Mariusz Misiura w rozmowie z Kanałem Sportowym opowiedział o swojej pracy za granicą przed laty oraz o bliskich relacjach z piłkarzami, jak się zmienił i co go ukształtowało w zawodzie trenera.
Trener Wisły Płock zdradził także, że niewiele brakowało, a poprowadziłby Wartę Poznań. Warunkiem jednak było, by klub utrzymał się w Ekstraklasie. – Mieliśmy tego dnia, kiedy Warta spadała, wyjazd ze Zniczem na mecz z Odrą Opole. Starcie zakończyło się około godziny 20, a wtedy moja żona zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie ma co rozpamiętywać spadku Warty. Że to przeznaczenie i trzeba obrać nową drogę. Nie rozpatruję tego w kategoriach, czy żałuję, czy nie. Moim celem jest pracować, jak najwyżej się da. Chciałbym grać w europejskich pucharach. Dzisiaj jestem w miejscu, które daje mi perspektywę, że jeśli będziemy wszyscy wspólnie ciężko pracowali, to są szanse, by nie tylko awansować do Ekstraklasy, ale zrobić też coś więcej – mówił Misiura.
– Miałem 27 lat, kiedy skończyłem grać w piłkę. Po kontuzji zdałem sobie sprawę, że już nie wrócę na ekstraklasowy, czy pierwszoligowy poziom. Chciałem jak najszybciej rozpocząć pracę trenerską. Zawsze mnie inspirowało to, dlaczego w innych krajach, choćby w Portugalii czy Hiszpanii, młodzieżowe reprezentacje grają w piłkę lepiej od nas. Chciałem dowiedzieć się, jak szkoli się w innych krajach, że ci zawodnicy lepiej wyglądają – dodał trener Misiura, opowiadając o swojej pracy za granicą.
– Pochodzę ze Szczecina, skąd blisko do Berlina, więc zdecydowałem się na wyjazd do Niemiec. To był 2014 rok, a więc moment, kiedy Niemcy zostali mistrzami świata. Na pierwszym zjeździe w szkole trenerskiej była taka niesamowita sytuacja, kiedy dyrektor sportowy powiedział, że mimo, że zdobyli mistrzostwo, to wychowują zbyt małą liczbę kreatywnych zawodników w porównaniu do Hiszpanów czy Brazylijczyków. To mi pokazało różnice. Do tamtej pory przebywałem w Polsce i jeśli jakiś zespół przebrnął kwalifikacje do pucharów, czy któraś z akademii wprowadziła swojego wychowanka do Ekstraklasy, która nie znaczy zbyt wiele na świecie, to traktowano to jako wielki patent. Nauczyłem się pokory – powiedział.
Misiura: Nieocenione jest bycie człowiekiem
– Uważam, że nieocenione jest bycie człowiekiem. Spędzam z zespołem więcej czasu niż z bliskimi. Przechodziłem przez różne momenty – dobre i złe – i bardzo ważne jest, aby pracować w atmosferze zaufania i poczuciu, że każdy jest ważny. Trzeba być pracowitym, ale najważniejsze jest bycie człowiekiem. Momentami warto schować ego do kieszeni, nawet kosztem tego, że czasami się cierpi – powiedział trener Wisły Płock.
– Na boisku z kolei ważne jest, aby nie być narcyzem. Trzeba analizować, czy plan na mecz jest dobry. Zawodnicy są dla mnie najważniejsi – ja jako trener jestem odpowiedzialny za to, czy podnoszą oni swoje umiejętności. Mam dziś satysfakcję z tego, że kilku zawodników, których prowadziłem w III czy II lidze, gra dzisiaj w Ekstraklasie czy I lidze – zakończył Misiura.
Wisła Płock zajmuje pozycje wicelidera w tabeli pierwszej ligi. W ten weekend zespół Misiury zmierzy się z 11. w tabeli Polonią Warszawa.
Wydawało się, że piąty raz w tym sezonie ligowym Raków Częstochowa wygra 1:0, ale mecz…
Strzelić dwie bramki Legii przy Łazienkowskiej, pokazać kawał ładnego dla oka futbolu, zgotować wielkie emocje…
Lech Poznań w pewnym stylu pokonał przed własną publicznością GKS Katowice 2:0. Bramki strzelali Mikael…
Jagiellonia Białystok podzieliła się punktami ze Śląskiem Wrocław. Mecz 16. kolejki Ekstraklasy na stadionie mistrza…
Jego droga do Ekstraklasy wiodła przez trzecią, drugą i pierwszą ligę. Był w kilku ekstraklasowych…
W ten weekend w ramach hitu 16. kolejki Ekstraklasy Jagiellonia Białystok podejmie wicemistrza Polski, Śląsk…