
Fot. GKS Katowice / Tomasz Błaszczyk
Kibice piłkarskiej GieKSy od wielu lat czekali na swój nowy stadion i jego inauguracja przypada w wyjątkowym dla „Trójkolorowych” sezonie, gdyż po 19 latach, kiedy GKS wrócił na swoje miejsce, czyli do Ekstraklasy. Nim piłkarze Rafała Góraka oficjalnie zainaugurują nowy obiekt w meczu z Górnikiem Zabrze, to powspominajmy jeszcze zasłużoną „starą” Bukową, gdyż to miejsce widziało kawał polskiej, śląskiej i katowickiej piłkarskiej historii. W tym tekście zapraszam na odrobinę „prywaty” i moje osobiste wspomnienia.
Ten pierwszy raz
Pierwszy swój mecz na Bukowej „zaliczyłem” 3 sierpnia 1996 roku. GieKSa przy dopingu 5500 kibiców pokonała wtedy ŁKS Łódź po bramce Sławomira Wojciechowskiego z rzutu wolnego. Jako ośmioletni chłopak, zapamiętałem jednego z kibiców siedzącego rząd wyżej, który był bardzo niezadowolony z faktu, iż w pierwszym składzie GKS-u zabrakło wyżej wymienionego Wojciechowskiego. Owy kibic powtarzał w kółko frazę „kur.. Wojciechowski”.
Gdy padła zwycięska bramka dla „Żółto-Zielono-Czarnych” wspomniany gentleman świętował bramkę… frazą, którą powtarzał przez całe spotkanie, lecz wydźwięk był tym razem zupełnie inny.
„Spalony” dekady
Najciekawszy mecz na Bukowej, który wspominam do dziś miał miejsce 30 marca 2002. Byliśmy w przededniu pamiętnych mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii, a atmosfera wokół polskiej piłki kopanej była znakomita, bo mieliśmy jechać przecież po medal. Kilku graczy faworyzowanej wtedy Legii Warszawa aspirowało do wyjazdu na mundial, a mecze GieKSy z Legią zawsze miały mocny wydźwięk. Po 30. minutach mogło być praktycznie „po meczu”, gdyż „Wojskowi” byli już na dwubramkowym prowadzeniu, jednak w 73. minucie na tablicy widniał już wynik 3:2 dla zespołu z Katowic.
Śląskie derby na otwarcie stadionu w Katowicach. Jan Urban: Niechcący wchodzimy do historii
Finalnie mecz skończył się wynikiem 3:3, a w pamięć najbardziej zapadły mi dwie sytuacje. Pierwsza to „klops” długowłosego wtedy Artura Boruca przy pierwszej bramce GieKSy, autorstwa Mirosława Sznaucnera. Druga sytuacja natomiast miała miejsce w samej końcówce spotkania, kiedy to Krzysztof Gajtkowski wyszedł na pozycję sam na sam z Borucem, po podaniu… obrońcy Legii, Jacka Zielińskiego. Absurd polegał na tym, iż sędzia Zbigniew Marczyk odgwizdał… pozycję spaloną napastnika GieKSy. Mecz obejrzało wtedy niecałe 7 000 widzów.
Awaria i mecz „na płocie”
W 2010 roku katowiczanie dokonali sporych wzmocnień kadrowych i mieli awansować do Ekstraklasy, lecz wiadomo jak potoczyło się życie. 31 lipca GKS mierzył się z nieistniejącym już Dolcanem Ząbki i po średnim dla oka meczu padł wynik 1:1. Zapamiętałem ten mecz na długo, gdyż pierwszą połowę spotkania oglądałem… „wisząc” na płocie stadionu (za tak zwanym „zegarem”), gdzie widoczność była przyzwoita. Awarii uległy wtedy nowe systemy kart kibica i wszystkie dane w kasach klubowych były… wklepywane do systemu ręcznie. Młode dziewczyny pracujące w kasach były w zasadzie przerażone.
Wielu kibiców wtedy się poddało, gdyż wiadomo było, że nie dadzą rady wejść na stadion. Decyzją zarządu w połowie spotkania najwytrwalsi kibice „spod płotu” zostali wpuszczeni na drugą połowę za darmo i resztę meczu obejrzałem już na „blaszoku”. Finalnie na stadion weszło wtedy około 3 500 widzów. Co za czasy!
Kibicu, nigdy nie wychodź przed końcem meczu
W 2017 roku GKS był bliski upragnionego awansu do Ekstraklasy i 29 kwietnia do Katowic przyjechał imiennik z Tychów. Mecz ogólnie toczył się pod dyktando gospodarzy i przy dopingu około 4 000 kibiców padł wynik 3:0. Jednak dla mojej skromnej osoby mecz zakończył się przy wyniku… 2:0.
A dlaczego? Otóż zostałem namówiony na wyjście ze stadionu na około dwie minuty przed końcem doliczonego czasu gry, aby uniknąć pomeczowych korków. Około 60 sekund później padła „bramka sezonu” po strzale Tomasza Foszmańczyka, z okolic koła środkowego boiska, która w statystykach została później zapisana na konta tyskiego bramkarza – Pawła Florka ze względu na niefortunną interwencję. Była to dla mnie nauczka, żeby już nigdy nie opuszczać stadionu przed ostatnim gwizdkiem arbitra.
***
Inauguracja „Areny Katowice” w meczu pomiędzy GKS-em Katowice a Górnikiem Zabrze już o godzinie 17:30. Arbitrem spotkania będzie Tomasz Kwiatkowski.