkukrotnie tyłek Legii w Pucharze Polski z Miedzią Legnica. W końcówce jesieni może się między Tobiaszem a Kobylakiem wytworzyć fajna rywalizacja, której – mam nadzieję – będziemy się przyglądać.
W defensywie nie upatrywałbym wielkich problemów Legii – jeśli nie ma problemów zdrowotnych, to nie ma zmian; od zremisowanego 1:1 meczu z Górnikiem Zabrze oglądamy tych samych gości z tyłu. Kwartet wygląda tak: Paweł Wszołek, Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Ruben Vinagre. Nie ma sensu tego zaburzać, choć z pewnością przydałby się zmiennik zarówno dla Wszołka, jak i Vinagre (Patryka Kuna ta rola przerasta). Jeśli chodzi zmienników na pozycji stopera, to Feio ma do wyboru Jana Ziółkowskiego (potencjał), Marco Burcha (transferowa pomyłka), Sergio Barcię (kolejna pomyłka) czy Artura Jędrzejczyka (za którym obecnie najmocniej przemawiają jego zasługi; jego wejście w meczu z Dynamem Mińsk było katastrofalne, łapałem się za głowę podczas większości jego interwencji).
Mimo bardzo dobrze wyglądającej obrony to zimą pożegnałbym się z Burchem, poszukałbym też jakiegoś rozwiązania z Barcią (za którego zapłacono latem blisko pół miliona euro!) oraz rozejrzałbym się za ciekawym bocznym obrońcą – w pierwszej lidze bądź Ekstraklasie.
W drugiej linii bardzo dobrze wygląda gra Rafała Augustyniaka, na którego wreszcie znaleziono pomysł w Legii. Miewał dobre mecze na stoperze oraz mecze tragiczne, był próbowany przez Kostę Runjaica na „szóstce”, kiedy z marszu na początku wiosny tego roku miał zastąpić sprzedanego do MLS Bartosza Slisza. Wówczas poległ, wyglądał potwornie źle. Co ciekawe, na „ósemce” wygląda bardzo dobrze, w ostatnich tygodniach jest jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Legii.
Obok niego grają Bartosz Kapustka, który jest w formie reprezentacyjnej czy Ryoya Morishita, nad którego wykupem zastanawia się Legia. Za Japończyka trzeba będzie wyłożyć około pół miliona euro, informował Przegląd Sportowy. Wydaje mi się jednak, że Legia potrzebowałaby jeszcze jednej ósemki; uwzględniając oczywiście powrót Juergena Elitima w rundzie jesiennej. Czyli Feio miałby dodatkowych trzech piłkarzy na tej pozycji – wracający do zdrowia Kolumbijczyk, wracający do zdrowia Maxi Oyedele oraz nowy piłkarz, którego moim zdaniem stołeczny klub potrzebuje.
Jeśli chodzi o tercet ofensywny, to nadspodziewanie dobrze radzi sobie Kacper Chodyna. Podczas każdego meczu Legii, który komentuje, podkreślam, że nie spodziewałem się, że były piłkarz Zagłębia będzie prezentował tak wysoką formę i nie będzie rywalizował o skład z Pawłem Wszołkiem, a będzie z nim tworzyć ciekawy duet na prawej stronie. 25-latek przerósł moje najśmielsze oczekiwania, jego zmiennikiem niejako jest młody Wojciech Urbański, ale tak naprawdę nie ma w składzie Legii nominalnego prawego skrzydłowego. To ewidentny problem.
Na lewej stronie najczęściej gra Luquinhas, który nie jest słabym wzmocnieniem, ale moim zdaniem jest symbolem mocno bezpłciowej polityki transferowej Jacka Zielińskiego. Czyli sprzedanych piłkarzy zastępować… tymi samymi po kilkunastu miesiącach. Tomasa Pekharta zamienił Tomas Pekhart, w miejsce Carlitosa przyszedł Carlitos. Oczywiście w wielkiej piłce nie brakuje głośnych powrotów, ale w przypadku Legii żaden ze wspomnianych powrotów nie wstrząsnął Łazienkowską. Moim zdaniem 28-letni Luquinhas potrzebuje mocnej konkurencji, takiej, która wygryzłaby go ze składu.
No i pozostaje Marc Gual… Hiszpan nie ma jednoznacznej opinii, czy się nadaje do gry w Legii, czy powinien zostać, czy ma grać w pierwszym składzie. Miewa mecze bardzo dobre, wszedł w Białymstoku z Jagiellonią i strzelił bramkę na 1:1, dwa razy wpisał się na listę strzelców z Dynamem Mińsk czy też trafił z Lechem, ale dużo miewał też spotkań przechodzonych. Nieregularny, chimeryczny, często bardzo chaotyczny w swojej grze.
Po zwycięstwie z Miedzią w Pucharze mówiłem i teraz znów się powtórzę – Legia potrzebuje napastnika klasowego, przynajmniej takiego, który gwarantowałby 15 goli w sezonie. Nie mówię o zawodniku, który bierze na siebie rozegranie i który ciągnie grę, takiego jakim był Erik Exposito w Śląsku czy też takiego, którym jest Mikael Ishak w Lechu albo Benjamin Kallman w Cracovii. Legia potrzebuje niezłą dziewiątkę, silną, wysoką, skuteczną. I najlepsze jest to, że taki piłkarz grał w Legii na początku tego sezonu, ale w Warszawie się z nim pożegnano. Mowa oczywiście o Blazu Krameru, który na rok przed końcem umowy został sprzedany do Turcji. Konyaspor na finiszu letniego okienka zapłacił za Słoweńca 700 tys. euro.
Kogo musi ściągnąć Legia tej zimy?
Na miejscu pionu sportowego Legii pożegnałbym się najbliższego okna z Burchem, Barcią, Goncalvesem, Kunem i Nsame. Alfareli dałbym szansę przynajmniej do końca sezonu, Jędrzejczyk czy Celhaka mają kontrakty do końca czerwca 2025 roku, więc problemy powinny rozwiązać się same…
Z kolei ściągnąłbym tej zimy do Warszawy ciekawego bocznego obrońcę i na zakupy ruszyłbym do Lublina – Legii pasowałby nominalnie grający w czwórce z tyły Filip Wójcik, Filip Luberecki czy Krystian Palacz. Jeśli jednak chodzi o pozycję stopera, to zdaniem Tomasza Włodarczyka w kręgu zainteresowań Legii jest Mateusz Żyro. To byłby ciekawy powrót na Łazienkowską, korzystny dla obu stron, bo latem kończy mu się z Widzewem umowa.
Do drugiej linii dokooptowałbym jednego zawodnika, tak by Feio miał do dyspozycji na trzech pozycjach sześciu graczy: Kapustka, Augustyniak, Morishita, Oyedele, Elitim i sprowadzonego zimą ciekawego piłkarza na pozycję „sześć”/”osiem”. Wśród ekstraklasowiczów można byłoby rozważyć Damiana Rasaka z Górnika lub Patryka Dziczka z Piasta (obaj mają kontrakty tylko do końca sezonu).
Z kolei jeśli chodzi o atak, to zerknąłbym w kierunku Karola Czubaka, Tomasza Pieńki czy Samuela Mraza. To oczywiście myślenie życzeniowe, podejrzewam, że każdy z tych ruchów byłby bardzo trudny do zrealizowania.
Podsumowując, kadra Legii nie jest słaba, ale zbyt wąska. W walce o trzy fronty – a na to się zanosi w kwestii rundy wiosennej, jeśli warszawiakom nie przydarzy się wpadka – to Legia musi się wzmocnić najbliższej zimy. Przed „Wojskowymi” siedem meczów tej jesieni, z pewnością po tych spotkaniach będziemy mądrzejsi w wielu kwestiach, ale pewne jest jedno. Jeśli Legia chce walczyć o najwyższe cele, to musi poszerzyć kadrę. Zwyczajnie na tym paliwie nie dojedzie do obranego celu.
Fot. Jakub Wydra/ Legia.com