
Fot. Stal Rzeszów / Robert Skalski
Do gry po zimowej przerwie wróciły rozgrywki pierwszej ligi, a wraz z nimi Stal Rzeszów. Klub ze stolicy Podkarpacia to swego rodzaju rodzynek po względem polityki transferowej. W Stali jednak wszyscy mówią zgodnie, zapytani o cel na ten sezon: to awans do Ekstraklasy. Jakie szanse mają podopieczni Marka Zuba? Jak wygląda praca z tak młodym zespołem oraz kto powinien być rozpatrywany w kontekście gry na mistrzostwach Europy u-21? Zapraszam na tekst oraz na rozmowę ze szkoleniowcem Stali, Markiem Zubem.
Ciężkie początki
Stal Rzeszów, jak i cały futbol na Podkarpaciu, bardzo długo przeżywała lata ciemne. Klub z ulicy Hetmańskiej przy okazji reformy, spadł z drugiej ligi w sezonie 2013/2014 i zadomowił się poziom rozgrywkowy niżej, spędzając tam aż pięć sezonów. Wszystko się zmieniło kiedy prezesem Stali został Rafał Kalisz. Miało to miejsce w marcu 2018 roku i już w pierwszy pełnym sezonie, w rozgrywkach 2018/2019 udało się wywalczyć awans do drugiej ligi.
Rafał Kalisz zapowiadał rewolucje na wszystkich szczeblach – zarówno organizacyjnym, szkoleniowym, ale także medialnym i wizerunkowym.
Dalsza budowa
Stal po awansie wymagała wzmocnień, bowiem przeskok między trzecią a drugą ligą może okazać się zabójczy. Tym sposobem do klubu trafili m.in. Wiktor Kłos, Damian Michalik, Wiktor Kaczorowski czy Marcel Kotwica. Tak skompletowana kadra nie tylko zdołała się utrzymać, ale również wejść do baraży, gdzie Stal uległa lokalnemu rywalowi, Resovii po rzutach karnych. Drugi sezon nie był już tak dobry i zakończył się odległa 10. lokatą. Wówczas Stal prowadziło aż trzech szkoleniowców, a rozpoczynający sezon Janusz Niedźwiedź przebąkiwał nawet coś o Lidze Mistrzów w kontekście przyszłości jego drużyny.
Później został zatrudniony Daniel Myśliwiec, a więc obecny szkoleniowiec Widzewa Łódź, który mimo trudnych początków, świętował z klubem z Rzeszowa duże sukcesy.
Stal Rzeszów była drużyną, w którą zainwestowano i po prostu pięła się szczebel po szczeblu do góry. Nic szczególnego. W cieniu tych wszystkich mniejszych i większych sukcesów w Stali rozwijano skauting i szkolenie młodzieży. Jak wiadomo, inwestycja w drużyny młodzieżowe przynosi wymierne korzyści, ale ma to do siebie, że trzeba poczekać na nie dłuższą chwilę. Pierwszy sezon na zapleczu Ekstraklasy okazał się dużym sukcesem.
Klub zajął 6. miejsce gwarantujące grę w barażach. Tym większe było zdziwienie kiedy po sezonie, gdy Stal pożegnała się z trenem Myśliwcem i większością zawodników stanowiących trzon drużyny.

To wówczas zdecydowano się iść inna, niecodzienną drogą i zacząć zbierać plony z przeszłych inwestycji. Zatrudniono Marka Zuba na stanowisko szkoleniowca, a o sile drużyny z Podkarpacia mieli stanowić młodzi piłkarze z małą domieszką tych doświadczonych.
Młodzi i gniewni
W Stali obecnie jest bardzo dużo młodych zawodników. Są to zarówno wychowankowie, jak i zawodnicy sprowadzani ze szkółek lub regionu. W Rzeszowie nie boją się postawić na piłkarza z czwartej ligi, jak miało to miejsce z Jesusem Diazem czy Cesarem Peną. Zamysł jest w klubie jest prosty – budować zawodników przez dawanie im szansy, a nie kupować „gotowych” piłkarzy. Chociaż i tacy gracze są potrzebni, aby młodzi mieli się od kogo uczyć. W Rzeszowie za takich mentorów uchodzą Sebastien Thill, Andreja Prokić, Milan Simcak czy sprowadzony niedawno Haris Duljević.
Już widać pierwsze efekty rozwijania perspektywicznych piłkarzy. O Michała Synosia pytają drużyny z Ekstraklasy, Szymon Kądziołka był na testach we włoskim Sassuolo, a Jesus Diaz trafił do Rakowa Częstochowa. Coraz więcej piłkarzy Stali Rzeszów wzbudza zainteresowanie klubów z najwyższego szczebla rozgrywkowego w Polsce.
Drużyna na awans?
Jak i co roku, tak w tym sezonie, celem Stali Rzeszów jest awans do Ekstraklasy. I dobrze, bo cele trzeba sobie wyznaczać. Jednak czy jest to zespół gotowy, aby bić się z największymi tuzami pierwszej ligi?
W ostatnim spotkaniu z Miedzią Legnica (3:3) w pierwszym składzie ekipy z Rzeszowa pojawiło się ośmiu piłkarzy poniżej 23. roku życia. Budowanie kadry na młodych zawodnikach, jak wszystko, ma wady i zalety. Jest też taka jedna cecha, która może być i jednym, i drugim, czyli młodzieńcza nieprzewidywalność. Tak skonstruowana drużyna może pojechać na wyjazd do lidera i zmieść go z boiska wysoko wygrywając, żeby tydzień później dostać łomot od czerwonej latarni ligi.
Oczywiście nie musi tak być, ale nikt nie może mieć specjalnie pretensji do młodych chłopaków, bo ciężko wymagać od nastolatków, aby grali co tydzień równo i ogrywali dużo bardziej doświadczonych rywali.

Zresztą nawet w tym sezonie były spotkania, w których zabrakło doświadczenia i zimnej głowy. Świetnym przykładem jest mecz w Łęcznej, kiedy Stal miała przez większość spotkania przewagę zawodnika i dominowała Górnik, a ostatecznie przegrała 1:2.
Mimo wszystko uważam, że droga jaką obrał Rafał Kalisz jest bardzo ciekawa i sprawdza się. Jest ona z korzyścią dla klubu, jak i całej polskiej piłki, bo im więcej młodych zawodników gra na seniorskim poziomie, tym większa szansa na to, że nasza reprezentacja doczeka się godnych następców. Uważam jednak, że Stal musi rosnąć z tymi młodymi zawodnikami.
Awans teraz do Ekstraklasy mógłby trochę zachwiać ich rozwojem, bo na pewno potrzebne byłyby dodatkowe wzmocnienia, które musiałyby zmienić politykę budowania dzisiejszej Stali. Jakość na „tu i teraz”, kosztem brawurowego, acz rozsądnego stawiania na nastolatków.
Transfery a akademia
Do Rzeszowa tej zimy trafił Ksawery Kukułka i Michał Musik. Temu ostatniemu skrócono wypożyczenie po bardzo dobrej rundzie w czwartej lidze. W listopadzie natomiast klub podpisał kontrakt z Harisem Duljeviciem, który ma w CV blisko sto meczów w 2. Bundeslidze.
Polityka transferowa Stali nie jest trudna do rozszyfrowania. Jak kupować, to młodego piłkarza, w którym dostrzeżono potencjał, a raz na jakiś czas dorzucić do kadry ukształtowanego zawodnika. Ale nie transfery grają tutaj kluczową rolę, a akademia. Najważniejszymi ruchami wydają się być przedłużenia kontraktu z wychowankami. Wydaje się, że w Rzeszowie mają kopalnie talentów, bo co chwila do drużyny wchodzi nastolatek, który sprawdza się na poziomie pierwszej ligi.
Sam Marek Zub przyznawał, że w razie transferu z klub w akademii są już następcy, którzy tylko czekają na swoją szansę. W Rzeszowie zostaje zachowany więc balans, w którym to transfery są tylko uzupełnieniem dobrze funkcjonującej akademii, co daje klubowi stabilny, ale rozciągnięty w czasie progres.

Marek Zub: Jako trener młodych zawodników spotykam się z różnymi rzeczami. Przygotowanie do matury, studniówka, pierwsze dziewczyny…
Karol Rudzki: W związku ze zbliżającymi się mistrzostwami Europy u-21, jakiego zawodnika poleciłby pan selekcjonerowi Adamowi Majewskiemu?
Marek Zub: Mamy Patryka Warczaka, ale zdecydowanie poleciłbym Marcina Kaczora i Karola Łysiaka. Zawodników, którzy mają po 20, 21 lat i mają szansę być rozpatrywanymi przez selekcjonera. Zdaję sobie sprawę, że przed turniejem trener Majewski stara się mieć jak najszerszy zasięg, biorąc pod uwagę weryfikację zawodników tego rocznika.
Jeżeli jednak pada takie pytanie, to potwierdzam, że polecam tych chłopaków, którzy w naszej drużynie odgrywają kluczowe role.
Jakie są pana odczucia w związku z pracą z tak młodymi zawodnikami?
Nietypową sytuacją jest nie sama praca z tak młodymi zawodnikami, tylko rodzaj sytuacji i problemów, z jakimi się spotykam jako trener tak młodych piłkarzy.
Na przykład?
Przygotowanie do matury, studniówka, pierwsze dziewczyny… Takie rzeczy wpływają na każdego młodego chłopaka w tym wieku, również na piłkarzy. Są to sytuacje, które w jednym przypadku powodują, że chłopak mentalnie się „rozjeżdża”, a w drugim działają motywująco. Takie sytuacje muszę brać pod uwagę, bo jest ich dużo w tej drużynie.
Czyli Marek Zub jest nie tylko trenerem, ale opiekunem.
Opiekunem trzeba być zawsze, w stosunku do starszych zawodników też. Tutaj ta opieka dotyczy innych sytuacji, bardziej życiowych, w których trzeba coś doradzić, podpowiedzieć, a czasami wybaczyć lub przemilczeć.
Jak się Pan zapatruje na przyjście Michała Musik? Miał świetną rundę w IV lidze i dobrze grał w sparingach, natomiast teraz przychodzi do pierwszej ligi i to dla niego z pewnością ogromny przeskok. Będzie wartością dodaną, czy jednak trzeba będzie dać mu trochę czasu?
Z jednej strony to jest przeskok, ale biorąc pod uwagę samego Michała i jego zachowanie, to ma jeszcze wiele typowych dla niższego poziomu piłkarskiego, ale ma też wiele nawyków, których rozwinięcie na poziomie pierwszej ligi może spowodować, że będzie ciekawym napastnikiem na tym poziomie. Michał jest stosunkowo młody, ma dobre warunki fizyczne i dobrą sprawność, jak na te warunki. Kluczem jednak będzie jego skuteczność, sam jestem ciekawy jak to wypadnie, jestem bardzo pozytywnie nastawiony.
***
Stal Rzeszów w ten weekend mierzy się przed własną publicznością z Kotwicą Kołobrzeg. Zespół Marka Zuba obecnie plasuje się na 11. miejscu w pierwszoligowej tabeli.