
Fot. Inter
Inter Mediolan awansował do finału Ligi Mistrzów, we wtorkowy wieczór Nerazzuri pokonali FC Barcelonę 4:3. Do przerwy gospodarze prowadzili 2:0, piłkarze Hansiego Flicka zdołali odwrócić wynik meczu, na kilka minut przed końcem podstawowego czasu gry prowadzili. Inter nie chciał być gorszy, w 93. minucie wyrównał Francesco Acerbi. To był mecz pozbawiony reguł. Remis oznaczał dogrywkę, w niej jedyną bramkę strzelił Davide Frattesi.
Hansi Flick musiał radzić sobie bez podstawowych bocznych obrońców i napastnika. Na prawej stronie defensywy zagrał Eric Garcia, z drugiej strony wystąpił Gerard Martin. Wracający po kontuzji Robert Lewandowski usiadł na ławce, Wojciech Szczęsny zagrał od początku.
W drużynie „Nerazzurich” były powody do częściowego zadowolenia. Z kontuzją poradził sobie Lautaro Martinez, w dalszym ciągu niedostępny był jednak Benjamin Pavard. Nicola Zalewski i Piotr Zieliński zasiedli na ławce rezerwowych.
Po pierwszym meczu obu ekip najwięcej mówiło się o występie Lamine Yamala. 17-latek postanowił ponownie skraść show, od początku dzisiejszego starcia bawił się z piłką. FC Barcelona dążyła do otwierającej bramki, po kilkunastu minutach do głosu doszedł jednak zespół Inzaghiego.
Wysoko ustawiona linia defensywy z Katalonii sprawiła, że Marcus Thuram znalazł się w sytuacji sam na sam. Francuz miał sporo czasu, próbował minąć Szczęsnego. Bramkarz w widowiskowy sposób wybił piłkę spod nóg napastnika. Asystent uniósł chorągiewkę, dla Polaka był to jednak pozytywny sygnał na początku rywalizacji. Thuram się nie poddawał, chwilę później świetnie urwał się w polu karnym. Jego uderzenie było jednak bardzo słabe. Inter seryjnie atakował, w kolejnej akcji podanie Henrikha Mkhitaryana w ostatniej instancji wybił Inigo Martinez.
Mur gości został przełamany, po odbiorze na połowie rywala kapitalne podanie zagrał Federico Dimarco. Denzel Dumfries obsłużył Martineza, argentyńczyk wykorzystał stuprocentową okazję. Szalony fragment „Nerazzurich” musiał skończyć się golem, na tablicy widniało 1:0.
Barca ruszyła do odrabiania strat, Simone Inzaghi zrobił to, o czym wspomniał na konferencji po pierwszym spotkaniu. Yamal otrzymał potrojoną opiekę, gospodarze pozbawili młodego rywala przestrzeni. Po kilku minutach genialne podanie zagrał Eric, w polu karnym Pedri dograł przed bramkę. Leżący Francesco Acerbi odbił piłkę ręką, sędzia Szymon Marciniak nie wskazał jednak na wapno. Barca nie odpuszczała, dwa podania z lewego skrzydła nie dotarły do Ferrana. Wreszcie urwał się Yamal, jego dogranie było niecelne. Inter odpowiedział zaskakującym strzałem Mkhitaryana, strzał Ormianina minimalnie minął słupek bramki Szczęsnego.
Trzęsienie ziemi
Akcje podopiecznych Inzaghiego były bardzo niepozorne, mimo tego pod bramką gości robiło się bardzo gorąco. Strzał Hakana Calhanoglu był minimalnie niecelny, po chwili w polu karnym znalazł się Lautaro Martinez. Pau Cubarsi zatrzymał kapitana gospodarzy wślizgiem, Marciniak nie wskazał pierwotnie na wapno.
Inzaghi był wściekły, niebywale ekspresyjnie zachowywał się poza strefą techniczną. Rozległy się potworne gwizdy, piłkarze byli wzburzeni. Po wideoweryfikacji decyzja uległa zmianie – mieliśmy jedenastkę. Do rzutu karnego podszedł Calhanoglu, Turek podwyższył prowadzenie Interu.
FC Barcelona znalazła się pod ścianą, między zawodnikami obu ekip doszło do przepychanki. Najbardziej aktywni byli piłkarze o nazwisku Martinez – Lautaro i Inigo. Do szatni piłkarze schodzili przy dwubramkowym prowadzeniu gospodarzy.
Przebudzenie FC Barcelony
W drugą część spotkania Inter wszedł ze strzelonym golem, mieliśmy jednak spalonego. Chwilę później zaczął się koncert gości – najpierw po dograniu Gerarda Martina huknął Eric Garcia. Były piłkarz Girony strzelał już ważne gole, tym razem dał FC Barcelonie kontakt.
Chwilę później powinno być 2:2, po kolejnej akcji z udziałem hiszpańskiego duetu Yann Sommer popisał się galaktyczną interwencją. Kolejny strzał Erica nie był najlepszy, mimo tego Szwajcar wysłał kandydaturę do miana najlepszej obrony w całej edycji.
Co się odwlecze, to nie uciecze… Ponownie dogrywał Gerard Martin, tym razem piłkę do bramki posłał Daniel Olmo. Kwadrans po przerwie w wykonaniu lewego obrońcy był anormalny, powinien mieć na koncie trzy asysty. Inter był oszołomiony, gdy Dimarco zszedł z boiska zabrał ze sobą dziewięciu kolegów – został tylko Sommer.
W dwumeczu było 5:5, to nie mógł być koniec emocji. Po dramatycznym podaniu Calhanoglu piłkę przejął Yamal. Skrzydłowy został sfaulowany przez Mkhitaryana, sędzia wskazał na wapno. Po kolejnej wideoweryfikacji decyzja ponownie uległa zmianie – Barca miała rzut wolny.
Inter cierpiał w defensywie, na prawą stronę obrony wprowadzony został Mateo Darmian. Włoch nieco przystopował zapędy Martina, mimo tego Barcelona utrzymywała się przy piłce. Brakowało dogodnych sytuacji, wreszcie z dystansu huknął Yamal. Po raz kolejny Sommer ubrał pelerynę, bramkarz wybronił strzał lecący w okienko bramki. Simone Inzaghi wysłał do boju Piotra Zielińskiego, Inter potrafił dojść do głosu w końcówce rywalizacji. Najpierw strzał Davide Frattesiego został zablokowany, chwilę później z dograniem poradził sobie Ronald Araujo.
Szaleństwo
Wydawało się, że obejrzymy dogrywkę. To jednak FC Barcelona zadała kolejny cios, strzał Raphinhi odbił Sommer, przy dobitce Szwajcar nie miał żadnych szans. Goście dokonali remontady, wyszli na prowadzenie i byli niebywale blisko awansu do finału elity.
Kolejne ataki wyprowadziła jednak Barca, Yamal trafił w słupek. Na boisku pojawił się Robert Lewandowski. Chwilę później nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi, w 93. minucie po dograniu Dumfriesa do siatki trafił Acerbi.
Mieliśmy 3:3, to była jazda bez trzymanki! Fatalnie zachował się Ronald Araujo, urugwajski obrońca wszedł z ławki, po raz kolejny utrudnił życie swojej ekipie. Stratę zaliczył Martin, gdyby FC Barcelona wygrała, obrońca mógłby ubiegać się o pomnik pod Nuevo Camp Nou – po stracie gola czekała go walka w dogrywce.
W dodatkowym czasie gry Barca atakowała, nie przekładało się to jednak na konkretnie sytuacje. Inter zadał cios, do siatki trafił Frattesi. Włoch w celebracji wspiął się na płot, chwilę później odczuwał zaburzenia świadomości – nic dziwnego, emocje były z kosmosu.
Spora kontrowersja miała miejsce w momencie, gdy Szymon Marciniak użył gwizdka kończąc pierwszą połowę dogrywki. Inter wychodził z akcją, niemal cały sztab we wściekłości wyruszył ze strefy technicznej.
W drugiej części Inter miał kolejną szansę, świetnie interweniował jednak Szczęsny. Następnie do ataku ruszyła Blaugrana, strzał Yamala fenomenalnie obronił Sommer. Szwajcar był niepokonany w dodatkowym czasie gry, Inter awansował do finału po najlepszym meczu tego sezonu.
Obie ekipy weszły na galaktyczny poziom. W pierwszej połowie gra gości była słaba, druga to jednak zupełnie inna opowieść. Ekipa z Katalonii dokonała kolejnej remontady. Mimo tego Inter także pokazał tożsamość, bramki Acerbiego i Fratessiego przejdą do historii Ligi Mistrzów. Pierwszy celebrował bez koszulki, drugi na opłotowaniu.
Nerazzuri do przerwy idealnie realizowali plan trenera, po zejściu Dimarco blok defensywny się rozsypał. Zatrzymanie ataków gości graniczyło z cudem, gol Raphinhi był 163. trafieniem Barcelony w tym sezonie. Inter pokazal, że jest to jednak możliwe – zasłużenie awansował do finału.
Jutro poznamy drugiego finalistę, na Parc de Princes Paris Saint Germain zagra z Arsenalem. W pierwszym meczu tych drużyn padł wynik 1:1.
INTER – FC BARCELONA 4:3 (2:0), w dwumeczu 7:6
Martinez 21’, Calhanoglu 45+1’, Acerbi 90+3’, Frattesi 99’ – Eric 54’, Olmo 60’, Raphinha 88’