
Fot. Piast Gliwice
Piast Gliwice niedawno mierzył się z wielkimi kłopotami finansowymi, otwarcie mówiło się o zadłużeniu, które mogło zaważyć o braku licencji. Cudotwórcy doprowadzili jednak do sytuacji, w której półtora miesiąca później do klubu trafia dwóch uznanych piłkarzy, a Patryk Dziczek przedłużył kontrakt (ponoć na rewelacyjnych warunkach finansowych) Ponadto dyr. sportowy Piasta, Łukasz Piworowicz, tłumaczył się z decyzji o zadudnieniach w sposób, który niejako skazał klub na tragedię w obliczu spadku.
Rewelacyjny dramat
Mistrzostwo Polski było dl Piasta niebywałym osiągnięciem, jednakże ekipa z Gliwic to wzorowy przykład tego, jak nie zarządzać sukcesem. Przez ostatnie lata strata klubu wyniosła 33 miliony złotych, mimo tego miasto w 2024 roku przekazało na klub w sumie 26 milionów…
Oksymoron z podtytułu ma wskazać, co działo się na Górnym Śląsku przez ponad pięć lat. Nie poczyniono niemal żadnych skutecznych inwestycji, nie tylko finansowych, zaniedbano także kwestie marketingowe. Z tytułu mistrzostwa, przygody w europejskich pucharach i transferów wychodzących Piast uzyskał około trzydziestu milionów złotych. W kolejnej kampanii gliwiczanie zajęli miejsce na podium, oznaczało to następne wpływy. Zostały one wykorzystane w taki sposób, że stanowiło to świetną lekcję dla Jagiellonii Białystok. Na szczęście na Podlasiu wnioski były wyciągane wzorowo, wydaje się że sukces organizacyjny pognał za sportowym.
Dyrektor sportowy Piasta w rozmowie z Weszło przyznał, ze przede wszystkim jego poprzednicy nie podołali wyzwaniu: – Piast nie poradził sobie z sukcesem sportowym, który odniósł kilka lat temu. Za tym nie poszedł w najmniejszym stopniu rozwój klubu. W rozmowie z dyrektorem Masłowskim temat rozwoju klubu pojawił się jako kluczowy. Tutaj przez siedem ostatnich lat nic kompletnie się nie wydarzyło. To skala zadania, jaka stoi przed nami dzisiaj. Rozwój tego klubu na wielu obszarach jest dla nas kluczowy. Tematów, które wymagają interwencji, jest bardzo wiele.
Piast nie poczynił żadnych kroków w kierunku długoplanowego rozwoju, nawet baza kibicowska się istotnie nie poszerzyła. W kampanii 2022/23 na pensje piłkarzy klub przeznaczył 96% wydatków, wartość była niebywałym absurdem. Nic dziwnego, że „Piastunkom” przez tyle lat wierny był choćby Frantisek Plach. Bramkarz sportowo z pełnym przekonaniem zasłużył na transfer za granicę lub do silniejszego klubu w Polsce. Nie omijając kwestii przywiązania do barw, klub utrzymał go bez większego problemu. W drużynie występowało wielu piłkarzy, którzy inkasowali spore wynagrodzenie, w mojej opinii chociażby Damian Kądzior, który trafił do Piasta latem 2021 roku był transferem ponad stan klubu.

W Gliwicach mówi się o konieczności poprawy infrastruktury i zwiększeniu wydajności akademii. Wychowankowie są wyjątkami, stanowi to spory mankament w funkcjonowaniu klubu. Przyznał to prezes gliwickiego klubu, Łukasz Lewiński. W rozmowie z Canal+ przedstawił także możliwości rozwiązania problemu, które były dość enigmatyczne.
Burza
Zamieszanie przybrało na powadze pod koniec listopada, Piast do końca roku musiał spłacić kilkanaście milionów złotych, pojawiło się zagrożenie braku przyznania licencji na grę w Ekstraklasie w rundzie rewanżowej. Miasto udzieliło pożyczki w wysokości 4 milionów złotych, nie były to środki wystarczające.
Miesiąc później, 19 grudnia klub otrzymał kolejną pożyczkę, w wysokości 14 milionów złotych. Suma jest porażająca, najciekawszym aspektem jest dyskusja, o której doniósł portal gol24.pl.
Wprowadzenie musi stanowić zaznaczenie, że winą za dramatyczną kondycję klubu należy w znacznym stopniu obarczyć podmioty, które obecnie nie piastują poprzednich, kluczowych funkcji. Mowa między innymi o byłym prezydencie Gliwic, Adamie Neumannie, który postanowił odnieść się do sytuacji klubu podczas sesji Rady Miasta. Zauważył on dość trafnie, że poczynania opatrzone były krótkowzrocznością: – To już w sumie 26 mln w tym roku i nie wiadomo, co dalej. Z mediów społecznościowych można było się dowiedzieć o podniesieniu kapitału spółki przez Miasto. Uważam, że nie powinno się przekazywać tak dużych kwot z miejskiego budżetu bez warunków. Czy mamy przymykać oko i przekazywać kolejne publiczne środki bezwarunkowo na klub?
Uważam to za jak najbardziej słuszne, niestety równie trafna była odpowiedź obecnej pani prezydent, Katarzyny Kuczyńskiej-Budki: – Pan jest ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać na temat tego, czego nie zrobiono w Piaście.
Argument ad hominem użyty przez Katarzynę Kuczyńską-Budkę można zrozumieć, niebywale zabawne jest, że mimo takiej wymiany przyjęto kolejną pożyczkę: – […] chcemy podać rękę klubowi lub można skazać Piasta na niebyt – powiedziała Kuczyńska-Budka.
Cudotwórcy
Klub znalazł się w sytuacji krytycznej, wiemy, ze pożyczki od miasta często nie są regulowane, nie mówiąc o terminowości. Pod koniec zeszłego uroku ujawniono, że klub ma około 33 milionów złotych długu. Wśród piłkarzy, którzy nie polecieli na obóz przygotowawczy, nie znalazł się Arkadiusz Pyrka. Na początku stycznia Aleksandra Vuković nieco enigmatycznie wypowiedział się na temat prawego obrońcy: – Dla mnie sytuacja jest o tyle dziwna, że byłem przekonany, że wiążemy się na dłużej z tym zawodnikiem, a ewentualny transfer wydarzy się jedynie w przypadku, gdy obie strony będą zadowolone. Na tę chwilę nie ma rozstrzygnięcia. Arek ma kontrakt jeszcze przez pół roku, więc wiadomo, w jakiej pozycji znalazł się klub.
Piast na brak przedłużenia kontraktu przez Pyrkę i 22-latek nie poleciał z zespołem do Hiszpanii na obóz. Zdaniem medialnych spekulacji Pyrka ma dołączyć do Rakowa Częstochowa, wówczas poszedłby w ślady Ariela Mosóra i Michaela Ameyawa. Przenosiny do Lecha czy Legii są mniej realne, choć zobaczymy jak potoczą się rozmowy między zawodnikiem a klubami.
Piast stracił piłkarza, więc ktoś pomyślał, dlaczego go nie zastąpić? Klub był w dramatycznej sytuacji finansowej, ale bez problemu ściągnął dwóch zawodników, najpierw do klubu z Gliwic trafił Erik Jirka, 10-krotny reprezentant Słowacji, a później Piast ściągnął Akima Zedadkę, który trafił do Polski z LOSC Lille.
Gigantyczne zamieszanie rozgorzało w mediach, Piastowi zarzucano roztrwonienie pieniędzy, które otrzymał od miasta. Łukasz Piworowicz jednak w wywiadzie dla Weszło postanowił uspokoić wszystkich.
No, prawie wszystkich…
„Jeżeli Piast spadnie”
Łukasz Piworowicz w rozmowie wyjaśnił, że letnie okienko było niebywale korzystne: – Obecne transfery wykonaliśmy za pieniądze zaoszczędzone latem w pierwszym zespole. Jak łatwo policzyć z Piasta odeszło 12 zawodników, a przyszło sześciu, więc udało się nam pozyskać pewne oszczędności.
Poczynania mają uchronić Gliwiczan przed relegacją: – Jeśli jednak Piast spadnie z Ekstraklasy i straci przychody wynikające z tytułu występowania w Ekstraklasie, będzie bardzo trudno spiąć ten budżet na poziomie pierwszej ligi. I tutaj jest pytanie – czy nie warto dorzucić do budżetu dodatkowych dwóch czy pięciu procent i zakontraktować za korzystne pieniądze dwójki solidnych zawodników jak na nasz poziom, aby dać sobie dużo większą szansę na zachowanie przychodów na poziomie 30-40% dla rocznego budżetu.
Zagrożenie spadkiem nie wydaje się gigantyczne, jednakże hipotetyczna relegacja, pomimo wzmocnień, być może spowoduje, że klub upadnie. Brak planu B w Ekstraklasie pokarał już wiele ekip, Piast nie wyciągnął istotnych wniosków. Obecnie „Piastunki” zajmują 11. miejsce, mają cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
Należy także dodać, że Piworowicz zastał „Piasta drewnianego”: – Przyszedłem do klubu i zastałem sytuację, w której Piast wydaje więcej, niż zarabia. W dłuższej perspektywie to nie do zaakceptowania. Wiemy, że w czerwcu znowu zanotujemy stratę. Kontrakty zostały zawarte na rok. Nie mamy możliwości ich zmienić. Przygotowaliśmy plan naprawczy, który realizujemy i który według nas przyniesie moment, w którym budżet będzie się bilansował – przyznał dyrektor sportowy Piasta. Jego misja była i jest trudna, wydaje się że takie poczynania nie stawiają choćby pojedynczych cegieł, w dążeniu do zostawienia klubu w stanie „murowanym”.
Obóz zimowy
Drużyna Aleksandara Vukovica udała się do Hiszpanii na aż 18 dni. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest niedostateczna infrastruktura w Gliwicach. Przegląd Sportowy poinformował o problemach Piasta: – Vuković zaznaczył, że gdyby klub miał do dyspozycji boisko ze sztuczną nawierzchnią lub halę, zgrupowanie byłoby krótsze. Mimo ryzyka związanego z długim wyjazdem, trener jest pewien, że drużyna poradzi sobie z trudnościami.
Klub, który kilka lat temu zdobył mistrzostwo, w dalszym ciągu nie posiada choćby minimalnego komfortu treningu w Polsce zimą. Doniesienia o hali są w mojej opinii absurdalne, wyjazd na dłuższy okres determinuje kolejne koszta. Oczywiście jest to znaczne uproszczenie, ale dziennikarze Weszło wyliczyli, że każdy z mieszkańców Gliwic dołożył ponad 150 złotych do funkcjonowania klubu.
Gliwiczanie w 19. serii gier pojadą po raz drugi do Wrocławia, 3 grudnia 2024 roku pokonali Śląsk w Pucharze Polski dopiero po rzutach karnych. Cóż to będzie za starcie, kluby mają wiele wspólnego pod względem organizacji. Pierwszy gwizdek w poniedziałek, 3 lutego o 19:00.
1 komentarz on “Miasto na pomoc. Piast szaleje na rynku pomimo gigantycznych pożyczek”