
Fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl
Śląsk Wrocław zmienił po raz drugi szkoleniowca w tym sezonie. Michała Hetela w okresie świątecznym zastąpił Ante Simundza. W poniedziałek Słoweniec po raz pierwszy odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas otwartej konferencji prasowej. Pojawiliśmy się na Tarczyński Arena, zdaliśmy trenerowi Śląska kilka pytań. Poprosiliśmy także o komentarz Roberta Skrzyńskiego, dziennikarza Radia Wrocław i komentatora Canal+ Sport.
Zdravo Wrocław!
Szkoleniowiec pojawił się punktualnie, przywitał się z przybyłymi obserwatorami i dziennikarzami. Podczas wypowiedzi nawiązywał do pozytywnego wrażenia, jakie zrobili na nim pracownicy, kibice i mieszkańcy Wrocławia. Przyznał, że mimo ofert z innych klubów, podjęcie decyzji o objęciu Śląska zajęło mu nie więcej niż trzy lub cztery dni. Misję utrzymania nazwał wyzwaniem, które lubi.
Dziennikarze dopytywali o jego przyszłość w przypadku spadku z Ekstraklasy, słusznie wskazując, że szansę na utrzymanie wydają się iluzoryczne. Szkoleniowiec wskazał, że nie zważa na pesymistyczny scenariusz: – W tej chwili nie wierzę w to, że nie uda nam się utrzymać.
Trener zapytany o to, czy zdaje sobie sprawę z tego, ile punktów musi zdobyć WKS by się utrzymać, udzielił zaskakującej odpowiedzi: – Jeśli wszystko wygramy, to zostaniemy w lidze. Będziemy o tym myśleć, ale dla nas każdy mecz jest o życie. Krok po kroku musimy realizować nasz cel, jakim jest utrzymanie.

Robert Skrzyński zwrócił uwagę na zaskakującą obszerność angażu szkoleniowców: – Moją ciekawość wzbudziła decyzja władz Śląska dotycząca zatrudnienia nie samego Ante Simundzy, co całego sztabu szkoleniowego. Z reguły byłem przyzwyczajony do tego, że jak przychodził zagraniczne szkoleniowiec, to najczęściej przyprowadzą ze sobą jednego asystenta. Tutaj trener zabrał ze sobą cztery osoby, niemal wszystkie z jego kraju.
– Zastanawiające jest to, że Śląsk, który ma ogromne problemy w tym momencie z wypłacaniem należności zawodnikom zdecydował się na płacenie pieniędzy aż pięciu obcokrajowcom, jeśli chodzi o trenerów. To, powiem szczerze, dosyć mocno mnie zaskakuje, będziemy mądrzejsi po kilku kolejkach rundy wiosennej – dodaje Skrzyński.
Kadra na wiosenny bój
Kilka dni temu w przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, że WKS sonduje ściągnięcie Conrado, byłego zawodnika Lechii Gdańsk. Ten transfer jednak nie dojdzie do skutku.
Rezygnacja z obrońcy wiązała się z zawiłościami dotyczącymi rozwiązania umowy z Lechią Gdańsk. Zapowiadał się przewlekły proces, pojawiły się pogłoski o tym, że Brazylijczyk nie byłby dostępny być może tylko na mecz z Piastem Gliwice. O upadku transakcji i olbrzymim bałaganie organizacyjnym pisałem w artykule sprzed kilku dni.
Śląsk Wrocław się sypie. Transfer upadł, zmiany w Radzie Nadzorczej
– Śląsk nie ma czasu na czekanie. Pamiętajmy, że wiosną pozostało do rozegrania zaledwie szesnaście kolejek, po dwóch czy trzech pierwszych meczach dużo będzie wiadomo – mówi Skrzyński.
– Jeżeli Śląsk nie wystartuje z wysokiego C, jeżeli nie sięgnie po komplety punktów w tych dwóch pierwszych meczach wiosną, czyli w spotkaniu u siebie z Piastem Gliwice, a potem wyjazdowym meczu z Radomiakiem, to wówczas atmosfera zacznie się robić bardzo gęsta, w związku z tym nie dziwię się, że tutaj sztab szkoleniowy czy tam dyrektor sportowy chciał mieć zawodnika, którego będzie miał do dyspozycji od samego początku, to po pierwsze.
– Conrado zna polską ligę, to z pewnością jest jego przewaga, natomiast dla mnie nie jest to typowy profil lewego obrońcy, Śląsk już na podobnym przypadku kolokwialnie mówiąc się przejechał, jak sobie przypomnę Mateusza Żukowskiego grającego na pozycji prawego obrońcy, chociaż na wielu pozycjach grał w Śląsku, to popełniał tam jako dosyć ofensywny zawodnik mnóstwo błędów. I pytanie – czy nie podobnie byłoby z Conrado grającym na lewej stronie defensywy.
Śląsk ściągnął tej zimy lewego obrońcę, nie udało się z Conrado, więc do WKS trafił Hiszpan, Marc Llinares. 25-latek podpisał kontrakt ze Śląskiem do czerwca 2026 roku. Zapytałem Roberta Skrzyńskiego o nowego piłkarza wicemistrza Polski. – Zawodnik jest zdecydowanie bardziej przyzwyczajony do tego, żeby atakować niż do tego, żeby bronić. Mądrzejsi będziemy po kilku meczach i tygodniach, kiedy też Lilnaresa poznamy.

Trener Simundza przybliżył kadrę na obóz przygotowawczy w San Pedro del Pinatar: – Niemal wszyscy, którzy są zdrowi, pojadą do Hiszpanii. Burak Ince nie pojedzie, bo jest kontuzjowany. Jako czwarty bramkarz pojedzie z nami Bartosz Głogowski, bo Hubert Charuży też jest niedysponowany. Mateusz Bartolewski zostanie we Wrocławiu.
„Potrzebujemy piłkarzy z mentalnością zwycięzców”
Konferencja nie mogła odbyć się z pominięciem zapytań o preferencje i potrzeby szkoleniowca. Ante Simundza najpierw powiedział o współpracy z Rafałem Grodzickim: – Jesteśmy w codziennym kontakcie z dyrektorem sportowym. Rozmawiamy na temat dwóch albo trzech pozycji, które chcemy wzmocnić. Rafał Grodzicki ciężko pracuje i mam nadzieję, że na dniach zobaczymy tego efekty. Wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy. Musimy ustabilizować drużynę, przywrócić zawodnikom pewność siebie. Mamy potencjał i myślę, że z dwoma-trzema zawodnikami jesteśmy w stanie przywrócić Śląsk na właściwe tory.
Trener dodał, że zawsze chciałby mieć piłkarzy „na wczoraj”. Wreszcie znacznie jaśniej wypowiedział się na temat potrzeb: – Jeśli pytacie mnie o to, jakich Śląsk potrzebuje piłkarzy w tym momencie, to takich z charakterem. Potrzebujemy tych, którzy mają mentalność zwycięzców. Szukamy odświeżenia wszystkich trzech linii w zespole. Zarówno w obronie, jak i w środku, a także w linii ataku. Liczymy, że na każdej pozycji dołączymy brakujące ogniwa. – przyznał Słoweniec.
Końcówka konferencji stała pod znakiem konkretnych pytań dotyczących Marca Lilnaresa, który wówczas był już obecny we Wrocławiu. Dziennikarze oczekiwali również sprecyzowania tego, o jakich piłkarzy WKS może powalczyć do końca stycznia. Wreszcie na pytanie o to, czy zaakceptował transfer lewego obrońcy Hammarby, szkoleniowiec umiarkowanym z uśmiechem odpowiedział:
– Rafał…
Nie rozumiem, co dyrektor Grodzicki ma do oceny Ante Simundzy zrelatywizowanej instrumentalnie. Pytanie bezpośrednio dotyczyło jego uznania. Szczerze powiedziawszy, zawiodła mnie ta odpowiedź.
Opinia Roberta Skrzyńskiego na temat rozczarowania kibiców jest dość wyraźna: – Jesteśmy w okresie zimowego okienka, wiemy że tutaj bardzo rzadko pozyskuje się piłkarzy, którzy są do wzięcia za darmo. Z reguły są to gracze, którzy mają kontrakty w klubach. Trzeba najzwyczajniej w świecie za nich zapłacić, zastanawiam się, w związku z tym, że pojawiają się też informacje takie dosyć niepokojące ze strony Śląska Wrocław i zawodników tego klubu, że przynajmniej na dzisiaj nie otrzymali pieniędzy. Pieniędzy za listopad i grudzień, za występy w europejskich pucharach.
– Wypłaty za grudzień mają zostać wypłacone do jutra, do piętnastego stycznia. Zobaczymy, czy się tak stanie i wówczas trzeba to będzie zweryfikować. Pojawia się pytanie, czy Śląsk najzwyczajniej w świecie ma za co pozyskiwać nowych piłkarzy? – kontynuuje Skrzyński. – I drugie pytanie: który z zawodników będzie chciał przyjść do klubu, który po pierwsze nie zapłacił swoim zawodnikom za ostatnie dwa miesiące, a po drugie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i jest w dosyć trudnej sytuacji, jeśli chodzi o walkę o utrzymanie?
– Wiadomo, że tym pierwszym wyborem był Conrado, co też może być trochę zaskakujące. Dla mnie Conrado, mimo że grał w Lechii jako obrońca, zdecydowanie bardziej jest lewym pomocnikiem. Były wątpliwości dotyczące statusu prawnego Conrado, w związku z tym sięgnięto po Hiszpana Lilnaresa. To ciekawa postać grająca ostatnio w lidze szwedzkiej, natomiast jak sobie prześledziłem jego dokonania, to ostatni pełny mecz rozegrał we wrześniu. Trochę czasu minęło i pozostaje kluczowe pytanie, czy to zawodnik, którego chcieli w Śląsku, czy to zawodnik, który zgodził się do Śląska przyjść? – zadaje pytanie Robert Skrzyński.
Plan na wiosnę
Niedzielny sparing z GKS-em Jastrzębie (1:0) był w wykonaniu WKS-u przeciętny. Simundza uznał, że w jego opinii Śląsk nie zagrał źle w obliczu wielu absencji. Dodał, że nie oczekuje magii, jedynie ciężkiej pracy i zaangażowania.
Trener został zapytany także o to, jaki styl gry może towarzyszyć drużynie wiosną: – Najważniejsza rzecz jest taka, żebyśmy zaczęli zdobywać punkty. Niezależnie, czy będziemy grać ładnie dla oka czy też brzydko. Chcemy podnieść się w tabeli.
Odpowiedź nieco mnie zaskoczyła, dopytałem czy wobec powyższego WKS stanie się reaktywny i będzie chciał niemal wyłącznie dostosować się do przeciwnika. Takie stanowisko na trzy tygodnie było dość nietypowe, rozumiałem, że palącą potrzebą jest awans w tabeli, natomiast mimo tego jest to ciekawe przekonanie. Ante Simundza: – Musimy się dostosować do tego, jak gra przeciwnik, ale też powinniśmy pokazać najpierw to, co mamy najlepsze.

Dziennikarz Radia Wrocław i Canal+ Sport wskazał, czym mogła być spowodowana taka wypowiedź trenera: – Celem nadrzędnym jest utrzymanie Śląska w Ekstraklasie. Ten cel można osiągnąć tylko przez zdobywanie punktów. Nikt nie będzie pamiętał, jeżeli Śląsk się utrzyma, jak ten Śląsk grał. Każdy będzie mówił o tym, że Śląskowi udało się w tej Ekstraklasie utrzymać.
– Ja pamiętam, że nie byłem zwolennikiem Śląska grającego brzydko jak za czasów Vitezslava Lavicki, jednak wtedy punktował i liczył się w tej ligowej stawce, więc w pewien sposób trenera Simundzę rozumiem, chodzi też o to, żeby kibiców może przyzwyczaić do tego jak Śląsk ma grać – dodał Skrzyński. – Śląsk ma zdobywać punkty, bo tylko w ten sposób może się wydostać z dna ligowej tabeli, więc dla mnie może to nie jest kontrowersyjna wypowiedź, to jest zapowiedź tego jak zespół ma grać pod jego wodzą, cel uświęca środki. Ja akurat z tej wypowiedzi trenera będę rozgrzeszał, ale znów powiem, że przekonamy się o tym za kilka tygodni czy kilka miesięcy, bo jeżeli ten Śląsk będzie grał brzydko, będzie zdobywał punkty, to nikt nie będzie specjalnie o tym mówił. Natomiast jeżeli Śląsk będzie grał brzydko i dodatkowo nie będzie tych punktów, to niewiele będzie na ochronę słoweńskiego szkoleniowca.
Opaska kapitana Serafina Szoty nie będzie wiążąca, opiekun Śląska dopiero zdecyduje o trójce przywódców. Pozycja Buraka Ince i Filipa Rejczyka, którzy jesienią w mojej opinii byli niedoceniani, stała się wyjściowa, ta dwójka powinna zapracować na miejsce w wyjściowej jedenastce. W obliczu tych informacji odejście byłego gracza Legii na wypożyczenie być może stało się niekonieczne, zapraszam na artykuł w którym analizowałem przygodę Rejczyka we Wrocławiu.
Piłkarz-widmo. Co stało się z Filipem Rejczykiem?
Zapytałem Roberta Skrzyńskiego także o byłego gracza Legii. – Pytanie jaką rolę widzi Simundza dla Filipa Rejczyka? To ciekawe, bo ten zawodnik mógł zostać w Legii Warszawa, to trochę dziecko „Jacka Magiery” jeśli chodzi o przejście do Śląska, bo to on stał za tym, że Rejczyk zamienił Warszawę na Wrocław podobno za niemałe pieniądze. Na pewno jest rozczarowaniem, liczono we Wrocławiu na więcej, na jego umiejętności.
– Czasami nie załapuje się nawet do tej meczowej kadry na spotkanie Ekstraklasy, jest to problem dla Śląska, bo jeżeli przychodzi młody zawodnik z papierami na granie i nie potrafi nawet wywalczyć miejsca w składzie, to pytanie o zasadność wydawania na niego niemałych miesięcznie pieniędzy, w związku z tym pewnie łatwiej by go było wypożyczyć, więc myślę, że trener działa mądrze, chce go zobaczyć także w sparingach, które będzie miał do dyspozycji w Hiszpanii. Wypożyczenie może być równie dobrze przeprowadzony po obozie, być może najzwyczajniej w świecie nie ma ofert ma wypożyczenie. Filipowi na razie to przejście z Legii do Śląska nie służy, bo oczekiwania wobec niego na pewno są dużo większe, zobaczymy jak sobie będzie z tym radził – dodał Skrzyński.
Przygotowanie fizyczne
WKS jesienią miewał problemy z dyspozycją motoryczną, szkoleniowiec wypowiedział się na temat testów otwierających przygotowania: – Nie jest najgorzej, mogłoby być lepiej. Zawsze chciałbym poprawić przygotowanie fizyczne. Jak nie masz dobrej formy codziennie, jeżeli nie biegasz, to możesz nie grać w piłkę. Jeśli problemem jest rzeczywiście przygotowanie fizyczne, to już więcej nie będzie to problemem.
Trener niejako zmarginalizował ten kazus, jest to zrozumiałe w obliczu obszernego sztabu, który wraz z nim przybył do Wrocławia. Zapraszam na bardzo obszerną, kompleksową zapowiedź rundy wiosennej WKS-u, która na razie nie jawi się bardzo optymistycznie..
Studnia bezdenna, czyli Śląsk Wrocław w walce o utrzymanie
Śląsk Wrocław wyruszył dziś na obóz przygotowawczy w okolice hiszpańskiej Murcji. Pierwsze starcie w Ekstraklasie zaplanowano na poniedziałkowy wieczór, trzeciego dnia lutego na Tarczyński Arena przyjedzie Piast. WKS dostał więc okazję by odegrać się na gliwiczanach po równo dwóch miesiącach od porażki po rzutach karnych w ramach 1/8 finału Pucharu Polski.