
Fot. Juventus
Tragiczna passa Manchesteru City trwa dalej. Dziś zespół Pepa Guardioli poległ z Juventusem 0:2 w ramach 6. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów. Na gole musieliśmy trochę poczekać, bo te oglądaliśmy dopiero po przerwie. Na listę strzelców wpisali się Weston McKennie i Dusan Vlahović.
Od początku meczu to piłkarze City kontrolowali piłkę, grali tak, jak na przedmeczowej konferencji zapowiadał Pep Guardiola. Obie drużyny grały wyjątkowo zachowawczo, tworząc zaledwie kilka niezbyt groźnych akcji. Pierwsi do głosu doszli zawodnicy Juve, niezły strzał oddał Kenan Yildiz, który nieznacznie się pomylił.
Zaraz po pierwszej obiecującej akcji „Starej Damy”, goście zdecydowanie przyspieszyli tempo gry, tworząc kilka kolejnych sytuacji. Do końca pierwszej połowy to podopieczni Guardioli nadal kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, pozwalając Juventusowi jedynie na grę z kontry. Spośród których najgroźniejsza była ta z 40. minuty, zakończona strzałem Danilo zza pola karnego. Jego uderzenie wybronił jednak bramkarz City, Ederson.
Zaledwie pięć minut po rozpoczęciu drugiej części meczu przed świetną okazją stanął Ilkay Gundogan. Jednak jego strzał zablokował jeden z obrońców „Starej Damy”. Trzy minuty później piękny strzał przewrotką na bramkę Edersona oddał Federico Gatti, jednak 29-krotny reprezentant Brazylii doskonale sobie poradził na linii.
Na gole trzeba było poczekać
Chwilę później po niecelnym podaniu Rubena Diasa, piłka znalazła się pod nogami Kenana Yildiza, który celnie dośrodkował umożliwiając strzelenie głową gola Vlahovicowi. Gospodarze cieszyli się z prowadzenia.
Podrażnione stratą gola City przeprowadzało kolejne ataki na bramkę Juve, jednak większość z nich rozbijało się już o obrońców „Starej Damy”. Najgroźniejszy strzał ponownie oddał Gundogan, lecz fenomenalną interwencją popisał się Di Gregorio. Po kolejnej kontrze w 75. minucie, piękne uderzenie z powietrza oddał wpuszczony zaledwie sześć minut wcześniej Weston McKennie, podwyższając tym samym wynik.
Wraz z upływem kolejnych minut meczu, zawodnicy „Obywateli” czuli narastającą presję. To przekładało się na coraz bardziej nerwową grę, zarówno w ataku, jak i w obronie. Do ostatniego gwizdka zawodnicy City zdołali oddać już tylko jeden strzał.
Wynik meczu już się nie zmienił. Fatalna passa klubu z Manchesteru wciąż trwa.
Pomimo bardzo dużej przewagi podopiecznych Pepa Guardioli w posiadaniu piłki, ostatecznie to Juventus wychodzi zwycięsko z tego starcia i dopisuje sobie trzy punkty. W kolejnym meczu „Stara Dama” zmierzy się ze znajdującą się w strefie spadkowej Venezią, za to drużyna The Citizens podejmie swojego derbowego rywala, Manchester United. Zacieramy ręce!
Na koniec podsumujmy ostatnie tygodnie z perspektywy Manchesteru City, które wybitnie zawodzi. Jedno zwycięstwo w ostatnich DZIESIĘCIU meczach to nie mini-kryzys, dołek czy gorsza seria. To potworny czas, prawdopodobnie najgorszy w trenerskiej karierze Pepa Guardioli.

Podsumujmy, tak prezentują się mecze „Obywateli” od końcówki października:
- 30 października, porażka 1:2 z Tottenhamem,
- 2 listopada, porażka 1:2 z Bournemouth,
- 5 listopada, porażka 1:4 ze Sportingiem,
- 9 listopada, porażka 1:2 z Brighton,
- 23 listopada, remis 3:3 z Feyenoordem,
- 1 grudnia, porażka 0:2 z Liverpoolem,
- 4 grudnia, wygrana 3:0 z Nottingham (WOW!),
- 7 grudnia, remis 2:2 z Crystal Palace,
- 11 grudnia, porażka 0:2 z Juventusem.
Jesteśmy ciekawi, kiedy maszyna Pepa wyjdzie na prostą. Kiedy zacznie grać, jak na aktualnego mistrza Anglii przystało, bo od kilku tygodni regularnie zbiera bęcki na wszystkich frontach.
JUVENTUS – MANCHESTER CITY 2:0 (0:0)
53′ Vlahović, 75′ McKennie