
Fot. Zagłębie Lubin
Zagłębie Lubin znalazło nowego sternika, który ma poprowadzić drużynę do walki o utrzymanie w Ekstraklasie. Leszek Ojrzyński, znany wcześniej z pracy m.in. w Koronie Kielce, Podbeskidziu Bielsko-Biała, Arce Gdynia i Stali Mielec, wraca na trenerską karuzelę, by wprowadzić swój charakterystyczny styl do „Miedziowych”. Czy jego doświadczenie jako „strażaka” wystarczy, by uratować Zagłębie przed degradacją? To może być na Dolnym Śląsku bardzo ciekawy okres.
Powrót „Rambo”
Zagłębie Lubin, obecnie znajdujące się tuż nad strefą spadkową, zdobyło zaledwie trzy punkty w sześciu meczach rundy wiosennej. Po serii rozczarowujących wyników włodarze klubu zdecydowali się na zmianę i postawili na Ojrzyńskiego – trenera, który już wielokrotnie udowodnił, że potrafi wyciągać zespoły z tarapatów, jak chociażby Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Arkę Gdynia. Nie można jednak zapomnieć, że miał również mniej udane epizody, jak np. spadek z Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze.
Jego kontrakt obowiązuje do końca sezonu, z opcją przedłużenia w przypadku utrzymania. Ojrzyński, który od dwóch lat pozostawał bez pracy po rozstaniu z Koroną Kielce, nie ukrywał entuzjazmu wobec nowego wyzwania. – Doskonale zdaję sobie sprawę, w jakiej sytuacji znajduje się drużyna. Mam swój plan i wdrożę go od pierwszego meczu – zapowiedział szkoleniowiec.
Trenerski twardziel
Nie bez powodu Leszek Ojrzyński nazywany jest „Rambo” polskiej piłki. Jego drużyny zawsze cechowała nieustępliwość, zaangażowanie i walka do ostatnich minut. Gdy prowadził Arkę Gdynia, jego piłkarze dosłownie „wygryźli z trawy” Puchar Polski z rąk faworyzowanego Lecha Poznań, triumfując w 2017 roku. Teraz ma wprowadzić podobnego ducha walki do szatni Zagłębia.
Cztery litery bólu. Jak Zagłębie Lubin obija ściany?
Z nieprawdomównego charakteru i dużej niezłomności słynęła także Korona Kielce, którą prowadził od grudnia 2021 roku do października 2022 roku. Zdołał z Koroną awansować do Ekstraklasy, ale po serii słabych wyników w elicie został zwolniony, jego miejsce zajął jego dotychczasowy asystent, Kamil Kuzera, który dwa lata z rzędu utrzymał kielczan w Ekstraklasie.
Trudna misja przed „Miedziowymi”
Obecna sytuacja Zagłębia Lubin nie napawa optymizmem. Po 24 kolejkach zajmują 15. miejsce w tabeli, mając na koncie 22 punkty – dokładnie tyle samo, co znajdująca się w strefie spadkowej Puszcza Niepołomice. Pierwszy test dla nowego trenera już w najbliższy weekend – jego podopieczni zmierzą się z Koroną Kielce, byłym klubem Ojrzyńskiego i aktualnie rewelacją rundy rewanżowej.
Czy ta decyzja okaże się strzałem w dziesiątkę? Historia pokazuje, że Ojrzyński potrafi zdziałać cuda w trudnych sytuacjach. Jego doświadczenie w pracy z zespołami walczącymi o utrzymanie może okazać się bezcenne. Jednak kluczowe będzie jedno – jak szybko zdoła wpoić zawodnikom swój mentalny „kod wojownika”.
To nie był pierwszy wybór
W kuluarach dużo mówiło się o angażu przez Zagłębie Czesława Michniewicza, który podobno wycofał się z negocjacji. Przewijały się też nazwiska Jerzego Brzęczka i Jacka Magiery. Ostatecznie postawiono na znanego „strażaka”. Zmiana trenera często bywa impulsem, który daje drużynie nową energię w pierwszych meczach, a Ojrzyński słynie z pracy nad mentalnością piłkarzy.
Czesław Michniewicz bliski powrotu do Ekstraklasy
Czy będzie umiał odpowiednio zmotywować „Miedziowych” i uratować Zagłębie przed spadkiem? Jedno jest pewne – w Ekstraklasie ostatnio nie możemy narzekać na nudę.
– niech nikt nie otwiera tych drzwi
– a dlaczego?
– bo tam zamkniety jest Rambo
– a kto to jest Rambo?
– nie twoja sprawa… bambo😅